Pani doktor mówiła, że jak pośpieszymy się z badaniami to zdążymy zrobić inseminację bez utraty cyklu, natomiast doktor dziś powiedział, że należy zrobić miesięczną przerwę od CLO.
Nie powiem, cieszy mnie to nawet, jestem nieco umęczona, nie najlepiej reaguje na hormony, moje ciało już nieco do nich przywykło i fizyczne skutki uboczne są naprawde do zaakceptowania, natomiast jeśli chodzi o psychę...
wysiadam totalnie. Moje rozchwianie emocjonalne sięga zenitu i już mało kto może ze mną wytrzymać, a najbardziej nie mogę ja - sama ze sobą
A więc w lutym ruszamy z pierwszą inseminacją. Cieszy mnie, że idziemy do przodu ale co jakiś czas z tyłu głowy pojawia się potworek, który karmi się moim czarnowidztwem, że po tym to już tylko in vitro :p
Niech ktoś mi wpali do głowy, że przecież mam szansę.
Życzę powodzenia przy inseminacji :-) ja też mam planowaną w lutym, ale przede mną jeszcze histeroskopia. Trzymaj się :-)
Oczywiście, że masz szansę:) 6 lat starań to długo, ale widzę, że jesteście dopiero na początku diagnostyki. Nic nie piszesz o swoich wynikach badań czy ewentualnych schorzeniach, więc ciężko coś doradzić. Witam Cię więc na różowej stronie i trzymam kciuki żebyś szybko przeskoczyła na fiolet:) będę zaglądać
Dziwię się że tak długo zwlekaliście z wizytą w klinice. My poszliśmy po niecałych dwóch latach i plujemy sobie w brodę że nie wzięliśmy się w garść wcześniej. Ale z drugiej strony - jeśli macie wszystko w normie, insemimacja powinna się powieść! Trzymam kciuki :)