Tydzień dla Płodności   

Nie przegap swojej szansy!
Umów się na pierwszą wizytę u lekarza specjalisty za 1zł.
Tylko do 30 listopada   
SPRAWDŹ
X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki starania Szczęście rodzi się w brzuszku
Dodaj do ulubionych
WSTĘP
Szczęście rodzi się w brzuszku
O mnie: Młoda, szalona, zwariowana i pozytywnie zakręcona, patrząca na świat przez różowe okulary. Kochająca na zabój tego jedynego, wymarzonego wariata :) Nie ma dla mnie rzeczy niemożliwych, są tylko trudno osiągalne...
Czas starania się o dziecko: Starania trwają prawie 3 lata :) Od dnia w który padło tak przepełnione miłością słowo TAK.
Moja historia: Moja historia zaczyna się w dniu kiedy skończyłam 18 lat :) wyprowadziłam się od rodziców, zamieszkałam z ukochanym. Niewiele dni później poprosił mnie o rękę, odpowiedź nie mogła być inna, wtedy usłyszał moje TAK i zaczęła się nasza wielka, szalona przygoda :) 4 miesiące później był ślub, skromny, na wariackich papierach :D Wtedy wiedzieliśmy, że chcemy stworzyć rodzinę. M jest jedynakiem, ja mam 2 rodzeństwa, M marzy o 3 dzieci, ja o gromadce uśmiechniętych urwisków :) Rozpoczął się projekt Bubu :) Pierwszy rok: szalona namiętność, nieprzespane noce, pikanteria, romantyczność. Bez parcia na dzidzie, jesteśmy młodzi wszystko przyjdzie z czasem. Drugi rok: Namiętności i pikanteri ciąg dalszy.... Ale....Dlaczego jeszcze nie ma? Może coś jest nie tak? Zaczęło się szukanie pomocy. Lekarz pierwszy, drugi, dziesiąty i cały czas te same słowa:"Jest pani jeszcze młoda, organizm musi sam załapać", "trzeba korzystać z życia a nie pakować się w pieluchy, całe życie przed wami" i inne tego typu teksty. Chwila załamania kolejny lekarz i kolejny. Trzeci rok: starania zawieszone, miłość płonęła nadal, nieprzespane noce, gorące poranki, niespodziewajki w dzień :) Dzidziusia nie ma, co ma być to będzie nie czujemy parcia. Historia roku trzeciego trwa dalej :)
Moje emocje: wielka huśtawka...

8 lutego 2018, 02:19

Witam w mojej pisaninie nocnej :) Tak właśnie w nocy otwiera się umysł i napływają myśli. Nocą najłatwiej jest pisać.

Pamiętnik podobno pozwala przelać na "papier" to co gra w duszy i sercu. W moim wnętrzu dzieje się wiele... Raz pełna energi, zorganizowana i pełna życia, za chwile przygnębiona i zniechęcona. Czy to normalne? Nie mam pojęcia. Wiem że mam cel... Moim celem jest założenie szczęśliwej rodzinki.
Zaczynamy starą przygodę z nowymi bohaterami czyli w roli głównej ja, mój M oraz ON, lekarz w którym pokładam nadzieję, nadzieję na to że nie potraktuje mnie jak dzieciaka, że popatrzy na mnie jak na kobietę, która pragnie dziecka.

Dnia 8 stycznia podczas badania kontrolnego nerek okazało się, że mam torbiel na prawym jajniku... 3,7cm. Niezauważona przez kilku ginekologów. Pierwsza myśl? Wyrok.. wieki potrwa leczenie, długie leczenie oznacza wydłużenie się czasu starania o dziecko. Powrót do domu... Komputer, internet, otwarta witryna, słowo kluczowe: torbiel, ciąża, owulacja... Setki artykułów, opowieści kobiet, wypowiedzi lekarzy... Wniosek: Torbiel to nie wyrok, mogę mieć dziecko, będzie ciężej ale mogę.
Teraz czekamy na wizytę u lekarza, termin mam na 9.02.godzina 8:00... Mam nadzieję że wizyta u lekarza da mi nadzieję i że niebawem w moim brzuszku urodzi się szczęście :)

8 lutego 2018, 22:10

I taki szybciutki nocny wpis. Przepraszam za bledy ale na tel ciezko pisac.

Jutro wizyta, jestem cała w emocjach... Łapie się na tym, że cały czas rozmyślam... Nad czym? A no właśnie. Zastanawiam się czy to właśnie ten lekarz, czy to ten który zacznie wszystko od początku a na końcu powie "zapraszam panią na porodówkę". Mam nadzieje ze tak właśnie będzie :)
Dodatkowo, naczytałam się o objawach ciąży, o przyczynach nie przychodzącej czerwonej fali i co? Moja psychika zaczęła pracować :D pączusie poszły dzisiaj w cycuchy tzn ze zaczęły boleć (w końcu rosną po tłuszczyku ) no ale tak na poważnie ... Zaczęłam obserwować u siebie mnóstwo objawów takich jak: zmęczenie, senność,rozdrażnienie,huśtawka emocji, oczywiście brak @ i co dziwne 48dc a ja mam szyjkę wysoko i zamkniętą.... Zaczynam świrować wkręcam sobie ze jutro zobaczę maleńkiego bubu :D ... Do rana muszę ochłonąć, nie jestem w ciąży, cykl się rozchwiał przez torbiel lub inne hormonoproblemy, cycuchy bolą bo mogą :D a inne objawy zmęczenia to po prostu uroki naszej pięknej zimy :D będzie dobrze :D liczę na to i wiem ze od jutra mój etap życia zwany starania zacznie się od nowa :D

P.S.
Obiecuję, że jutro jak będę na kompie poprawie błędy i wstawię polskie znaki :D
A apropo przyznać się ile pączusiów zjadłyście :D ja tylko ok 8 xD dzień dobroci dla brzuszka :D
Jak obiecałam tak zrobiłam :)

Wiadomość wyedytowana przez autora 9 lutego 2018, 10:09

9 lutego 2018, 10:18

Dzień Dobry :d
Tak, rzadko będę używać tego sformułowania :D

Jestem po wizycie, należy zamieścić informację co i jak :D
Ciążą: nie stwierdzono
Torbiel: wielkość- duża śliwka (ok 4cm)
Zalecenia odnośnie torbieli: skierowanie do szpitala w celu diagnostyki i usunięcia.
Zalecone badania: morfologia, mocz, glukoza

Czuję, że to malutki kroczek, ale kroczek, który robię do przodu i który napawa optymizmem :)
Dalsza diagnoza po pobycie w szpitalu :)

9 lutego 2018, 23:14

Dziewczyny ja Was tak bardzo przepraszam, ale ja nie mogę czytać Waszych pamiętników. Trafiłam już na kilka takich w których jest tyle smutku, brak optymizmu i wiele wylanych łez. W innych mnóstwo bólu, cierpienia, braku sił. Wchodząc na Wasze pamiętniki łapię doła, łezki kręcą mi się w oczach. Ja wiem, że nie raz jest trudno, że życie jest niesprawiedliwe, że czasami brakuje sił, może nie przeżyłam tego co Wy, nie wiem jak się czujecie, może stwierdzicie, że nie mam serca... Nie potrafię "patrzeć" na pesymizm.

Walczę, bo wiem, że czas poddaje mnie próbie, próbie zwanej cierpliwość, wytrzymałość, siła. Nie mogę się poddać, a co w momencie pojawienia się dziecka? zacznie płakać, będzie cierpiało bo zaczną dokuczać kolki, lub wyżynające się ząbki i co wtedy? Poddam się bo nie mam siły słuchać? Bo jestem niewyspana? Bo nie mam cierpliwości? Nie! Nasza walka to szkoła radzenia sobie z emocjami, zmęczeniem, bólem. Czas daje nam możliwość wypracowania sobie pewnych cech, których może nam w pewnym momencie zabraknąć.

Wiem, że pewnie część z Was poczuje się urażona moim wpisem, bo jestem młoda i nie wiem przez co przechodzicie. Macie rację. Nie wiem co każda z was przeżywa, co czuje. Wiem jedno, będę walczyć do końca z podniesioną głową i uśmiechem na ustach, a tylko dlatego, że podpisuję się rękami i nogami pod słowami: Co nas nie zabije, to nas wzmocni.

Przepraszam ale musiałam to napisać, ciążyło mi to na sercu, że jestem wobec was nie nie w porządku.


A teraz pozwólcie, że przejdę do moich przemyśleń nocnych :)

Dzisiaj naszła mnie refleksja z całkiem innej dziedziny mojego życia. Obecnie jestem na L4 z powodu kolana (zerwane więzadła) i nie ukrywam, że zaczyna mnie rozpierać niespożytkowana energia. Szukałam dzisiaj CZEGOŚ czym mogła bym się zająć i uwierzcie mi, że osoba tak kreatywna jak ja, która ciągle coś tworzy to rysuje, to pisze, to skleja z papieru, desek itp. nie znalazła dla siebie zajęcia w stanie leżącym-półsiedzącym. Internet, gry, książki SUPER! ale ileż można? Zaczęłam robić na drutach szal :D
A swoją drogą... Może macie jakieś fajne pomysły na spożytkowanie wolnego czasu?

Wiadomość wyedytowana przez autora 9 lutego 2018, 23:28

13 lutego 2018, 01:00

Co powiecie na kolejną dawkę przemyśleń nocnych?

Co mnie nurtuje? Właściwie wszystko...

Jutro idę na wizytę kontrolną do ortopedy :) Poprawy nie ma wręcz przeciwnie, boli bardziej. Ale jutro doktorek naprawi kolanko :D a przynajmniej powie co robić, żeby je naprawić :)
W drodze do lekarza ortopedy, zahaczę o szpital.... tak trzeba iść umówić pobyt w szpitalu, żeby zająć się torbielą :) Ma już nawet imię Śliwa... Tak to chore nazywać chorobę, a raczej narośl, zmiany w organizmie imieniem. Ale co ja poradzę na to, że lubię nazywać rzeczy po imieniu?

Znalazłam sobie zajęcie na długie, bez ruchome dni :D Prowadzę stronę internetową klubu. Taka tam sobie gra mnie wciągnęła :D może nie tyle gra, co towarzystwo :) I mamy sobie taki klub i adekwatnie do tematyki gry, prowadzę stronę :) W między czasie zaglądam do Wad i czytam książkę :) Krok do szczęścia - Anna Ficner-Ogonowska jestem w 1/4 i powiem wam, że gdyby nie zmęczenie wzroku, pochłonęła bym ją jednym tchem :) No i mąż znalazł zajęcie idealne dla mnie :D łupię orzechy do ciast :D tzn miały być do ciast ale dziwnie szybko znikają :D

A jak moje przemyślenia ciążowe? Chwilowo nie myślę o bubu, tylko dlatego, że chcę wyleczyć Śliwę, a później zaczniemy działać :) oczywiście <3 nie może zabraknąć, co oczywiście nie wyklucza ciąży... Co ja gadam :D mam 52 dc więc o jakiej ciąży tu mowa :P Mam plan na najbliższy cykl: zaczynam obserwację (temperatura, śluz, szyjka macicy, testy ovu) zobaczymy czy na planie się tylko nie skończy.

Ogarnia mnie coś w rodzaju niewyjaśnionego szczęścia :) w środku czuję ulgę i lekkość. Nie wiem dlaczego, ale pokocham ten stan :D

13 lutego 2018, 16:44

Szybka notka odnośnie lekarzy:

Ortopeda:
Na wstępie się zdenerwowałam, dlaczego? Zalecił żeby jeszcze nie pracować, żeby kolano spokojnie jeszcze odpoczęło, no ok czyli L4, tak ale doktorek mi go nie wypisał mam się zgłosić do rodzinnego a bo ponieważ on nie ma w praktyce wystawiania L4. Ok co dalej, zaniechać kule, nie chodzić z nimi i ortezę również.
Skierowanie na rehabilitację, tam okazało się, że nie można ot tak zaniechać ortezy i kul jeżeli kolano dalej boli a co gorsze, pacjent czuje że coś jest nie tak z kolanem.
Wniosek: Skierowanie do ortopedy i szukamy innego lekarza.

Skierowanie do szpitala.
Byłam dzisiaj umówić termin pobytu w szpitalu i co? Najpierw muszę zaliczyć przychodnię ginekologiczną. Nie mam kompletnie, żadnych badań. Na wstępie markery nowotworowe, podczas wizyty u ginekologa ustalimy datę zabiegu i w zależności od wyników markerów będzie to szybko lub normalnie.

Rodzinny:
Jutro wizyta. Co muszę załatwić? L4, świstek na rehabilitację (musi być na specjalnym papierku), może uda mi się wysępić skierowanie na Markery :D niby tylko ok 27 zł badanie no ale po co płacić jak można grzecznie zapytać czy jest możliwość :)

I co ja jeszcze chciała? Chyba tyle...

Daty wizyt:
14.02. godz 10:20 rodzinny
15.03. godzina 10:00/12:00 ginekolog (szpital)

Badania do wykonania:
Glukoza, mocz, morfologia (z poprzedniej wizyty u gina), CA 125

21 lutego 2018, 06:34

Dzień dobry :)

Długo mnie nie było. Troszkę przeciągły się moje walentynki :P Zrobiliśmy sobie tydzień leniuszka :D Gdyby nie fakt, że dziś zaczyna się mój 61 dc to stwierdziła bym, że z tych upojnych nocy i dni musiało by się urodzić maleńkie szczęście w brzuszku :)
Zaczynam się zastanawiać czy jest możliwe, żeby doszło do późnej owulacji i ewentualnie do późnego zagnieżdżenia, czuję się fatalnie. Świat się kręci zdecydowanie za szybko, z tego zawirowania aż mnie mdli :P Chyba czas odwiedzić aptekę i uspokoić swoje myśli. Oczywiście na luzie bez parcia na bubu.
Objawy: osłabienie, zawroty głowy, mdłości, nadęty brzuch (nie gazy ani wzdęcia), kłucia w macicy, śmieszny ból w piersiach no i wodospad śluzu. Coś jest nie tak, tylko pytanie co?
Układam sobie w głowie plan dnia. Wszystko idzie super, wszystko poukładane i zaplanowane, niemalże co do godziny. Zostaje pytanie co na obiad. Hmmm może ryż, jakiś sosik ze schabem i zasmażana marchewką? albo roladki serowe, ziemniaczki i mizeria? Nie mam kompletnie pomysłu na obiad. Najchętniej zamówiła bym pizze lub kebaba i miała bym spokój...
A teraz idę zrobić kawę, otulę się kocykiem, wezmę książkę i stracę poczucie czasu. Idealny plan na zimny poranek :) I co że w domu jest multum rzeczy do zrobienia? Jutro też będzie tyle samo :)
Życzę miłego dnia ;)

22 lutego 2018, 13:28

Optymistka? Zawsze wesoła? Chwila zwątpienia? nie możliwe.... a jednak...
Zwątpiłam... Zwątpiłam w mój organizm, w jego normalne funkcjonowanie. 62 dzień cyklu, a ja czekam... Powinnam już myśleć o kolejnych dniach płodnych, a tu nic dalej czekam na @. od 23 grudnia powinnam przejść przez 2 @. Mój wigilijny cykl dalej buja w świątecznej aurze, choinki i ozdób świątecznych już dawno nie ma, po świętach zostały tylko wspomnienia, prezenty i cykl, cykl niezmiernie wydłużający się!
To straszne... co psychika potrafi zrobić z człowiekiem, a facet? cieszy się bo może sobie użyć kiedy tylko chce bez obawy, że akurat teraz jest TEN dzień. Brutalnie zabrzmiało? Tak właśnie się czuję. Maszynka do seksu, są uczucia, jest namiętność, tli się żar, ale brakuje nadziei że ten właśnie raz sprawi, że doznam szczęścia, że będę wyczekiwać rosnącego brzuszka, a każdy kilogram będzie jak szczęśliwe ziarenko składające całość. Chciała bym móc planować! Wyjazd na weekend? Super ale wiesz ten 26 i 27.03 odpada, będę czuła się fatalnie i niekompleksowo.... Ja tak nie potrafię powiedzieć, wyjedziemy i co? Weekend spędzę w pokoju z bólem. Lub wersja nr 2: Wyjechaliśmy, jest wilgotno, a może to @? Wyjście na miasto? Może założę spodnie, a co jak @ przyjdzie?
Myszko nie przejmuj się, nie cierpisz z tego powodu, wiesz jak cierpisz w pierwsze dni cyklu, teraz możesz chwile odetchnąć. Mąż na medal! potrafi pocieszać i znaleźć plusy zaistniałej sytuacji. A ja chce krzyczeć! Dlaczego??? Ile jeszcze??? Dlaczego nic nie chodzi jak w zegarku? Dlaczego tyle muszę czekać?
Weź głęboki wdech, i wydech... Powtórz tą czynność kilka razy... I co lepiej? Jak ma być lepiej, w czym ma mi pomóc nieustanna czynność, bez której serce przestaje pracować? Mam być spokojna? Ale ja jestem spokojna, nie rzucam wszystkim, nie wyzywam, nie latam jak potrzeszczona. To co się dzieje? Moja dusza wariuje.
Promyczku czekam! I będę czekać, do końca, aż się doczekam!

23 lutego 2018, 07:10

JAK JA NIENAWIDZĘ TESTOWAĆ!!!!!!!!!!!!!1
Nie dlatego, że widzę negatyw... Testy które ja robię są po prostu popier**** Ile razy bym nie zrobiła testu to robi się śmieszny....
Najpierw kreseczka się pojawia, a później rozmazuje się.... No choooooreeee!!!!! to był setny i ostatni test! Nigdy więcej nie zrobię sikańca!

A oto co mi wyszło:
https://naforum.zapodaj.net/thumbs/115f33dfc699.jpg

Jestem zła, wkurzona i dalej tonę w niewiadomej! Bety też nie robię ! Co ma być to będzie... Kiedyś nie było testów, nie było bety, a dzieci się rodziły! Zdaję się na los....

26 lutego 2018, 06:34

Ze mną chyba jest coś nie tak...
66 Dzień cyklu, @ nie widu, ni słychu... Dziwne uczucie, że COŚ się leje, toaleta no bo to chyba @... A jednak nie.
Miałam powtórzyć test, ale jakoś nie czuję parcia. Nie mam ochoty go robić. Daję organizmowi czas do środy/czwartku jak nie zatrybi idę po test. Czuję się koszmarnie, wybrzuszona jestem strasznie i nie są to ani gazy ani wzdęcia, zawroty głowy (najbardziej dokuczające rano, po wysiłku i przy schylaniu) i dziwne mdłości do czego je porównać? hmmm do mdłości związanych z głodem. Jem na siłę, brak apetytu.
Coś wisi w powietrzu, mąż wczoraj przytulił się do brzuszka i słuchał... Czego? nie mam pojęcia, raczej nigdy tak nie robił, zaskoczyło mnie to. Czekam... Zobaczymy co los przyniesie.

7 marca 2018, 19:43

75 dc
Testu nie zrobiłam, @ brak, wdarła się infekcja, senność, ból w lędźwiach.

Odpuściłam sobie totalnie. Co ma być to będzie :P 15 idę na wizytę do ginekologa to się dowiem co i jak :)

8 marca 2018, 22:23

76 dc.
Dzień kobiet :) piwko i pizza już czeka :) dla świętego spokoju zrobiłam test :) (no nie potrafiła bym się napić piwka żyjąc w niewiedzy)

Test negatyw

No to kobietki :) miłego wieczoru życzę :D Dzisiaj wypiję moje i wasze zdrowie :D

15 marca 2018, 23:03

Termin zabiegu: 20.06.2018r.
kolejna wizyta u gina: 19.03.2018r

https://naforum.zapodaj.net/thumbs/86bbc8e16872.png
https://naforum.zapodaj.net/thumbs/43e654b3b813.png
https://naforum.zapodaj.net/thumbs/e6979dff6e64.png

Wiadomość wyedytowana przez autora 15 marca 2018, 23:09