. Namówiłam Mojego na badania nasienia a sama zapisałam sie do gina. Jego badania ogólne wyszły ok, czekamy na szczegółowe. Mają dotrzeć w tym tygodniu. Ja swoją wizytę miałam dzisiaj i szłam tam z duszą na ramieniu. Dobrze, że w tym wszystkim jesteśmy razem i Mój mocno mnie wspiera. Na usg wyszło że możemy zacząć działać za 2, 3 dni i jak to określił mój gin : proszę przywiązać chłopaka do łóżka i przez dwa dni z niego nie schodzić
. Lewy jajnik posiada piękne pęcherzyki gotowe na żołnierzyków ......Wszystkie badania mam ok ( robiłam w zeszłym roku) więc jeśli nie uda mi sie zajść w tym cyklu to czeka mnie badanie drożności jajowodów. Dużo się naczytałam o tym badaniu i wolałabym go uniknąć, brrr.... Obym nie musiała tego doświadczać . Mam sie stawić do gina za dwa tygodnie z wynikami badań nasienia mojego faceta i moimi na progesteron ( musze zrobić w przyszłym tygodniu).
troche sie rozpisałam , trochę nawet bardzo ....
Wiadomość wyedytowana przez autora 31 stycznia 2015, 11:13
. Kiedy starasz się o coś bardzo się w to angażując pomału zaczynasz wariować i nikt z zewnątrz tego nie rozumie. A wsparcie i zrozumienie jest bardzo potrzebne. Bo dlaczego niby nie mam prawa do tego czego pragnę..... Dziękuję
. Upadłam i leżę ....... Zastanawiam się nad wstrzymaniem się w tych staraniach. Miał być ślub w tym roku ale uzgodniliśmy że zaczynamy w innej kolejności i ze względu na mój wiek i lęk o długość w staraniach ten rok to dziecko a przyszły ślub. Ostatnio przeczytałam że czasami naszymi planami rozśmieszamy Pana Boga i w naszym przypadku chyba tak jest.Rano stawiłam sie na pobranie krwi na progesteron i tsh . Zaniepokoił mnie skok tego drugiego w przeciągu kilku miesięcy. W kwietniu było 1,61 a we wrześniu 3,11 . To chyba nie dobrze jesli chodzi o starania o dzidziusia ? Zapomniałam o to spytać gina . Wyniki w poniedziałek
Wiadomość wyedytowana przez autora 2 lutego 2015, 20:14
. Aby uniknąć spięć z M i mojego załamania (doszłam do wniosku że faktycznie za mocno się spinam ) postanowiłam wziąć na luz. I nawet seks zaczął znowu smakować 
, poniedziałek nie był tym najgorszym dniem w tygodniu i modlitwa wieczorna wróciła 
Dobranoc

. Tak określam czas kiedy szef wyjeżdża . Dobre chociaż to , że w pracy spokój na froncie
.To mój pierwszy cykl na ovu i z każdym moim wpisem do wykresu zmieniają się rokowania na przyszły cykl. @ tez ma przyjść szybciej . Niby lepiej bo będę wiedziała na czym stoję te kilka dni wcześniej ale pierwotnie miała przyjść na weekend a wtedy łatwiej znieść ból leżąc w łóżku . Echchhh..... . Tak wiem, nie mogę narzekać . Odkryłam w zeszłym roku przesmaczne lody w lidlu i one zawsze poprawiają mi nastrój kiedy @ przychodzi .
.Spacer w samotności i łatwo pojawiające się łzy....... Gdzie te lody .....?
. Leżę z bolącym brzuchem i objadam się lodami mimo karcącego wzroku M. .Ale muszę mieć substytut ...... czy On tego nie rozumie
wizytę u lekarza,
umówiony termin na HSG ( trochę się boję ) ,
decyzję , że zaraz po badaniu na drożność zaczynam przygotowania do inseminacji.....
wizytę u dwóch świeżych ciężarnych ;(
nie ma to jak " spokój psychiczny "


. Kolejny pusty miesiąc, martwy bezowocny cykl i znowu emocje poniżej kreski ...... Płacz, zarzucanie sobie wszystkiego co najgorsze i obwinianie się o niepłodność. Tak jest ostatnio w spisie treści po nadejściu @ w każdym rozdziale tej książki pt " starania o Nasz Skarb "Myślałam że organizm na serio weźmie sobie do serca perspektywę badania HSG i przyjmie zapłodnioną komórkę ale on , nie ..... Uparty jak nie wiem co ..... Woli przechodzić ból fizyczny i psychiczny i czeka na inseminację. Dobrze że mam ją w perspektywie. Szybciej pozbierałam się po kolejnym niepowodzeniu. Oby tylko coś z tego wyszło. HSG mam 19 marca a potem to już wszystko zależy od wyników


i proszę o informację czy ćwiczenia np tak ostatnio modny " skalpel" mogą być wykonywane gdy staramy się o dziecko ? . Zaczynam szukać i eliminować wszystko co może być przeszkodą na drodze do bycia mamą


tyle, że zaczynam się zastanawiać co w takim razie jest przeszkodą skoro i moje i M wyniki są ok. Mój lekarz stwierdził po badaniu że najwyraźniej "ściemniam" .....
. Oj żeby to było takie proste. Teraz umawiam sie na wizytę do gina i zaczynamy przygotowania do inseminacji. Dziwnie to brzmi . Zawsze myślałam że dziecko będzie naturalnym owocem naszej miłości stworzonym bez udziału osób trzecich. Inseminacja brzmi trochę sztucznie i zimno. Ale nie będę narzekać bo liczy się to że w końcu będą mamą ... mam nadzieję .Miłego wieczoru

. Tak jakoś lżej sie serduszkuje wiedząc że za chwile jesli sie nie uda to nam "pomogą" . Wczoraj nie mogłam sie dodzwonić do gina żeby zaplanować przygotowania do inseminacji. Próbuję dzisiajMiłego dnia
. Zaczynam kolejny cykl. Nachodzą mnie w takim dniu zawsze przeróżne myśli : czy aby dobrze trafialiśmy z serduszkowaniem ? , czy moje środowisko w pochwie jest zabójcze dla plemników?, czy na pewno była owulacja ? , dlaczego jajeczko nie chce się zagnieździć ? .... i wiele innych. Niestety nie umiem na nie znaleźć odpowiedzi i zaczynam się zadręczać . Mija kilka dni i wracam do dobrych myśli i tak miesiąc w miesiąc.Ten miesiąc ma być inny i nowy . Zaczynam od jutra stymulacje i przygotowania do inseminacji. Boję się bo z jednej strony nie powinnam sie nakręcać i za bardzo wierzyć że nam się uda od razu ale z drugiej już uczepiłam się tej wiary o powodzenie. Ech....
to byłe dziwne doświadczenie , oj tak , dziwne to pierwsze słowo jakie mi przychodzi do głowy gdy o tym opowiadam. Takie surowe, bezosobowe , sztuczne i z lekkim bólem. Ale przecież liczy się efekt końcowy, prawda ? Ważne jest to , że być może dzięki temu zostanę mamą. Najbliżsi każą mi nie myśleć i się nie nastawiać . Ale czy to realne? Po tylu miesiącach oczekiwań , rozczarowań można wyłączyć się z tego szaleństwa ? Ja nie umiem, jeszcze nie . Biorę grzecznie luteinę tak jak przykazał Pan doktor i czekam.... do czwartku . Wtedy idę na betę . Postanowiłam że nie będę czekać do 4 maja, czyli do przewidywanego pierwszego dnia @. Chcę wiedzieć szybciej żeby w razie porażki umówić się na kolejną inseminację. Za ciosem
Modlę się o utrzymanie tego cudu . Trzymajcie kciuki






nadal boję się poddać euforii ale serce mi rośnie jak o tym myślę
. Nareszcie , po tylu cyklach rozczarowań przyszło szczęście. Życzę każdej z Was aby doświadczyła tego cudu i rozsyłam pozytywne wibracje 

Nie chcę jeszcze przenosić się na fioletową stronę , poczekam
sosenka80 - każdy mi powtarzał że trafić za pierwszym razem w inseminacji z ciążą jest jak wygrać w kumulację totolotka , czyli szanse znikome. Ale jak widać życie jest nieprzewidywalne i wszystko jest możliwe. Trzymam kciuki za Twój pierwszy raz

Wiadomość wyedytowana przez autora 4 maja 2015, 19:02
. Modlę się codziennie o utrzymanie tego cudu bo żyję trochę w strachu . Oby ten stan napięcia minął , ale jednocześnie wiem że tak szybko to nie nastąpi. Cały czas o coś się lękam. Najpierw o to , żeby się udało zajść a jak już to się stało to żeby ciąża przebiegała bez niepotrzebnych i złych wiadomości. Czas do 18 maja bardzo mi się dłuży.Czeka mnie jeszcze rozmowa z szefem i poinformowanie go o moim stanie. Chciałabym to uczynić dopiero po wizycie u gina ale bardzo prawdopodobne że zrobię to wcześniej. Szykuje mi się w pracy przenoszenie magazynu a nie chciałabym za bardzo się w to angażować fizycznie . Wiadomo ......

powodzenia ! ;) tylko dawaj mu coś pić, siły w końcu też musi mieć ;)
powodzenia
czekamy na dobre wieści trzymam kciuki :)
Yoł:) a gdzie wykresik ?? - chętnie bym pokibicowała kolejnym serduchom:) Powodzonka :) :)
Powodzenia :-)
Powodzenia :-)