Kochane moje u mnie starania nadal trwają. Nie poddaję się. Teraz zaczełam jeszcze bardziej obserwować swój organizm (śluz, temperatura, testy owulacyjne). Tak więc może coś z tego będzie. Ostatnią @ miałam 8 września 2020. A dziś jest mój 23 dc. Od 18dc do 20 dc temp utrzymywała się powyżej 37°C. Od 21dc do 22dc temp wynosiła 36,7°C , a dziś w 23dc temp znowu jest powyżej 37, dokładnie 37,2°C. Nie wiem co myśleć. Wspomnę jeszcze tylko, że dziś rano zaobserwowałam śluz zabarwiony krwią. Nie wiem kurczę czy testować? Czy nie ? Za tydzień powinnam dostać @ i nie wiem czy te plamienie było spowodowane nadchodzącą miesiączka, czy to może plamienie implantacyjne...? Już różne mi myśli o głowy przychodzą. Nie wiem co myśleć. Jak Wy uważacie?
Ostatnio coś mnie podkusiło, żeby zatestować, no więc kupiłam test w Carrefour jakiś BABY QUICK płytkowy o czułości 10, oraz facelle z rossmanna paskowy też 10tka. No i ku mojemu zdziwieniu ukazały się na jednym i drugim dwie blade kreseczki, trzeba było się przyjrzeć, ale były, kreski pojawiły się w wyznaczonym w instrukcji czasie. Nie czekając długo, poleciałam do apteki po kolejne dwa testy, tym razem były to pink testy płytkowy i strumieniowy 10tki. I co? I nic. Zero, biel wizira. Następnego dnia lekko czułam kłucia jak na okres ale nie takie intensywne. Lekkie, prawie nie odczuwalne za mocno. Postanowiłam zrobić test kolejny. Była godzina 18;30 ale mimo to zrobiłam i wyszła znowu blada kreska grubsza niż tamte poprzednie, zaróżowiona i lepiej widoczna. Nie mogłam uwierzyć. Powiedziałam sobie że zrobię test z porannego moczu, to już w sumie pewnie będzie formalność dla potwierdzenia... test Pepino paskowy i płytkowy pokazał negatyw. Myślałam że mi serce pęknie. Umówiłam się do lekarza na piątek 18 czerwca na 10:00. Czekam jak na jakiś sąd ostateczny, boję się, martwię, a najbardziej obawiam sie tego co usłyszę... że ciąży nie ma i nie było... Nie wiem co wtedy zrobię. Czuje sie fatalnie, zrezygnowana, rozżalona, a jednocześnie czuje jakąś wewnętrzną nadzieję, że może jednak się udało... Jakby tego było mało przedwczoraj zaczęłam plamić na brązowo, i tak do dziś 17 czerwca, bo konkretnie dziś pojawiło się plamienie różowe, jakby lekko zabarwione krwią, nie było to widać na bieliźnie. Jedynie na papierze toaletowym. Z jednej strony boję się że idzie @, ale nie mam żadnych objawów na to A dziś już jest mój 35 dc. Jutro w piątek będzie 36 dc. Z drugiej zaś strony tłumaczę sobie że może to implantacja? I zarodek się zagnieżdża, ale przecież test wczoraj i dziś rano wyszedlby pozytywny gdyby tak było. Nie wiem w ogóle czy to jest możliwe, że przed zagnieżdżeniem test mógł wyjść pozytywy, a w czasie zagnieżdżenia negatywny... chyba jest to niemożliwe. Raczej napewno. Pozostaje więc albo CB, albo testy zrobiły mnie w konia, bo były po prostu wadliwe... I przyjdzie @. Tak czy siak, wszystkiego dowiem się 18 czerwca w piątek na wizycie u mojego Ginekologa. Do tego czasu, mam nadzieję, znikomą, ale mam... Bo jak tu żyć bez nadziei. . .
Wiadomość wyedytowana przez autora 17 czerwca 2021, 23:07
Byłam u swojego gin. No cóż stwierdził że na USG nic nie widzi i wysłał mnie na bete, którą mogę zrobić dopiero w poniedziałek. Powiedziałam mu że mam plamienia już od 4 dni. Na co mi odpowiedział, że jeśli jest ciąża, to na tym etapie jest to normalne, mimo wszystko, jeśli beta będzie ujemna, a @ nie przyjdzie, mam do niego iść po luteine. I będziemy monitorować nowy cykl. Szczerze powiedziawszy monitoringu cyklu u gin jeszcze nigdy nie miałam, nie wiem więc za bardzo jak to wygląda i jakie są tego koszta 🤔 ale sądzę że nie małe.💁♀️ Ale oczywiście mam tego świadomość. Starania o dzieciątko są bardzo kosztowne, te wszystkie badania, co najmniej kilkaset złotych, leki, suplementy, zastrzyki... o ludu... No ale jak to mówią, jak mus to mus.
Po południu się trochę zrelaksowałam w swoim ogrodzie, mąż złożył basen stelażowy i trochę poleniuchowałam wodzie ze szklaneczką soku pomarańczowego z lodem. Mniam. Choć na moment mogłam przestać myśleć o tym wszystkim...
Wczoraj przyszła @. Z jednej strony czuje mega złość i żal. Z drugiej zaś nowe nadzieję, że może uda się w tym cyklu.
Tak więc dziś 2dc. Lekarz pytałam lekarza o Inofem. Dużo czytałam na ten temat i postanowiłam zapytać, czy mogę go suplementować, powiedział że jak najbardziej. Nie ma żadnych przeciwwskazań. Zalecił 2 saszetki dziennie. Mam nadzieję, że ten wspomagacz unormuje mój cykl, bo cykle mam nieregularne, więc liczę na ten Inofem. Jutro pójdę do apteki i od 4dc zacznę brać. Podobno można od dowolnego dc. Warto stosować. Nie zaszkodzi, a może pomóc.
Strasznie dzisiaj się czuje przez ten upał. Mok termometr za oknem pokazuje 37 stopni. Pogoda idealna, by wylegiwać się gdzieś nad wodą. Niestety ja w pracy... Ale ale... od 1 lipca urlop 😎
Dziś mam jakieś dziwne wahania nastroju. Nic mi się nie chce i najchętniej przespałabym cały dzień i całą noc i znowu cały dzień. To przez tą pogodę. Strasznie duszno. Wczoraj jadłam arbuza... niepamietam już kiedy jadłam ostatnio, zanim kupiłam wczoraj. Dzisiaj w sumie też bym zjadła. Mam od początku tego cyklu niekiedy takie napady na coś właśnie takiego jak arbuz, orzeźwiającego. Dlatego też przygotowałam sobie wodę z grejpfrutem, cytryną, pomarańczą i miętą. Mega smak i super orzeźwia. Dla mnie taka woda to zbawienie w czasie @, a jeszcze jak dodatkowo jest tak gorąco... przydaje się.
Dziś jadę do apteki po Inofem. Ciekawe jak na mnie zadziała. Mam nadzieję, że choć trochę moje jajniki dzięki temu suplementowi, zechcą współpracować. Myślę, że w połączeniu z folikiem i innymi witaminami, coś ruszy.
Nie czuje się zbyt dobrze. Od wczoraj boli mnie głowa jak na zatoki. Mam nadzieję, że jutro @ już odejdzie sobie i nie wróci przez następne 9 miesięcy. Oj bardzo bym tego chciała🙄. Chyba jak każda z nas starających się. Ale byłabym szczęśliwa. A mój mąż... z radości by skakał. No ale jeszcze nic straconego. @ powoli się kończy, więc będzie można zacząć działać od nowa. Liczę, że to będzie ten cykl. Mam taką nadzieję.
Dziś już trochę się ochłodziło. Od samego rana padał deszcz, więc powietrze też już jest inne. Dziś mam do pracy na nocną zmianę... jak mi się nie chce. Ale muszę wytrzymać do końca miesiąca, bo od 1 lipca urlop. Oby szybko zleciało.
Dziś mija 5 dzień cyklu, a moja @ dalej trwa. Fakt faktem jest to nic w porównaniu co było w 1 dc, ale nie zmienia to faktu że moja @ trwała zazwyczaj 4 dni, lub 5 dnia w południe zawsze mijała. No cóż . Mam nadzieję, że jutro już nie będzie jej.
@ nie ustępuje. A co w ogóle mnie dziwi, to krwawienie jest bez skrzpów. Pierwszy raz tak mam. Zawsze podczas @ były, a teraz nie ma. Czysta krew, nie ciemna, nie jasna, tak po środku. A co jeszcze mnie zdziwiło... moja temp dzisiaj od razu po przebudzeniu : 37,2🤔 bardzo dziwne. Zawsze myślałam, że temp podczas 🐒 jest niższa niż 37°C, a tu co widzę... 37,2 i to 6 dnia @. A może to nie 🐵? 🤔🤔 no cóż... zobaczymy jaka będzie jutro. Czy się będzie utrzymywać i czy krwawienie będzie nadal... w ogóle w tym cyklu, ta 🐒 jest jakaś inna... zero bólu jajników, zero bólu piersi, a zawsze to zginałam się jak strzelba z bólu i wspomagałam się no-spą. A tak poza tym nie jest obfita, a zawsze była... 🤔 hmm.. Jest jeszcze wcześnie więc być może 🐒 odejdzie dziś, na co oczywiście liczę, chociaż sądząc po krwawieniu, nie zapowiada się. Zawsze przed końcem mam plamienia, a tu... Czysta krew, niezbyt ciemna, bez skrzepów i to 6 dzień. Co się dzieje..🤷♀️
CDN..
Godz. 19:50
Nadal mam @. Może nie tyle co @, ale lekkie krwawienie tylko na papierze toaletowym. Zobaczymy jak będzie jutro.
Wiadomość wyedytowana przez autora 24 czerwca 2021, 19:57
Nadal krwawienie trwa. Jest już minimalne, ale jest. To nie są plamienia. To jest delikatna krew. Podejrzenia są na CB. Z jednej strony mam nadzieję, że te podejrzenia się sprawdzą, bo znaczyć to będzie, że coś się zaczyna dziać i w ciążę udaje się zajść. Z drugiej strony natomiast smutek i rozczarowanie No i strach. Nie wiem co myśleć. Lekarz dopiero za tydz.
@ w koncu minęła. Dobrze, bo zaczynałam się powoli martwić. Teraz będę mogła z mężem na nowo rozpocząć starania. Czekam na owu z ogromną niecierpliwością. Tyle zdjęć u znajomych, którzy dodają fotki swoich małych dzkeciaczków, a ja przy tym ciągle zadaje sobie pytanie... dlaczego... dlaczego ja nie mogę? Mam ogromną wiarę i nadzieję, że w tym cyklu się uda.
Nie było mnie trochę tutaj, bardziej skupiałam się na forum. No ale do rzeczy. Przed wczoraj zrobiłam PINK TEST o czułości 20mlU i wyszedł pozytywny. Dwie piękne grube różowe kreski. Mega szczęśliwa następnego dnia poleciałam na Betę... no i moje szczęście pryslo jak bańka mydlana. Beta <0,2mlU/ml co wskazuje na brak ciąży. Kompletnie się załamałam, bo sądziłam że skoro taki test wyszedł pozytywny to beta też będzie. Czuje się mega zawiedziona. Napewno już nigdy nie będę kupować tych PINK testów. Przekonałam się na własnej skórze, że mega oszukują. Także nie polecam ich. Czekam na @. Następny cykl może będzie tym szczęśliwym.
Witamy :) Znam Twój ból. Niby najlepszą radą jest przestać o tym myśleć, tylko jak? Powodzenia!
Witam, życzę Ci powodzenia. Nie możesz się załamywać. Pamiętaj wiara czyni cuda, poczytaj o Nowennie Pompejańskiej i zacznij ją odmawiać. Znam przypadki kiedy po jej odmówieniu zdarzały się cuda :) Powodzenia.
Znam ten ból kochana. Tez byłam ideałem zdrowia - dopóki nie zrobiłam badań immunologicznych tam wyszła przyczyna. Moją jedyną szansą jest IVF chyba ze stanie się cud.
Dziewczyny dziękuję za miłe powitanie, oraz za wsparcie. Może rzeczywiście nie powinnam tyle o tym myśleć i się poddawać. Pozdrawiam.