Szczerze mówiąc strasznie sie wzbraniałam przed posiadaniem potomstwa a kąśliwe uwagi rodziny(szczególnie rodziny męża) doprowadzały mnie do szału i zniechecały podwójnie.Ale i te w końcu ucichły a moje zycie wypłyneło na etap względnego spokoju i wyciszenia. Uznaliśmy z mężem, że chyba mamy teraz troche spokoju i fajnie by bylo gdyby bylo nas troje. W końcu dorabiamy sie planujemy i komu to wszystko zostawić może w końcu warto rozpocząć starania.
Zawsze żartowalismy, że na stare lata zafundujemy sobie kotka albo pieska. Ale to nie to samo. W prawdzie nie mam jakichś szaleńczych zapedow do macierzyństwa i nie pałam rozbuchanym wulkanem hormonów doszłam do wniosku, że kiedy jak nie teraz. W koncu mam już 34 lata i chcialabym kiedyś jeszcze dorównac enargią nastoletniemu dziecku jako energiczna kobita a nie jako babcia emerytka. Po 8 miesiącach poddalam sie i przestałam zostawiac to ślepemu przypadkowi od teraz działam (pod przykryciem) z premedytacją.
Witam w podziemnym kręgu :) ja też zaczynałam jako cichociemna :p