Już dawno obserwuję to forum, szukam inspiracji, pomocy, pocieszenia czasem podczytuję innych dla zabicia czasu i myśli wciąż krążących wokół jednego. Dziś jest ten dzień kiedy odważyłam się w końcu do Was napisać i podzielić się swoimi uczuciami.
Zaczynając od początku... Jako młode małżeństwo ( stażowo oczywiście - nie wiekowo) zaczeliśmy myśleć o dziecku i w efekcie przestaliśmy się zabezpieczać. Każdorazowe przytulanko, te nieśmiałe uśmiechy na naszych twarzach, ten błysk w oku i duma, że "tworzymy" coś lub kogoś wspaniałego

Będziemy sami? tylko nasza 2? bez osóbki, która kiedykolwiek powie do nas "tato" - "mamo"...
Pomijając stres, nerwy, wewnętrzne rozdarcie, które czuliśmy oboje każdego dnia pojawiła się także rezygnacja i zwątpienie. Długie nocne rozmowy, niepewność i strach przed tym co możemy usłyszeć, czego możemy się dowiedzieć lub nie przygaszała nasze wieczory, które jeszcze całkiem niedawno były tak romantyczne. Pewnie ciągnelibyśmy to w nieskończonośc póki nie okazałoby się już za poźno gdyby nie... Chwilowy uśmiech na naszych twarzach - TEST pokazał 2 upragnione kreski

Podjeliśmy decyzję o konsultacji w klinice Bocian w Warszawie. Psychika odbudowana na tyle by uwierzyć, że w końcu będzie dobrze

Aktualnie jesteśmy po jednej nieudanej inseminacji z 8 stycznia.
Przed nami kolejna za kilka dni

Miłego wieczoru.
Dziś jesteśmy po wizycie u ginekologa - 12 dzień cyklu. Mimo, że w tym cyklu byłam stymulowana udało mi sie wychodować jeden pęcherzy 20mm ale po badaniach - byłam tak zestresowana informacją tylko o jednym pęcherzyku na cyklu stymulowanym, że poszłam na pobranie hormonów nawet nie pytajac jakie mi robią ;/
Wyniki okazały się książkowe.
O 18 zrobiłam sobie zastrzyk z ovitrelle i czekam na rezultaty do piątku - w ppiątek nasza druga inseminacja


w poniedziałek 30 urodziny - wielkie nadzieje i marzenia


Miłego wieczoru
