Po roku starań podjęłam decyzję o wycieczce do ginekologa. Usłyszałam, że prawdopodobnie nie mam owulacji z powodu policystycznych jajników. Dostałam clo na stymulacje owulacji. Jakie było moje zaskoczenie gdy już za pierwszym razem się udało. To było takie cudowne. Nie mogłam uwierzyć w swoje szczęście.
Niestety od początku były problemy. Najpierw niezidentyfikowane plamienie w 6 tygodniu a potem ponowne plamienie w 13 tyg z powodu krwiaka. Dostałam leki i choć bardzo się bałam to wierzyłam, że wszystko będzie w porządku i w listopadzie 2016 powitam swoje maleństwo.
W 20 tyg dostałam szczęśliwą wiadomość - krwiaka już nie ma. Niestety moja radość nie trwała długo. W 23 tyg na usg połówkowym usłyszałam coś strasznego: "pani dziecko ma 6 centymetrowego guza w okolicy pupy tzw. potworniak krzyżowo-ogonowy - nowotwór". Byłam w takim szoku, że nie wiedziałam co robić. Zostałam skierowana do specjalistki w dziedzinie patologii ciąży i dowiedziałam się, że ten guz będzie stale rósł i dziecko nie doczeka terminu porodu. Rozpoczęła się kilkutygodniowa walka o życie córki. Przeprowadzono 2 razy zabieg zamykający naczynia tego guza żeby tak nie rósł. Była chwilowa poprawa i miałam cień nadziei, że uda się dociągnąć chociaż do 34 tyg a potem Mała przejdzie operację usunięcia guza i będzie dobrze.
Wszystko posypało się w 28 tyg. Zaczęły się pogarszać przepływy w łożysku a ja dostałam cukrzycy i nadciśnienia. Okazało się, że córka ma anemię i znowu wbijali we mnie igły żeby przetoczyć jej krew. W 31 tyg ciąży było już tak źle, że w trybie natychmiastowym poszłam na cięcie. Córka urodziła się z hipotrofią, ale w dobrym stanie. Dostała 7 punktów. Niestety podczas cięcia ten guz pękł i musieli ją natychmiast operować. Zmarła podczas operacji po 40 minutach reanimacji.
Posypałam się wtedy totalnie i psychicznie i fizycznie. Ponad pół roku dochodziłam do siebie. 3 miesiące temu podjęliśmy decyzję o kolejnych staraniach i spotkał nas kolejny cios. Zdiagnozowali u mnie polipa w macicy. W sierpniu czeka mnie zabieg operacyjny. Nie mogę uwierzyć w taką kumulację pecha. Staram się mieć nadzieję, że będę kiedyś mamą, ale jest coraz trudniej.
Chyba znowu nie było owulacji. Nie nastawiam się na ciążę ze względu na zabieg operacyjny w sierpniu, ale miło byłoby zobaczyć piękną owulację na wykresie. Póki co wykres do kitu.
Od tego cyklu piję zioła ojca Sroki i łudziłam się, że coś pomogą. Kiedy w 16 dc moja temperatura spadła poniżej 36 stopni pomyślałam: "Jest upragniona owulacja. Coś się dzieje". Niestety w kolejnym dniu temperatura spadła jeszcze bardziej a od 18 dc zaczęła się podnosić. Zamiast jednak dziarsko śmignąć w górę, pełznie jakby ją przeciągnęli 20 kilometrów po górach. Gdzieś mi się obiło o oczy/uszy, że jeśli temperatura podnosi się powoli (zamiast pięknego skoku) to raczej owulacji nie było. Zastanawiający jest jednak silny ból podbrzusza w dniu spadku temperatury. Ból był dziwny, bo zawsze myślałam, że powinno to być kłucie.Takie też bóle miałam wcześniej. Tymczasem brzuch bolał jak na miesiączkę (promieniował do lewej pachwiny i kręgosłupa), z tą różnicą, że bolało tylko po jednej stronie.
Żałuję, że w cyklu, w którym zaszłam w ciążę odpuściłam sobie mierzenie temperatury i ogólnie obserwowanie całego organizmu. Zapisywałam tylko jakieś bóle i wyszło, że 5-6 dni po owulacji zaczął mnie pobolewać brzuch jak na okres. Było to dziwne, bo zazwyczaj bolał mnie tuż przed miesiączką, albo dopiero w dniu miesiączki.
Dziś o 17:45 mam wizytę u ginekologa. Muszę wysępić tabletki antykoncepcyjne na miesiąc. Przesunął mi się cykl i zabieg operacyjny wypadnie akurat w okres a tak nie może być. Raczej ciężko określić ile będą trwały 3 cykle i tak wycelować z zabiegiem żeby odbył się między zakończeniem miesiączki a owulacją.
Jedynym plusem jest to, że dostałam tabletki antykoncepcyjne więc histeroskopia odbędzie się w terminie.
Hej Nie wiem co mam Ci napisac Czytajac ten wpis poplakalam sie strasznie Bardzo Ci wpolczuje i przykro mi ze musialas przez to przejsc Twoja dzidzia wybrala inny termin urodzin,wroci do Ciebie bedzie dobrze ja trzymam za Was Zycze Ci aby szczescie do Ciebie wrocilo :) Powodzenia bedzie dobrze
Kochana, bardzo ale to bardzo Wam współczuję. Nawet nie potrafię sobie wyobrazić, co przeszliście...Myślałam,że my bardzo wiele przeszliśmy...Doczekacie się swojego szczęścia - zobaczysz ;)
Strasznie mi przykro :( nie wyobrażam sobie co wtedy przezywalas... Mam nadzieję że doczekałaś się w międzyczasie swojego upragnionego dziecka 🙏