Tydzień dla Płodności   

Nie przegap swojej szansy!
Umów się na pierwszą wizytę u lekarza specjalisty za 1zł.
Tylko do 30 listopada   
SPRAWDŹ
X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki starania Poroniłam
Dodaj do ulubionych
WSTĘP
Poroniłam
O mnie: Mam 41 lat, od ponad 3 lat staramy się o drugie dziecko
Czas starania się o dziecko: Od 3 lat staramy się o drugie dziecko.
Moja historia: Mając 33 lata zaczęłam myśleć o dziecku. Wiem trochę późno, ale też późno poznałam mojego męża... Jest wspaniałym człowiekiem, można powiedzieć, że odmienił moje życie. Przy nim wszystko wydaje się prostsze. Wcześniej nie miałam lekko-ale to inny temat na inny pamiętnik. Tak jak już napisałam późno wyszłam za mąż. Pierwsza ciąża skończyła się bardzo szybko, bo w 5,6 tyg. Lekarz stwierdził poronienie samoistnie.... Po ok 4 miesiącach przyszła upragnioną ciąża. Nie obyło się bez stresu. Ale ciąża rozwijała się prawidłowo. W wieku 35 lat uodziłam o czasie zdrowa piękna córeczkę.Mijały dwa lata i zaczęłam myśleć o 2 dziecku. Najpierw na luzie, regenerowalam siły. Nigdy nie przypuszczałam, że będzie aż tak ciężko. Mijały kolejne 2 lata ciąży nie było, mój lekarz twierdził, że wszystko ok. Zaczęłam panikować. Mam 39 lat i cisza, nic się nie dzieje. Pytam o dodatkowe badania, lekarz mi odpowiada, że w tym wieku badań już nie warto robić, że pewnie jestem już za stara, ale próbować warto. Bardziej zaciekłe niż dotychczas zaczęłam zwrocac uwagę na mój cylk, owiulacje i w ogóle co jem, witaminy itd. I super udało się rok temu zaszłam w ciążę... Cieszyliśmy się ogromnie. W pracy powiedziałam bardzo szybko... 5 tydz. Niestety dwa tyg. później przeżyłam pierwszy szok. Serduszko mojego dziecka nie bije... Nie mogłam się z tym pogodzić. Lekarz na zimno znów przypomniał mi o moim wieku. Wypisał skierowanie do szpitala. Moje serce pękło.... Od 6 godziny nie spałam. Spakowałam torbę i poszłam. Kolejny szok. Usg potwierdzające diagnozę lekarza prowadzącego... Decyzja tabletki wywołujące skurcze i rozszerzenie szyjki macicy... Ale na mnie nie działały. Lekkie skurcze krwawienie i nic po zatym. Usg 2x dziennie, kolejne tabletki. Płodu już nie byłam, ale endometrium za grube. Nie mogą mnie tak puścić do domu, bo może wdać się zakażenie. Na 3 dzień decyzja lekarzy, że trzeba wykonać skrobanie macicy... Szok, straszny lęk, czy wszystko się uda. Chcę mieć przecież dziecko. I kolejne szok, tego już było dla mnie za wiele, przed umówionym zabiegiem pielęgniarka przyniosła mi dok. do podpisania czy chce zabrać swoje dziecko. Myśli kłębiły mi się w głowie... Jakie dziecko, przecież dali mi tabletki. W głowie brzmiały mi słowa lekarz, że nic tam już nie ma.... Poczułam zlosc. Mogli zrobić mi zabieg od razu, a nie teraz mnie informują.... Nie rozumiem tego. Teraz też się dowiedziałam o badaniach genetycznych, ale na czym. Płodu już nie ma.... Długo nie mogłam się z tym pogodzić. Stwierdziliśmy, że się nie poddajemy. Probojemy jeszcze raz po 6 miesiącach zaczęliśmy znów się starać... Był grudzien 2019... Po 4 miesiącach znów się udało... Mijały tyg. Byłam dobrej myśli. 9 tydz... umówione badania pranatalne.... Nagle mój lekarz przestał przyjmować. Poszlam prywatnie i szok. 10 tydzień, a moje dziecko od 2 tyg nie żyje.... Nie potrafię opisać tych emocji. Nie moc jaka mnie ogarnęła.... Żal, strach, złość... Co teraz i znów to samo. W szpitalu już przy badaniu usg poprosiłam o zabieg, tłumacząc, że chce zrobić badanie genetyczne płodu, ale lekarz stwierdził, że tabletki przygotowyja do zabiegu i jest wtedy łatwiej. Nie miałam już siły. Poddałam się, niech robią co chcą.... Mój świat się rozpadł. Dobrze, że mam moja córeczkę i kochanego męża inaczej mogła bym się nie pozbierać... Przykro mi ogromnie. Nie wiem co dalej mam robić. Z jednej strony chce próbować, z drugiej nie mam siły.... Może za wcześnie... Napewno zmienię lekarz, bo chociaż zaczął znów przyjmować prywatnie. Nie mam już do niego zaufania.....
Moje emocje: Ból, strach, totalna bezradność....

13 lipca 2020, 22:01

Dzisiaj wróciłam po urlopie do pracy. Masakra, myśl, że byłabym już na l4 mnie dobija, że mogłabym się cieszyć życie które się we mnie rozwija-nie ma słów, żeby to okreslic... Strasznie mnie przez to rozbolała głową... Bardzo mi ciężko...

17 lipca 2020, 21:23

Aster i Patrycja.a bardzo Wam dziękuję za miłe słowa. W sumie nie miałam z kim o tym pogadać. Pisząc czuje, że napięcie ze mnie schodzi... Ale myśli siedzą w głowie. Muszę je poukładać, dać sobie czas... Dziękuję, że mogłam się z Wami podzielić moimi emocjami...

18 lipca 2020, 21:16

Dagmara, a Ty jakie badania robiłaś? Udało Ci się doczekać dzieciaczka?

19 lipca 2020, 14:41

Super, dziekuje bardzo za podpowiedź Niko! Trzymam mocno kciuki, żeby Ci się udało!

3 sierpnia 2020, 08:00

Tak sobie zaczęłam przeglądać inne pamiętniki i normalnie nigdy bym nie pomyślała, że jest tak dużo dziewczyn z różnymi problemami, ale z jednym celem-mieć dziecko.... Historie jakie są tam opisane są przeróżne, ale budujące są te ze szczęśliwym zakończeniem. Chciała bym też alby ta moja historia zakończyła się małym szczęściem. Jedno już w domu mam ma sześć lat i jest cudowna dziewczynka. Patrząc na nią roście nadzieja, że się uda. Po ostatniej stracie, pomyślałam, że się poddam - nie chce już walczyć. Ale czytając właśnie pamiętniki innych dziewczyn, patrząc na moją córkę chce zawalczyc.... Od 2 dni mam okres. Wiem juz, że na kontrolę nie pójdę do mojego lekarz do którego chodziłam. Znajoma poleciła mi doktora z kliniki leczenia niepłodności. Jeszcze nie umówiłam się na wizytę, czekam na koniec okresu. Zobaczę co on mi powie.