X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki starania Przeznaczenie
Dodaj do ulubionych
WSTĘP
Przeznaczenie
O mnie: 32 lata, lubię marzyć, bo rzeczywistość mnie przytlacza
Czas starania się o dziecko: 1 rok
Moja historia: Kiedyś byłam szczęśliwa, chyba, tak mi się wydaje. Na pewno byłam mniej spieta, zrezygnowana, pokonana. "Pokonana" to dobre słowo, które opisuje to jak się czuje, myślę że może jeszcze w pułapce. Jak dałam się pokonać? Po części za dużo słuchałam innych ludzi, zamiast siebie. Wmówiłam sobie "tak inni przecież wiedza lepiej co dla Ciebie dobre, Ty sama życia nie ogarniasz, więc słuchaj ich". Posłuchałam, żałuję... Jestem zona męża, jestem ta która powinna już mieć dzieci, jestem kobietą która powinna zachowywać się jak kobieta, jestem tym wszystkim, ale nie mogę być sobą. Znalazma się w miejscu i środowisku, gdzie nie mogę być sobą. Dlaczego? Bo nie potrafię czuć się tu naturalnie, bo moje naturalne środowisko to duże miasto, różnorodnodni ludzie, swoboda! Ahh jak mi brakuje tego. Jak ja nienawidzę tego smrodu zaściankowego bagna w którym się taplam. Tych ludzi, którzy wzajemnie sobie zakładają do życia i pocieszają cudzym nieszczęściem. Tych ludzi, którym ktoś kiedyś powiedział że norma to powiem określony styl życia i tkwią w tym od lat, jak w jakimś koszmarze sennym. Tak, życie tu przypomina koszmar. Żyje w tym koszmarze i obswruje Tych ludzi.. nie wygląda na szczęśliwych. Usilnie próbują pokazać że wszytko jedy idealne, ale nie jest. Czy tylko ja to widzę? Czy nie ma wokół mnie kogoś kto jest świadom tej tragicznej sytuacji?? Jestem sama, nigdy nie czułam się tak bardzo sama. Moja nieplodnosc, spowodowała że poznałam dogłębnie znaczenie słowa samotność. Chyba powinnam nadać jej imie, bo samotność stała się moja najlepsza przyjaciółka, a jakoś głupio nazywać ją samotność, to brzmi tak patetycznie. Dam jej na imię Ania, Ania to moja nowa przyjaciolka, jedyna jaka mam obecnie. Mamy wspólnego wroga, bezplodnosc. Razem z Ania tkwimy w bezplodnosci. Otoczone jesteśmy przez fertile meryls- uwielbia to określenie z "and just like that". Idealnie opisuje te płodne Marty które mnie otaczają. Zachodzą w ciążę z powietrza. Rodzą te bombelki na potęgę, a potem szczują zdjęciami całe media społecznościowe. Ehh jak ja ich nienawidzę...szczerze ja i Ania ich nienawidzimy.
Moje emocje:

8 stycznia 2022, 10:34

Nie mam pojęcia dlaczego to pisze, 99% czytających uzna że jestem jakąś poj....na histeryczka.. pewnie będą mieli rację. Może znajdzie się 1 osoba która czytając to pomysli "mam tak samo". Bez tej jeb...Ej poprawności politycznej, po prostu.
Bezplodnosc jest chu..owa, ale to całe otoczenie i presja wokół mnie sprawia że moja Bezplodnosc staje się nie di zniesienia. Po raz kolejny czuje ze moje życie nie należy do mnie, a jest determinowane przez cos/kogoś innego. Nienawidzę tego uczucia, sprawia że mam ochotę wylogować się, własnego życia, bo to dałoby mi poczucie odzyskania kontroli..

3 lipca 2022, 12:17

Długo mnie tu nie było, wiele się wydarzyło. Zylam sobie od owulacji do owulacji, w jakiejś okropnej otchłani gdzie nic nie liczy się poza pękającymi pwcherzykami, parametrami, poziomem hormonów itp.. W kwietniu zachęcona "testerkami"z tego forum zrobiłam test. Miałam jeden ostatni w szufladzie, skitrany gdzieś na dnie. Kompletnie nie licząc na cud nasikalam poszłam wieszac obrazki za 5 min wróciłam...oczom moim ukazały się 2 grube krechy. No cud, szok, niedowierzanie...Mojej radości nie było końca. Stosowałam diete dla osób z insulinoopornoscia w 1 trymestrze, spacerowałam, obiecywałam mojej małej borówce ze bede dla niej najlepsza mama na świecie! Nic złego się nie działo, brałam prgesteron, dbałam o siebie. W 9 tc poszłam na badania kontrolne, pełna optymizmu z listą pytań do mojej gin. Położyłam się do usg...po czym usłyszałam te słowa "mam złe wieści, serduszko przestało bic". Poczułam jak spadam, spadam w otchłań czarna i bez dna, jak ziemia mi się osuwa z pod nog. Nie pamiętam co więcej działo się w gabinecie, w drodze od domu płakałam tak bardzo ze wydawało mi się se zaraz przestanę oddychać.... Tydzień czekałam aż dostałam krwawienia. Przez 4 dni teraz już fizycznie umierałam z bólu podczas skurczy i krwawienia przy poronieniu. Po 4 dniach zostałam skierowana na łyżeczkowanie. 1 czerwca w dniu dziecka z mojej macicy usunęli resztki mojego dziecka, mojego marzenia, cudu na który czekalam 2 lata, wydałam mini fortune... W tym samym czasie mój mąż świętował narodziny syna jego kolegi, po bezprobelowej ciąży.
Nie potrafię określić tego co się ze mną dzieje teraz. Minął miesiąc a do mojej depresji doszło coś jeszcze rozpacz. Okropny bol wewnatrz, czuje codziennie jak bym krzyczała od środka, wydzierała się na cały głos...ale nikt mnie nie słyszy. Mój mąż przeszedł z tym do porządku dziennego, poza moja siostra i przyjaciółka nikomu nie mowilam o ciąży, bo za wcześnie. Nie potrafię sobie już z tym poradzić, czuje jakby ktoś mowil mi "nie zasługujesz na dziecko, nigdy nie będziesz matka".
Mam dosc

19 lutego 2023, 12:01

Jestem w ciąży... jestem w niej i nie umiem się cieszyć. Pierwsze miesiące w ciazy po poprzednim poronieniu to nieustanny strach i obawa. Ciągle sprawdzanie papieru po wizycie w toalecie czy nie ma krwi. Ciągle nasłuchiwanie swojego organizmu czy coś nie boli. Kiedy zaczęłam odczuwać ruchy pozwoliłam sobie na chwilkę euforii i poczucia ze "może będzie ok". To był mój błąd.. nie mogę zakładać ze będzie ok...ze mną? Z moim organizmem? Gdzie nic nie działa tak jak powinno? Głupia, naiwna ja. No i leze w szpitalu w 28 tc z dzieckiem w brzuchu które przestało rosnąć. Co ja sobie myślałam?? Ze po prostu "przejde" przez ciążę I urodzę dziecko? Cóż za naiwność i głupota! Jestem zła na siebie i nir wiem co mam zrobić. Leze na oddziale, na około mnie laski w 35+ tc zaraz gotowe do rodzenia. Ileż ja bym dala by być na ich miejscu, moc dumnie donosić dziecko w brzuchu i je urodzić. Jestem wybrakowanym podczlowiekiem, któremu natura przypomina o tym cały czas. Już nie mam siły, nie mam siły walczyć. ..