Pamiętnik podobno pozwala przelać na "papier" to co gra w duszy i sercu. W moim wnętrzu dzieje się wiele... Raz pełna energi, zorganizowana i pełna życia, za chwile przygnębiona i zniechęcona. Czy to normalne? Nie mam pojęcia. Wiem że mam cel... Moim celem jest założenie szczęśliwej rodzinki.
Zaczynamy starą przygodę z nowymi bohaterami czyli w roli głównej ja, mój M oraz ON, lekarz w którym pokładam nadzieję, nadzieję na to że nie potraktuje mnie jak dzieciaka, że popatrzy na mnie jak na kobietę, która pragnie dziecka.
Dnia 8 stycznia podczas badania kontrolnego nerek okazało się, że mam torbiel na prawym jajniku... 3,7cm. Niezauważona przez kilku ginekologów. Pierwsza myśl? Wyrok.. wieki potrwa leczenie, długie leczenie oznacza wydłużenie się czasu starania o dziecko. Powrót do domu... Komputer, internet, otwarta witryna, słowo kluczowe: torbiel, ciąża, owulacja... Setki artykułów, opowieści kobiet, wypowiedzi lekarzy... Wniosek: Torbiel to nie wyrok, mogę mieć dziecko, będzie ciężej ale mogę.
Teraz czekamy na wizytę u lekarza, termin mam na 9.02.godzina 8:00... Mam nadzieję że wizyta u lekarza da mi nadzieję i że niebawem w moim brzuszku urodzi się szczęście
Jutro wizyta, jestem cała w emocjach... Łapie się na tym, że cały czas rozmyślam... Nad czym? A no właśnie. Zastanawiam się czy to właśnie ten lekarz, czy to ten który zacznie wszystko od początku a na końcu powie "zapraszam panią na porodówkę". Mam nadzieje ze tak właśnie będzie
Dodatkowo, naczytałam się o objawach ciąży, o przyczynach nie przychodzącej czerwonej fali i co? Moja psychika zaczęła pracować pączusie poszły dzisiaj w cycuchy tzn ze zaczęły boleć (w końcu rosną po tłuszczyku ) no ale tak na poważnie ... Zaczęłam obserwować u siebie mnóstwo objawów takich jak: zmęczenie, senność,rozdrażnienie,huśtawka emocji, oczywiście brak @ i co dziwne 48dc a ja mam szyjkę wysoko i zamkniętą.... Zaczynam świrować wkręcam sobie ze jutro zobaczę maleńkiego bubu ... Do rana muszę ochłonąć, nie jestem w ciąży, cykl się rozchwiał przez torbiel lub inne hormonoproblemy, cycuchy bolą bo mogą a inne objawy zmęczenia to po prostu uroki naszej pięknej zimy będzie dobrze liczę na to i wiem ze od jutra mój etap życia zwany starania zacznie się od nowa
P.S.
Obiecuję, że jutro jak będę na kompie poprawie błędy i wstawię polskie znaki
A apropo przyznać się ile pączusiów zjadłyście ja tylko ok 8 xD dzień dobroci dla brzuszka
Jak obiecałam tak zrobiłam
Wiadomość wyedytowana przez autora 9 lutego 2018, 10:09
Tak, rzadko będę używać tego sformułowania
Jestem po wizycie, należy zamieścić informację co i jak
Ciążą: nie stwierdzono
Torbiel: wielkość- duża śliwka (ok 4cm)
Zalecenia odnośnie torbieli: skierowanie do szpitala w celu diagnostyki i usunięcia.
Zalecone badania: morfologia, mocz, glukoza
Czuję, że to malutki kroczek, ale kroczek, który robię do przodu i który napawa optymizmem
Dalsza diagnoza po pobycie w szpitalu
Walczę, bo wiem, że czas poddaje mnie próbie, próbie zwanej cierpliwość, wytrzymałość, siła. Nie mogę się poddać, a co w momencie pojawienia się dziecka? zacznie płakać, będzie cierpiało bo zaczną dokuczać kolki, lub wyżynające się ząbki i co wtedy? Poddam się bo nie mam siły słuchać? Bo jestem niewyspana? Bo nie mam cierpliwości? Nie! Nasza walka to szkoła radzenia sobie z emocjami, zmęczeniem, bólem. Czas daje nam możliwość wypracowania sobie pewnych cech, których może nam w pewnym momencie zabraknąć.
Wiem, że pewnie część z Was poczuje się urażona moim wpisem, bo jestem młoda i nie wiem przez co przechodzicie. Macie rację. Nie wiem co każda z was przeżywa, co czuje. Wiem jedno, będę walczyć do końca z podniesioną głową i uśmiechem na ustach, a tylko dlatego, że podpisuję się rękami i nogami pod słowami: Co nas nie zabije, to nas wzmocni.
Przepraszam ale musiałam to napisać, ciążyło mi to na sercu, że jestem wobec was nie nie w porządku.
A teraz pozwólcie, że przejdę do moich przemyśleń nocnych
Dzisiaj naszła mnie refleksja z całkiem innej dziedziny mojego życia. Obecnie jestem na L4 z powodu kolana (zerwane więzadła) i nie ukrywam, że zaczyna mnie rozpierać niespożytkowana energia. Szukałam dzisiaj CZEGOŚ czym mogła bym się zająć i uwierzcie mi, że osoba tak kreatywna jak ja, która ciągle coś tworzy to rysuje, to pisze, to skleja z papieru, desek itp. nie znalazła dla siebie zajęcia w stanie leżącym-półsiedzącym. Internet, gry, książki SUPER! ale ileż można? Zaczęłam robić na drutach szal
A swoją drogą... Może macie jakieś fajne pomysły na spożytkowanie wolnego czasu?
Wiadomość wyedytowana przez autora 9 lutego 2018, 23:28
Co mnie nurtuje? Właściwie wszystko...
Jutro idę na wizytę kontrolną do ortopedy Poprawy nie ma wręcz przeciwnie, boli bardziej. Ale jutro doktorek naprawi kolanko a przynajmniej powie co robić, żeby je naprawić
W drodze do lekarza ortopedy, zahaczę o szpital.... tak trzeba iść umówić pobyt w szpitalu, żeby zająć się torbielą Ma już nawet imię Śliwa... Tak to chore nazywać chorobę, a raczej narośl, zmiany w organizmie imieniem. Ale co ja poradzę na to, że lubię nazywać rzeczy po imieniu?
Znalazłam sobie zajęcie na długie, bez ruchome dni Prowadzę stronę internetową klubu. Taka tam sobie gra mnie wciągnęła może nie tyle gra, co towarzystwo I mamy sobie taki klub i adekwatnie do tematyki gry, prowadzę stronę W między czasie zaglądam do Wad i czytam książkę Krok do szczęścia - Anna Ficner-Ogonowska jestem w 1/4 i powiem wam, że gdyby nie zmęczenie wzroku, pochłonęła bym ją jednym tchem No i mąż znalazł zajęcie idealne dla mnie łupię orzechy do ciast tzn miały być do ciast ale dziwnie szybko znikają
A jak moje przemyślenia ciążowe? Chwilowo nie myślę o bubu, tylko dlatego, że chcę wyleczyć Śliwę, a później zaczniemy działać oczywiście nie może zabraknąć, co oczywiście nie wyklucza ciąży... Co ja gadam mam 52 dc więc o jakiej ciąży tu mowa Mam plan na najbliższy cykl: zaczynam obserwację (temperatura, śluz, szyjka macicy, testy ovu) zobaczymy czy na planie się tylko nie skończy.
Ogarnia mnie coś w rodzaju niewyjaśnionego szczęścia w środku czuję ulgę i lekkość. Nie wiem dlaczego, ale pokocham ten stan
Ortopeda:
Na wstępie się zdenerwowałam, dlaczego? Zalecił żeby jeszcze nie pracować, żeby kolano spokojnie jeszcze odpoczęło, no ok czyli L4, tak ale doktorek mi go nie wypisał mam się zgłosić do rodzinnego a bo ponieważ on nie ma w praktyce wystawiania L4. Ok co dalej, zaniechać kule, nie chodzić z nimi i ortezę również.
Skierowanie na rehabilitację, tam okazało się, że nie można ot tak zaniechać ortezy i kul jeżeli kolano dalej boli a co gorsze, pacjent czuje że coś jest nie tak z kolanem.
Wniosek: Skierowanie do ortopedy i szukamy innego lekarza.
Skierowanie do szpitala.
Byłam dzisiaj umówić termin pobytu w szpitalu i co? Najpierw muszę zaliczyć przychodnię ginekologiczną. Nie mam kompletnie, żadnych badań. Na wstępie markery nowotworowe, podczas wizyty u ginekologa ustalimy datę zabiegu i w zależności od wyników markerów będzie to szybko lub normalnie.
Rodzinny:
Jutro wizyta. Co muszę załatwić? L4, świstek na rehabilitację (musi być na specjalnym papierku), może uda mi się wysępić skierowanie na Markery niby tylko ok 27 zł badanie no ale po co płacić jak można grzecznie zapytać czy jest możliwość
I co ja jeszcze chciała? Chyba tyle...
Daty wizyt:
14.02. godz 10:20 rodzinny
15.03. godzina 10:00/12:00 ginekolog (szpital)
Badania do wykonania:
Glukoza, mocz, morfologia (z poprzedniej wizyty u gina), CA 125
Długo mnie nie było. Troszkę przeciągły się moje walentynki Zrobiliśmy sobie tydzień leniuszka Gdyby nie fakt, że dziś zaczyna się mój 61 dc to stwierdziła bym, że z tych upojnych nocy i dni musiało by się urodzić maleńkie szczęście w brzuszku
Zaczynam się zastanawiać czy jest możliwe, żeby doszło do późnej owulacji i ewentualnie do późnego zagnieżdżenia, czuję się fatalnie. Świat się kręci zdecydowanie za szybko, z tego zawirowania aż mnie mdli Chyba czas odwiedzić aptekę i uspokoić swoje myśli. Oczywiście na luzie bez parcia na bubu.
Objawy: osłabienie, zawroty głowy, mdłości, nadęty brzuch (nie gazy ani wzdęcia), kłucia w macicy, śmieszny ból w piersiach no i wodospad śluzu. Coś jest nie tak, tylko pytanie co?
Układam sobie w głowie plan dnia. Wszystko idzie super, wszystko poukładane i zaplanowane, niemalże co do godziny. Zostaje pytanie co na obiad. Hmmm może ryż, jakiś sosik ze schabem i zasmażana marchewką? albo roladki serowe, ziemniaczki i mizeria? Nie mam kompletnie pomysłu na obiad. Najchętniej zamówiła bym pizze lub kebaba i miała bym spokój...
A teraz idę zrobić kawę, otulę się kocykiem, wezmę książkę i stracę poczucie czasu. Idealny plan na zimny poranek I co że w domu jest multum rzeczy do zrobienia? Jutro też będzie tyle samo
Życzę miłego dnia
Zwątpiłam... Zwątpiłam w mój organizm, w jego normalne funkcjonowanie. 62 dzień cyklu, a ja czekam... Powinnam już myśleć o kolejnych dniach płodnych, a tu nic dalej czekam na @. od 23 grudnia powinnam przejść przez 2 @. Mój wigilijny cykl dalej buja w świątecznej aurze, choinki i ozdób świątecznych już dawno nie ma, po świętach zostały tylko wspomnienia, prezenty i cykl, cykl niezmiernie wydłużający się!
To straszne... co psychika potrafi zrobić z człowiekiem, a facet? cieszy się bo może sobie użyć kiedy tylko chce bez obawy, że akurat teraz jest TEN dzień. Brutalnie zabrzmiało? Tak właśnie się czuję. Maszynka do seksu, są uczucia, jest namiętność, tli się żar, ale brakuje nadziei że ten właśnie raz sprawi, że doznam szczęścia, że będę wyczekiwać rosnącego brzuszka, a każdy kilogram będzie jak szczęśliwe ziarenko składające całość. Chciała bym móc planować! Wyjazd na weekend? Super ale wiesz ten 26 i 27.03 odpada, będę czuła się fatalnie i niekompleksowo.... Ja tak nie potrafię powiedzieć, wyjedziemy i co? Weekend spędzę w pokoju z bólem. Lub wersja nr 2: Wyjechaliśmy, jest wilgotno, a może to @? Wyjście na miasto? Może założę spodnie, a co jak @ przyjdzie?
Myszko nie przejmuj się, nie cierpisz z tego powodu, wiesz jak cierpisz w pierwsze dni cyklu, teraz możesz chwile odetchnąć. Mąż na medal! potrafi pocieszać i znaleźć plusy zaistniałej sytuacji. A ja chce krzyczeć! Dlaczego??? Ile jeszcze??? Dlaczego nic nie chodzi jak w zegarku? Dlaczego tyle muszę czekać?
Weź głęboki wdech, i wydech... Powtórz tą czynność kilka razy... I co lepiej? Jak ma być lepiej, w czym ma mi pomóc nieustanna czynność, bez której serce przestaje pracować? Mam być spokojna? Ale ja jestem spokojna, nie rzucam wszystkim, nie wyzywam, nie latam jak potrzeszczona. To co się dzieje? Moja dusza wariuje.
Promyczku czekam! I będę czekać, do końca, aż się doczekam!
Nie dlatego, że widzę negatyw... Testy które ja robię są po prostu popier**** Ile razy bym nie zrobiła testu to robi się śmieszny....
Najpierw kreseczka się pojawia, a później rozmazuje się.... No choooooreeee!!!!! to był setny i ostatni test! Nigdy więcej nie zrobię sikańca!
A oto co mi wyszło:
https://naforum.zapodaj.net/thumbs/115f33dfc699.jpg
Jestem zła, wkurzona i dalej tonę w niewiadomej! Bety też nie robię ! Co ma być to będzie... Kiedyś nie było testów, nie było bety, a dzieci się rodziły! Zdaję się na los....
66 Dzień cyklu, @ nie widu, ni słychu... Dziwne uczucie, że COŚ się leje, toaleta no bo to chyba @... A jednak nie.
Miałam powtórzyć test, ale jakoś nie czuję parcia. Nie mam ochoty go robić. Daję organizmowi czas do środy/czwartku jak nie zatrybi idę po test. Czuję się koszmarnie, wybrzuszona jestem strasznie i nie są to ani gazy ani wzdęcia, zawroty głowy (najbardziej dokuczające rano, po wysiłku i przy schylaniu) i dziwne mdłości do czego je porównać? hmmm do mdłości związanych z głodem. Jem na siłę, brak apetytu.
Coś wisi w powietrzu, mąż wczoraj przytulił się do brzuszka i słuchał... Czego? nie mam pojęcia, raczej nigdy tak nie robił, zaskoczyło mnie to. Czekam... Zobaczymy co los przyniesie.
Testu nie zrobiłam, @ brak, wdarła się infekcja, senność, ból w lędźwiach.
Odpuściłam sobie totalnie. Co ma być to będzie 15 idę na wizytę do ginekologa to się dowiem co i jak
Dzień kobiet piwko i pizza już czeka dla świętego spokoju zrobiłam test (no nie potrafiła bym się napić piwka żyjąc w niewiedzy)
Test negatyw
No to kobietki miłego wieczoru życzę Dzisiaj wypiję moje i wasze zdrowie
kolejna wizyta u gina: 19.03.2018r
https://naforum.zapodaj.net/thumbs/86bbc8e16872.png
https://naforum.zapodaj.net/thumbs/43e654b3b813.png
https://naforum.zapodaj.net/thumbs/e6979dff6e64.png
Wiadomość wyedytowana przez autora 15 marca 2018, 23:09
nie trać nadziei :)
Nie zamierzam :D Jestem nakarmiona nowymi nadziejami i optymistycznie patrzę na najbliższe miesiące :)
Bije od Ciebie pozytywna energia, od razu dodaję do ulubionych :) A co do huśtawki nastrojów- przeleć kilka przypadkowych pamiętników - NORMALNE. Buziaki!
No właśnie latałam po kilku pamiętnikach i chyba miałam przyjemność trafiać na te zakończone ciążą po krótkim staraniu :) Staram się zarażać optymizmem :D Bo jak to powiadają człowiek ma 2 życia, to które trwa i to 2, kiedy zorientuje się, że ma tylko jedno :)
Dobre :) Pierwszy raz słyszę :)
Ja to kiedyś usłyszałam od pewnego profesora psychologi :) i jakoś tak zapadło w pamięć :D W sumie dużo w tym prawdy :)