Zaczynam pisać swój pamiętnik z myślą,że to pomoże mi jakoś przejść żałobę. A więc zacznę może od początku. W zeszłym roku w styczniu dowiedziałam się o tym, że mam zespół policystycznych jajników wtedy jakoś mi to nie przeszkadzało, ale z tyłu cały czas siedziało. I z mężem postanowiliśmy, że zaczniemy się starać o dziecko w maju tego roku. Na początku brałam ovarin i folik bo miało mi to pomóc. Ale niestety nic z tego. W lipcu postanowiłam iść na kontrolę do ginekologa. Otrzymałam skierowanie na badania i miałam brać miivelie i miovelie nac na wywołanie owulacji. 31.lipca miałam ostatnią miesiączkę. I calutki sierpień nawet przez myśl mi nie przeszło, że jestem w ciąży. Nadszedł dzień mojej planowanej miesiączki ale jej nie było zrobiłam test. Był negatywny. Stwierdziłam miałam ciężki miesiąc i pewnie się spóźni. 2 dni później znowu zrobiłam test i również by negatywny i na drugi dzień było tak samo. Postanowiłam pójść znowu do lekarza. Pojawił się on mój wymarzony pęcherzyk ciążowy. Cieszyliśmy z całego serca.