Z roku na rok przybywalo nam znajomych, ktorzy zostawali rodzicami. Fajnie bylo ich odwiedzac, bawic sie z maluchami, byc dobrymi ciociami i wujkami. Az do ostatniej wiadomosci! Bardzo ucieszylam sie, ze kolezanka zostanie mama, ale po powrocie do domu zalalam sie lzami. Wtedy zrozumialam, ze chyba i pora na nas.
Nigdy nie staralismy sie jakos bardzo aktywnie, po prostu od pewnego momentu przestalismy stosowac zabezpieczenie. Tak minely 4 lata! Teraz okazuje sie, ze niedosc, ze moj maz ma problem to jeszcze ja - tajemnica rozwiazana, dlaczego w ciagu tylu lat ani razu nie zaskoczylismy.
W koncu zdecydowalismy sie na wizyte w klinice w Bialymstoku. Bylo troche rozczarowania, bo nie mialam pojecia o torbielu i ze prawy jajnik jest policystyczny. Ale zaufalam Profesorowi, przeszlam na 14 dniowa glodowke lecznicza (niech zyja owoce i warzywa, blah!) i wczoraj przyjelam Decapeptyl Depot 3.75mg.
Teraz czekam 13 pazdziernika, gdzie mam nadzieje, Profesor oznajmi nam, ze torbiel zniknal a ja moge sie poddac stymulacji.
Placze nocami, jak maz nie widzi. Tesknie za mama, ze jej przy mnie nie bedzie. Ze bede w Bialymstoku sama, ze tak niewiele osob wie o naszej podrozy po dziecko. Jedna rzecz to oragnizowac wszystko a inna przezywac te wszystkie, tak skrajne emocje! Ech.....
Były trudne momenty, szczególnie, kiedy po pierwszych 7 dniach stymulacji okazało się, że bardzo słabo reaguję na Menopur i trzeba się dalej stymulować i na zwiększoną dawkę z pierwotnie 13 pęcherzyków tylko 4 reagują i rosną. Ale były też momenty radości, kiedy z naszych 5 pobranych komóreczek, 4 się zapłodniły a aż trzy dotrwały do blastusi.
Dziś 6dpt. Korciło mnie znowu, żeby zrobić teścik z porannego moczu, ale na szczęście rozum wrócił, bo tylko bym się nieptrzebnie zdenerwowała negatywnym wynikiem, który byłby na 100% bo HCG dopiero dziś zaczyna być produkowane.
Chodzę spać z kurami ostatnio, o 20:30 już śpię na kanapie obok mojego męża, który cieszy się jak dziecko, że mu nie kraczę, że znowu gra w PlayStation.
Dlatego dzisiaj wyciągam go do naszej przyjaciółki i jej 6 miesięcznego maluszka, niech się moje groszki zainspirują starszym kolegą!
Wiadomość wyedytowana przez autora 11 listopada 2015, 14:00
Do tej pory byłam jakoś pozytywnie nastawiona a dziś rano obudziłam się od razu z jakimiś czarnymi myślami: że się to podejście nie udało, że się ten piękny sen o byciu w ciąży brutalnie w sobotę rano skończy
Tak sobie myślę, że to chyba dlatego, że to już tak blisko, że już lada dzień będziemy wiedzieli czy maluszek/ maluszki z nami zostały.
To życie w limbo, choć do tej pory przebierałam nogami, żeby już teraz natychmiast testować, jednak nie jest takie złe. Przynajmniej żyję tak, jakbym w ciąży była. Marzę sobie o tym, jak nasze życie może wyglądać w trójkę/ czwórkę.
A ten sobotni test może te marzenia brutalnie zgnieść. Nie wiem, jak to zniosę...
Powodzenia kochana przyszła mamusiu! Każdy dzień przybliża nas do upragnionego celu...