W badaniach krwi po poronieniu wyszło mi podwyższone TSH 3,4 i przeciwciała antyTPO - subkliniczna niedoczynność tarczycy i wykluwające się Hashimoto. Tarczyca na USG w normie. Endokrynolog przypisał Euthyrox w dawce 25.
Po 6 tygodniach zażywania TSH spadło do poziomu 2,4. Dawka została podwyższona na 37,5. Następna wizyta pod koniec lutego.
W ciążę zaszłam praktycznie w pierwszym cyklu starań. Byłam w niej jednak niecałe trzy dni, poroniłam na początku 5 tygodnia. Dopiero po tym poronieniu poczułam, jak bardzo chciałabym już mieć dziecko.
Pierwszy cykl po poronieniu był bezowulacyjny i krótszy niż zwykle (25 dni), drugi już dwufazowy, 33-dniowy, no a teraz jestem w 14 dniu trzeciego cyklu. Z dotychczasowych obserwacji wynika, że owulacja jest u mnie pomiędzy 18 a 27 dniem cyklu.
Wiadomość wyedytowana przez autora 5 stycznia 2015, 20:11
Śluz rozciągliwy mam w dużych ilościach od 15 dc, przy czym 19 dc, akurat o godzinie 20 w Wigilię, przez kilkanaście minut krwawiłam na żywoczerwono. Myślałam, że to plamienie okołoowulacyjne, ale coraz mniej na takie wygląda..
Poczekam cierpliwie na @ i umówię się do gin.
Tymczasem chcę się skupić na nowej diecie i treningach. Pod koniec tygodnia zaczynam realizację wyznaczonych celów, a że jestem ortodoks, spodziewam się wiele.
Wiadomość wyedytowana przez autora 5 stycznia 2015, 20:12
Uff, OF wyznaczyło mi owulację na 28 dc, oby tak było!
Czyli 17 stycznia, jeśli małpa nie przyjdzie, zatestuję.
To pierwszy cykl ze staraniami tak na serio po poronieniu.
Wiadomość wyedytowana przez autora 5 stycznia 2015, 20:12
Albo dziś progesteron pikuje, albo coś jest na rzeczy..
Jestem wściekła dzień cały, nic mi się nie chce poza spaniem, brzuch mnie pobolewa jak na @ (na tydzień przed?!), śluz biały ale w umiarkowanych ilościach, trochę się rozciąga. Czuję gorączkę nawet w palcach stóp, od soboty tempka poszybowała ponad 37.
Dziwna też sprawa, ale te dolegliwości dokuczają w sposób falowy - już, już czuję, że mnie szlag trafi a czaszka pęknie, aż tu zaraz robi mi się łagodnie, tak tylko jakoś może smutnawo.. a jedyny tego efekt jest taki, że za nic się porządnie nie mogę zabrać.
To będzie trudny tydzień.. byle do niedzieli!
Jakiś taki wielki spokój.. Cały dzień minął na zakupach i w kuchni, nie było czasu na rozmyślania. Nic mi nie jest, lekkie napięcie w podbrzuszu i wrażliwy biust - ale to normalne przed @. Mam mocne postanowienie nie testować przed czasem - ewentualnie w piątek, a potem dopiero niedziela.
Miałam poczekać z testem, ale o północy w WC zauważyłam, że papier przy podcieraniu jest delikatnie różowy. Piersi zrobiły się silikonowe, a gorączka skoczyła na 37,2. Dodatkowo strasznie mnie mdliło.
Postanowiliśmy, że rano zrobimy test - i podskórnie już spodziewałam się pozytywu. 12 dpo:
Jeszcze do mnie nie dociera, nie pozwalam sobie się aż tak cieszyć jak w październiku, muszę zobaczyć serduszko na USG żeby się uspokoić.
Wiadomość wyedytowana przez autora 17 stycznia 2015, 14:46