Właśnie przeżywam najsmutniejsze chwile w swoim życiu. Dzisiaj dowiedzialam się, że serduszko mojego małego Aniołka już nie bije. Jestem w szpitalu i dostaje tabletki na wywołanie poronienia. To był 9 tydzień ciąży. Ciąży o którą z moim mężem staraliśmy się prawie 2 lata. Mieliśmy po drodze bardzo trudne chwile, przeszliśmy lekki kryzys. Podjęliśmy decyzję o zrobieniu badań, dlaczego sie nie udaję. Trochę wtedy się polepszyło między nami. Niestety diagnoza nie była szczęśliwa. Nikt nie dawał nam szansy, że się uda na 100% jednak jakieś szanse były. W styczniu miałam robiony zabieg drożności jajowodów, to była ostatnia prosta do inseminacji, która miała być nasza szansą. Jednak w 5 lutego dowiedziałam się, że jestem w ciąży. Były łzy szczęścia, ogromnego szczęścia. Chociaż od początku gdzieś zjawiał się strach, wierzyłam że się uda, chociaż złe przeczucie mnie nie opuszczało. Nie pamiętam kiedy ostatni raz byłam taka szczęśliwa jak przez ten jeden miesiąc.
Jeśli chodzi o wiarę, przeważnie chodziliśmy do kościoła. Po ponad roku starań już coraz mniej. Nie umiałam uwierzyć tak naprawdę. Dopiero po tym jak dowiedziałam się, że jestem w ciąży wiedziałam że teraz tylko od Boga wszystko zależy.
W dzisiejszym dniu coś się we mnie zmieniło. Teraz wiem, że tylko z wiarą i modlitwą uda się nam zostać rodzicami. Tylko ta nadzieja trzyma mnie w całości. Mój mąż dzisiaj powiedział że on chyba przestanie wierzyć w Boga bo modlił się o dzieciątko a ono tak szybko odeszło. A ja mu powiedziałam, że ja na odwrót. Że dopiero teraz tak naprawdę zaczęłam wierzyć. Wysłałam mu link na temat Paska Świętego Dominika i powiedziałam, że teraz jedynie w nim pokładam nadzieję. Powiedział, że będziemy się razem modlić.
Dzisiejszy dzień był cały czas przy mnie i trzymał za rękę, gdy płakałam. Miałam wiele myśli w głowie, ile znów będziemy się starać o dzidzie, że trzeba będzie powiedzieć co się stało wszystkim którzy już wiedzieli i że teraz każdy bedzie próbował mnie pocieszyć. Na jakiś czas się załamałam, że już się nie uda. Teraz moją podporą jest wiara w modlitwę.
Wierzę, że nasz nienarodzony Aniołek będzie tam już zawsze w górze nad nami czuwał. Proszę o modlitwę za naszego Aniołka i za nas, żebyśmy mieli siłę razem przejść przez to wszystko.
Proszę również o modlitwę żebyśmy zostali rodzicami i mogli być szczęśliwą rodziną.
powodzenia :*
Tak właśnie o Tobie myślałam i szukałam tego pamiętnika.. Ja dziś z kolei dzwoniłam na gródek. Jedna z sióstr obiecała mi wysłać pas jeszcze dziś. W piątek widziałam pierwszy raz w krechy niestety beta nie rosła ale leciała na lep na szyję. Dziś już krwawię. Mam nadzieję że modlitwa Cię umocni i uodporni. Da Ci siłę tak potrzebną. Napisz czy doszedł pas? Będę pamiętać o Tobie w swojej modlitwie mimo że Cię nie znam.
Hej... Jak się masz? Często myślę o Tobie...