Od wczoraj biorę żelazo. Bo w niedziele zemdlałam. Może to coś pomoże.. Nie wiem.
Jest 5dpo i nagle pojawił się rozciągliwy śluz. Ale biały a nie przeźroczysty. A wieczorem wodnisty..
Dziwne to...
Na nic tłumaczenia że to dopiero 6 dpo i raczej nic nie wyjdzie... On jest masakryczny
A teraz trzeba przerwać starania bo co 3 tygodnie będę wyjeżdżać na 2 tygodnie do Niemiec i tak przynajmniej przez rok...
A miało być tak pięknie. Na dziś miałam termin z Marysią... Tęsknie za moim maleństwem...
U nas to zawsze tak jest
Tylko żeby się nie okazało że w Niemczech nagle zobaczę dwie kreseczki... Bałabym się że znów coś może się stać a kto mi tam pomoże?Wiadomość wyedytowana przez autora 31 maja 2015, 20:08
Mieliśmy przerwać starania ale jakoś nam to nie wychodzi. Zresztą u nas to zawsze tak wygląda... Jakoś nigdy nie przerywamy starań... Choć nie raz mamy w planach przerwę...
W ogóle dziś miałam dużo stresu.. Strasznie się pokłóciłam z babcią. Mam dość wtrącania się wszystkich w moim życiu. Nawet sama nie mogę ginekologa wybrać -.-

Dziś byłam u gin. Powiedział że najprawdopodobniej miałam 2 owu więc może coś z tego wyjdzie. Dziś Pan S stwierdził że jutro robię test (bobotest strumieniowy) bo popłakałam się gdy robiłam pierogi a on tylko zapytał co robię temu pierogowi
Ale jest dobrze 
Niestety przypuszczam że to tylko przez zbliżającą się małpę. Już powoli tracę nadzieję... To już 9 miesiąc kolejnych starań...
Wiadomość wyedytowana przez autora 12 sierpnia 2015, 11:35
Jedna rzecz zaczęła mnie zastanawiać... Większość dziewczyn w moim wieku zalicza wpadki, nie chce dzieci, ma inne priorytety... A ja? Leczę się na niepłodność (nie lubię tego słowa)..
Nigdy nie przypuszczałam że 19letnia dziewczyna może mieć problem z zajściem w ciążę... Jeszcze niedawno wydawało mi się to takie łatwe.. Przecież jakby nie było to tyle osób by nie miało niechcianych dzieci.. A teraz?
Najbardziej bolą mnie pytania innych kiedy będziemy się starać o dziecko... W końcu już długo jesteśmy razem, od 1,5 roku mieszkamy razem... Niektórzy nawet twierdzą że My tak naprawdę się nie kochamy i nie chcemy dzieci.. Jako że mieszkamy w małej wiosce ciągle widzę wzrok ludzi za sobą.. Oczywiście jak byłam w ciąży to plotki też się szybko rozsiały.. Najbardziej się zdenerwowałam po powrocie ze szpitala jak nawet sąsiadki wiedziały... I znów miały przez miesiąc o czym gadać... A ja płakałam za każdym razem jak musiałam koło nich przejść i słuchać szeptów na mój temat...
Zresztą teraz nic się nie zmieniło.. Niedawno jedna z sąsiadek do mnie podeszła i zaczęła rozprawiać na temat że mam się już postarać o dziecko bo potem będą z tym problemy.. Już nie wiem co na to odpowiadać..
Jak go namówić na leczenie.. Już nawet nie chodzi o tą bezpłodność, bo przypuszczam się że właśnie tego się boi. Że dostanie wyniki i będzie napisane że to jego wina. Ale ja się po prostu o niego martwię... To może powodować raka... A nowotwory to coś co mnie przeraża.. Moja mama zmarła na raka.. Ja dziś też jadę po skierowanie na badania... Bo ostatnio dzieję się ze mną coś niedobrego i Pan S się martwi..
Jak go namówić na leczenie.. Już nawet nie chodzi o tą bezpłodność, bo przypuszczam się że właśnie tego się boi. Że dostanie wyniki i będzie napisane że to jego wina. Ale ja się po prostu o niego martwię... To może powodować raka... A nowotwory to coś co mnie przeraża.. Moja mama zmarła na raka.. Ja dziś też jadę po skierowanie na badania... Bo ostatnio dzieję się ze mną coś niedobrego i Pan S się martwi..
Z jednej strony cieszę się na CLO a z drugiej miałam torbiel na jajniku i jest już w połowie zniszczony... Boję się że przez CLO pojawi się następna... Ehh my to się z moim dobraliśmy
Ehh oby powtórka z rozrywki była dobrym znakiem i obym znów 12września zobaczyła IIkreski.. Może przy tym CLO się uda.. Najciekawsze jest to że o ciąży dowiedziałam się 12 września a w ten sam dzień i miesiąc urodziła się siostra Pana S dzięki której on teraz żyje. Bo chorowali na tą samą chorobę i dzięki jej śmierci lekarze dowiedzieli się co to..
Ostatnio rozmawiałam ze znajomą którą znam z podstawówki.. Jest 2lata młodsza ode mnie i niedawno urodziła synka. Cieszę się że daje sobie radę bo ja jako pierwsza się dowiedziałam. Była w 3 miesiącu ciąży i chciała zabić swoje dziecko, jestem szczęśliwa że namówiłam ją by je urodziła, miała powiedziane że jak sobie nie da rady to ja przyjmę jej dziecko i się nim zajmę. Ale już po miesiącu jak oswoiła się z tą myślą wiedziała że nie dała by rady oddać swojego synka, chociaż wie że ja bym się nim zaopiekowała (sama jest adoptowana). Narazie choć już z powrotem chodzi do szkoły nikt nie wie że ma dziecko, więc mogę się czuć zaszczycona że wiem o małym, ciągle dostaję jego zdjęcia i za niedługo mam go zobaczyć! Będzie to dla mnie trudne bo w końcu to miało być moje dziecko, ale to nie ważne, najważniejsze że udało mi się ją namówić by go urodziła...
Torbiel się wchłoneła, dziś 5dc więc znów zaczynam CLO. Troche się boję bo miałam straszne bóle przez tą ostatnią torbiel.. Pierwszy raz w życiu zdarzyło mi się płakać z bólu.. Dziś jest 12września więc jest mi trudno bo rok temu dowiedziałam się o moim aniołku.. Byłam na morfologi, TSH i próbach wątrobowych. Wszystko idealnie i nadal nie wiadomo dlaczego mdleję i chudnę.. Jeszcze tylko neurolog..
Mój ginekolog jest dodatkowo radnym w gminie i dziś spytał mnie czy nie chciałabym założyć własnej działalności jako kosmetyczka/wizażystka
Bo są jakieś dotacje Unijne a on widzi we mnie talent
Muszę się nad tym zastanowić
Ale podoba mi się ten pomysł.. Na pewno będzie trudno na początku ale ja faktycznie to lubię i kusi mnie ta opcja.. Tylko Pan S jak zawsze patrzy sceptycznie.. Siedzę w domu jest źle, chcę iść do pracy jest jeszcze gorzej.. Nie mam do niego już siły...
Dziś jest 15 października.. Dzień Dziecka Utraconego.. Idziemy dziś z Panem S na cmentarz.. Niestety Marysia nie ma grobu, nie wiedziałam że można się starać o pochówek dla tak małego dziecka. Ale jest grób siostry Pana S także Marysi i Mojej mamy.. O 19 zapalimy znicze, dzięki temu na całym świecie przez całą dobę będzie świeciło się światełko dla Wszystkich Aniołków.. Proszę pomódlcie się dziś za Aniołki i ich rodziny.. I także za Marysie..
Nie jest łatwo być Mamą Anioła.. Nie tylko psychicznie, bo to jest oczywiste jak strata dziecka boli, ale także fizycznie. Dziś dowiedziałam się o kolejnej torbieli, robią się one coraz częściej, jest ich coraz więcej. Mój ginekolog uważa że jestem cierpliwa i że muszę to przeczekać bo to przez to że się wszystko goi po poronieniu i łyżeczkowaniu... Ale on nie ma racji, nie jestem cierpliwa. Przy nim tak, no przecież nie rozpłaczę się w gabinecie. Ale gdy wracam do domu nie mam siły i kilka kolejnych godzin spędzam zwinięta w kłębek w łóżku wylewając morze łez..