Organizm ludzki jest niesamowity, naprawdę w tym miesiącu czułam się inaczej i miałam cichą nadzieję. Okazało się dzisiaj, że mój M też ją miał. Ale okres pozbawił nas złudzeń, przyszedl jak zawsze w terminie.
Ale dzisiaj jest też dzien podjęcia decyzji o rozpoczęciu leczenia. Zdecydowaliśmy się na naprotechnologię w Białymstoku, pomimo że mamy do tego miasta prawie 500km w jedną stronę. 1 września jedziemy na całodniowe konsultacje i badania. Wierzę że to początek nowej drogi i mam nadzieję że słusznej, bo do pełni szczęścia brakuje nam jedynie maleństwa.
Jesteśmy w połowie naszego urlopu, a tak naprawdę nie zdążyliśmy jeszcze dobrze wypocząć, ciągle w biegu. Dni płodne rozkręcają się na dobre, śluzu jak zawsze dużo, idealnie książkowo rozciągliwy. Niestety i tak nic z tego nie wynika...
Nie wiem czy mają tak wszystkie staraczki, czy tylko ja, ale jak nadchodzą te dni nie potrafię odpuścić. Zawsze chce wykorzystać każdą chociaż najmniejszą szansę na ciążę. Wiem że gdybym tego nie zrobiła, miałabym poczucie straconego miesiąca i cennego czasu, który nam ciągle ucieka. Zdaję sobie sprawę, że raczej nie jest to dobre podejście, ale cały czas mam nadzieję... Póki nie dopadnie mnie całkowite zrezygnowanie będę próbować.
Ostatnio w ogóle jakiś wysyp brzuszków w znajomych i jak zawsze pojawia się lekkie ukłucie w serduszku. Nie jest to zazdrość, raczej smutek, który sprawia, że takie nierealne wydaje mi się to, że kiedyś mogłabym być w ciąży.
Dziś czuję pustkę. Nie mam siły nawet płakać. Nie wiem nawet po co to piszę, chyba traktuje ten pamiętnik jako formę wygadania się.
Dziś chyba nastąpił czas aby odpuścić. Tak nierealne wydaje mi się na ten moment dla mnie zajście w ciążę. Wiem że dużo osób tutaj stara się dłużej niż ja i podziwiam ich siłę. Dla mnie wystarczyło "tylko" dziesięć miesięcy, aby się złamać.
Oczywiście jesteśmy po badaniach w Białymstoku i ogólnie jest wszystko w porządku, drobne rzeczy do poprawy. Ogólnie doktor skupił się na mnie i moich jelitach, ponieważ miałam w przeszłości z nimi poważne problemy. Już wiem że mam alergie pokarmowe na jajo i mleko krowie, które natychmiast odstawiłam. Męża wyniki nasienia super, także nie będziemy na razie w nim szukać. Oczywiście model creightona wprowadzony, prowadzimy obserwacje, co nie jest takie trudne.
A może zrobię w październiku monitoring owulacji? Może moje pęcherzyki nie pękają? Nie wiem już czego się łapać. Wiem że na dzisiaj chciałabym to wszystko rzucić i żyć tak jak dawniej. Przed staraniami, bez chaosu w głowie i ciągłego czekania na coś co się nie wydarza. Nie wiedziałam że rozpoczynając starania rozpoczynamy czasami drogę doliną smutku i bólu. Końca tej drogi póki co nie widać.
Wiadomość wyedytowana przez autora 15 marca 2022, 14:45
Witaj 😀 polecam naprotechnologię w Lublinie, przychodnia Macierzyństwo i Życie. Dobry sprzęt, wspaniały personel i przede wszystkim jeśli zaistnieje konieczność zrobienia laparoskopii to na NFZ ją robią,a w Białymstoku trzeba prywatnie. Jakbyś miała więcej pytań zapraszam na priv 😀