X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki Powoli i na luzie, a w głowie mętlik
Dodaj do ulubionych
WSTĘP
Powoli i na luzie, a w głowie mętlik
O mnie: W maju kończę 28 lat. Od zawsze wiedziałam, że chcę mieć dzieci, co najmniej dwójkę.
Czas starania się o dziecko: Od października 2018
Moja historia: Pierwsze cykle na spokojnie, kolejne coraz bardziej nerwowo. Nerwowo wewnątrz, na zewnątrz nawet nikt się nie domyśla z czym się zmagamy. Głupie myśli, że jesteśmy bezpłodni, ja za stara i za gruba.
Moje emocje: Frustracja, smutek, małe przebłyski nadziei

14 marca 2019, 15:07

22 dc, 6 dpo
W tym cyklu odpuściłam jakieś szczególne starania (wrzuć na luz i pyknie) buahaha
Oczywiście, że nie ;) przecież już testy owu poszły w ruch, pamiętniki, objawy, wykresy. Tak, jest poprawa - czytam i szukam mniej, nie nadinterpretowuję tego co odczuwam. Jakieś kłucia, ciężkie piersi i bóle pleców. Zawsze są przed nadejściem małpiszona.
Śmiałam się nawet do koleżanki, że jak zajdę w ciążę to nawet tego nie zauważę tak mam mylący pms.
Byłam we wtorek u ginekolog. Powiedziała, że jajnik który mi tak dokucza po prostu ma ciałko żółte. Ah, w porządku. Czyli już nie mogę dalej sobie wmawiać, że mam torbiele i mięśniaki. Och, moja wrodzona hipochondria cierpi...
Powiedziała też, że martwić to się można po roku. Już miałam ją skreślić z listy lubianych lekarzy ale dodała że teraz się przyjrzymy bo nie chce mi badać drożności co nie jest przyjemne. Też tego nie chcę... chciałam tylko wiedzieć które hormony mam zbadać, żebym nie latała w ciemno po laboratoriach w poszukiwaniu miliona badań i usterek. Dostałam skierowanie na LH, FSH, wit. D3, glukozę i insulinę.
Glukozę już badałam razem z tarczycą z dwa miesiące temu. Było ok, tsh 2,270, glukoza 91 także tragedii nie ma. Poza tym jestem tak urocza, że na badanie poszłam po zjedzeniu poprzedniego wieczora płatków Lion z mlekiem i zapchaniem tego połową blachy ciasta jogurtowego :D aż dziw że tylko 91 ;)
Czekam sobie spokojnie do końca cyklu bo badania mam zrobić między 3 a 6 dc.
Oczywiście gdzieś tam myśl się plącze "ale by było zabawnie gdyby koniec cyklu nie nadszedł".

Wiadomość wyedytowana przez autora 14 marca 2019, 15:09

15 marca 2019, 10:35

23 dc, 7dpo

Zgłupiałam. Zauważyłam dziś śluz o kolorze kawy z mlekiem. Aż nogi się pode mną ugięły a potem się rozpłakałam. Czyżby implantacja?
Nie chcę się nakręcać, bo nie chcę potem się gorzko rozczarować ale mój umysł wariuje...
Może się dźgnęłam termometrem? A może to po cytologii z wtorku? Nie... przecież plamiłam tamtego wieczora a potem był spokój. Cykl się skrócił? Ale aż tak?
Czekam do jutra, do okresu, zobaczymy...

Wiadomość wyedytowana przez autora 15 marca 2019, 10:40

17 marca 2019, 06:48

25 dc, 9 dpo

Trzeci dzień ze strzępkami kawowego śluzu. Temperatura ani szczególnie nie spada ani nie wzrasta. Czuję, że niepotrzebnie kupiłam test...
Ale czekam, na spokojnie. Najwyżej kolejny raz się nie uda.

18 marca 2019, 11:58

26 dc, 10 dpo
Brzuch niespecjalnie mnie boli, test biały, brunatne plamienie przy wizytach w toalecie (nie wszystkich) obecne.
Cholera wie co to... na implantację za długo, na okres za słabo bo powinien mnie potok zalać. Zobaczymy jutro...
A może już dziś @ przyjdzie?
Przekopałam cały internet. Zero konkretów, nikt nie miał tak jak ja. Były trzy dni, pół dnia, może dłuższe i potem ciąża ale na teście w trakcie plamień. U mnie test negatywny, to o co chodzi?
Może ginekolog za mocno dziubała przy cytologii, może mąż kolejnego dnia "poprawił".
Czytałam, że jeśli to implantacja to trzeba zrezygnować ze sportów i zbliżeń. Więc już jutro na sztuki walki nie pójdę, czyli kolejny trening stracony bo "może ciąża" i za każdym razem nic z tego...tylko czas i pieniądze w błoto. Mąż odganiany odkąd śluz się pojawił, a młodzi jesteśmy, podobamy się sobie i nie wiem jak długo dam radę mu się opierać.
Najgorszy jest ten stan zawieszenia. Niewiedzy... czy to "to" a może okres? Iść czy nie, kochać się czy pluć sobie potem w brodę? Zaczynam być znużona, a to dopiero 4 cykl takich konkretnych starań. Bo te na luzie i bez celowania nie wyszły.
Czuję się źle, słaba, senna z wahaniami nastroju. Smutna, wściekła, radosna, zrezygnowana. Raz mnie przepełnia nadzieja, raz staję w płomieniach jak Hades z Herkulesa, raz mam wszyskiego dosyć i zapuściłabym emo-grzywkę.
Niech w końcu to ruszy w jedną lub drugą stronę! Z tej wściekłości chyba wezmę męża w obroty

19 marca 2019, 13:32

No to witam w 1dc...
Zwijam się z bólu w pracy. Czy jestem rozczarowana? Trochę. Patrząc na te plemienia może lepiej, że to nie ciąża, bo nie wiem jak zniosłabym np. poronienie.
Zrobię podstawowe badania, które mi zaleciła ginekolog. Może w końcu zacznę zrzucać te kg które tak pięknie nadrobiłam przez stres przed ślubem a potem problemy z tarczycą. A złapałam ich 13. Ogrom... a byłam taka wysportowana prawie. Siłownia i dieta. Wstawanie o 4:30... A teraz? Zalegam na kanapie, szukam miliona informacji, nakręcam się. Nie mam siły na nic. I podziwiam siebie sprzed roku. Co takiego się posypało, że już nie mam w sobie tyle determinacji i siły?
Trzeba się w końcu podnieść z tego dna.