X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki starania Pamiętnik Luthien
Dodaj do ulubionych
WSTĘP
Pamiętnik Luthien
O mnie: 27 lat, programistka, entuzjastka gier planszowych, jogi i herbaty
Czas starania się o dziecko: Od stycznia 2018
Moja historia: Zaczęło się standardowo - rok nieudanych starań - potem konsultacja - skierowanie do endo i wykryte: autoimmunologiczne zapalenie tarczycy z nadczynnością, insulinooporność oraz hiperprolaktynemia czynnościowa. Rozpoczęcie leczenia tych problemów zaowocowało ciążą w listopadzie 2019, jednak było to puste jajo płodowe, poronione w grudniu. Po kilku miesiącach zdecydowaliśmy się na leczenie w Invicta, jednak okazał się to niewypał. Próbowaliśmy adoptować, jednak zostaliśmy odrzuceni już na rozmowie informacyjnej przez to, że biorę po poronieniu antydepresanty (lekkie, wspomagająco) i chodzę do psychologa, żeby sobie lepiej z nim poradzić. Teraz wybraliśmy inną klinikę, robimy drugie podejście.
Moje emocje: Smutna, rozczarowana, opuszczona

20 lipca 2020, 21:13

2dc
Na czwartek umówiliśmy się na pierwszą wizytę w nowej, innej klinice.
Niestety, przez obostrzenia na wizytę muszę iść sama, a mąż ma czekać na korytarzu na wypadek, gdyby chcieli go o coś spytać.
Muszę przygotować i podrukować wszystkie badania, które robiliśmy do tej pory, trochę tego jest, ale niestety są bardzo chaotyczne. Każdy kolejny lekarz uważał wszystkich poprzednich za imbecyli i zlecał i tak po swojemu.
Liczę na to, że w końcu uda mi się znaleźć jednego sensownego, którego będę mogła się już trzymać.

23 lipca 2020, 21:10

5dc
Wizytę jednak przełożyliśmy, bo jeszcze nie skończyło mi się krwawienie. Będzie po urlopie - będzie 5 dni odpoczynku w górach, jest mi to niesamowicie potrzebne ;)
Bardzo się boję, że ta wizyta będzie równą klapą jak poprzednia i stracimy jakąkolwiek nadzieję na sukces :/
Mocno cisnę zdrową dietę i ćwiczenia, coby insulinę trzymać w ryzach.

6 sierpnia 2020, 17:52

19 dc
Byliśmy we wtorek u tego lekarza - myślę, że tym razem świetnie trafiliśmy. To pierwszy lekarz na naszej niepłodnościowej drodze, który posiadał jakąkolwiek kulturę osobistą i nie odznaczał się nonszalancją przez negowanie wszystkich zaleceń jakichkolwiek lekarzy poza nim samym. Zrobił bardzo dokładny wywiad, uważnie przejrzał badania, które przynieśliśmy i dokładnie tłumaczył, co i jak.
Poradził nam, co prawda, żebyśmy poczekali jeszcze kilka miesięcy z (nienaturalnym) działaniem - aż minie rok po poronieniu - bo jesteśmy młodzi, bo za pierwszym razem udało się po dwóch latach, co jak na obecne normy jest długim czasem, ale nie jest absurdalnie długim czasem, więc jest szansa, że uda się znowu, tym razem bez pustego jaja. Ale też - najwyraźniej - z doświadczenia wiedział, że skoro przyszliśmy, to czekać pewnie nie będziemy chcieli, więc jako alternatywę przedstawił drożność i inseminację. Z naciskiem, że on zaleca jednak danie sobie czasu.
Na ten moment planuję - przynajmniej z drożnością - nie czekać aż tak długo, ale też nie robić jej na hura, może za miesiąc - dwa. Obecnie stawiam na maksymalną redukcję stresu - zapisałam się na kurs aromaterapii i używania olejków eterycznych, mam w planie również akupunkturę.
Od tego cyklu mierzę też temperatury, ale wątpię, żeby wyniki były miarodajne. Odkąd psychiatra zmieniła mi leki (biorę łagodne antydepresanty w związku z kryzysem po poronieniu, nic poważnego), budzę się po 2-3 razy w nocy, o 2:00, 3:00, 5:00... w praktyce nie jestem w stanie tak zmierzyć, żeby była to stała pora i jednocześnie, żeby były te przepisowe trzy godziny nieprzerwanego snu... macie na to jakieś tipy? (oczywiście poza zmianą leków, bo to mam w planie, ale niekoniecznie sen od razu się ureguluje).
Póki co temperatury cały czas są niskie.

Wiadomość wyedytowana przez autora 6 sierpnia 2020, 17:53

2 listopada 2020, 16:03

Hej, jestem już po drożności.
Wynik: prawy drożny, lewy niedrożny.
Prawdopodobnie ta niedrożność wynika z faktu, że mam narządy lekko poprzekręcane i poprzesuwane, efekt operacji na nerki, którą miałam w wieku 7 lat. Czyli 20 lat temu... masakra.
W następnym kroku planujemy inseminację, za miesiąc, bo w tym owu z niedrożnej strony.
No ale wiadomka, jeszcze nic pewnego, bo mogą wyjść lockdowny i inne takie tematy.
No a po drugie tarczyca mi znowu leci w stronę nadczynności, hormony są w dolnej granicy, jeśli tendencja się utrzyma i będę musiała leczyć farmakologicznie, to nici nie tylko z inseminacji, ale w ogóle z jakichkolwiek starań :/
Na razie wg USG jest dokładnie to samo, co 1.5 roku temu, ani lepiej ani gorzej - zmiany wskazujące na autoimmunologiczne zapalenie tarczycy.
Życie jest trudne.