Posprzeczałam się dziś z moim... Oczywiście twierdzi że się zbyt napalam, ekscytuję i mam odpuścić bo jak będę taka spięta to nic z tego nie wyjdzie.
On nie chce już słyszeć moich rozterek tylko fakty go interesują. Powiedział że nie ma do tego głowy.
Zrobiłam wczoraj test owulacyjny i wyszedł pozytywny. Wieczorem się przytulaliśmy i powiedział że rano chce mu się spać i on nie będzie się stresował i męczył...
Straszne to było dla mnie... Ja chodzę po lekarzach, jem leki, sprawdzam śluz, robię testy i wszystko żeby znaleźć owulację a jak już ją znajdę to jemu się nie chce...
Powiedział że możemy popołudniu i wieczorem dziś.
No nic... mam nadzieję że wystarczy...
Wiem wiem... nie wygląda to optymistycznie ale ja jestem optymistką
W tym miesiącu z rozkazu lekarzy ogólnego i endokrynologa odstawiłam castagnus, zioła ojca Sroki i oeparol (olej z wiesiołka i lniany). Teraz jem tylko Vitaminer prenatal, magnez, tran, żelazo, Letrox (jem dopiero od 15.07.2013 r. 25/50).
Myślę, że może odstawienie tych wszystkich leków i rozpoczęcie brania Letroxu rozregulowało mi cykl..
No nic... zobaczymy kiedy przyjdzie miesiączka...
Wiadomość wyedytowana przez autora 23 lipca 2013, 11:19
Jak dobrze że mam ten pamiętnik i mogę się tu wyżalić, lepiej jest kobiecie jak się wygada A z moim nie da się rozmawiać o tym. Znowu się posprzeczaliśmy dziś rano, on już ma tego dość. Ciągłego mówienia o tym i starania się na siłę... Jak jest zmęczony to jest zmęczony i tyle
Ojooojo...
Wiem, będzie dobrze...
Sama nie wiem co mam robić. Jak on taki jest to moja buntownicza natura podpowiada mi że mam też odpuścić. Nie robić testów, nic nie sprawdzać, nie mierzyć temperatury...Jak będzie to będzie.
A z drugiej strony boję się że w przyszłym miesiącu będę tego żałować... że będę chciała mieć wykres i wiedzieć co dzieje się z moim ciałem.
Ale mam taka straszna ochotę pokazać mu że jak jemu nie zależy to ja sama o to wszystko nie będę zabiegać.
Dlaczego oni tacy są? Wszystko chcą na gotowo, bez szczegółów zbędnych, i w dodatku oni są panami i władcami i tylko kiedy zechcą będą przytulania, nawet kiedy są dni płodne.
Straszne to takie że tyle polowania aż upolowałam i teraz tak to wyszło...
Nieciekawie
Oj namarudziłam sobie i już mi lepiej
Byliśmy na urlopie, nic się człowiekowi nie chciało
Jestem w ciąży...
Według USG 12.08 był 5 tydzień...
Jakoś tak emocje opadły i mam wiele obaw...
Wiadomość wyedytowana przez autora 22 sierpnia 2013, 08:58
Jestem teraz na L4 już od prawie dwóch tygodni.
Bardzo źle się czuję, cały czas mam mdłości, na nic nie mam ochoty a jestem głodna jednocześnie. Muszę jeść z głodu a jak jem to mnie mdli...masakra.
Jestem ciągle zmęczona...
Na szczęście bóle podbrzusza już ustąpiły bo przysparzały mi wiele obaw czy z dzidzia wszystko oki... Jem Duphaston 3x1 i nospe 2x1. Jest dużo lepiej bo wcześniej to bóle były takie jak w pierwszym dniu okresu, ale gdzie wyczytałam że wszystko się rozszerza i że to normalne że tak boli.
Cieszyłam się nawet że idę na L4 bo w pracy trzymałam się ścian żeby nie zędleć
Miałam takie plany, że tyle w domu porobię, posprzątam, będę robiła przepyszne obiadki, piekła chleb, szyła rzeczy do pokoju dzidzi, chodziła na spacery... itd.
A teraz na nic nie mam siły, nic mi się nie chce i w dodatku mam pretensje do siebie za to
No i strasznie brakuje mi koleżanek... Mieszkam na (można powiedzieć) wsi, od jakiegoś roku. Mało kogo tu znam, nie mam koleżanek w moim wieku, siostra i mama za granicą.
Siedzę sama w domu całe dnie i nie mam do kogo się odezwać Mąż pracuje.
Jakoś inaczej to sobie wyobrażałam. W samych superlatywach
Owszem, jest to lepsze niż siedzenie w pracy bo tam to ciągły stres...
Ale siedzenie w domu aż takie piękne jak sobie wyobrażałam nie jest
Jak się pracuje to marzy się o wolnym bo tak mało się go ma, i takie piękne wyobrażenia są
Dziś postanowiłam robić same przyjemne rzeczy, jest piękna pogoda. Pójdę na spacer.. i może odważę się zagadać moją nową młodą sąsiadkę z małym dzieckiem i zaprosić ją do siebie na kawę. Zobaczymy co będzie
Z moich obliczeń wynika, że jak zaczęłam brać Letrox to owulacja mi wróciła bo testy ją pokazały.
No i się udało
Nie przejmój się tym ;) Ja też mam swoje humorki i narzeczony namawia mnie do tego przez długi czas ale później jest ok... Życzę powodzenia :)
Kochana tak to już jest z chłopami. Ja też jestem z tym wszystkim sama. Mierzę temp., biorę różne witaminy, chodzę po lekarzach. Zbytnio nie interesuje go czy to płodny dzień... czy nie. Nie chcę go męczyć na siłę... bo nie o to w tym wszystkim chodzi.. ale inaczej to chyba nigdy w tą ciąże nie zajdę.
dlaczego ci faceci są tacy niedojrzali ??? Jakby siębali odpowiedzialności i uwięzienia... Mi mąż przed staraniami powiedział, że nie jest pewny czy chce - bo już go nie bede kochała tak mocno - tylko dzidzia będzie najważniejsza ;/ DZIAWAK ;/// Przecież to nasza dzidzia będzie... A ze staraniami jest tak samo - ja się prześwietlam i faszeruję a jak się nie udaje to przychodzi i mnie pociesza, że niby następnym razem to będzie gotowy i że musi znać kalendarzyk - szkoda tylko że tylko tak dla picu gada ;((( Ale nie ma sięco stresować - faceci tak mają - są jak duże dzieci i nie lubią konkurencji ;D
Ja to się czasami zastanawiam czy dobrze zrobiłam, że podzieliłam się ze swoim mężem swoimi obawami co do tego czy i kiedy zajdę w ciążę. Odkąd powiedziałam to mam wrażenie, że już teraz nie tylko ja, ale również i on się tym stresuje... :/ Ale jak nie jemu to komu miałam się wyżalić.... To jest zbyt intymny jak dla mnie temat. :(