X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki starania W stronę Słońca
Dodaj do ulubionych
WSTĘP
W stronę Słońca
O mnie:
Czas starania się o dziecko: Od stycznia 2022
Moja historia:
Moje emocje:

26 lipca 2023, 22:43

Zaczynam swój pamiętnik w dzień moich imienin. Kiedyś byl to mój ulubiony dzień w roku, spotkania z przyjaciółmi, rodziną. Teraz zmieniły się w zdawkowe rozmowy telefoniczne, kontakty już dawno się poluzowały. Ale tak czy inaczej to ważna data dla mnie. Śmieje się czasami, że wolę imieniny bo tutaj nie przybywa mi lat.

No i dzisiaj jednak jeden gość się pojawił. Nieproszona 🐒 Smutno mi okropnie. Po ponad roku na forum postanowiłam, że już nie będę wpisywać się na wątki miesięczne i będę pisać tutaj.

Mam nadzieje, że tutaj wkrótce opisze pozytywną historie swojego życia. To be continued...

3 sierpnia 2023, 12:37

9 dc, na szczęście nie pamiętam który cykl starań. 21?

Whatever. Sprawdziłam dzisiaj wyniki badań na pasożyty, które czekały na nas w systemie od zeszłego czwartku, ale po co przesłać powiadomienie. Wiadomo.

Czuję się rozczarowana, bo u mnie nic nie wyszło. Zaraz będzie 5 lat moich problemów z jelitami i ciągle nic. Za to u Męża pojedyncze jaja glisty ludzkiej. No jaja.. Spodziewałam się, że u niego coś może wyjść, po jego objawach. Po czacie z lekarzem z Luxmedu ma już receptę na Zentel.

A u mnie znowu nic. Mój tradzik ma się wyśmienicie, wczoraj jeden karczoch i jeden kieliszek wina spowodowały wykręcenie kiszek. Normalka. Oczywiście powtórzę badania na pasozyty, jak Mąż będzie sprawdzał, czy je wytępił. Ale ja myślę, że przyczyna moich problemów leży gdzieś indziej.

Wyszukałam kolejnych dietetyków zajmujących się niepłodnością, terminy na październik.

No mam doła. Brak motywacji do czegokolwiek. Powinnam pracować a pisze tutaj.. jak mnie wywalą to trudno. Takie podejście mam do wszystkiego od ostatniej 🐒

W sobotę wyjeżdżamy na urlop, może powinnam zrobić sobie detox od social mediów i forum? Już sama nie wiem, jak wrócić do siebie.

12 sierpnia 2023, 14:17

20 dc kto to wie ile dpo - testy owulacyjne zostały w domu

Wracamy z urlopu. Plan zrealizowany. Maksimum spania, minimum zwiedzania. Za to aktywne spedzanie czasu, codziennie albo rower albo bieganie, albo pływanie. Jestem innym człowiekiem 🥰 Wiem, że to nie potrwa długo, ale staram się cieszyć chwilą.

Wracamy też do budowy/urządzania domu.. w końcu trzeba obdzwonić fachowców i zaplanować kolejne etapy. Tego tematu miałam ostatnio najbardziej dosyć, głowa zajęta staraniami nie dopuszczała do siebie nic więcej. Trochę nabrałam chęci, żeby stworzyć coś naszego (obecnie mieszkamy na wynajmowanym). Wpadły kolejne screeny z inspiracjami z Instagrama. Może jak tu będę zaglądać w gorszych momentach, to mnie zmotywuje 💪

A co do starań. Zrobimy posiewy w przyszłym tygodniu, później powtórzymy badania na pasozyty. I wtedy zobaczymy, co dalej. Chciałabym, żeby żadnego 'dalej' już nie było..

17 sierpnia 2023, 16:13

23 dc

Omg, dlaczego fl tak się dłuży i jest taką huśtawka emocji? Co chwilę łapie się na myśli, co by było gdyby teraz się udało.. a potem przypominam sobie, że prawdopodobieństwo nie jest po mojej stronie i dopiero wracamy na ścieżkę badań i szukania przyczyny naszego niepowodzenia.

W nocy była okropna burza, teraz niewyspanie potęguje moje słabe samopoczucie.
W pracy nic się nie dzieje, sezon urlopowy na całego. W tym temacie też czuję się jak na huśtawce. Wiem że powinnam odejść, z drugiej strony - w tej chwili za wiele tu ode mnie nie wymagają, mogę zajść się wieloma innymi rzeczami, np. urządzaniem domu.

Dzisiaj czas wrócić do jakiejś aktywności i się przełamać. Na urlopie codziennie był sport, po powrocie.. no nie chce się. Coś musi być nie tak z tą moją codziennością, że wszystkiego mi się odechciewa.

W przyszłym tygodniu pierwszy raz idę na terapię. Tzn. na konsultacje wprowadzającą. Stresuja mnie jej koszty, ale chciałabym stać się bardziej stabilna emocjonalnie. Czy to właściwa droga ku temu? Zobaczymy..

23 sierpnia 2023, 15:56

3 dc

Jestem po pierwszym spotkaniu z psychoteraupetką w nurcie psychodynamicznym. Hmm, zabrzmi to może śmiesznie, ale od razu czuję się zdrowsza. Jak opowiedziałam o moim życiu, to wydaje mi się zupełnie normalne. Owszem dużo dużych projektów i mogę czuć się przytłoczona. Terapuetka powiedziała że pierwsze 4-5 spotkań jest zapoznawczych. Szczerze? Nie wiem czy będę miała do tego cierpliwość. Może wrócę do tej pani z nurtu behawioralno-poznawzcego.

8 września 2023, 11:56

19 dc

Otwieram pamiętnik, żeby poukładać swoje myśli. Ten tydzień to był rollercoaster. W poniedziałek wizyta w klinice Invimed. Dzień wcześniej pik na teście owulacyjnym. Podczas USG lekarka stwierdzila, że jestem już po owulacji (15 DC). Zrobiła ze mną wywiad odnośnie moich cykli i wydała werdykt, że mam za późno owulacje (około 17/18) i są słabej jakości. Jeszcze się nigdy nie spotkałam z takim twierdzeniem, mam wrażenie że tu na forum z takich owulacji najczęściej są ciąże. Poza tym podejrzewa polipa 0,6 cm w jamie macicy. Zaproponowała monitoring i stymulację od kolejnego cyklu. No i może byłoby to spoko, gdyby nie fakt że Staremu zapisała w tym samym czasie receptę na antybiotyki (bakteria w nasieniu) i wizytę u androloga. Jak po pół roku nie uda się zajść, to in vitro, bo daje najwieksze możliwości dalszej diagnostyki komórek jajowych. Z tego co wiem, nasienie po antybiotykoterapii jest marne, więc cały ten program leczenia skreslilam.

Ze względu na fakt, że nie wzbudziła mojego zaufania, w te pędy wysłałam Starego do androloga z bardzo dobrymi opiniami. I tu znowu totalnie confusing informacje. Badanie nasienia z marca (to z niską ruchliwością) wcale nie było takie złe i powinniśmy mieć już okazję zajść w ciążę, więc równoległe trzeba badać mnie. Niestety wyszły też żylaki powrózka nasiennego. Przez 3 msc stary ma brać jakiś lek na lepszą erekcję i lepsze nasienie + Diosminex. Po tym czasie badanie nasienia. Jak się nie poprawi i żylaki się nie zmniejsza, to zrobi zabieg. Teraz jeszcze leczenie bakterii i wstrzemięźliwość przez 2 tygodnie.

W kolejny poniedziałek mieliśmy iść do drugiej kliniki, ale odpuszczamy. Przesuniemy to na za 3 msc. W międzyczasie sprawdzę czy mam dalej polip, będę działać z dietetykiem żeby naturalnie jeszcze poprawić owulację i jakość śluzu. A właśnie. Lekarka z Invimedu nie poleca testu PCT, androlog poleca.

Gdzie się nie ruszymy, tam sprzeczne diagnozy i zalecenia. Ogólnie mam już tego dosyc. Stary chodzi smutny, mówi że teraz to już czuje te żylaki. Realistyczne patrząc, na poprawę po antybiotyku potrzebujemy z pół roku (dwa procesy spermatogenezy). Tak zakładam. No i próbuje się pogodzić z tą myślą, że mam małe szanse na #rodzew2024. Ale nie jest łatwo. Myślę ile przeszkód jeszcze przed nami. Stary podgaduje o inseminacji, ja wciąż marze o ciąży naturalnej.

😔😔😔

17 września 2023, 10:24

1 dc kolejnego cyklu starań - tym razem będzie bez starań

Przyszło 🐒 po 27 dniach. Faza lutealna trwała 12 dni. Dosyć typowo jak na mnie.

Tym razem przywitałam ją zupełnie na spokojnie, jak starą znajomą. Taką której w sumie nie lubisz, ale tolerujesz. Po tych rewelacjach od androloga, który nazwał plemniki Starego 'śpiącymi królewnami', nie spodziewaliśmy się cudu.

W tym cyklu powtarzam wszystkie badania, bo nowa dietetyczka chce je mieć na świeżo. Będzie się działo. Spróbuję zaraz odtworzyć tabelkę Emki, bo wtedy w pracy jednak się nie udało. Stary łyka Erlis i Diosmine. Ja wracam do oleju z wiesiołka przez cały cykl i kupuje Retinol. Niech to nasze dziecko ma młoda matkę.

Wchodzimy w tryb średniodystansowy.

18 września 2023, 19:44

2 dc
Drogi pamiętniczku. Jednak nie tylko Stary ma glistę, ja też. Będziemy to leczyć po wizycie u dietetyka 18.10.

Nawet się trochę cieszę, bo po 5 latach męczarni z jelitami, w końcu będę mogła zlikwidować jakąś przyczynę, a nie tylko działać objawowo. I co moze być kontrowersyjne - cieszę się, że nie jestem w ciąży. Nie chcę żeby dziecko rozwijało się obok jakiegoś robaka. Żeby miało ryzyko złapania czegoś ode mnie. Chce żeby było zdrowe, a do tego wcześniej my musimy wyzdrowieć.

Jestem też zła, bo te pieprzone eozynofile miałam ostro podniesione w co drugiej morfologii, a trzasnelam ich wiele. Żaden lekarz, w tym parazytolog, nie widział u mnie opcji pasożytów. Tylko alergia. A ja w to wierzyłam.

Jestem też załamana, bo straciłam kilka lat życia. Podczas gdy znajomi imprezowali, ja musiałam wszystkiego unikać: alkoholu, słodyczy, sera, sernika etc. etc. Zrezygnowałam z poprzedniej pracy, bo wymagala wyjazdów służbowych, wychodzenia na kolację z klientami, a ja przecież nic nie mogłam jesc. A to wszystko wpędzało mnie w myśli, że nie mam po co żyć, życie nie ma mi już nic do zaoferowania.

Sama nie wiem, jak mam się czuć. Wciąż daleka droga przed nami.

10 października 2023, 12:35

Moje życie to ostatnio rollercoaster. Dawno nie pisałam, bo nie miałam kiedy.

Byłam u 'normalnej' ginekolożki, która pracuje na Polnej. Owszem mój polip był pięknie widoczny na USG, więc wręczyła mi skierowanie na histeroskopie. Jajników policystycznych nie stwierdziła. Nie miała czasu, żeby ze mną dłużej porozmawiać, bo spieszyła się do przedszkola. Czaicie? Chciałam zapytać jeszcze o droznosc, ale nie zdążyłam. 'Widzimy się na oddziale, a po zabiegu na pewno uda się zajść w ciążę ". No jasne. Takich rzeczy nie mówi się 🦕... Za dużo rzeczy już widziałyśmy. Termin zabiegu na NFZ wyznaczyli mi na 21.11. Przed mam zrobić tylko morfologię.

W pracy okropnie stresująca atmosfera. Zachowanie mojej kierowniczki zaszło za daleko.. Poczułam, że to najwyższa pora, żeby oczyścić atmosferę. Myślę, że czeka ją wypowiedzenie i tylko to trzyma mnie przy tym, żeby sama go nie złożyć 😜 Cała ta sytuacja to półtora tygodnia bardzo kiepsko przespanych nocy. Mnóstwo nerwów i negatywnych myśli. Skończyło się tym, że się przeziębiłam. I ogólnie to już mi się tak po prostu nie chce.

W przyszłą środę miałam iść do dietetyk z cała lista wyników. Nie mam jak ich zrobić, bo jestem chora, a jej zależało na higienie badań. No nic nie idzie zgodnie z planem. Nic. Muszę to wszystko przemyśleć.

Umówiłam się też do nowej lekarki od niepłodności, która przyjmuje też na Polnej. Zapytam o drozność i plan, a właściwie harmonogram działania. Bo może bez sensu robić teraz drożność, jak nie wiemy co u Starego? On kontrolne badania robi w grudniu. Wtedy będzie też decyzja o ewentualnym zabiegu na żylaki. Trudne to wszystko.

13 listopada 2023, 15:31

Jestem po histeroskopii i badaniu drożności. Poza jednym małym polipem wszystko wyglądało ok. Kontrast śmigał po jajowodach.

Może jeszcze napiszę jak się czuje po. No boli mnie brzuch jak jasna cholera. Jak puściło znieczulenie ogólne to bolał jak najgorszy okres ever (czyli z czasów liceum jak lądowałam na SORze bo mdlałam z bólu). Tu dostałam paracetamol i Ketonal w kroplówce, coś tam pomogło. Chciałam mieć osobno biopsję endometrium, ale lekarz zapomniał pobrać wycinek. Zrobią CD138 z tego pobranego polipa. Pisałam już kiedys, że mam pecha do lekarzy? To nadal aktualne.

Może powinnam się cieszyć, ale jestem rozczarowana. Bo dzisiaj znowu nie znaleźliśmy przyczyny naszej niepłodności. Czekamy na wyniki nasienia Starego Bambi i będziemy go umawiać na embolizację albo wracamy do lekarki po dalszy plan leczenia.

🤷😑😞

Wiadomość wyedytowana przez autora 13 listopada 2023, 15:32

21 listopada 2023, 10:43

W ubiegłym tygodniu zrobiliśmy rozszerzone badanie nasienia. 2 miesiące po antybiotyku. Wyszła morfologia 1%, ruchliwość delikatnie lepiej niż w marcu. Ale w marcu morfologia wynosiła 6%... Nie wiem czy to kwestia antybiotyku czy żylaków. Stary chce iść na zabieg jak najszybciej. Zalecenia od androloga mieliśmy takie, żeby w grudniu zrobić rozsrzeone badania i fragmentację DNA. Plus hormony. Więc embolizacja najwcześniej w styczniu. A mnie już niecierpliwość straszna bierze. Nie chcę czekać, chce działać. Jeszcze w tym cyklu "odpoczywamy" po histeroskopii. Taka bezczynność mnie rozwala. Niby mamy co robić, po remont i przygotowanie do przeprowadzki trwają na całego, ale Wy wiecie. To nie jest priorytet. 😞

Najbardziej męczy mnie świadomość upływającego czasu. Co mogę teraz zrobić? Na pewno zamówić suple dla Starego, ostatnio nic nie brał. Muszę dokopać się do rozpiski Claire albo wrócić na wątek Męskie sprawy. Bo androlog to zapisał TenFertil. Chyba za malo?

Powoli myślę też o badaniach KiRów i trombofili. Porozmawiam o tym na wizycie w grudniu. Teraz mam jeszcze do powtórki prolaktynę, dodatkowo prolaktynę PEG, antdrostetion i kortyzol.

Przerażają mnie koszty tych badań - w szczególności ze względu na to, ile kosztuje też wykończenie domu. Z drugiej strony nie chce tracić czasu. Wiem, że ten wpis to jedna wielka presja, która nakładam sama na siebie. Ale to też plan, który chce zrealizować żeby wiedzieć, że zrobiłam co mogłam.

Za to w pracy zrobiło się spokojniej. Albo mnie po prostu mniej rusza, to co się tam dzieje. Angażuje się w minimum spraw. Po tych ostatnich akcjach nie mam motywacji, po prostu. Zawsze byłam wzorem pracownika, teraz zobaczymy jak to jest nim nie być. Haha. Ciekawe ile wytrzymam w tym 😜 Pewnie krótko, jestem zbyt odpowiedzialna osobą.

Odpoczywając po zabiegu dużo myślałam o priorytetach. Praca mnie ostatnio niszczyła. Doprowadziła do bezsenności. Bez sensu tak żyć. Z drugiej strony, ciężko ją zmienić. Fajne oferty nie trafiają się często. Chcę teraz spróbować postawić na siebie i dobro mojej rodziny. Tak jak robią ludzie, którzy mają dzieci.

Za tydzień ta wielce wyczekiwana przeze mnie konsultacja dietetyczna. Jak już za nią płacę, to powinnam się zaangażować i realizować zalecenia. Ostatnio u mnie leżały podstawy, czyli sen i aktywność. Plus ten stres w pracy. Trzeba to naprawić, jakoś krok po kroczku.

Edit: Siesiepy dziękuję 💞

Wiadomość wyedytowana przez autora 22 listopada 2023, 10:31

1 grudnia 2023, 13:54

Przyszedł wynik histpat po histeroskopii. Badany był wycinek polipa. CD138- 5/10 (+) Rozpoznanie przewlekły stan zapalny endometrium.

Od kiedy dostałam wynik to pół internetu już przeczytałam. W pierwszej chwili się ucieszyłam, bo w końcu znalazłam coś, co mogło przeszkadzać w implantacji. Doktorek powiedział, że na 90% leki sobie z tym poradzą i nie powinno wrócić w najbliższym czasie. Z drugiej strony czuję złość, bo sama doprosiłam się o to badanie, na skierowaniu go nie miałam i lekarz w trakcie pobrania zapomniał o drugim wycinku. W histeroskopii nie było widać stanu zapalnego. Boję się też, że dwutygodniowa antybiotykoterapia rozwali mi znowu jelita 😞 Smutno mi, bo czeka mnie kolejny miesiąc bez starań. W skrócie, jestem przytłoczona, ale zmotywowana do konkretnych działań (w końcu). Mam wynik 5/10 czyli to jest dosyć łagodny stan zapalny. Zastanawiam się, czy był tam od dawna (chyba tak, bo piszą że jest "przewlekły"), czy powstał w wyniku polipa (w końcu badany materiał to polip).

Wiem, że te rozkminy są bez sensu, po prostu trzeba łyknąć antybiotyk. Ale taka już moja natura 😉

W tym tygodniu miałam też konsultacje z dietetyczka. Ona widzi praprzyczynę moich wszystkich problemów w pasożytach. Przygotowanie do leczenia i samo leczenie powinno zająć około 3 miesięcy. Teraz jeszcze ta antybiotykoterapia. W sumie to dobrze, że będę pod opieką dietetyka, bo b. wątpię, że obędzie się bez dysbiozy jelit. A może rzeczywiście wyleczenie glisty coś pomoże. Nie wiem.

Myślę, żeby w międzyczasie zbadać KIRy.

W grudniu zaplanowana jest też kontrola Męża u androloga z wynikami hormonów i badaniami nasienia (w tym fragmentacja DNA).

Ech, drożność zrobiona a nie możemy działać. To czekanie jest najgorsze. Nigdy nie miałam cierpliwości i dalej jej nie mam.

6 grudnia 2023, 17:23

3 dc

Dzisiaj nie dojechalam do pracy, bo w drodze chwycił mnie ból brzucha i okropne mdłości. Prawie zemdlałam. Zadzwoniłam po pana Bambi i wróciliśmy do domu. Wymioty, osłabienie... Zasnęłam.

Po południu dalej jestem osłabiona, trochę mnie mdli, ale nic poza tym mi nie dolega. To jest powtórka z tego, jak zaczął mi się okres w maju. Potem się rozchorowałam. A teraz co? Covid nie covid? Endometrioza? Stan zapalny tak się objawia? Nie mam pojęcia. Jeszcze nie zdążyłam wziąć ani jednej tabletki antybiotyku. Mój organizm robi ze mnie wariatkę.

Niby wiem, że zdrowie najważniejsze, ale martwię się, że przez ostatnie nieobecności wyrzuca mnie z pracy, z której i tak chciałam odejść.

12 grudnia 2023, 11:03

9dc

I 5 dzień na antybiotykach na stan zapalny endometrium. W czwartek wizyta u mojej gin, żeby sprawdzić czy po polipów nie ma już ani śladu. Drugi cykl bez starań. Dzisiaj jak wracaliśmy z nowego domu to pan Bambi zaczął coś mówić o dowożeniu dzieci do przedszkola. A ja mu odpaliłam "przecież my nie mamy dzieci". A on odparł, że wierzy, że będziemy mieli. I tak mnie to jakoś trzepnęło, że ja chyba średnio w to wierzę 😑 Może to właśnie kwestia cykli bez starań?

Antybiotyk ma w składzie laktozę, pisałam chyba wyżej. 1000mg czyli malutko. Wzięłam wczoraj rano jednocześnie Lactocontrol i antybiotyk i było 🤮 klasyk. Muszę brać wcześniej Lactocontrol, ze 20 minut przerwy, potem posiłek i antybiotyk. Po pół godzinie metronizadol. Masakra, jak mnie to męczy. Uświadamia mnie to, jaka jestem niezorganizowana na co dzień. To co się dziwić, że nie mam dziecka 😞
Wieczorem idę na masaż. Zapisałam się jakoś zaraz po histeroskopii, bo wiedziałam że w połowie grudnia będę miała dość wszystkiego. I mam. Wczoraj sprzątaliśmy działkę w deszczu, bo już wstyd było patrzeć, jaki syf zostawili "fachowcy". Pojutrze urodziny, a to prezent ode mnie dla mnie.

4 stycznia, 21:03

Dawno nic nie pisałam, zajęta przeprowadzką i remontem... Któe totalnie mnie wykończyła. Teraz czuję, że dobry miesiąc leciałam na adrenalinie. Po dwóch dniach wstawania do pracy o 6:30 jestem zombie. Dopaminowy dół, tak sądze. Myślałam nawet, że to przeziębienie jakieś i wypiłam z rana litr herbaty z cytryną i miodem, a po pracy zawinelam się w koc na drzemkę. Już jest lepiej, ale wiem, że muszę odpocząć. Taki jest plan na ten przedłużony weekend (od jutra). Czy wystarczy? Nie wiem.
Moja cera wygląda fatalnie, jelita też niezbyt dobrze reagują na jedzenie. Za dużo jedzenia na mieście, za mało spania. Zalecenia od dietetyczki prawie niewdrożone. Co z tego, że dużo sobie obiecałam, jak nie miałam siły na realizację.
Mąż podobnie zmęczony jak ja, tyle że on zasypia, a u mnie niestety bezsenność. Wzięłam wczoraj melatoninę, 1 mg - no cóż , najwyrazniej to za mało. Dopiero jak się wypłakałam i wykrzyczałam to zasnęłam. Dzisiaj dziewczyny na Dino wątku pisały o tym co mówią/myślą w emocjach.. ja tak mam prawie co 2 tygodnie 🙈

Pamiętacie na pewno, że chciałam zmienić pracę. Wczoraj znowu dostałam decyzję odmowną. Byłam druga, zdecydowali się na kogoś innego. Co jest ze mną nie tak? Takich rekrutacji w ubiegłym roku były 3 ☹️ a ja wciąż w tym samym miejscu, które jest niezmiennie toxic.

Jutro chce to sobie wszystko przemyśleć po ran enty. Poukładać rzeczy leżące w kartonach i leżące w mojej głowie. I zadzwonic do przychodzi, zapisać się do lekarza rodzinnego i ogarnąć skierowanie z kodem N97. Może w przyszłym tygodniu zrobimy badania Starego i moje hormonalne. Może. Na nic się nie nastawiam. Czy to jest to mityczne odpuszczanie? Jeśli tak, to wcale mi się nie podoba. Chce z powrotem mieć siły do życia.

12 stycznia, 11:52

14 dc

Update po wczorajszej wizycie i ostatnich wynikach badań.
Moje:
Prolaktyna, androestendion i kortyzol OK. Wynik makroprolaktyny jeszcze nie dotarł.
Na USG pecherzyk na prawym jajniku 21 mm, endometrium 10 mm, zalecenie: działać. Na lewym jajniku widoczne zmiany które są albo starym cż albo endometrioza. Albo czymś gorszym, bo dostałam też skierowanie na badanie ROMA.

Badania Męża: podwyższony progesteron i testosteron (testosteron wolny ok). Badania nasienie nasienia jeszcze nie zrobione.

Rekomendacja lekarki to inseminacja ze stymulacją od kolejnego cyklu. A jak chcemy robić operacje żylaków to lepiej zamrozić nasienie w razie, gdyby po operacji było gorzej.

W międzyczasie działamy z dietetykiem, a we wtorek mam wizytę u lekarki od pasożytów. Jakoś dużo tego robi i jestem przytłoczona. Szczególnie tym markerem ROMA. Będę się zamartwiać cały weekend tym na pewno ☹️ Moje pozytywne nastawienie na ten rok uleciało.

16 stycznia, 12:49

Update.
Wyniki posiewu wykazały bakterie. Lipa ☹️ Będzie kolejny antybiotyk.
Test ROMA nie wskazał dużego ryzyka zmiany nowotworowej.
Leczenie na pasożyty mam rozpisane.
W przyszłym tygodniu dietetyk i kolejna wizyta u ginekologa, liczę że to wszystko pospinają ze sobą.
Skoro posiew wyszedł zły, to będzie chyba znowu pomysł na robienie biopsji endometrium. Puszka Pandory rozpakowana.

Stary umówiony na badania w kolejny wtorek.

Chcieliśmy lecieć na urlop w lutym, ale teraz to już kompletnie nie wiem, jak to spiąć 😔 I tak sobie myślę, że nie zdążymy skorzystać z autostrady po drożności (11.2023) 😔

9 kwietnia, 11:16

Dawno nic nie pisałam. Teraz z nowym cyklem chce sobie podsumować starania przed zabiegiem na żpn, który mamy zaplanowany w tym tygodniu.

Oczywiście co lekarz to opinia, generalnie ginekolodzy odradzali zabieg, androlog twierdzi, że będzie poprawa. Zobaczymy. Moja głowa podpowiada czarne scenariusze.

Po zabiegu czeka nas cykl bez starań, a potem czekanie na efekty, które z tego co czytałam potrafi trwać nawet do roku. A to w praktyce oznacza pewnie kolejnych kilka ciąż w naszym otoczeniu.

Niby układam sobie w głowie to życie bez dziecka, ale wiecie jak jest. Dzisiaj jest dołek.

W marcu zdiagnozowano u mnie endometriozę. Nacieki na jelitach, w jamie otrzewnowej i torbiel na jajniku. Próbowaliśmy też nowej kliniki, podobno najlepszej w mieście. Red flag: zdaniem lekarza złotym standardem diagnostyki endometriozy jest laparoskopia. Gdyby nie torbiel, to by zignorował moja wcześniejszą diagnostykę.

Napiszę może jeszcze jak tak nasze bakterie i pasożyty. Haha. Generalnie tu też jest tak, że co specjalista to opinia, a w każdym laboratorium wychodzi co innego. Pan Bambi poszedł do gastrologa, który zlecił mu kolejne badanie, antygen z kału. Test oddechowy został zignorowany, zaleceń, recepty brak. Zespół jelita drażliwego, SIBO i tyle. Receptomat to jedyna forma leczenia w tym mieście chyba☹️

Pytacie, co dalej. Nie wiem, co dalej.

Wiadomość wyedytowana przez autora 9 kwietnia, 11:17

28 maja, 15:46

Cały dzień nie wiem co ze sobą zrobić, więc stwierdziłam, że czas na pamiętnik. Typowo u mnie chwilę przed 🐒 Już czuję że się zbliża i cud w 1 cyklu po zabiegu żpn się nie wydarzył. Niby człowiek wiedział, ale się łudził..

Zabieg embolizacji zakończył się podobno sukcesem, tak wynika z USG. Kontrolne badanie nasienia dopiero za 3 msc.

Byliśmy na dwutygodniowym urlopie, który przypadł na dni płodne. Życie było piękne i beztroskie. Spałam po 9h, robiłam po 15 tys kroków dziennie i nie myślałam zbyt wiele o diecie. A po powrocie do domu szybko zostało to mglistym wspomnieniem. Znowu łapie się na tym, że praca mnie koszmarnie nudzi. Może nie potrzebuje innego pracodawcy, tylko zupełnie innej ścieżki kariery? To już kilka lat temu siedziało w mojej głowie i miało się odbyć w trakcie ciąży i na macierzyńskim. Pomijam fakt, że to byłoby wyzwaniem samym w sobie, ale teraz dojście do tego punktu to jakieś koszmarne wyzwanie. A może nie chodzi o pracę, tylko o to, że chce być mamą? Spędzać czas z małym czlowiekiem? Czy aż tak pozmienialy mi się priorytety? Tylko na dalszą walkę, na bycie w "procedurze" nie mam już sił. Skąd je wziąć? A może to tylko hormony, PMS?

Wiadomość wyedytowana przez autora 28 maja, 15:46