jest gorąco, klima w pracy nie działa a ja siedzę przed kompem i mimo, że mam dużo pracy robię zupełne NIC
od soboty zastanawiałam się czemu OVU nie pokazuje mojej owulki...no ale oczywiście gamoń (czyli ja) nie pomyślał, że to pierwszy 'monitorowany" cykl i że tempka była mierzona od połowy...
ale nic to jestem dobrej myśli
wierzę, że organizm mnie nie oszukuje (i test owu też nie) i że owulka jednak zawitała
gdy tylko chce się zbliżyć do mojego Ł to mnie odtrąca ;( wczoraj wieczorem chciałam się kochać, tak bardzo teraz potrzebuję bliskości...a on mnie odtrącił, nawet buziaka nie chciał dać tylko wypędził do łóżka jak dziecko - bo on jest zmęczony... Jestem strasznie rozżalona ;( i chce mi się płakać ;( czy znów będziemy się kochać raz w miesiącu? To straszne....


kolacja oczywiście przepyszna! była lampka wina, a później spacer starówką i na deser lody... już dawno się tak nie odstresowaliśmy i po prostu cieszyliśmy się sobą i życie tak jak kiedyś
wróciliśmy do domu, wyszliśmy sobie na wieczorny spacer z naszą Psiulą - niby normalny dzień, normalny wieczór...ale jak wróciliśmy to Ł zaczął się nerwowo kręcić i wyskoczył do mnie z tekstem, że to jeszcze nie koniec niespodzianek i co?! I padł przede mną na kolana i poprosił mnie o RĘKĘ!!!!!
ale mnie trafiło
:D chyba przez minutę nie mogłam nic powiedzieć, aż biednemu zaczęły się ręce trząść
oczywiście moja odpowiedź brzmiała: "TAK!!!" Cudowny moment... Przez cały weekend siedzieliśmy jak pączki w maśle wyjadając sobie prawie, że z dziubków
UWIELBIAM taki stan
jak zaczęły pobolewać mnie piersi ucieszyłam się, że to może być to! Ale nie chcę się oszukiwać
( w tym cyklu mało serduszkowaliśmy, Ovu inaczej wyliczył owulkę niż ja czułam, zrobiłam testy (wiem że za wcześnie ale jakoś wytrzymać nie mogłam) które nic nie wykazały...w ogóle jakoś tak do bani
jeszcze 6-7 dni do @ ale jakoś nie wierzę, że mogłoby być pozytywnie
today is a bad day 
