Tydzień dla Płodności   

Nie przegap swojej szansy!
Umów się na pierwszą wizytę u lekarza specjalisty za 1zł.
Tylko do 23 listopada   
SPRAWDŹ
X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki starania Pamiętnik zakrapiany intralipidem ;) Mamy Synka :) czekamy na Córeczkę ❤️❤️
Dodaj do ulubionych
1 2 3 4 5 ››

31 sierpnia 2020, 19:06

„Pani Doktor ten cykl bym chciała odpocząć” tak prosiłam Panią Doktor i juz tego żałuje... miałam isc za ciosem i cos poprosić na owulacje, bo teraz to codziennie ciagle tylko sprawdzam czy jest okres.. luzu nie ma... dzis 45 dc okresu nie widac... cały weekend robiłam wszystko
Zeby sie pojawił- był seks, czerwone wino, dużo ruchu, wczoraj nawet długa jazda na rowerze, dzis powrót do ćwiczeń,wracam do aktywności fizycznej po laparo-histeroskopii na dobre, bo zaraz bym chyba przyrosła do jakże wygodnej kanapy... i nic... testy zrobione w tym cyklu 3.. gdyby cos to by juz dawno wyszło... z tylu głowy mam, ze mogłabym juz brać leki na to „cos” co mi wyszło w badaniu histopatologicznym, zreszta tez bym chciała juz widzieć co to i czy mi pokrzyżuje plany, a jeżeli tak to na jak długo... ech te długie cykle .. moje przekleństwo ..
Z pozytywów urlop nam sie szykuje. Chociaz w tym roku pierwszy raz po slubie nie wylatujemy nigdzie, to jakos jestem z tym pogodzona, poza tym odbijemy sobie jak bedzie stabilniej na świecie, poki co kwarantanna albo jakis „syf” nie jest mi jeszcze do szczęścia potrzebny,bo znając moje szczęście mogłabym cos złapać...

Wiadomość wyedytowana przez autora 31 sierpnia 2020, 19:08

2 września 2020, 10:31

Dziś 46 dc jak dojdę do poniedziałku to pobije życiowy rekord w długości cyklu wynoszący do tej pory 50 dni ... jutro na szczęście z rana mam wizyte u mojej Pani Doktor, zobaczymy co dalej... nie moge sie doczekać juz... poza tym juz olałam temat czy okres jest czy nie.. bo ilez mozna sie tym denerwować... zreszta ostatnio jestem jakimś kłębkiem nerwów, ale urlop na horyzoncie i liczę, ze wyluzujemy z Mężem, ba! Nawet pozwolimy sobie na szklaneczkę rumu z cola, siądziemy i bedziemy oglądać zdjecia z naszych podróży, snując marzenia o kolejnych bliskich bądź dalekich w dwójkę bądź juz trójkę 😁 jutro robie jakis konstruktywny wpis bo ilez mozna pisać o jednym ciągnącym sie cyklu 😉

3 września 2020, 14:09

Ten wpis bedzie inny.. odwołuje czekanie na okres! A tak powaznie to miałam owulacje! Pani Doktor mówi, ze jak okres sie nie pojawi w ciagu 14 dni to mam zrobic betę bo moze moze. Patrząc realnie to tych starań nie było za wiele, wiec sie nie nastawiam.. w badaniu histopatologicznym wyszło, ze moje endometrium jest o jedna fazę do przodu... dostałam na to antybiotyk i hormony, ale juz po okresie bo gdyby cos 😉 dostałam rozpiskę badań do zrobienia na pierwsza wizyte u immunologa i mam wrócić albo w ciąży albo z zaleceniami od Docenta. Tak czy siak pauzujemy do października/listopada, to moze bedzie jakis swiąteczny prezent 🥰 wizyta pełna emocji 😁

4 września 2020, 13:12

Okres... nie mam slow ..
nafaszerowana przeciwbólowymi, czując sie troche lepiej, napisze więcej.
Okres przyszedł- ok, chociaz była mała nadzieja, ze moze jednak sie udało .. rozczarowanie jak co cykl, nie byłoby w tym okresie jeszcze takiej tragedii gdyby nie fakt, ze miałam zdazyc zrobic badanie immunofenotypu (imk) a jego trzeba zrobic w 2 fazie cyklu... i nie zdążyłam... w zasadzie nie było szans, bo dzis juz 1 dc, a wczoraj po wizycie było za późno... i teraz mam mętlik w głowie .. co dalej robić .. wizyta u immunologa za miesiac, u mnie cykle rozjechane w kosmos .. czy zdążę miec 2ga fazę cyklu zeby jeszcze zrobic to badanie .. na wizyte mam sporo km do przejechania i chciałam porządnie jechac przygotowana a tu klops... czy ja wiecznie musze myślec i kombinować ... jakies rady? Wczoraj z Panią Doktor ustalilysmy plan A, plan B ale o C juz nie pomyslałam a trzeba było ... ech .. cierpliwości, potrzebuje oceanu cierpliwości i spokoju...

Wiadomość wyedytowana przez autora 4 września 2020, 16:13

9 września 2020, 13:12

Mam urlop. Chociaz jest to urlop inny niz wszystkie do tej pory (nie mamy w planach typowego tygodniowego wyjazdu), to sie ciesze! Odpocznę od pracy (a to juz plus sam w sobie), pogoda dopisuje, humor juz tez. Na spokojnie przemyślałam temat, jak tylko piątkowe emocje opadły, poczekałam na wiadomość od mojej Pani Doktor (jak to dobrze, ze jest z Nia kontakt mailowy) mam zrobic estradiol, progesteron i lh w około 14-18 potem pewnie w zależności od wyników bedziemy dalej kombinować z Panią Doktor,MUSZE sie nauczyć elastyczności i odpuszczania podczas starań, bo niestety mimo planu A, B czasem trzeba założyć, ze beda kolejne wersje potrzebne, gdyż organizm ludzi jest jednak zagadka! Takze czekamy... a jakby sie nie udało to pojadę do Docenta z tym co zgromadze do tej pory, nie przeskoczę pewnych kwestii, najwyżej pojedziemy jeszcze raz, albo juz mailowo. Czas pokaze. Chętnie tez sie dowiem czy w tym cyklu mamy jakies szanse (wtedy chce działać 😉) czy nie. Chociaz jak mam byc szczera, to wierze w immunologie i dobrze bedzie miec ta kwestie chociaz troche ogarnięta. Swoją droga to bardzo ciekawa dziedzina medycyny.
Ech, polecielibysmy z Mężem na taki tyłowy urlop jak zawsze, w koncu cały rok pracujemy, ale w tym roku jednak sporo czynników złożyło sie na to, ze poki co zostaje nam tylko oglądanie zdjeć z naszych dotychczasowych wypraw, a za każda jestem wdzięczna, ze sie udało! Oprócz wydawania pieniędzy na starania (bez zastanowienia kolejne setki idą, tworząc juz pewnie spora sumę, ale nie liczymy), to na podróże tez nie żałuje wydanych pieniędzy (nie odbierzcie zle tego zestawienia). Mieliśmy w maju leżeć pod palmami ale covid nam popsuł plany... a teraz po pierwsze nie chcemy ryzykować z ew kwestia zakażenia albo kwarantanny jak czekamy na wizyte do immunologa i jestesmy jednak w fazie leczenia, wiec musimy byc w stanie wyjsć chociazby na badania, po drugie, po podsumowaniu jednorazowego kosztu badań do pierwszej wizyty do immunologa plus wizyta plus paliwo, robi sie kwota jak za tygodniowy urlop dla 1 osoby.. wiec w tym roku jedziemy na urlop do Łodzi 🤣 poza tym nałożyl sie jeszcze 1 spory wydatek w domu na juz... takze serce gna na wakacje a rozsadek zostaje w domu i tym razem 1:0 dla rozsądku... mam tez cały czas z tylu głowy, ze w 2021r. Możemy podchodzić do in vitro a to tez spory wydatek. Tak czy siak, leżę na leżaku w słoneczku na ogródku z piwkiem 0,5% i delektuje sie spokojem, bo to wyciszenie jest mi bardzo potrzebne! Na weekend wybieramy sie na Lubelszczyznę, takze mamy taki konsensus 😉 a jak sytuacja sie poprawi pod każdym z WW. Względów, to mysle gdzieś sie ruszymy. Trzeba byc dobrej myśli i próbować przyjmować z pokora to co nam przynosi życie (ojjj musze sie tego nauczyć).

Wiadomość wyedytowana przez autora 9 września 2020, 13:15

18 września 2020, 14:05

Urlop - jak wspaniale moc posiedzieć w domu 🙂 ładujemy baterie.

Dzis 15 dc, rano oddałam krew zeby zbadać progesteron, estradiol i lh, po wynikach pewnie Pani Doktor bedzie próbowała oszacować co ze mną w tym cyklu .. potrzebna mi druga faza zeby dorobić badania do Docenta, ale szczerze to juz na to machnęłam ręka, jak sie uda to bede zadowolona,jak nie to pojadę z tym, co sie do tej pory udało zrobic i tyle. Dodatkowo od wczoraj (14 dc) mam plamienia, podejrzewam, ze to przez branie leku Provera, biorę od 11tu dni a mam brać 20 dni na to moje nieszczęsne endometrium przesunięte do przodu... napisze o
Tym tez Pani Doktor w mailu z wynikami... zobaczymy, sama sie głowic nie bede. Liczyłam dzis na gorący wspólny wieczór z Mężem a tu plamien co raz więcej i brzuch pobolewa. Plany, plany, plany a ktoś na gorze sie z nich śmieje ...
ostatnio jakos mi cieżko... zaraz 3 lata starań, dużo? Niedużo? Jak dla mnie juz sporo bo w zasadzie od poczatku były na pełnych obrotach... i ciagle cos tez wyskakuje... często budzę sie w nocy z lekiem, ze ja tak bardzo nie chce żyć bez dziecka... wiem,ze nie moge tak myślec, czuć, bo powinnam z tylu głowy miec plan B i wizje życia tylko we dwójkę... ale nie potrafię, w tym momencie pragnienie dziecka u mnie poszybowało do skali max... i jak żyć?

Wiadomość wyedytowana przez autora 18 września 2020, 14:06

22 września 2020, 17:16

Dziś ostatni dzien mojego urlopu... od jutra praca... ależ mi sie nie chce... ta praca, zmieniona podczas starań, miała byc idealna, bo teoretycznie mniej stresu,regularne godziny pracy, a przede wzzystkim wybawienie od starej pracy czyli mojego oboziku pracy, pełnego mobbingu osób bez dzieci... (mozna? Mozna!). W tej pracy siedzę juz prawie 1,5 roku po roku umowa na czas nieokreślony, takze eleganckie warunki do zachodzenia w ciaze (hihihi). Jest stabilnie ale tez bez możliwości rozwoju, czuje, ze sie cofam... i tak czasem mysle, czy gdybym nie zmieniła pracy teraz to bym mogła czerpać satysfakcję z pracy i tez dawałoby mi to więcej zadowolenia z życia? Tylko pytanie czy aby na pewno? Czy w moim życiu właśnie nie ma etapu „bez dziecka wszystko jest do niczego”... staram sie walczyć z tym, bronię sie rękami i nogami, ale co poradzę, jak w tym momencie mam wrażenie, ze tak bardzo bym chciała... umówiłam sie do psychologa, termin co prawda na koniec następnego miesiąca, ale mysle, ze warto poczekać. Mam nadzieje, ze pomoga mi te wizyty poukładać sobie wszystko w głowie i moze troche ta walkę z niepłodnością wyrzucić z centrum naszego małżeńskiego życia..
dostałam takze wyniki badania na trombofilie i wyszło mi, ze mam nieprawidłowe: MTHFR_677C>T Układ heterozygotyczny, MTHFR* C677T nieprawidłowy, MTHFR_1298A>C Układ heterozygotyczny, MTHFR* A1298C nieprawidłowy, PAI-1** 4G/5GPAI-1 4G
Układ homozygotyczny, nieprawidłowy.
Nie wiem dlaczego ale wynik, który jest nieprawidłowy mnie jakos ucieszył, zawsze to jakis punkt zaczepienia, dobrze, ze wyszedł teraz, to bede juz widzieć co i jak gdyby w koncu sie udało, acardzik i heparyna wejdą, moze uniknę poronienia dzięki tej wiedzy i obstawienia lekami, a nawet gdyby nie, to bede spokojniejsza, ze wiem i działam.
Ps a moze by tak trzeba było pier**c wszystkim, zmienić prace, postawić na rozwój... starać sie, wiadomo, ale triche zajac głowę czymś innym.. tylko gdyby sie udało a w nowej pracy nie miałabym umowy na czas nieokreślony znowu bym pewnie żałowała zmiany i tego, ze po macierzyńskim musze zaczynać od nowa... dylematy Staraczek to nie tylko kwestie medyczne, ale tez życiowe, bo to taki stan zawieszenia, który sie niemiłosiernie przeciąga...
Ps 2 musze sie pochwalic! Niedawno odwiedziły mnie Kolezanki ze studiów - długo sie wahałam i ociagalam z zaproszeniem Ich, bo to Mamy na wychowawczym, ciaze bezproblemowe... padło pytanie (pomijam, ze nie zadaje sie takich) kiedy my bedziemy miec dziecko. Na co ja powiedziałam wprost, ze nie jest to zawsze takie proste.. takze przyznałam, ze mamy problem. Odpowiedz była oczywiście, ze mam zmienić lekarza, bo to pomaga (taaa, zwłaszcza, ze mam świetnego specjalistę i do tego bardzo empatycznego), potem ku pokrzepieniu padły 2 historie par którym sie udało .. na co ja zapytałam, to co Im pomogło... i cisza, konsternacja... „nieważne, jest dziecko i tyle” - czyżby zatem w 21 wieku ludziom słowo „ in vitro” nie chciało przejść przez usta”? Jeżeli tak, to jest to przykre... skoro naocznie widza, jakie cudowne efekty daje ta metoda, jak uszczęśliwia ludzi, a nadal uważają to za powód do wstydu.. ech.. cieżko ogarnac rozumem..

Wiadomość wyedytowana przez autora 22 września 2020, 17:32

2 października 2020, 07:05

„Ja bym się na Twoim miejscu poddała”... „nie chcesz się poddać?” „Tyle badań, tyle pieniedzy” ... i tak to ostatnio usłyszałam, nie byłoby to nic dziwnego gdyby nie to, ze powiedziała te słowa Staraczka, która to jeszcze w zeszłym roku podnosiłam na duchu i mówiłam, ze warto walczyć, zwłaszcza, ze znają wroga (obniżone parametry nasienia)... ale cóż... zaszłam już tak daleko, tyle czasu, energii, pieniędzy poświęciłam, ze idę w to dalej!
Mam wyniki cytokin fiu fiu chyba nie widziałam w życiu swoim tak oddalonych od norm wyników - więc raczej dobrze nie jest... ale już niedługo wizyta, wiec się dowiem co i jak.. tylko czy same złe cytokiny mogą sprawiać, ze się nie udaje... każda sugestia/informacja mile jak zawsze widziana 😉
Czekam na weekend i czas żeby usiąść na tyłku z książka! Pogoda ma być piękna, to może i leżak wyciągnę.

wklejam linka do wyniku moich cytokin: https://zapodaj.net/3b8739285d914.jpg.html

Wiadomość wyedytowana przez autora 2 października 2020, 18:29

8 października 2020, 12:07

Już jutro wizyta u immunologa! Cieszę się jak dziecko - czy to jeszcze normalne? Nastawiam sie na plan leczenia i ze po wdrożeniu z czasem może się uda! Oby! Ostatnio dzięki temu że z Mężem wróciliśmy do spędzania większej ilości czasu w sypialni jest lepiej! Coś w tym seksie jest, ze tak dobrze wpływa na ludzi 😁
Trzymajcie kciuki żeby faktycznie jutrzejsza wizyta duzo wniosła!

Wiadomość wyedytowana przez autora 8 października 2020, 12:08

9 października 2020, 15:52

Jestem po wizycie u immunologa ... Złe mam te wyniki .. no złe.. nie mam ochrony zarodka.... cytokiny rozjechane... za to Kiry ładne, pozostałe wyniki tez, na mutacje zalecił heparynę od pozytywnego testu do końca ciąży.. dorobilam jeszcze ana i imk - uwaga moje rozkminy okazały sie zbędne, bo przy pcos, to można robić immunofenotyp niezależnie od dnia cyklu.. w zależności od wyników immunosupresja albo/ i potem szczepienia limfocytami męża... hmmm immunosupresja ok, ale te szczepienia ... no nic musimy czekać... na szczęście następna wizyta już za niecałe 2 tygodnie i wtedy się wszystkiego dowiemy. Czuje się tak sobie.. niby wszystko to co usłyszałam to wiedziałam wcześniej, ale przykro mi, ze mój organizm nie chroni naszego zarodeczka ... jeżeli taki kiedyś był albo miałby być .. zrobię na pewno wszystko co się da żeby się udało, a poki co czekamy... czekamy .. jak przystało na rasowe staraczki...

12 października 2020, 17:50

Odebrałam już wyniki immunofenotypu jak szybciutko w szoku jestem. Wyniki wydają się ok... tylko komórki nk 23% wiec z tego co mi tam świta dla staraczek za wysoko... czekam jeszcze na ana i wizytę... jesień juz za oknem... szkoda, bo słońce zawsze lepkiej wpływa na samopoczucie... ale nic musza zatem wjechać dyniowe przysmaki i dobre książki!

21 października 2020, 06:56

Jak trwoga to do immunologa - takie dzisiaj hasło z rana mi się ułożyło, gdy na teście jedna kreska sie na mnie patrzyła i śmiała z mojej głupoty - „serio liczyłas na cud?” Ale nie, i tym razem nie ... ale chciałam sprawdzić żeby nie było, ze jutro dostaje zalecenia od Docenta a już w ciąży jestem.. zobaczymy co będzie jutro. Liczę na konkretne zalecenia tak abym mogła na to teraz poświecić czas i od kolejnego cyklu ruszyć w końcu działać! Tak poza tym to ostatnio mam jesienna apatie.. nic mi się nie chce... jestem na ogólne „nie”.. na szczęście grudzień blisko i zaczniemy z Mężem odliczanie do świat, wiec myśli będą znowu na coś innego skierowane i całe szczęście.
Mam ostatnio dziwne sny... albo Pani Doktor (która nie jest w śnie aniołem), pytam Ja o test „be ready” albo dawna znajoma - poleca mi lekarza w jednej z warszawskich klinik, innym razem z koleżanka się kłócę ze Ona przecież nie chciała trzeciego dziecka, wiec co teraz robi... za duzo myślenia o jednym i nawet w nocy nie mam spokoju...

Wiadomość wyedytowana przez autora 21 października 2020, 06:59

22 października 2020, 17:51

Jestem już po konsultacji wyników z Docentem. Powiedział, ze generalnie walczymy z po pierwsze zbyt wysokie komórki nk a po drugie ze złymi cytokinami. W tej walce maja pomoc kroploweczki z intralipidu, najpierw na początku cyklu, potem około owulacji opcja negatywna, a opcja pozytywna to jeszcze wlew w dniu pozytywnego testu i już w ciąży. Kombinuje zeby zrobila mi to jakaś pielęgniarka, koszt w klinice to 400 zl na jeden raz, w aptece pytałam o lek to około 80 zł ... jest przebicie cenowe... do tego Acard 75 mg od owulacji do 12 tygodnia ciąży, heparyna przez cała ciaze. Ciesze się, ze nie musimy czekać i możemy zacząć działać już, w końcu mam już 49 dzień cyklu, wiec okres liczę, ze będzie niedługo. Trzymajcie kciuki dalej. Jak macie jakieś doświadczenia z intralipidem, to piszcie w komentarzach. Nie powiem, nadzieja jest, święta w trójkę 🥰

30 października 2020, 17:48

Byłam u psychologa... bardzo miła wizyta (chociaż tematy trudne).. może miło, bo lubię gadać o niepłodności a tutaj mogłam robić to bez żadnych skrupułów... zalecenia Pani Doktor odpuścić forum ... nasz cel (nie jak zakładałam - nauczyć się żyć bez dziecka), a nabrać sił na dalsza walkę tak żeby moc przetrwać ta drogę i cieszyć się szczęśliwym zakończeniem 🙂 ciesze się, ze poszłam... może faktycznie czas zrobić sobie przerwę od forum.

12 listopada 2020, 08:40

Dziękuje Dziewczyny za komentarze 😘 spieszę tylko donieść, ze wracam do walki w końcu ze stanu oczekiwania, do stanu działania, ufff. To był gigantycznie długi cyjl, rozum mówił - „nic z tego nie będzie”, serce- „A moze”.. ale nic jak zwykle... zrobiłam chyba z 5 testów, czekałam tyle dni i w końcu po 69 dniach pojawił się okres... ufff. Także ten cykl mnie wymęczył, ale zaczynamy, działamy, gonadotropiny, intralipid, acard. Zobaczymy, czy z takim zestawem się uda! Jestem nastawiona pozytywnie, ale z tylu głowy jest lampka żeby się nie nastawiać za bardzo, bo rozczarowanie boli...

16 listopada 2020, 17:17

To zaczynamy! Puregon 50j. Od dzis próbujemy naturalnie z intralipidem. Moje odczucia - zwątpienie ... wiem, ze powinna być euforia, ze działamy, robimy, nowy lek... ale poki co nie ma... brakuje takiej wiary... tylko dlaczego to nie wiem... skoro teoretycznie nie wiem jak mój organizm zadziała na leki do stymulacji... jestem ostatnio generalnie rozdrażniona... znowu wychodzi ze mnie wredna małpa, która nie znosi sprzeciwu... wstyd mi za to... ale ciężko mi z tym walczyć, zwłaszcza w listopadzie, najgorszym jak dla mnie miesiącu... traktuje te cykle jak rozgrzewkę przed ivf, uda się to cudownie, jeżeli nie, to cóż... nie będę zaskoczona.. ale próbować zawsze warto. Czas pokaże... poki co w piątek odpoczywam podczas pierwszej kroploweczki. Jakieś turbo doładowanie by się przydało 💪 ktoś coś poleca?

20 listopada 2020, 12:51

Jestem po pierwszej dawce intralipidu, było całkiem dobrze, także nie ma się czego bać. Jestem tez po 4 zastrzykach z Puregonu, tutaj idzie mi raz lepiej, raz gorzej i boli.. nowa nadzieja we mnie wstąpiła, bo to ta czesc cyklu, która lubimy najbardziej, leki, wizyty, monitoringi, badania, dzieje się... ale czas pokaże. Umiarkowany optymizm we mnie się pojawił 🙂 za tydzień mam tez druga wizytę u Pani Psycholog 🙂 z Mężem (odpukać) dobrze, jak zawsze staramy się podchodzić z humorem i teraz się śmiejemy, ze mamy dziecko w długopisie (puregon) i musimy go tylko wstrzyknąć do brzucha i sprawić żeby zostało z nami. Pobolewa mnie lewy jajnik liczę na to, ze coś tam się dzieje. Niech ta końcówka roku odczaruje ten ciężki czas.

23 listopada 2020, 19:27

Dzis był monitoring, ten cykl zaskakująco szybko posuwa się do przodu (poki co) 😉 mam 1 pęcherzyk 20 mm i endometrium 10 mm (także winka na poprawe już nie trzeba). Dzis ovitrelle i starania dzis i w środę (z tym dzis to może być ciężko bo jeszcze do domu nie dotarłam, ale odrobina wina i może pozytywne rozluźnienie zadziała). Pani Doktor dołożyła mi luteinę dopochwowo, w tym tygodniu jeszcze intralipid. Czas pokaże. Beta 7go grudnia... zobaczymy czy Mikołaj przyniesie nam Mikołaja czy może rózgę. Następny cykl gdyby był to na zwiększonej dawcę leku do 75 mg. Teraz tylko zachować spokój i nie wpaść w wir nakręcania się żeby nie doświadczyć emocjonalnego zjazdu... także mysle ze musze zacząć robić świąteczne porządki, piec pierniczki i ogólnie w głowie już świąteczny klimat sobie wkręcić.

Wiadomość wyedytowana przez autora 23 listopada 2020, 19:29

25 listopada 2020, 16:30

Dzis chyba owulacja! Czuje cały dzien prawy jajnik gdzie był pęcherzyk. Ovitrelle było w poniedziałek, starania tez, dzis mamy jeszcze raz a potem zostaje tylko czekanie... jutro mam mieć pierwszy raz robiony wlew z intralipidu w warunkach domowych... nie powiem boje się... i to bardziej niż przed tym wlewem w klinice, który miałam w zeszły piątek... ale różnica cenowa jest tak ogromna, ze postanowiłam zaryzykować, zwłaszcza ze sam Docent taki mi radził... a chyba wie co robi i zleca ten lek czesto. Cały proces jak do tej pory był bardzo problematyczny... Pielęgniarki nie znają tego leku... jedna się najpierw zgodziła podać a wczoraj zaczęła się wykręcać... chyba nie musze pisać jak mnie to sfrustrowało... dzwoniłam i próbowałam znaleźć kogoś na szybko (prywatnie oczywiście), ale ciężko... ostatecznie ta Pani Pielęgniarka zgodziła się ze jutro przyjdzie mi to pisać... nie wiem do końca jak to będzie wyglądać i czy nie będę musiała szukać nowej pielęgniarki... ale spróbuje nie martwić się na zapas... w Aptekach tez problem żeby dostać lek... w jeden udało mi się na zamówienie... ale przy odbiorze tez wielki problem... za to przy płaceniu miła niespodzianka, za leki na 3 wlewy płaciłam trochę ponad 200 zł czyli polowe 1 wlewy w mojej klinice... ostatnio ciagle coś.., szczerze jestem zmęczona, ale walczę dzielnie, bo gdzieś tam widzę to światełko i jest nadzieja, ze może ten grudzień będzie inny 😁 a jeżeli nie to chyba będę musiała gdzieś wyjechać na urlop bo zeswiruje...

26 listopada 2020, 18:13

Dzieje się ostatnio sporo... dzis mam druga dawke intralipidu, tym razem w domu, ufff udało się pielęgniarka przyszła... co prawda miała obawy, bo nie podawała nigdy tego leku, ale pierwszy raz miałam w klinice i było ok, wiec i teraz powinno być dobrze, oby! Sama miałam stres i cały dom wysprzatalam żeby nie myśleć... dzis „romantyczny wieczór” z kroplówka... włączyłam sobie odcinek luźnego serialu i staram się nie wpatrywać w ta kroplówkę... na szczęście ta Babeczka jest pod telefonem gdyby coś... Wczoraj było ciężko... Mąż miał stan podgorączkowy i mieliśmy 2 podejścia do starań... nie było miło... ale niestety „mus” to „mus”... kiedyś sobie odbijemy miłym wieczorem... trzymajcie kciuki żeby wszystko dzis poszło dobrze. A od jutra już tylko czekanie... hihihi, już powoli kombinuje czy troszeczkę wcześniej nie zrobić testu (7go planowana beta).

Wiadomość wyedytowana przez autora 26 listopada 2020, 18:15

1 2 3 4 5 ››