Jeśli kiedyś się przytrafi drugi bąbel i będzie tak samo ruchliwy i absorbujący jak Zosiek, to będę musiała się sklonować
Dziś niby ma przyjść @, póki co nie widać. Coś mnie tam zaboli czasem, ale nic konkretnego. Czekamy.
Muszę schudnąć, już udało mi się 5 kg... Wtedy może pójdzie łatwiej A właśnie kończę jeść czekoladę. Czy to znaczy, że nie zależy mi tak bardzo?
Burakowa się trejtuje na kuchni, będzie co zjeść popołudniu. Już widzę jak obie jesteśmy pięknie czyste po Zośkowym jedzeniu zupy
no cóż, nowy cykl, nowe nadzieje
Po przeczytaniu wpisów i pamiętnika 230515 moje wspomnienia i odczucia odżyły. Siedzę i ryczę. Jak życie jest okrutne. Dzięki Ci Boże, że Zośka pomimo wady serca jest z nami, że żyje, że operacja się udała.
Mój strach jak jechała na dół na salę operacyjną jak miała 8 dni, czy jeszcze zobaczę ją żywą? Czy stamtąd do mnie wróci? Czy może żegnam się już na zawsze?
Ta złość, dlaczego mnie to spotkało. Dlaczego spotkało to wszystkie te dzieci i rodziców leżących z nami na kardiologii czy kardiochirurgii.
Widok matek płaczących na łóżeczkami, oglądanie reanimacji dzieci - Szymonka który zmarł na drugi dzień. Jego mama krzycząca na cały szpital z wielkim bólem. Lenka, Franek, Matylda - nie wiem co się z Wami teraz dzieje. Mam nadzieję że wróciliście do domu z Waszymi rodzicami jak Zosia z nami.
Tylko rodzice którzy przeżyli to co my, wiedzą o czym piszę. To był najgorszy miesiąc w moim życiu.
Minął już ponad rok, a ja ciągle o tym myślę. Czy kiedyś przestanę? Nie raz jak zasypiam widzę malutką Zośkę pod respiratorem. Z drenami, z dziesiątkami kabelków i leków podawanych przez pompy.
Drugi dziecko. A co jeśli znowu? A co jeśli coś gorszego? Wierzę, że będzie dobrze, że dam radę, dlatego podjęłam walkę. Jednak z tyłu głowy ciągle biją mi się myśli.
No ale koniec smętów. Dziękuję Bogu że jest tak jak jest. Że wyrosła na wesołe dziecko a ja mogę się tym cieszyć. Nie przejmujmy się błahostkami głowa do góry, będzie już tylko lepiej!
Dziś rano ani śladu po @, więc można rozpocząć kolejne staranka. Jednak w tym cyklu jestem wyluzowana, chyba trochę straciłam nadzieję. Nie będzie testów owulacyjnych, sprawdzania śluzu i innych takich. Mam już dość co miesięcznych rozczarowań Niech się dzieje wola nieba - z nią się zawsze zgadzać trzeba
Mam nadzieję że u Was dobrze ?
U mnie 23 dc.
Byłam wczoraj u gina. Mówi że owu była na 100% i edno miałam 21,2 - twierdzi że ciążowe. Ja się nie nakręcam, nie jeden już miesiąc za mną będzie co ma być. Póki co czekamy
Jestem niestety przeziębiona już dziś trochę lepiej, ale wczoraj była tragedia. Boję się, że Zośka się zarazi ;/
Rodzice zabrali na trochę Zośkę. A ja leże w tonie zasmarkanych chusteczek i ledwo mówię. Dobrze że chociaż gorączki nie mam... Rozłożyło mnie na maksa, nawet z piżam się nie przebrałam. Wstawiłam rosół, ma postawić mnie na nogi
Od kilku dni boli mnie podbrzusze i jajniki. Jak muszę odkasłać to zwijam się w kulkę i dopiero kaszlę, bo mam wrażenie że mi jajniki rozerwie. Mam nadzieję, że to dobre objawy, że nie oznaczają jakiś kłopotów ;/
Pozdrawiam dziewczyny!
który to cykl? nawet nie mam już rachuby chciałam różnicę wieku miedzy dziećmi dwa latka, a widzę że pewnie się nie uda. Zostało jeszcze trochę czasu ale czarno to widzę niestety... Niestety moje piękne endo nic nie zwiastowało ;/ a zapaliła się we mnie mała nadzieja
Oczywiście spełniły się moje największe obawy i Zośka ode mnie się zaraziła a zaraz po niej mąż. Dlatego tak długo nic nie pisałam. Leżeliśmy tak zdechlaki we trójkę, każdy na innym antybiotyku bo niestety się bez tego nie obyło. Mąż bo musiał iść do pracy w Święta, Zośka profilaktycznie w zasadzie żeby nie wdało się zapalenie osierdzia (ciągle nas straszą), a ja pomyślałam że jak nie zacznę się porządnie leczyć razem z nimi to nigdy z tego nie wyjdziemy i takim sposobem jest już po wszystkim. Nie ma śladu po kaszlach i gilach do pasa. Niestety święta całe w domu, byliśmy tylko na wigilii mąż dziś w pracy także na sylwestra jedziemy do teściów
dziewczyny, ponieważ przez te wstrętne choróbsko nie złożyłam Wam życzeń świątecznych, to składam te noworoczne mam nadzieję że nadchodzący rok będzie dla nas wszystkich lepszy i przyniesie nam upragnione fasolki i dzieci. Ściskam Was mocno i do zobaczenia "za rok"
Mija w maju rok starań. Wybieram się na wizytę do kliniki diagnostyki niepłodności.
Wiem, że coś tam na dole się dzieje. Dziś 35 dc, ani ciąży, ani małpy. W środku cyklu prawie tygodniowe plamienie nawet z krwią, nawet już myślałam że 20 dnia dostanę okres...
Jest mi smutno. Tak bardzo bym chciała kolejne dziecko
U nas nic nowego, nadal czekam
Zośka śpi, ja robię obiad. 26 sierpnia miała 2 urodziny , tego samego dnia byliśmy na kontroli u kardiologa, wszytko wzorowo na szczęśćie .
Mój dziadek trafił w pon do szpitala, niestety umiera w męczarniach. Jest mi strasznie, nie mogę mu pomóc Proszę Boga, żeby ukrócił mu te męki, żeby zabrał go szybko do siebie. Jakie życie potrafi byś okrutne .
Moje oczekiwanie na drugie dziecko? Raz lepiej, raz gorzej. Obecnie chyba gorzej...
Zaczynamy od początku. Muszę temu wszytskiemu jakoś dopomóc, za długo już to trwa.
Trochę poczytałam o PCO. Muszę zmienić dietę - zero cukru, zero mąk; więcej warzyw i owoców. Suplementy: duże dawki wit. D, wracam do picia ziół nr 3 ojsa Sroki, kisiel z siemienia lnianego na śluz i może jeszcze coś dorzucę. Oczywiście kwas foliowy.
Powoli zaczyna mi to wszystko obojętnieć. Widocznie mam mieć jedno dziecko. Za rok Zosia pójdzie do przedszkola więc zacznę rozkręcać swój własny biznes. Mam 26 lat, nie będę pół życia siedzieć w pieluchach. Chciałam szybko odchować dzieci i wiać się za siebie i swoją pracę. Chcieliśmy 2 lub 3 dzieci. Chciałam w miarę małych odstępach czasu, żeby w wieku ok 30 lat mieć już wszystkie dzieci w przedszkolu i żebym sama mogła się realizować. Na początku poświęciłam się rodzinie. Taka była moja decyzja i razem z mężem uznaliśmy to za plan idealny Widocznie nie było to mi pisane. Także życie - można cokolwiek sobie ustalić haha Trudno
Jeszcze ten rok i tak spędzam w domu, także zobaczymy. Ale powoli godzę się z losem
Mogę się pochwalić, że Zosia od swoich 2 urodzin, to jest od końca sierpnia funkcjonuje bez pieluchy także jestem bardzo dumna. Liczba wpadek to 1 na tydzień także super
Pozdrawiamy!
Czemu ja? Czemu mnie to wszystko spotyka? Czym ja sobie na to zasłużyłam?
Nie mam już siły w tym momencie, mój żal jest tak wielki... Przeżywam wewnętrzną tragedię.
Jeśli udałoby się w tym cyklu, by było tak jak z Zosią na sierpień. Będzie miała już 3 latka, a mi się od 1,5 roku nie udaje zajść w ciążę.
Dziś 23 dc. Za tydzień oczekuję @. W nic już nie wierzę i chyba nie mam żadnych nadziei...
Jakieś mam od godziny brązowe plamienia muszę znaleźć ginekologa endokrynologa, pewnie coś się znowu tam na dole chrzani...
Sylwio, myślę że nic z tego bo za dużo razy już chyba myślałam że tym razem będzie ok a z tą różnicą wieku to masz rację, też sobie myślę, że Zośka pójdzie we wrześniu do przedszkola to będzie mi łatwiej z dwójką, ale nie wiem czy sama siebie nie pocieszam?
Tak przejrzałam swój pamiętnik, no można śmiało stwierdzić że mam coś z głową jeden wpis entuzjastyczny, drugi depresyjny.
Pozdrawiam Was dziewczyny
Ten cykl niestety jakiś do du... Nie zarejestrowałam do tej pory owulacji. Nie wiem czy już była, czy jeszcze czekać, czy brać luteinę. Oczywiście jak postanowiliśmy, że w następnym cyklu idziemy na inseminację to się wszytko posypało. Miałam się umówić w klinice w 3 dc by wykonać wszystkie badania razem z mężem i jak będzie ok to inseminacja, a jak mam to zrobić skoro nie wiem co z owulacją i nie wiem tym samym kiedy będzie @... Weź kobieto coś zaplanuj, chyba zwariuję.
Ogólnie po świętach, było rodzinnie. Teraz tyle sprzątania co przed
W czwartek byliśmy na wizycie w klinice leczenia bezpłodności, także jest to mój pierwszy cykl z CLO, dziś 3 dzień brania. W sobotę za tydzień jadę na podglądanie owu i ewentualnie dostanę zastrzyk na pęknięcie lub zastosujemy inne leczenie jeśli nic nie wyhoduję mężu zbadał swoje żołnierze. Szczerze, to się spodziewaliśmy lepszych wyników, myślę że szczególnie mąż był w szoku. To znaczy nie są złe, doktor nam powiedział, że trzeba powtarzać takie badanie bo parametry nasienia zmieniają się jak sinusoida. Powiedział że to raczej cięższy okres w naszym życiu, szczególnie męża - zmiana stanowiska na dużo bardziej stresujące, bo przecież już 2 razy w ciąży byłam. Jestem w stanie w to uwierzyć, bardzo się stresował jak go przenieśli. Teraz jest już lepiej, przywykł i się w drożył, ale wiadomo że plemniki powstają 72 dni, to może jeszcze te zestresowane . W każdym razie póki co się tym nie przejmuję. Jak powtórzymy i wyjdzie to samo to będzie gorzej... Mamy się posuplementować i powtórzymy badania przed ewentualną inseminacją, jak nam nie wyjdzie naturalnie w 3-4 cyklach stymulowanych. Wieści takie słodko - gorzkie, ale ja się cieszę i jestem pozytywnie nastawiona, cieszę się że coś ruszyło
Także działamy, a od jutra mam brać dupka. Zdecydowanie ciśnienie mi zeszło. Mam nadzieję że na długo męża faszeruję specyfikami, może będzie dobrze. Aktualnie mąż ma tydzień urlopu i pojechał z Zofią do teściów a ja się lenie w ciszy i spokoju. Juhuuu
Dziękuję Sylwio za słowa otuchy trzymam i ja za Ciebie kciuki!
1dc!
drugi cykl z CLO, na 18 lutego czyli to będzie 13dc umawiam się na monitoring
dalej faszeruje męża suplementami, jego plemniory w tym miesiącu będą szybkie jak formuła jeden
uspokój się!
my też staramy się o drugie dziecko, nasza Niunia ma 16 miesięcy :) Trzymamy za Was kciuki :)
Dziękuję. Ja tez trzymam kciuki i w staraniach i w odchudzaniu. Gratulację 5kg to już dużo :) Ja w swojej diecie całkowicie wyeliminowałam cukry i ograniczyłam węglowodany. Co prawda dopiero 5 dzień, ale zawsze coś. Życzę "szybkiego" rodzeństwa dla Zosi:)