X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki Pozytywne myślenie przyciąga dobre zdarzenie!!
Dodaj do ulubionych
WSTĘP
Pozytywne myślenie przyciąga dobre zdarzenie!!
O mnie: 23 latka z prawie dwuletnim stażem małżeńskim... szczęśliwa,dzięki cudownemu mężowi, który czasem doprowadza mnie do szału - mimo wszystko, którego kocham nad życie i tego życia sobie bez niego nie wyobrażam.... ale jednak do pełni tego naszego wspólnego szczęścia brakuje tylko jednego...małej, malutkiej, maluteńkiej kropeczki...
Czas starania się o dziecko: około 13 cykli...
Moja historia: Od razu po ślubie przestaliśmy się zabezpieczać, ale nie zwracałam uwagi na dni płodne. Potem dostałam w prezencie od koleżanki testy owulacyjne i tak się zaczęło... trafiłam na forum, potem tutaj... później się wciągnęłam w mierzenie temperatury i te sprawy... :) Takim sposobem monitoruje swoje cykle, ale im bardziej się w to wciągam, tym więcej mam wątpliwości.
Moje emocje: Staram się myśleć pozytywnie i tym pozytywnym nastawieniem zarażać wszystkich dookoła, ale ostatnio co raz częściej jakoś tak... mi ciężko, wszędzie kobietki z brzuszkami, mamy z małymi brzdącami... łzy mi zaczynają się zbierać, robi mi się ciężko. Może mi to minie... nie wiemm...

15 kwietnia 2014, 15:41

Postanowiłam napisać, bo chyba dopada mnie "wiosenne przesilenie", pogoda nie sprzyja dobremu humorowi i samopoczuciu, chociaż bardzo się staram je utrzymać :). Wczoraj ja nie wiem, co mnie dopadło, obiecałam mężowi, że obejrzymy wspólnie jakiś film...bo naprawdę dawno nie było okazji... no, ale bez powodu rozkleiłam się, zaczęłam szlochać i poszłam spać. Mąż zwątpił wyłączył telewizor, przytulił się do mnie i też zasnął...
Albo mi się wydaję, albo ostatnio co raz gorzej znoszę każdą kolejną nadchodzącą miesiączkę... chciałabym, żeby "nasze marzenie" w końcu się spełniło. Podobno im bardziej się czegoś pragnie tym gorzej to osiągnąć... i chyba coś w tym jest.

23 kwietnia 2014, 21:35

Na szczęście wyszło słońce, wszystko się zazieleniło :) ! To wprowadza w tak nieziemski nastrój, że aż sama się dziwię :D
Pojechałam dziś do miasta na zakupy, opłaty zrobić. Wchodzę do sklepu - kobieta z brzuszkiem, wchodzę do banku - kobieta z brzuszkiem, idę ulicą - kobieta z brzusiem z partnerem za rękę. Najpiękniejsze to to, że obdarzały mnie takim uśmiechem, że poczułam się jakby łączyła nas jakaś więź :) nie wiem - mam jakieś fazy chyba :D schizy kosmiczne.
Najlepsze na koniec przykucnęłam w sklepie, aby kupić kolorowankę chrześniakowi męża i przebieram, grzebię tam... nagle podchodzi do mnie panna - może ponad roczna, z opaską z ogromnym kwiatem na główeczce i z piłeczką w ręce demonstrując mi ją mówi:
- aglubrlabul...
na co ja: na prawdę?
Ona patrząc na mnie - wciskając mi piłkę prawie w nos odpowiada: aglublablu...
na to ja: no co Ty nie powiesz... :)
rozmowa nasza trwała z minut 2, dopóki babcia swojej ponad rocznej wnuczki ode mnie nie odciągnęła.
Kurde! Dlaczego wszystkie "obce" dzieci się do mnie kleją - a swojego własnego skleić z małżem nie możemy?! Wrrr... ileż można czekać, ileż można się starać?

W Święta, to aż musiałam "ukochać" moją teściową. Bo każdy standardowo, kiedy dzidziuś, kiedy coś bocian przyniesie...
... a ona "kiedy będzie miało być - to będzie". Jednak uważam, że nie każda teściowa jest taka straszna, okrutna i zła... ja na swojej mogę polegać i jeszcze nigdy nie zalazła mi za skórę - NA RAZIE :)

A małż... mój jest najcudowniejszy na świecie i też tak jak ja nie może się doczekać...
Czekamy do czerwca... jeśli do tego czasu nic się nie zmieni - zaczynamy się badać, bo wszystko ładnie, pięknie i cukierkowo, ale nie ma co zwlekać.

a głowie mi huczy nadal, że POZYTYWNE MYŚLENIE PRZYCIĄGA DOBRE ZDARZENIE... ;)

27 kwietnia 2014, 20:12

Dziś poczułam się jak nastolatka, tak beztrosko i szczęśliwie, kiedy spadł mi łańcuch w rowerze, a potem okazało się, że mam "kapcia" w kole :D... no i mąż zawiózł mnie do domu na bagażniku swojego rowera :P
Pogoda była tak cudowna, słońce, ciepełko... nic tylko czerpać z tego pozytywną energię :)
Niech już tak zostanie: pozytywna energia, radość w sercu i cudowny wieczór z mężem <3 <3 <3 ... mimo zbliżającej się burzy... :P

Wiadomość wyedytowana przez autora 27 kwietnia 2014, 20:12

8 maja 2014, 20:28

Nowy cykl - nowe postanowienie.
Nie mierzę temperatury, nie obserwuję się tak dokładnie jak dotychczas...
Stwierdziłam, że mierzenie tempki do połowy cyklu jest spoko, ale już od wyznaczenia owulki to jeden wielki stres i oczekiwanie, a ja nie chcę tak do tego podchodzić... postaram się wrzucić na luz, a co z tego wyjdzie - zobaczymy :)

Życzę wszystkim starającym się, aby też postarały się wrzucić na luz i żeby ten luz oczywiście zaowocował ;)

30 maja 2014, 10:04

Mój "wyluzowany" cykl poszedł się porąbać, a @ przyszła prawie tydzień wcześniej, no cóż... zdarza się... jeszcze jestem cierpliwa :D teraz się zastanawiam, czy dalej odpuszczać wszystkie "metody", czy jednak pomierzyć tą tempkę... ech sama nie wiem... :(
czuję, że ta @ będzie okropna, skąpa i mega bolesna, dopiero się zaczęła, a ja już mam gwiAzdki w oczach... ;/ a tu sesja w pełni na weekendzie... dam radę! muszę! :)

Wiadomość wyedytowana przez autora 30 maja 2014, 10:04

12 czerwca 2014, 21:08

Szukałam weny, żeby napisać, ale nie bardzo wiedziałam co...a teraz stwierdziłam, że muszę się komuś wygadać ;)

ta sesja na uczelni mnie wykańcza, ale już tylko piątek, sobota i środa i koniec... ;)

poza tym, wkurza mnie moja szwagierka - wiadomo - kobieta zmienną jest, ale jej wahania nastrojów mnie zaczynają dobijać, zawsze wiedziałam, że jest inna, ale... ma męża już około 6 lat, syna 3 letniego, myślałam, że znormalnieje. Ale nic bardziej mylnego, z góry powiedziała, że drugiego dziecka mieć nie będzie - co mnie wprowadza w stan chwiejny - bo ja mogłabym mieć 3 (oby w ogóle!), byle nie jedno, bo z obserwacji widzę i wiem, że jedynacy - może mają wszystko, ale nie rodzeństwo, które jakby nie było jest potrzebne, wesprze, zrozumie. POza tym, obchodzi się ze swoim dzieckiem co najmniej dziwnie.. mój mąż jest chrzestnym, więc skoro tam przyjeżdżamy, to chciałby pobawić się z małym z resztą ja też, ALE albo ona ma akurat zły humor, zamyka się z nim na górze, albo akurat jadą na wycieczkę rowerową (której nie można przełożyć), albo robi wszystko, żebyśmy się nim nie zajęli. Czasem ma dobry humor, zażartuje, podpowie, pochwali się czego młody się nowego nauczył - ale to jest rzadkość. Ostatnio pojechaliśmy z mężem, słyszę młodego na górze jak się śmieje i mówię do męża - idź zawołaj młodego to się z nim pobawimy! - a mąż na to - skoro go nie przyporowadza (siostra jego), to ja się nie będę prosił ( też jest uparty!) - a ja mówię - to, że ona ma zły humor akurat to nie znaczy, że mamy nie widywać dziecka i ono ma nas nie widzieć ( a bardzo się zawsze cieszy na nasz widok;)) czemu on ma na tym ucierpieć?
teściowa mówi : cicho cicho, może usłyszeć :P
a ja nie wytrzymałam i mówię - trudno niech słyszy może zmądrzeje, ja nie zamierzam uzależniać dnia od jej złego czy dobrego humoru, rozumiem wszystko, ale dziecko nie powinno na tym cierpieć...

- no bo taka prawda! jest sporo dzieci na wsi w której mieszkają z którymi on mógłby się bawić, ale ona jest takim dzikusem, że woli sama z nim siedzieć na podwórku!
dziwna jest i tyle, bo aż mi ciśnienie podskoczyło... czasem lubię z nią pogadać, ona mi się wyżali, ja jej - no bo tak powinno być! - ale niekiedy jej "dzikie" zachowanie mnie dobija!


A co do starań?
No cóż, dzisiaj 14dc, gdzieś za rogiem owulka, ale jajniki słabo smyrają, prawie wcale, jak nigdy... ale mierzę tempkę - więc zobaczymy co ona powie ;)

kończę na tym, bo się strasznie rozpisałam :D :P - jak widać - miałam wenę! :D <3

23 czerwca 2014, 20:01

sesja mimo, że trochę przedłużona, to zakończona sukcesem! ;)
w końcu WAKACJE... a co mi po nich? skoro nigdzie nie pracuje, przynajmniej w weekendy miałam rozrywkę, jak jechałam na uczelnię...a teraz już się zakorzenię w domu, na AMEN... ;)

dziwnie u mnie ostatnio, libido mi spadło na minus 10 ;/ nie mam ochoty się kochać z mężem, wzdryga mnie na samą myśl... a to do mnie nie podobne... bo wcześniej korzystałam z każdej okazji jaka się napatoczyła...
wczoraj trochę się zmusiłam i wcale nie było mi przyjemnie, ale nie chciałam zrobić mężowi przykrości... bo co mu powiem? mam nadzieję, że szybko mi to przejdzie...

nie znoszę tego okresu w którym trzeba tkwić w zawieszeniu i zastanawiać się czy to ten cykl czy nie ten... och! aż mam gęsią skórkę na samą myśl...

30 czerwca 2014, 23:26

Wpadłam z jednego tkwienia w zawieszeniu w drugie... ale bardziej pozytywne...:D <3
w końcu po roku starań w 13 cyklu, doczekałam się... zobaczyłam upragnione 2 kreseczki ;) Zarówno ja jak i mąż nie możemy jeszcze w to uwierzyć, ale cieszymy się niezmiernie! :)
Teraz pozostaje się modlić, aby wszystko było dobrze, mam nadzieję, że pozytywne myślenie mnie nie opuści i będzie przyciągało już tylko same dobre zdarzenia ;)



Życzę powodzenia staraczkom i gratuluję wszystkim, które ujrzały dwie krechy! <3

Wiadomość wyedytowana przez autora 1 lipca 2014, 12:37

Przejdź do pamiętnika ciążowego i czytaj kontynuację mojej historii