X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki Tląca się nadzieja realistki po przejściach
Dodaj do ulubionych
WSTĘP
Tląca się nadzieja realistki po przejściach
O mnie: 25 lat, ponad 2 lata po ślubie. Staranie prawie 2 lata. Problemy z przeciecialami przeciwplemnikowymi, immunologoczne zapalenie tarczycy 10.03.2018 nasz ukochany Aniołek czuwa nad nami z góry (*)
Czas starania się o dziecko: Prawie 2 lata
Moja historia: To mój pierwszy cykl z duphastonem. Ostatni naturalnyn cykl przed imseminacją. W tym cyklu miałam robione sonohsg- mega nie przyjemnie, ale z optymistyczną diagnozą drożnych jajowodów :) Na dzień dzisiejszy jestem 9 dpo (potwierdzona monitoringiem). Już od 3 dpo cuda działy się w moich jajnikach! Nigdy po owu ich nie czułam. Później doszly też bóle podbrzusza takie okresowe. Dwa dni był spokój i zaczęły się mega zaparcia i gazy ... jednak z wyproznianiem nie bylo problemu. Do tego uczucie bólu jaki towarzyszy, gdy mamy pełny pęcherz. Nad ranem po obudzeniu mam chwilowe uczucie mdłości. Jednak dzisiaj czułam je aż do późnego popoludnia. Nie jakieś mega, bo zjadlam śniadanie i nie było mi nic, jednak taki lekki dyskomfort. Czy to mogą być objawy wywołane duphastonem? Nigdy tak nie mialam ... nie chce sie łudzić bo juz tyle razy mialam nadzieje i tyle razy przechodziłam przez bol rozczarowania ... Ponoć po badaniu sonohsg sporo kobiet zachodzi w ciążę. W dni płodne dzialalismy codziennie przez 3 dni, już nawet pozniej nigdzie nie wstawalam, zeby cos tam zostalo. Starałam sie spac na prawym boku, bo owu miala być z prawego jajnika. W poniedziałek mam zrobić betę, jeśli wyjdzie negatywna, odstawić dupka i czekac na @. Później 8-9 dc na monitoring i pierwsze IUI. Jednak jest tyle nowych rzeczy w tym cyklu, że pierwszy raz od pół roku mam ciut nadzieji ... Proszę o kilka słów wsparcia, może ktoś się podzieli podobnym doświadczeniem? Ściskam i buziaki :)
Moje emocje: Po stracie w 9 tygodniu ciąży naszego Aniołka po raz pierwszy uwierzyłam w Boga. Wiara i modlitwa da nam siłę i wszystko będzie już dobrze. Przejdziemy przez to razem, bo mamy siebie

11 marca 2018, 10:11

Szczęść Boże.
Właśnie przeżywam najsmutniejsze chwile w swoim życiu. Dzisiaj dowiedzialam się, że serduszko mojego małego Aniołka już nie bije. Jestem w szpitalu i dostaje tabletki na wywołanie poronienia. To był 9 tydzień ciąży. Ciąży o którą z moim mężem staraliśmy się prawie 2 lata. Mieliśmy po drodze bardzo trudne chwile, przeszliśmy lekki kryzys. Podjęliśmy decyzję o zrobieniu badań, dlaczego sie nie udaję. Trochę wtedy się polepszyło między nami. Niestety diagnoza nie była szczęśliwa. Nikt nie dawał nam szansy, że się uda na 100% jednak jakieś szanse były. W styczniu miałam robiony zabieg drożności jajowodów, to była ostatnia prosta do inseminacji, która miała być nasza szansą. Jednak w 5 lutego dowiedziałam się, że jestem w ciąży. Były łzy szczęścia, ogromnego szczęścia. Chociaż od początku gdzieś zjawiał się strach, wierzyłam że się uda, chociaż złe przeczucie mnie nie opuszczało. Nie pamiętam kiedy ostatni raz byłam taka szczęśliwa jak przez ten jeden miesiąc.
Jeśli chodzi o wiarę, przeważnie chodziliśmy do kościoła. Po ponad roku starań już coraz mniej. Nie umiałam uwierzyć tak naprawdę. Dopiero po tym jak dowiedziałam się, że jestem w ciąży wiedziałam że teraz tylko od Boga wszystko zależy.
W dzisiejszym dniu coś się we mnie zmieniło. Teraz wiem, że tylko z wiarą i modlitwą uda się nam zostać rodzicami. Tylko ta nadzieja trzyma mnie w całości. Mój mąż dzisiaj powiedział że on chyba przestanie wierzyć w Boga bo modlił się o dzieciątko a ono tak szybko odeszło. A ja mu powiedziałam, że ja na odwrót. Że dopiero teraz tak naprawdę zaczęłam wierzyć. Wysłałam mu link na temat Paska Świętego Dominika i powiedziałam, że teraz jedynie w nim pokładam nadzieję. Powiedział, że będziemy się razem modlić.
Dzisiejszy dzień był cały czas przy mnie i trzymał za rękę, gdy płakałam. Miałam wiele myśli w głowie, ile znów będziemy się starać o dzidzie, że trzeba będzie powiedzieć co się stało wszystkim którzy już wiedzieli i że teraz każdy bedzie próbował mnie pocieszyć. Na jakiś czas się załamałam, że już się nie uda. Teraz moją podporą jest wiara w modlitwę.
Wierzę, że nasz nienarodzony Aniołek będzie tam już zawsze w górze nad nami czuwał. Proszę o modlitwę za naszego Aniołka i za nas, żebyśmy mieli siłę razem przejść przez to wszystko.
Proszę również o modlitwę żebyśmy zostali rodzicami i mogli być szczęśliwą rodziną.