Tydzień dla Płodności   

Nie przegap swojej szansy!
Umów się na pierwszą wizytę u lekarza specjalisty za 1zł.
Tylko do 30 listopada   
SPRAWDŹ
X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki starania Pamiętnik pesymistycznej.
Dodaj do ulubionych
WSTĘP
Pamiętnik pesymistycznej.
O mnie: Szczęśliwa mężatka od października 2013 roku. Dopóki nie poznałam Go, nie wierzyłam, że mogę być kiedyś szczęśliwa i pragnąć dziecka. Zapragnęłam, aby to właśnie ON był ojcem mojej dzidzi już krótko po poznaniu. To nie tak, że miałam prawie 30 lat i obawy, że będę sama do końca życia. Po prostu to był TEN...
Czas starania się o dziecko: No właśnie, tu zaczyna się problem. Podjęliśmy decyzję o dziecku daleko przed ślubem, z drobnymi przerwami staramy się od 15 miesięcy.
Moja historia: Staraliśmy się i staraliśmy.. uważaliśmy mniej lub bardziej. I nic. Przeszłam operację stopy w znieczuleniu ogólnym w lutym 2013 roku, pomyślałam - w końcu narkoza, organizm podtruty, dzidzia nie będzie chciała w nim mieszkać. W październiku 2013 ślub - stresu przed co niemiara, pewnie i wtedy dzidzi nie będzie u mnie dobrze. W lutym 2014 poszłam do gin - polip endometrialny serii BIG (potwór!!!!) Chlast - i po nim. Cykl @ oszalał.. I nic :(
Moje emocje: Tracę nadzieję. Coraz więcej paskudnych myśli nawiedza...

26 kwietnia 2014, 20:00

Pierwszy pełny cykl po histeroskopii. Dziwny jakiś... nie czułam kłucia w jajnikach zwiastującego owulację. W testach owu przyszła późno - 19 bądź 20 dc - a zwykle miałam je bardzo regularne i owu była mniej więcej 14-15 dnia. Ciężko było się nam "wstrzelić". 7 dpo nie wytrzymałam i zrobiłam test - negatywny :( . Nie czuję objawów ciąży. Nie czułam żadnego kłucia zwiastującego implantację, jedynie ból podbrzusza, ale to raczej zwiastuje 2@ :( dziś nie wytrzymałam i po raz drugi zrobiłam test. Negatywny... 10 dpo. Także nadziei nie mam już na ten cykl. Muszę zapisać się do gin, ale moja jest bardzo popularna (ponoć dobra) i są do niej długie kolejki (5-6 tygodni), trzy razy w tyg.
Sama czasem nie wiem, co myśleć... w mojej rodzinie jest mało dzieci. A tu jak na złość nagle znajomym zaczęły się rodzić maluchy, co osobiście odbieram jako wręcz kpinę z naszych starań... wiem, że to nie tak, przecież nikt nie robi tego specjalnie, ale w sercu kłuje :(
A może i jeszcze mój brzuszek niedobry dla dzidzi... przy histeroskopii wyszedł na jaw paskudny stan mojej krwi. Hemoglobina 9... gin z lekka załamał ręce. Mało dobrej krwi dla dzidzi. Ponoć wszystkiemu winien ten polip, który wręcz niczym wampir spijał moją krew tylko po to, żeby co miesiąc wypluwać ją razem z potężnymi skrzepami. Zatem Pregna Plus od półtora miesiąca i mam nadzieję, że zacznie tych krwinek przybywać, że te nowe będą mocniejsze, większe i lepsze, oraz, że tak samo jak ja będą chciały gościć malutką fasolkę.
Wiem, że mój mąż także się martwi. Nie mówi tego, bo z natury o takich rzeczach mało rozmawia, ale to wiem. Zaczyna też obwiniać siebie, jako młody chłopak przeszedł zabieg nacięcia stulejki i jest strasznie drażliwy z tego powodu. Nawet seks idzie nam ciężko, oboje dużo pracujemy, oboje mamy stresogenną pracę, czasami po całym dniu dosłownie padamy na łóżko, byle tylko spać... i gdzie tu czas na robienie dzidzi :(

Wiadomość wyedytowana przez autora 26 kwietnia 2014, 20:09

27 kwietnia 2014, 11:12

Czas zabrać się za porządki w domu. Przeczytałam pamiętnik i kalendarz ciąży jednej z użytkowniczek ("Chcę kochać i mieć dla kogo żyć"), głowę mam znowu pełną myśli... chciałabym tak jak i ona czekać już na swoją wymarzoną dzidzię, kompletować wyprawkę dla malucha i otrzymywać "przechodzone" ubranka. Wiem, że przyjdzie mi na to jeszcze poczekać. Po zażywaniu żelaza z kwasem foliowym coraz lepiej się czuję, wcześniej byłam na etapie stand-by, praca-dom-spanie. Zero energii, uśmiechu, nic... teraz lepiej. Muszę wybrać się na badania, sprawdzić ten poziom hemoglobiny, czy faktycznie wzrasta.
Trzeba ruszyć tyłek, pralka skończyła pranie. Kawka i do roboty.
Obok mnie leży nasza kotka Puma - ciężarna...
Ech :(

27 kwietnia 2014, 21:43

Nie wytrzymałam. Kupiłam kolejny test ciążowy. Zrobię jutro rano... w 12 dpo. O ile owu faktycznie była tego dnia, co mi wykres zaznaczył.
Głupia jestem, wiem :)

28 kwietnia 2014, 11:46

Rano oczywiście test negatywny.
A przed chwilą plamienie... czyli wredna @ :(
a śnił mi się dziś pozytywny test ciążowy....
ech :(

29 kwietnia 2014, 09:11

Przyszła.
Wredna @.
NIENAWIDZĘ CIĘ!!
Idź sobie, nie chcę cię. Nie potrzebuję.
Mam dość koloru czerwonego.
BLEEE!!!
Wkurw.

30 kwietnia 2014, 07:43

Tak, przyszła... a raczej wylądowała z mocą wybuchu bomby atomowej.
Nie wytrzymałam w pracy. Zwolniłam się do domu.
Po drodze przystanek na trawie... żołądek się zbuntował. Dwie godziny snu i poduszka elektryczna na brzuch i mogłam wieczorem w miarę funkcjonować. A po zabiegu miało być już dobrze... nie jest najwyraźniej. Muszę umówić się na wizytę kontrolną do gin.

15 maja 2014, 05:39

Kolejny cykl. Postanowiłam mierzyć temperaturę. Strasznie zdziwiłam się, bo wykres zaznaczył mi owu już 11 dc. W zeszłym miesiącu ponoć miałam w 18 dc. Przestaję cokolwiek rozumieć.
Na 26 maja umówiłam się do swojej gin. Może będę już wiedzieć, "czy w tę, czy we wtę". Pewnie jak zwykle nie udało się, a ja jak zwykle mam złudną nadzieję i czytam te wszystkie artykuły, oglądam ciuszki, wyposażenie dla dzieciątka, a na koniec miesiąca przyjdzie i tak rozczarowanie. Pozostał jeszcze jeden cykl, który gin dała na zajście w ciążę. Potem.. ciekawe, co będzie potem.

16 maja 2014, 07:02

Po zmierzeniu temp wczoraj wykres jednak zmienił zdanie i stwierdził,że owu była 14dc. Czyli bardzo w normie. Dobrze że nie Odpuscilismy starań:) znowu ta nadzieja. A tu prawie dwa tygodniezostały do końca cyklu. Wytrzymam?
Ps. Tymczasem mam w domu prawdziwą zaprawe-dostalam szczeniaka na Urodziny:)

25 maja 2014, 10:10

Znowu przyszła. Znienawidzona @ :(
Psychicznie załamuję się :(
Czy my robimy coś nie tak? pragniemy tego dziecka. Czekamy na nie. Damy mu wszystko, czego będzie potrzebowało, a przede wszystkim naszą miłość. A ono chyba nas nie chce...

26 maja 2014, 20:31

Byłam u swojej gin. Obejrzała wypis ze szpitala, wyniki krwi (kręciła głową jak zobaczyła poziom hemoglobiny - natychmiast przepisała dodatkowe żelazo, pomimo branych przeze mnie wit prenatalnych), poleciła zrobić podstawowe bad na poziom hormonów no i przede wszystkim KOCHAĆ SIĘ :) regularnie i ile mamy sił.
Ma być ponoć dobrze.
Będzie dobrze?

4 czerwca 2014, 10:49

Jutro jadę na monitor owulacji. Gin zobaczy, czy pęcherzyk dojrzewa.
W związku trochę nam się psuje :(
A ja przechodzę kolejne załamanie... miałam wypadek na motocyklu. Jestem uziemiona w domu z noga w gipsie, poobijana, ale w większości cała... co oczywiście nie nastraja do seksu. Noga boli, plecy bolą, zewsząd wychodzą siniaki...
Co z tego, że wypadek nie z mojej winy. I tak się obwiniam, bo może mogłam inaczej zareagować... ale jak debil wyjeżdża wprost przed koło, to czasem nie ma możliwości ucieczki.
Ech.. dlaczego znowu ja... dopiero się pozbierałam po poprzedniej kontuzji. Gdzie tu chęci na miłosne igraszki... mąż też przemęczony, na niego spadła większość obowiązków domowych. Ja nie radzę sobie mając obie ręce zajęte kulami...

Wiadomość wyedytowana przez autora 4 czerwca 2014, 10:48

5 czerwca 2014, 12:56

To, czego dziś się dowiedziałam, nadaje się do gazety...
W marcu 2014 roku poddałam się zabiegowi histeroskopii - w wyniku którego usunięto mi polipa endometrialnego. Gin po zabiegu mówił mi, że był duży..
Odczekałam dwa cykle, mimo wszystko miesiączka nie ustabilizowała się, nadal bardzo obfity i bolesny okres. Długie plamienia po zakończeniu miesiączki.. mama mnie pocieszała, że też tak ciężko przechodziła okres. No trudno, mówię, widać "taka moja uroda".
Dałam się namówić mojej gin na monitor owulacji. W końcu tylko 50 zł za takie badanie, a przekonałabym się, czy w ogóle pęcherzyk dojrzewa, i czy w późniejszym czasie pękł.
Pojechałam dziś z mężem, z racji nogi w gipsie sama nie poruszam się.
Gin pełna optymizmu pakuje mi ten sprzęt do środka, po czym najpierw otwiera usta, potem je zaciska w wąską kreskę... i mówi mi, że jest polip... jeszcze większy, niż ostatnio. Innymi słowy, że nie został usunięty...a niemożliwym jest, aby w ciągu dwóch cykli polip urósł dokładnie w tym samym miejscu i jeszcze większy (17 mm X 28 mm!!)
Komentarze pozostawię wam, bo mi już brakuje słów.

Ps. Co oni do cholery wycięli????

Wiadomość wyedytowana przez autora 5 czerwca 2014, 16:39

16 sierpnia 2014, 19:48

Długo mnie tu nie było. Sił było brak.
30 maja miałam wypadek komunikacyjny, facet zajechał mi drogę, kiedy jechałam motocyklem. Noga złamana, w gipsie. Dobrze, że poszłam na ten monitor owulacji.
W dniu, w którym byłam w szpitalu na zdjęciu gipsu, od razu weszłam na izbę przyjęć położniczą, zapisałam się na histeroskopię (na 4 sierpnia).
5 lipca, po powrocie od znajomych w nocy dostałam krwotoku z dróg rodnych. Przez półtorej godziny nie mogłam wstać z toalety. Poddałam się, dzwoniłam po pogotowie. Zabrało mnie do tego samego szpitala, co robili mi poprzedni zabieg. Byłam strasznie słaba. Co chwila traciłam przytomność. Kolejne łyżeczkowanie. Bardzo długo spałam. Hemoglobina jeszcze bardziej kiepska. Długo dochodziłam do siebie. Chodziłam jak nieżywa. Ponoć w środku nie było nic takiego, jedynie bardzo dużo wyskrobin, ale gin "wyczuł pod łyżeczką coś twardego, chyba to mięśniak".
Ech... trochę sobie popłakałam, ale wiedziałam, że tego 4 sierpnia na pewno stawię się do szpitala, tym razem innego, już nie w Chełmży, ale w Toruniu. Podobno moja gin tam pracowała, dlatego skierowania od niej są tak bardziej specjalnie traktowane.
Zabieg miałam 5 sierpnia, gin bardzo miły, uprzejmy, skory do udzielania informacji. Powiedział, że miałam mięśniaka na szyjce macicy, 2x3 cm. Podobno już nic więcej tam nie ma. Piszę "podobno", bo po tym, co mnie spotkało w Chełmży, to już nie bardzo wierzę na słowo.
Dziś dostałam okres - kurcze, jakby go w ogóle nie było!!! brzuch praktycznie nie boli, ledwo ledwo kapie, rewelacja!! już zawsze bym tak chciała!!! może jest teraz nadzieja na dzidzię.
Choć niestety stan mojej krwi znowu się pogorszył. Nie chcieli mi robić zabiegu, tylko najpierw transfuzję krwi... zmartwiłam się. W końcu uzgodniono, że histeroskopia nie jest bardzo inwazyjnym zabiegiem, dlatego przygotują wszystko do transfuzji i dostanę krew tylko w przypadku krwawienia. Obyło się bez tego.
Niedługo wracam do pracy po 3 miesiącach chorobowego, mam nadzieję, że poradzę sobie, bo ostatnimi czasy naprawdę byłam słaba. Miałam także napady depresji :(

12 września 2014, 18:03

Minął prawie miesiąc, poserduszkowaliśmy sobie z mężem w te dni, jutro powinnam dostać okres... i oczywiście dzisiaj nie wytrzymałam i kupiłam test ciążowy, ten o wyższej czułości. Negatywny... a ja głupia znów się łudziłam...:(

14 września 2014, 09:40

Okres spoznia sie drugi dzien...ale test wczoraj wyszedl negatywnie. Jak myslicie,jest jeszcze jakas nadzieja?

15 września 2014, 07:31

Przyszła.
Wredna małpa.
Nienawidzę
Nienawidzę
NIENAWIDZĘ!!!!!