X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki Nienawidzę lekarzy!!!
Dodaj do ulubionych
WSTĘP
Nienawidzę lekarzy!!!
O mnie: 22-letnia studentka prawa, od 3 lat w szczęśliwym związku.Energiczna, żywiołowa-i nie znosząca ograniczeń i niekompetencji.
Czas starania się o dziecko: Żeby móc się starać potrzebuje się wyleczyć-inaczej po faworkach.
Moja historia: Od dziecka miałam jakieś problemy ze zdrowiem. Moi rodzice wspominają moje dzieciństwo jako jedno pasmo łażenia po lekarzach i odwiedzanie aptek. A i tak do tej pory nie wiem, czemu jestem taka felerna.
Moje emocje: NIenawidzę lekarzy, leków, tego, że żaden z nich nie słucha i nie udziela żadnych informacji. Co ja samam mam wszystko wiedzieć?!

19 lutego 2013, 17:25

Od dzieciaka zmagam się z różnymi lekarzami i ich "rewelacjami". Najpierw astma i uczulenie (powiedzcie to dziecku wychowanemu na gospodarce dziadków w małej miejscowości u stóp Beskidu Żywieckiego). Potem niezrozumiała nadwaga a dziecko przecież aktywne. Miesiączkę dostałam mając 8 lat... Masakra-nawet nie wiedziałam co się dzieje! A i tak lekarz jedyne, co zrobił, to wrypał mi hormony (jakbym nie miała dość przyjmowanego hormonu wzrostu i sterydow, rzekomo na astmę) "żeby zatrzymać jajniki, bo to nie czas". W wieku lat 13 byłam już gruba, no i bardzo uparta: zachciało mi się mieć myszkę hodowlaną. Ugryzła mnie. Efekt-toksoplazmoza ogólna, zakażenie organizmu, 3-krotnie powiększone narządy zewnętrzne, żółtaczka i sepsa. Jakoś z tego wyszłam, ale moje jajniki (po kuracji związkami rtęci) szlag trafił. Zaczęły się schody i wieloletnie leczenie hormonalne. Teraz się dowiedziałam, że przez 9 lat okulistka nie zauważyła cyst toksoplazmozy na dnie oka, które rozprzestrzeniły się po całym organizmie, trwale uszkadzając mi wzrok i nadnercza. To z kolei spowodowało ich nadczynność (androsetendion i kortyzol w kosmosie), PCOs, insulinooporność wraz z zespołem metabolicznym i początki choroby Cushinga. Świetnie, nie? A żeby było śmieszniej okazało się, że mam wrodzoną wadę układu krwionośnego i dodatkowe naczynie tętnicze w mózgu, które uciska na nerwy, z czego tworzy się śliczny, nieoperacyjny tętniaczek.
Nienawidzę lekarzy, ich tępoty, tego, że nie potrafili nigdy porządnie postawić diagnozy, że dają mi leki, które mogą mnie wyprawić na tamten świat (moja 5 z kolei gin, która dała mi Diane 35, mimo, że ze względu na tętniaka nie wolno mi przyjmować żadnych tabsów anty), na okulistę, przez którego mam potoksoplazmatyczną jaskrę młodzieńczą i tracę wzrok. Na nich wszystkich-za to, że zniszczyli mi organizm lekami, które i tak nic nie dały a teraz odbierają mi moje marzenia-na normalne życie i dzieci...

21 lutego 2013, 16:19

Powiem szczerze-czasem żałuję, że nie ma w Polsce takiego dra House ;-D W Stanach mają zabawny system kształcenia: chirurga uczą jak kroić, neurologa uczą o zaburzeniach nerwowych, ginekologa jak odbierać porody. od diagnozy natomiast są właśnie analitycy medyczni. Dr House nie zajmował się pacjentami, nie leczył ich-on ich diagnozował. Po to właśnie był. A u nas każdy lekarz wie wszystko i jeszcze ma swoją specjalizacje, w efekcie nie wie nic... Szkoda...
Postanowiłam dziś olać wszystkich katowickich ginekologów i wróciłam do kobiety, która prowadziła moją mamę w ciąży ze mną-krótko mówiąc znamy się od fasolki ;-D
No i już wiem, że z tego cyklu znowu nici: są ślicznie urośnięte dwa pęcherzyki i tyle. Pękać nie zamierzają. A endometrium mam "cienkie jak u pani po menopauzie" (cytat z pani ginekolog). Na leczenie tabletkami anty się oburzyła, na hormony jeszcze bardziej i dała mi jakąś swoją patentową mieszankę, którą będę brać, jak Duphaston mi wreszcie "popęka" te pęcherzyki. Ehhh... Nawet jeżeli bym jakimś cudem zaszła w ciążę to zarodek i tak nie miałby się gdzie zagnieździć... A że przy toxo i innych badziewiach ryzyko letalnych wad rozwojowych płodu jest niesamowicie wysokie, więc i tak by nie przetrwało. Szkoda... Ale przynajmniej dała mi jakąś nadzieję-że mogę schudnąć, że nie będzie we mnie pakować znów hormonów, że ona mi w odpowiednim czasie da znać i nie straciłam jeszcze szansy na swoje dziecko.

27 lutego 2013, 21:15

Hejka ;-D
Postanowiłam wziąć sprawy w swoje ręce i założyłam stronę internetową o PCOs i insulinooporności. Jak na razie jest w powijakach, ale mam nadzieję, że pomożecie ;-D Piszcie, co chciałybyście wiedzieć i o czym mam pisać, ok?

http://dieta-insulinowa.eu/

7 czerwca 2013, 11:30

Dawno nie pisałam. Szczerze mówąc nic mi się nie chciało. Wszystko jest nie tak jak miało być. Związek totalnie w rozsypce, Olaf wyprowadza się pod koniec czerwca, egzaminy na uczelni zawalone a dziekan jedynie stwierdził,że "w pani przypadku to wogóle nie powinna pani studiować-z takimi problemami zdrowotnymi" i wysłał mnie na urlop. Kalendarz przestałam prowadzić, bo i po co, skoro leki nie działają a tylko pogarszają sprawę. Szczególnie tętniak daje mocno w kość. Lekarze powiedzieli, że "to dobrze, że ma pani jaskrę i pco, bo przynajmniej mamy gwarancję, że nie zajdzie pani w ciążę i tętnia nie pęknie. A z bólem można jakoś żyć. Proszę tylko brać leki i nie denerwować się. A że drogie? No cóż, to już nie mój problem".

Nic mi się w życiu nie udało...