Staram się o dziecko i oczekuję na dzień testowania jak każda kobieta znajdująca się na mojej pozycji w tym temacie. Na każde testowanie czekałam, po prostu. Biorąc test do ręki czułam emocje, podniecenie, niemalże gorączkę. Tym razem było inaczej. Pierwszy spóźniony okres ale luz w dupie. 7 dzień spóźnialstwa @. A co? robię test bez nastawienia, że wyjdzie pozytywny. Może po prostu, ot tak się okres spóźnia. W końcu organizm kobiety lubi różne anomalia. A może jednak się udało. Aczkolwiek na spokojnie, bez stresu. Nie czułam żadnych z tych emocji jakie mi do tej pory towarzyszyły przy testowaniu. Test zrobiony - negatywny. Spoko Przecież tego się nawet spodziewałam. Wróciłam do łóżka. Poleżałam z godzinkę. Otworzyłam stronę OF i pochwaliłam się negatywnym wynikiem. Siedziałam wpatrzona w laptopa. Co tam widziałam, nie wiem... Rozryczałam się jak bóbr zastanawiając się dlaczego płaczę, skoro przez cały cykl nie myślałam o tym, że tym razem się uda, tylko o tym, że pójdąc na następną wizytę do gina dowiem się szczegółów o mojej owulacji, zacznę pić ziółka na płodność. Skąd te łzy do cholery? Co mnie boli?
I w głowie usłyszałam własne pytanie : "Czy tak wiele oczekuje od życia?"
Wiele.
Dziecko nie jest byle czym. Jest wszystkim.
Boże, nie chcę pieniędzy, kariery, pięknego domu, wystawnego życia, nie chce mieć nadszczęśliwego życia.
Ja pragnę życia normalnego, prostego. Pragnę mieć kogoś, kto pokocha mnie bezwarunkowo, a ja jego. Dla kogo będę przyjaciółką, opieką, ostoją, poradą, pocieszeniem w gorsze dni.
Chciałabym, żeby był w moim życiu ktoś, kto poda mi rękę na stare lata, zechce mojej rady, zapłacze na moim grobie i mnie wspomni jako kochającą matkę.
Nie wiem, czy jeszcze napiszę coś w tym pamiętniku. Dziś miałam taka potrzebę. Chyba czuję złość. To nie dobrze
Wczorajsze uczucia odeszły jak zły sen. Mam nadzieję, że nigdy więcej się nie powtórzą.
Przeglądam forum od rana (dzień lenia) i taaak bardzo się cieszę nowinkami o dwóch kreskach dziewcząt. Na prawdę, bardzo i wcale nie zazdroszczę. Zwyczajnie się cieszę
W końcu kiedy zmieniałam lekarza, który się podjął czegokolwiek to znów lipa.
Pierwszy cykl z Clo i nie mogę zostać zbadana, nikt nie oceni postępów bo w całym mieście żaden lekarz nie przyjmuje bo idą święta Dzień w którym powinna zostać wykonana ocena to 22 grudzień. nosz kur**!!! Jedyna opcja - szpital, gdzie pani mi wyjaśnia, że mają zrypane usg w poradni ginekologicznej chyba, ze dostałabym skierowanie na szpital. No jaja jakieś
Kiedy ten koszmar się skończy??? Maleństwo moje, dlaczego do Ciebie taka długa droga i wiecznie kłody pod nogami???