Znowu mnie to spotkało.. Znowu okazałam się niewarta macierzyństwa, usłyszenia słowa "mama" z ust maleńkiej istoty. Drugi raz ciąża rozwijała się książkowo, a w pewnym momencie serduszko po prostu przestało bić.. Czuję jakby rozerwało mi moje własne. To chyba najbardziej okropne co może być, dać nadzieję, zaświecić ten płomyk, a później tak brutalnie go zgasić. Nie umiem sobie z tym poradzić, zbyt mocno mnie to przytłacza. Ja tylko chciałabym tulić malutką istotkę, która wtulona we mnie czułaby się najbezpieczniej na świecie. Czy to tak wiele? Boże, Buddo, Potworze Spaghetti, czy kto jest tam na górze.. DLACZEGO?!
Napisałam do Fundacji Ernesta, jutro mam konsultacje z psychologiem, ale zastanawiam się czy jestem już gotowa i jeśli tak, to co chcę powiedzieć.. w głowie mam pustkę, zupełnie tak jak w sercu. Ale wiem, że powinnam poprosić o pomoc, bo nachodzą mnie coraz częściej bardzo złe myśli. Najgorzej jest wieczorami, tym bardziej że mój partner nie może pozwolić sobie na wolne w pracy i cały tydzień popołudniami byłam sama w mieszkaniu.
We wtorek mam wizytę u ginekologa, mam nadzieję, że rozpoczniemy już proces szukania przyczyny. Bardzo chcę ją poznać. Ostatnio rozmawiałam z O., Na razie skupimy się na naszym związku, na nas, postaramy się odbudować to, co podupadło podczas tej niepodziewanej ciąży, w międzyczasie ja będę się diagnozować i dopiero wtedy rozpoczniemy starania. Chociaż powiedziałam mu, że mam jeszcze siłę tylko na jedną próbę. Jeśli również się nie uda, nie dam rady próbować kolejny raz, mimo że mam bardzo silnie rozwinięty instynkt macierzyński i pragnę dziecka. Nie chcę kolejny raz przechodzić tego ponownie.
Swoją drogą, niedługo Dzień Matki. Ściska mnie za serce, gdy pomyślę, że dwa razy miałam szansę nią być i dwa razy mi tą szansę odebrano... Najchętniej rzuciłabym się w wir zadań i pracy, ale wiem że to byłaby tylko ucieczka od tego, co dzieje się wewnątrz mnie.
Przepraszam Was, jeżeli to, co piszę, jest bardzo chaotyczne czy niezrozumiałe, ale postanowiłam wylewać tu z siebie wszystko co mnie dręczy, bez zastanawia się i poprawiania. Chcę pisać prosto z serca, nawet jeśli jest to nie do końca poprawne czy czytelne. Myślę, że i tak wiecie, co chciałabym napisać, w końcu niestety przeżyłyście to, co ja.
Misia, czekamynadzidzie - dziękuję Wam za te słowa
W sobotę miałam konsultacje psychologiczną z Fundacji Ernesta. Psycholog chce mnie prowadzić i dodatkowo zasugerowała konsultacje psychiatryczną, żeby sprawdzić czy nie trzeba będzie wprowadzić leków. Ogólnie to doszłyśmy do tego, że podświadomie uciekam, wypieram złe wydarzenia. I tak na przykład wyparłam pierwszą stratę, a teraz te emocje do mnie wróciły ze zdwojoną siłą. Na szczęście czuję się zaopiekowana i wiem, że psycholog pomoże mi przez to przejść.
Jutro mam wizytę kontrolną u ginekologa, mam nadzieję, że wszystko będzie w porządku, bo od piątku naciągam trochę zalecenia i zaczęłam biegać na bieżni, mimo, że miałam się oszczędzać, ale to jedyne co mi pomaga w złych chwilach.
No i najważniejsze.. pozbyłam się ubranek Maksia, zostawiłam tylko kocyk. Niby dobrze, nie będą wywoływać emocji, tylko czy to znowu nie jest próba wyparcia?
Wczoraj partner uświadomił mnie, że jutro już będzie 3 tygodnie, odkąd wylądowałam w szpitalu.. byłam pewna, że to dopiero 2.. nie wiem, jakoś dziwnie mnie to uderzyło.
Bardzo mi przykro 😞 bądź silna, potrzebujesz czasu.. Ściskam mocno 😞
Bardzo Ci wspolczuje. Tez stracilam dziecko... tak sobie mysle, ze moze to byc zespol antyfosfolipidowy, zbadaj sobie przrciwciala przeciwko kardiolipinie i beta 2 glikoproteinie. Wystarczy wtedy akard i heparyna i ciaza bedzie bezpieczna.
Czytalam Twoja historie na forum, nie mam slow ktore moglyby w jakikolwiek sposob ukoic Twoj bol, wiedz jednak ze sa tu osoby ktore czytaja co piszesz i cieplo o Tobie myslą ❤️
Tak bardzo mi przykro, że to aż 2 razy cię spotkało. Kochana zbadaj jak dziewczyny piszą mutacje, musi być przyczyna strat na tym etapie. Wierzę że któregoś dnia uśmiechnie się do ciebie słońce ☀️
Strasznie mi przykro 😭 pisz, może choć troszeczkę lepiej się poczujesz..mi pisanie pamiętnika po śmierci córki pomagało..