X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki starania W końcu się uda. Staranie się z przewlekłą chorobą stawów.
Dodaj do ulubionych
WSTĘP
W końcu się uda. Staranie się z przewlekłą chorobą stawów.
O mnie: 28 lat, audytor w dużej korporacji, tłumacz języka angielskiego.
Czas starania się o dziecko: Od kwietnia 2018 roku.
Moja historia: Mam 28 lat. Pracuję w biurze w branży finansowej. Jestem osobą bardzo aktywną, lubię, gdy dużo się dzieje. Niestety mam zdiagnozowane łuszczycowe zapalenie stawów. Moja choroba zupełnie do mnie nie pasuje i z każdym dniem coraz bardziej odbiera mi chęć życia. Podjęte leczenie prawdopodobnie rozregulowało też mój organizm. Odstawiłam najcięższe leki w październiku 2017, zmieniając na słabsze. Od maja 2017 biorę tylko Encorton 5 mg dziennie i Paracetamol 500 mg. Bez Paracetamolu nie mogłabym się ruszać, chociaż i tak bardzo słabo działa. Cierpię dla mojego dziecka, którego jeszcze nie ma :(
Moje emocje: Brak wsparcia, brak zrozumienia, rozpacz, lęk o to, że nigdy nie zdołam zajść w ciążę, a choroba będzie postępować. Lęk o to, że nawet gdy zajdę w ciążę, nie dam rady wychować dziecka ze względu na swoją chorobę.

9 czerwca 2018, 16:25

Miałam wielką nadzieję, że tym razem się uda. Wczoraj chciałam jechać po test ciążowy, bo chciałam wiedzieć, że to już. Spodziewana miesiączka miała się pojawić dopiero w poniedziałek. Mąż powiedział, żeby zaczekać z testem. Rano w sobotę obudziłam się z bólem brzucha i już wiedziałam, co zastanę w toalecie. Odciągałam ten moment ile tylko się dało. Niestety, dostałam okres. Bardzo obfity, żadne tam mylne plamienie. Wiedziałam, że tak może się stać, ale jednak znowu płakałam. Dzidziuś mógł urodzić się na moje 29. urodziny. Musimy dalej próbować o starać się i nie dopuszczać myśli, że coś jest nie tak. Zaczynamy nowy miesiąc i znowu działamy. Będę badała wszystkie swoje możliwe objawy. Pójdę na badania krwi. Zobaczymy co może się dziać. Zadbam o siebie. I w końcu się uda.

9 czerwca 2018, 20:26

Najgorsze jest to, że ten cykl był inny niż wszystkie. W tym cyklu zaczęłam brać wiesiołek, bo mam problem z brakiem śluzu płodnego. Ciekawe jest to, że jak się nie staraliśmy to śluz był, a jak zacęliśmy się starać to zanikł. Kilka dni po owulacji zaczęły mnie boleć piersi i wyraźnie się powiększyły, a nigdy czegoś takiego nie miałam. Wiem, że to było za wcześnie na objawy, ale miałam wielką nadzieję. Odstresuj się, mówią. Byliśmy na walacjach i daję słowo, że prawie o tym nie myślałam, po prostu daliśmy się ponieść. Temperatura była po owulacji wyższa niż zwykle, później wyglądało na to, że wskoczyła na ten trzeci upragniony poziom. A później spadła, jak na implantację, a mnie pobolewał brzuch. Wiem, że mogłam sobie to wmawiać, ale wszystko to dawało mi nadzieję. Nie mam dużo czasu. Im dłużej się będziemy starać, tym dłużej moja choroba będzie szaleć bez leczenia. I czemu dostałam ten okres w 25dc? To za wcześnie. Widziałam na podpasce kilka skrzepów, których wcześniej też nie było... Jesteśmy z tym wszystkim zupełnie sami, Paweł i ja.

11 czerwca 2018, 16:54

To niesanowite, ale nigdy nie podejrzewałam, że instynkt macierzyński tak bardzo mocno działa. Właściwie to nie wiem czy to się dzieje samo z siebie czy przez obserwację otoczenia. Czy chcesz mieć dzieci sama dla siebie czy dlatego, że nie chcesz ostawać od innych.
Zaczęliśmy kolejny miesiąc. Nie wiem czy badać w ttm miesiącu progesteron i prolaktynę czy może jeszcze poczekać. Ale jak się nie uda, to będę sobie pluć w brodę, że tego nie zrobiłam. Może zbadam. Pójdę w tygodniu oddać krew i zbadam. Chyba lepiej wiedzieć i działać, lubię mieć kontrolę nad swoim życiem.

12 czerwca 2018, 10:30

Jestem w pracy. Od słowa do słowa zeszło na temat dzieci. Kolega niewinnie rzucił, że moi teściowie pewnie chcieliby już mieć więcej wnuków. Powiedziałam tylko cichutko, że tak, każdy by chciał... ;(

30 czerwca 2018, 08:08

W niedzielę na naszym domu siedział bocian. Czekamy, chociaż myślę, że znowu się nie udało.