Teratozospermia, choroba trofoblastyczna, żylaki i nasza walka…
O mnie: Kobieta, 24lata
Czas starania się o dziecko: Tak
Moja historia: Witajcie!
Znalazłam tą stronę szukając nadziei na temat naszej sytuacji. Rok temu razem z narzeczonych zaczęliśmy starać się o dziecko. Po niecałych 2miesiącach zaszłam w ciąże, która zakończyła się krwawieniem, bólami, ciągle malejącym wynikiem bicia serca płodu, a na koniec zabiegiem łyżeczkowania w 9tyg ciąży. Między czasie zauważyliśmy zmiany na jądrach, które po badaniu zostały stwierdzone jako żylaki podwózka nasiennego. Lekarz mówił żeby się nie martwić bo jest jeszcze młody (ja 24 i narzeczony 25lat), a najczęściej nie ma wpływu na płodność, jednak nie dawało nam to spokoju. Po poronieniu i sekcji zwłok okazało się, że w ciąży nabawiłam się choroby trofoblastycznej - kolejny szok. Na szczęście moje najnowsze badania krwi oraz prześwietlenia płuc pokazały, że jest wszystko dobrze. Myślałam, że to koniec stresu i będziemy mogli skupić się na ślubie i ciąży. Zdecydowaliśmy się wykonać badania nasienia aby upewnić się czy możemy starać się za jakiś czas ponownie - co tym razy zakończy się szczęśliwym rozwiązaniem. Badania przyszły, a ja prawie zeszłam na zawał - wszytko ok oprócz morfologii plemników 0%!!! W tym 99% wad główki i 1% witki.
Nie biorę pod uwagę innych metod, chce zajść naturalnie, ale na tą chwilę jestem wrakiem człowieka. Jutro pierwsze badanie u urologa. Proszę o wasze wiadomości wsparcia. Może jakaś z Was przeszła to samo co ja? Czy operacja podwiązania żylaków poprawiła znacząco morfologię plemników?
Myśle, że może to być nasza jedyna nadzieja :(
Moje emocje: