Jak pisałam na wstępie, lubię mieć plan działania, pozwala mi to skupić się na pozytywnych rzeczach i zbytnio nie rozmyślać.
A więc plan działania na najbliższe tygodnie:
1. Wizyta w klinice leczenia niepłodności (dr Wyroba);
2. Wizyta u dr Przybycienia.
W Naszym przypadku nie ma co się łudzić, że coś się samo zadzieje - skoro przez prawie 4 lata nie wyszło to szczęściu trzeba pomóc.
Wiąże z tymi wizytami duże nadzieje, są to krakowscy specjaliści polecani na forum i może któryś z nich będzie miał na mnie pomysł. Ile to razy słyszałam, że jestem nietypowym przypadkiem ale jestem młoda, mam czas i mam się strać. Niestety te 4 lata ani trochę nie przybliżyły mnie do spełnienia marzenia o dziecku.
Z drugiej strony mam wiele obaw, czy lekarze będą chcieli poszerzyć diagnostykę czy od razu zarekomendują in vitro? Wszystko wyjaśni się za 2 tygodnie. Trzymajcie kciuki!
Wczoraj po dwóch godzinach walki udało mi się uporządkować całą dokumentację medyczną. Posegregowana czeka na jutrzejszą wizytę. Chciałabym sprawnie przedstawić dotychczasowe wyniki badań i nic nie pominąć. Wizyta została wczoraj potwierdzona więc choć tyle pozytywów 😉
Dodatkowo w badaniu potwierdził owulację a więc ten cykl nie jest stracony jak początkowo myślałam - testy owulację coś mnie zawodziły i nie miałam typowych objawów. Nie sądzę, że akurat będzie to szczęśliwy cykl, bo po tylu latach nie liczę na "naturalny cud", ale mimo wszystko dobrze wiedzieć że z cyklami wszystko ok 🙂
Ostatnio cieszyłam się, że z cyklami wszystko ok. Gdy okres, który zawsze jest jak w zegarku, zaczął mi się spóźniać kilka dni pojawiła się niewielka nadzieja, że może jednak stał się cud. Niestety, testy wychodziły bielutkie, ale żeby mieć pewność zrobiłam jeszcze badanie z krwi - nie pozostawiło żadnych złudzeń...
Umówiłam kolejną wizytę u dr W. na której omówimy wyniki badań męża. Mam też nadzieję, że doktor przedstawimy nam ścieżkę leczenia.
Potrzebuję jakiegoś pozytywu, planu działania, aby mieć siłę na to wszystko. Ostatnio z tym co raz gorzej, a najbliższe osoby strasznie mnie zawodzą.. Dobrze, że przynajmniej mój mąż jest wyrozumiały i potrafimy się wspierać w tych trudnych chwilach 🙂
Dodatkowo zrezygnuję z wizyty u dr P. bo nie będziemy u dwóch różnych lekarzy podchodzić do procedury. Na razie zostajemy w Krakovi i mam nadzieję że to dobra decyzja 🙂
Kolejna wizyta u doktora umówiona na początek kwietnia. Jeszcze do mnie nie dociera że zaraz podchodzimy do procedury. Trzymajcie kciuki żeby nie było żadnych problemów po drodze 🙂
Dziś 37 dc 😳
Akurat cykl przed stymulacją musiał się niewiarygodnie wydłużyć - gdzie zawsze okres pojawiał się jak w zegarku. Była nawet mała nadzieja, że stał się cud - test pokazał bladą kreskę, ale dopiero po 1h. Niestety badania krwi zweryfikowały że i tym razem się nie udało. Czy już mówiłam że życie jest przewrotne?
Od doktora dostałam w poniedziałek duphaston, mam brać przez tydzień i zgłosić się w 2dc. Proszę - niech ten okres przesunie się na po świętach 🙏 tak abym mogła spokojnie iść na wizytę, nie martwić się czy kupię gdzieś leki do stymulacji.
W badaniach koniecznych przed procedurą nie wszystko wyszło dobrze - tsh trochę skoczyło (ale mieści się w widełkach), podwyższona prolaktyna, torbiel w piersi i znów torbiel na jajniku. Dodatkowo dzięki motywacji jednej z forumowiczek (Ty wiesz że o Ciebie chodzi 🙂) zrobiłam krzywą cukrową i insulinową. I suprise, suprise - insulinooporność 🙄 wyniki 3 cyfrowe więc nie można było tego zignorować. Żaden lekarz nigdy nie skierował mnie na to badanie, ba, nawet o nim nie wspomniał. Może dlatego, że nie mam typowych objawów? Cykle regularne (nie licząc obecnego), własne owulacje, brak pcos. Mam wdrożoną metformine, na razie 500mg na noc. Brzuch mnie po niej boli niemiłosiernie i mam problem z zasypianiem 😒 w związku z IO miałam wizytę u dietetyczki i czekam na przygotowanie diety. Stwierdziłam że sama takiej diety nie będę umiała ułożyć - od lipca zeszłego roku wyeliminowalam bardzo dużo węglowodanów a wyniki krzywej wyszły fatalnie. Swoją drogą wizyta bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła, trwała godzinę i został przeprowadzony wyczerpujący wywiad oraz dostałam wskazówki żywieniowe.
Z przykrych informacji, dowiedziałam się że od lipca nie zostanie mi przedłużona umowa o pracę. I zostało to zrobione w bardzo nieelegancki sposób, nie chcę się wdawać w szczegóły bo jest to nadal przykre dla mnie 😔 w każdym bądź razie jakoś się pozbierałam, wzięłam sprawy w swoje ręce, przygotowałam CV, znalazłam kilka ofert i dziś będę aplikować 💪
Czy coś jeszcze się posypie? Czy jakieś nieprzyjemne niespodzianki się pojawią? Nie! Mam nadzieję, że limit pecha i nieszczęść został już wyczerpany i teraz będzie tylko lepiej 🙂
Dziś zaczęłam stymulację. Przy moich problemach z igłami zastrzyki będą bardzo nieprzyjemnym "dodatkiem", ale czego się nie zrobi żeby spełnić marzenia 😉 pierwszy zastrzyk wykonała pielęgniarka, kolejne będzie robił mąż - nie mam wątpliwości, że świetnie mu pójdzie 🙂
O dziwo, jestem bardzo spokojna, chyba jeszcze to do mnie nie dociera. Kolejna wizyta w piątek i zobaczymy jaka jest reakcja na stymulację. Póki co delikatne bóle podbrzusza więc mam nadzieję, że ładne komórki rosną 🙂
W kwestii pracy na razie brak postępów, ale z uwagi na święta nie spodziewałam się że ktoś oddzwoni. Jutro zrobię nowy przegląd ofert 😉
Dziś 12 dc i zarazem dzień punkcji - wszystko działo się tak szybko, że nawet nie miałam czasu na wpis. Ale już nadrabiam!
Zacznijmy od stymulacji:
1) Bemfola w dawce 150mg (z uwagi na wysokie AMH) od 3 do 9dc;
2) Menopur 75 mg od 7 do 9dc;
3) Cetrotide 25 mg 8 i 9dc;
4) Ovitrelle 1amp, Gonapeptyl 2amp w 10dc.
5) Dodatkowo metformina 500mg, Ubichinol 100mg, miovelia, dieta z niskim IG.
Łącznie 18 zastrzyków 😯 nie wiem jak udało mi się to przetrwać ale mój mąż śmiało może robić kurs pielęgniarski 😉
Stymulacja była dość krótka, normalnie punkcja powinna wypaść w piątek/sobotę, ale z uwagi na to, że jeden z pęcherzyków osiągnął rozmiar 20mm doktor musiał ją przyspieszyć. Łącznie było chyba 14 pęcherzyków a udało się pobrać 11 dojrzałych komórek 🙂 Chyba całkiem niezły wynik?
Miałam duże obawy co do punkcji ale wszystko poszło bezproblemowo. Panie tylko śmiały się ze mnie bo podobno po wybudzeniu gadałam jak najęta - nic nie pamiętam 🙃 później czułam się jak na lekkim haju i non stop się śmiałam, mąż już nie wiedział co ze mną robić w klinice.
Przez najbliższe dni mam się oszczędzać, dziś głównie leżę bo jednak brzuch boli a podczas chodzenia czuć dyskomfort.
Jutro dostaniemy informacje od embriologów - mam nadzieję że pozytywne i bardzo proszę o trzymanie kciuków 🤞
Dziś 3 dzień po punkcji. Już w piątek spłynęły do nas pierwsze pozytywne informacje z kliniki. Dziś od samego rana siedziałam jak na szpilkach czekając na kolejny telefon. Jak na złość czas strasznie się dłużył a pani embriolog zadzwoniła dopiero koło południa. Naprawdę, różne myśli i scenariusze krążyły po głowie. Wjechała nawet melisa, bo nie potrafiłam spokojnie usiedzieć w miejscu 🙄
Rozpłakałam się ze szczęścia gdy po raz kolejny usłyszeliśmy pozytywne wiadomości ❤ nawet otworzyliśmy prosecco i to nic, że nie było jeszcze południa 😅 myślę, że radość z takich małych sukcesów również jest potrzebna i daje kopa do dalszego działania.
Oczywiście cholernie boję się kolejnego telefonu w 5 dobie po punkcji. Dopiero wtedy tak naprawdę będziemy wiedzieć na czym stoimy i ile śnieżynek mamy ❄
W dalszym ciągu proszę o trzymanie kciuków i pozytywne myśli 🤞🍀
Wiadomość wyedytowana przez autora 3 maja 2022, 12:11
Mocno trzymam kciuki :) W mojej głowie też najważniejszy jest plan działania i żeby działać a nie czekać aż samo się naprawi. Doskonale Cię rozumiem. :)
Bardzo dobrze, że zaczęłaś pisać ten pamiętnik. To pomaga, naprawdę ❤️ u nas jest podobnie - brak dziecka i brak przyczyny niepowodzeń i tak już 3lata 😔. Jeszcze będzie pięknie, zobaczysz. Wygramy tę walkę!
Powodzenia dr Wyroba to i mój lekarz ☺️
Dziewczyny dzięki za miłe słowa! Mam nadzieję że przelanie moich emocji na "kartkę papieru" pomoże mi poradzić sobie z tymi wszystkimi emocjami 🙂
4 lata czekania wystarczy, trzeba dzialac 😊. Powodzenia
Powodzenia :) oby lekarze trafili na jakiś trop.