X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki starania Oczekiwanie na małego misia :)
Dodaj do ulubionych
WSTĘP
Oczekiwanie na małego misia :)
O mnie: Jeszcze nie do końca poukładana, po kilku zakrętach w życiu spowodowanych - a jak - niewłaściwą oceną jeszcze bardziej niewłaściwego faceta - nareszcie odnalazła spokój przy boku najbardziej niesfornego mężczyzny jakiego zna, a jednak realisty:) Z każdym dniem docenia i kocha swojego N coraz bardziej i przekonuje się, że marzenia się spełniają a wszystko ma swoje miejsce i czas:)
Czas starania się o dziecko: Pierwsze nieśmiałe starania.
Moja historia: Nigdy nie starałam się o dziecko tak z premedytacją:) Oczywiście, były w moim życiu takie momenty, że jak się okaże, że jestem w ciąży to będę się cieszyć, ale dopiero teraz, z właśnie tym mężczyzną, świadomie podjęliśmy tą decyzję. Obawiam się, że może być ciężko, gdyż mam nieregularne, długie miesiączki. Dwa razy oczekiwałam na @ miesiąc, przy temp. 39,9C. Jednak dopiero zaczynam, w połowie cyklu, więc jeszcze za bardzo się nie martwię.
Moje emocje: Ciekawość tego czego się dowiem o sobie nowego dzięki obserwacji, Radość z podjętej decyzji. Spokój, że będzie dobrze. Malutki niepokój, że może udać się bardzo szybko i ojejku co to będzie i jak to będzie!:) Podekscytowanie.

19 grudnia 2013, 00:10

Na początku tego cyklu dotarło do nas, że jak chcemy czekać z ciążą aż załatwimy "wszystkie niezbędne rzeczy" (ślub cywilny, stała w miarę praca, mieszkanie), to nie wiadomo kiedy będziemy mogli te starania zacząć... mając wśród znajomych przykłady starań o dziecko od roku do kilku lat, doszliśmy do wniosku, że nie ma co czekać. Mamy już swoje lata, jest wiele ludzi w cięższej sytuacji od naszej i dają radę więc i my sobie poradzimy. I tak oto, powoli powoli, zaczynamy starać się o dziecko:) Póki co, wkraczamy w zupełnie nowy dla nas świat jeszcze nie tak bardzo na serio, w połowie cyklu, szczęśliwsi, że przenieśliśmy te plany z nieokreślonej przyszłości na już:)

20 grudnia 2013, 22:24

Niestety nie zaczęłam monitorowania od początku cyklu i teraz nie wiadomo dokładnie co tam się działo, ovu jak sądzę, źle mi wylicza datę owulacji, no ale nic, trzeba doczekać końca:) Pamiętam jak kiedyś zaczęłam mierzyć temp. i w pierwszej fazie miałam tak niską temp, że brakowało mi podziałki, to było coś 35,4C, coś takiego, także stąd wiem, że w pierwszej połowie cyku temperaturkę mam baaardzo niską:/. Co miesiąc jak w zegarku zaś, mam bóle owulacyjne od ok 18dc, i to by się zgadzało również ze śluzem, który w tych dniach jest wodnisty. Na bieżącym wykresie ten spadek czy skok temp który ovufriend oznaczył jako ovulację ja odbieram jako drugi skok w drugiej fazie cyklu. Wczoraj się mocno napracowałam i temp. dzisiejsza była o jeden stopień niższa, czy możliwe, że jest taka właśnie zależność? Jeśli któraś z Was, po tym wpisie będzie miała ochotę wgryźć się w ten fragment wykresu który jest, i zauważy coś godnego skomentowania, proszę bardzo;)

25 grudnia 2013, 10:10

Dzień dobry:)

Mój ulubiony moment dnia. Ja jeszcze od kołderką, z herbatą, mój N. jeszcze słodko śpi i nie zagaduje mnie od samego rana, za oknem jest jeszcze szarówka -uwielbiam pogodę w Norwegii, jest bardzo nastrojowa, szczególnie tej porze roku. Jest cicho i mam jeszcze trochę czasu tylko dla siebie.

Dzisiaj jest 33dc. podczas regularnych cykli które ostatnio były pół roku temu, w tym dniu przychodziła @. Teraz najczęściej pojawia się w 47dc. Objawy które się pojawiają jak i te których tym razem nie ma tłumaczę sobie od razu oczywiście czym? Ciążą. A jak. No bo piersi mnie bolą inaczej niż zawsze, zawsze w tych dniach przed @ były napięte, sztywne i bolące, ból "bardziej bezpośredni na powierzchni";) a teraz sporo się powiększyły, są ciężkie ale miękkie i bolą jakoś inaczej, nie tak bezpośrednio...pewnie wiecie o mi chodzi..:)

Testować chciałam w święta, ale N. oczywiście powiedział, żeby się tak nie ekscytować, zawsze mi się spóźnia to i test lepiej jest zrobić później. Także wstępny termin mamy ustalony na 31.12. i powiem, Wam,że wcale mi się do niego nie spieszy, bo tak mogę się jeszcze połudzić, że może tym razem? A potem zrobię test..i będzie to co zawsze. W takich chwilach przypominają mi się te wszystkie testy które zrobiłam w swoim życiu, te kiedy z napięciem czekałam, żeby pojawiła się tylko jedna kreska i te kiedy chciałam dwóch. W ciągu tych 9 lat trochę ich było...a wynik ciągle ten sam. Jak bym była niezdolna do II kreseczek. Chyba przeżyję szok jak w końcu kiedyś zobaczę dwie:)

Co do innych objawów to brak. AAA! Wczoraj czytałam pamiętnik "Starania i ciąża w Tajlandii, i to zdjęcie usg na którym dzidziuś wygląda jak jogin...dzisiaj mi się śniło, że jestem w ciąży i taki dzidziuś jest w moim brzuszku, byłam na usg i widziałam dzieciąko w kolorach, że jest podobny do tatusia a lekarz łaskotał je w pępęk i ono tak się radośnie śmiało...:) Zabawne..:)

W tym roku Święta spędzamy z N. sami, musieliśmy przesunąć wyjazd do PL na Styczeń. I tak nam było dobrze w swoim towarzystwie, nareszcie sami, po tych kilku miesiącach mieszkania z moją mamą (mama kochana, ale zawsze to już co innego niż jak się jest tylko we dwoje), tak było spokojnie i mieliśmy czas tylko dla siebie. I tak sobie pomyślałam, że jak pojawi się dziecko, to już nie będę miała całej uwagi mojego N, tak jak to jest teraz, i będę się musiała nim podzielić z dzieckiem, i poza tym dziecko jest tak absorbujące, że w ogóle czasu byśmy dla siebie nie mieli, wszystko kręciło by się wokół dziecka. A my nie zdążyliśmy jeszcze się sobą nacieszyć... czasami po prostu się bardzo boję jak to będzie, czy dam radę fizycznie i psychicznie. Fizycznie, bo mam słaby kręgosłup, a może bardziej pasowałoby napisać, zniszczony.. jak sprzątam za dużo to od razu mnie boli, mam problemy z wyprostowaniem się a chiropraktor jest już dla mnie takim lekarzem jak ginekolog, przynajmniej raz na pół roku muszę iść na nastawianie i prostowanie wszystkich kosteczek które się poprzesuwały i rozluźnianie mięśni taśmami kinestetycznymi, ostatnio jestem ogólnie w kiepskiej formie fizycznej. A psychicznie to chodzi o kwestie zawodowe które w moim przypadku są kompletnie pokręcone. Czy ja kiedykolwiek zdążę normalnie popracować w normalnej pracy? Czy kiedykolwiek będzie mi dane być z siebie zadowoloną w sferze zawodowej? To jest coś, na co już zupełnie straciłam nadzieję jakiś czas temu i w tej chwili jest dla mnie tak odległe i nieosiągalne..jak jakaś odległa planeta. Smutno mi z tego powodu, podjęłam kiedyś kilka pochopnych decyzji od wpływem emocji i tego konsekwencje zostaną ze mną do końca życia. Czasami się łudzę, że mogłabym to jeszcze wszystko naprawić, znaleźć sobie zajęcie w którym się spełnię itd. i w tym momencie dziecko staje mi na drodze. Ale wiem, że to są mrzonki, a ja nie mam już czasu na wymyślanie nie wiadomo czego, sił w sumie też już mam mało bo ile można? Poza tym ok, nie wszyscy się spełniają we wszystkich dziedzinach życia i wcale tak nie musi być.

Mam już 32 lata. Obce dzieci mnie nie rozczulają. Dzieci mojego rodzeństwa wzbudzają we mnie tkliwość i opiekuńczość. Jak myślę o swoich przyszłych....różnie to bywa, czasami widzę siebie zmęczoną koszmarnie czasami zakochaną w dziecku bardziej niż w jego tatusiu:)

Mimo tych wszystkich mieszanych uczuć jedno jest stałe, wiem, że chcę mieć dziecko/dziecki, i na pewno z tym mężczyzną z którym jestem. Nie ma lepszego na świecie. Dla mnie oczywiście:)

...pora na śniadanie...smacznego i dla Was:)

26 grudnia 2013, 00:23

I minął kolejny dzień. Strasznie mi wydęło brzuch i wyglądam jak bym była w 3 miesiącu ciąży. Bez kitu. Dziewczyny, czy też tak macie czasem przed okresem? U mnie się to zdarza dosyć często, oczywiście po @ wszystko wraca do normy... Ustaliliśmy z N. testowanie na 31.12.i albo Nowy Rok zaczniemy we trójkę:))), albo postanowimy się skupić na ślubie, pracy, szukaniu mieszkania itd. choć to postanowienie zapewne straci na aktualności przy następnej owulacji...:)


Jeszcze 5 dni do testowania...

26 grudnia 2013, 10:23

Dzisiaj z rana powitał mnie paskudny spadek temp.:( Jestem ciekawa co będzie dalej...

27 grudnia 2013, 09:58

Temp. stoi na 36,8. Dołuje mnie to strasznie i wkurza, bo chciałam zobaczyć w którą stronę wykres pójdzie, a tu nic. I dalej niewiadoma. Mam straszną ochotę zrobić test, rozwiać wątpliwości i mieć święty spokój i nie chodzić już i się nie zastanawiać całymi dniami czy jestem czy nie jestem w ciąży. Zwariować można. Piersi już mnie tak nie bolą...więc pewnie nici z dzieciątka... nie wiem czy wytrzymam z tym testem do 31.12. :(((