X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki PCO, ciąża, łyżeczkowanie i ... co dalej?
Dodaj do ulubionych
WSTĘP
PCO, ciąża, łyżeczkowanie i ... co dalej?
O mnie: Mam 30 lat. Jestem domatorką, osobą dla której rodzina jest zawsze ponad wszystko. Mam kochającego męża, który był moim pierwszym mężczyzną i będzie jedyny. Nie wiem jak myśmy się na tym świecie znaleźli. Wiadomo czego do pełni szczęścia nam brakuje...
Czas starania się o dziecko: Trudno powiedzieć o staraniach, od 5 lat się nie zabezpieczamy. Temperaturę mierzę sumiennie 2 cykl.
Moja historia: W wieku 20 lat po raz pierwszy lekarz stwierdził PCO. Wtedy mnie to nie dotknęło. Byłam młoda, nie myślałam o ciąży, ale nie miałam też świadomości czym jest to cholerstwo. Pięć lat temu zamieszkaliśmy z moim ówczesnym narzeczonym we wspólnym mieszkaniu i powoli zaczęło mi chodzić po głowie powiększenie "rodziny". Przebieg leczenia - cóż nie ma o czym pisać... W styczniu 2014 zaszłam w ciążę. Dowiedzieliśmy się w Walentynki. Radość była przeogromna, nie mogłam w to uwierzyć. Było jak w bajce. Zaplanowaliśmy długo odkładany ślub. Niczego mi nie brakowało. Ciążą cieszyłam się do 3 wizyty kontrolnej u lekarza (6 kwietnia 2014, kiedy to okazało się, że serduszko przestało bić... No i świat mi się zawalił... Nie wierzyłam, że może mnie to spotkać. Myślałam, że PCO jest wystarczającą karą, że jak już udało nam się zajść w ciążę to wszystko będzie dobrze. Myliłam się jednak bardzo... W ubiegły weekend minął termin, który był terminem porodu. Myślę, że dopiero teraz mogę powiedzieć, że to się za mną jakoś zamknęło. Chociaż to małe serduszko zawsze będzie częścią mnie. Teraz muszę przyznać, że tak się staramy, nie staramy, ale ciągle mam nadzieję...
Moje emocje: Nadzieja - jeśli można ją nazwać emocją....

24 października 2014, 23:25

Jestem właśnie u progu nowego cyklu. Wszystko na wykresie wskazuje, że w tym owulacji nie było. Mi też się tak wydaje. Czasem myślę, że mam owulację może z raz w roku. Obiecuję sobie ciągle, że nie będę się nakręcać. Ale później te detektory dają punkty i szału dostaję dzień lub dwa przed miesiączką, bo robiłabym ciągle testy i wmawiam sobie różne objawy. Jednak w tym cyklu dwie sprawy są inne: bardzo duża ilość białego, mocno rozciągliwego śluzu 10 - 11 dpo oraz od kilku dni wyraźny ból dołu brzucha i jajników. Hmmm... Z jednej strony walę się w głowę, że nie ma szans. Z drugiej z tyłu głowy ten cień nadziei. Taka mała iskierka, że może jednak... Ojej, jak to ciężko samemu sobie do rozsądku przemówić...

Wiadomość wyedytowana przez autora 24 października 2014, 23:25

25 października 2014, 10:44

Wstałam dziś, zmierzyłam temperaturę, jej minimalny skok mnie ucieszył, ale poszłam do łazienki i postanowiłam, że zrobię test, który tak jak przypuszczałam wyszedł negatywny. Teraz siedzę i walczę ze sobą, żeby nie pójść wyciągnąć go z kosza w poszukiwaniu jakichś cieni których nie ma... ah głupia ja, głupia...
Szykuję się do pracy, wrócę jutro rano, później w zasadzie prześpię dzień i pewnie jutro lub w poniedziałek przyjdzie ta @ jedna... No ale nowy cykl, nowe nadzieje...

28 października 2014, 21:31

Długim susem, ale chyba się zbliża to małpisko... Smutno, ale trzeba patrzeć do przodu.

29 października 2014, 16:01

@ ciągle brak, ale test dziś znowu negatywny, więc co - znów zaczęłam się oszukiwać i czytać o fałszywie ujemnych testach ciążowych. Dziewczyna pisała nawet, że do 3 miesiąca ciąży jej nie wychodziły testy... No więc idąc tym tropem zaczęłam myśleć i myśleć i ... popukałam się w głowę. Najgorzej jest kiedy już się na 99% wie, że nic z tego w tym cyklu, ale nie ma @, albo dzieje się coś innego co nie daje spokoju i w jakiś dziwny sposób "wskazuje" na cud...