Ovu wyznaczyło mi owulację na 16dc. Zobaczymy co z tego wyjdzie, ale czuję, że ten cykl skończy się tak jak wszystkie poprzednie.
Dostałam dziwnego plemienia, czy to przez to jest jestem mega przeziębiona ...? Dziwnie boli mnie brzuch. Cały czas mam nadzieję, że to akurat ten cykl. Ten szczęśliwy, wymarzony, wyczekiwany przez Nas cykl. Tak bardzo chciała bym kupować już wózek, urządzać kącik w naszej sypialni dla IGUSI lub hmmm tutaj jest problem KUBA, FILIP, WIKTOR. Tatuś będzie wybierał.
Wiadomość wyedytowana przez autora 1 października 2015, 19:30
TSH 3-cia generacja : 2,063
FT 3 : 3.39
GT 4 : 1.20
Wyniki mieszczą się w normie, ale zobaczymy co powie lekarz. Wizytę mam dopiero 2 grudnia. Trochę długo, no ale cóż. Jakoś trzeba wytrzymać. Szczerze mówiąc nie wiem jak to teraz będzie z tymi naszymi staraniami. Małż ma dzisiaj bardzo ważną rozmowę i dopiero po tym wszystkim się okaże co dalej. Jestem, a raczej chciała bym być dobrej myśli. Niby się mówi, że pieniądze szczęścia nie dają, ale bez pieniędzy człowiek nic nie zdziała. Jeszcze ten cholerny remont łazienki, już całkiem przez to jesteśmy spłukani, ale to robiliśmy z myślą o dziecku, zresztą tak jak wszystko inne. A tu teraz nagle, z dnia na dzień będziemy musieli najprawdopodobniej nasze plany o powiększeniu rodziny odłożyć do odwołania. No nic zobaczymy jak to będzie, miejmy nadzieję, że wszystko będzie dobrze i nasze plany nie zostaną odłożone na daleką przyszłość.
Wybraliśmy się wczoraj po południu na spacer z naszą Divą i oczywiście w trakcie 45 minut zdążyliśmy się dwa razy pokłócić hahaha EWENEMENT NORMALNIE. Dobrze, że jeżeli mamy dobre humory nasze kłótnie kończą się po 10 sekundach.
Nie wiem sama czy mamy się wstrzymać ze staraniami czy jednak nie odpuszczać tego cyklu. Ja jestem strasznie w gorącej wodzie kompana. Małż zaczął marudzić, żeby wyjechać za granicę do pracy. JA NIE CHCĘ! Nie wyobrażam sobie tego. Po pierwsze nie znam języka i szczerze nie chce mi się go uczyć. Tak wiem, że język zawsze mi się przyda, ale nie mam na razie ochoty się go uczyć. Cały czas jestem zmęczona, niewyspana - Wszystko jest na mojej głowie. Kiedy mam dzień wolny i powinnam odpocząć w domu, to zawsze ktoś coś ode mnie chce. Tak ja uwielbiam wychodzić z domu, spotykać się ze znajomymi, ale to nie o to chodzi. Babcia, Teściowa, Mama, a w szczególności Siostra Małża. Oj boże dajcie mi żyć! Potrzebuję gdzieś wyjechać, nie na dzień dwa. Na tydzień przynajmniej. Odciąć się do pracy, rodziny, telefonu! Ale weekend w Wiśle z doborowym towarzystwem na razie mi wystarczy
Już nie mogę się doczekać 11 grudnia. Wiem, że będzie super! A jak wrócimy trzeba będzie myśleć już o Świętach. Uwielbiam ten klimat. Choinka, prezenty. Gorzej tylko, żeby wszystkich objeździć mam nadzieję, że jakoś Nam się uda. Tak bardzo chciała bym usiąść do Wigilijnego stołu z myślą, że noszę w sobie "Nasz Mały Skarb" . Oj taki prezent pod choinkę był by super. Zobaczymy co powie Pani doktor na wizycie 3 grudnia.
Dziewczyny czy mam robić jeszcze jakieś badania przed wizytą u gin? Pakiet TSH mam zrobiony. Chciała bym już iść z czymś, żeby mnie znowu nie odesłała na jakieś badania i niczego konkretnego nie powiedziała. Zmieniłam teraz lekarza i pierwszy raz będę do niej szła. Docelowo chcę rodzić w SIMIN w Chorzowie, ale chciała bym, żeby ktoś w końcu pomógł mi zajść w ciążę. Hahahaha sama się już z siebie śmieję, że mam wszystko zaplanowane. Od wózka, aż po szpital w którym chcę rodzić. Oj boże. ZWARIOWAŁAM!!!
A co do Naszych starań to dalej nic nie wiem Oj naprawdę idzie zwariować.
Małż zaczyna nową pracę w piątek - w piątki złego początki... Zobaczymy jak to będzie. Praca w Krakowie, ale nie będzie musiał dojeżdżać autem tylko będzie zabierany busem pracowniczym. Martwię się, ale nie ma co zapeszać.
Co do piątku i mojej wizyty u Wojtusia i Asi - niestety się nie zobaczyłyśmy bo Mały dostał gorączki Biedny Misiaczek!
Starania na ten miesiąc zakończone, ponieważ w ogóle już nie mamy czasu. Tu końcówka remontu łazienki, praca itp. Cały czas coś na głowie. Dobrze by było jeszcze dzisiaj i jutro . Ale ja jestem dwa dni po 12h w pracy i szczerze już wątpię, że będzie mi się cokolwiek chciało. Kurde takie uroki pracy ... I jak tutaj myśleć o staraniach jak człowiek nawet nie ma ochoty usiąść i napić się herbaty.
W każdym bądź razie jeżeli z pracą Małża wyjdzie to starania pełną parą zaczynamy od grudnia. Na początku grudnia wizyta u ginekologa to może akurat coś ciekawego powie.
Udało Nam się w 15 dc, zobaczymy co to z tego wyjdzie. Robiłam test owulacyjny, ale niestety zapomniałam o nim wcześniej i zrobiłam go od razu po ... Więc wydaje mi się, że mógł źle pokazać.
Małż zaczyna nową pracę w poniedziałek rano. Niestety w Krakowie, ale jedno woleć. Tyle dobrze, że pieniądze za paliwo odchodzą bo będzie zabierany busem pracowniczym. Więc jestem mega przeszczęśliwa, że nasze starania o wymarzony CUD nie zostają odłożone. Moje szczęście nie ma końca. Druga sprawa znowu mam +4kg. Wrrrr! Nie ma to tamto, zaczynamy coś robić w kierunku, żeby wyglądać tak jak przed ślubem. Młoda i piękna haha Teraz niestety wyglądam już jak kulka! Najgorsze jest to, że źle się czuję sama ze sobą. Małż też troszkę przybrał po rzuceniu palenia, więc zaczynamy chodzić na basem. Na sam początek dwa razy w tygodniu - do tego spacery z piesełem i rowerek oczywiście przez telewizorkiem No i podstawa, zmieniamy dietę, chociaż z grubsza. Taki mam plan.
Remont łazienki pomału dobiega końca, a w domu wygląda jak by przeleciał huragan. Syf , kurz, kiła i mogiła - jak to się mówi. Nie wiem w co mam włożyć ręce. Oj przydał by się ktoś do pomocy. Zastanawiam się czy na Małża będę mogła chociaż w jakimś stopniu liczyć. Nie jestem "Perfekcyjną Panią Domu", raczej jestem z typu "Chujowa Pani Domu", ale już mam dosyć tego remontu. Płakać mi się chcę jak na to wszystko patrzę. Za niecałe dwa tygodnie mam wizytę u ginekologa i troszkę się martwię. Długo już Nam nie wychodzi i trzeba niestety coś z tym począć. Zobaczymy co mądra pani doktor powie.
Chyba zacznę mierzyć temperaturę, żeby zobaczyć czy coś się dobrego w tym cyklu wydarzyło, tylko tak w głębi duszy pytam się siebie : Po co ?! Jeżeli zawsze rośnie, robi nadzieję, a potem nagle spada i czuję się jak bym dostała w twarz od życia!
Zastanawiam się nad pozytywnym testem owulacyjnym 21dc. Bolały mnie bardzo jajniki i brzuch. Z ciekawości zrobiłam test, a tu niespodzianka bo pozytywny. Niestety 21dc nie było , ale było 22dc. Zobaczymy co z tego cyklu wyniknie. Dziwi mnie to i teraz się zastanawiam, który test był "prawidłowy" czy 14 dc czy 21dc?! Oto jest pytanie! No nic teraz pozostało tylko czekać. Za tydzień mam wizytę u ginekologa. Szczerze mówiąc nie mogę się doczekać, ale też zarazem się stresuje. Cieszę się z jednej rzeczy : Że tak szybko zaczęliśmy się starać o dziecko. Teraz mamy czas, żeby wszystko "naprawić". Co z Nami jest nie tak, że Nam nie wychodzi ?! Dlaczego raz wyszło, ale musieliśmy stracić Nasze maleństwo?! Chyba nikt nie zna odpowiedzi na te pytania!!!
Na ten moment czekam na @, która powinna przyjść wczoraj, ale patrząc na mój wykres już sama nie wiem, kiedy była owulacja. Nie robię testów ani nic - ponieważ stres też mógł mi opóźnić @. Jutro idę do ginekologa to zobaczymy co mi powie.
Niby temperatura dzisiaj 36,94, ale coś czuję, że w nocy odwiedzi mnie wredna @!!!
W domu nic nie zrobione, nic nie kupione, nic nie przyszykowane. Masakra!
Jak nie jestem w pracy, to muszę coś załatwić! Mam już dość.
Tak bardzo potrzebuję odpoczynku: tydzień, miesiąc, a najlepiej 9-miesięcy. Cały czas zastanawiam się czy będzie mi to dane ? Czy będzie mi dane przytulić moje -Nasze upragnione Maleństwo?!
21.12 miałam mieć wizytę u bardzo dobrego lekarza ginekologa w Katowicach, ale niestety nawał obowiązków przed świętami zmusił mnie do odwołania wizyty. Poczekam do 10 stycznia i się umawiam. Zobaczymy co powie.
Małż w styczniu będzie robił badanie nasienia - nie jest przekonany, no ale nie ma nic do gadania. Chcemy dziecka, więc trzeba zrobić wszystko co w naszej mocy, aby je mieć!
Jak pomyślę ile mnie jutro czeka, to aż mnie boli głowa! Sprzątanie, zakupy!!! Marudny Małż!!! Wrr, nie wyobrażam sobie jutrzejszego dnia
No nic to wypadało by troszkę nadrobić - więc tak : w styczniu byłam prywatnie u lekarza (dr.Magnucki Katowice) wizyta szybka, ale bardzo pozytywna. Lekarz wypytał o wszystko, zrobił badanie, USG, przebadał piersi, zrobił wymaz z pochwy i zlecił dużoooo badań. I na tym moje pozytywne nastawienie by się zakończyło. Na wyniku z wymazu wyszło : Wyhodowano nieliczne Streptococcus agalactiae Szczep MLSB Grzybów nie wyhodowano. Co dalej ?! Oczywiście mądra Karolinka naczytała się w internecie i głowa spuchła!
10-03-2016 (3dc) robiłam badanie AMH - wynik:
3,36 - lekarz powiedział "nooo dobry", ale mina mówiła coś zupełnie innego.
11-04-2016 (5dc) kolejne badania:
FSH - 7,2
LH - 8-5
PROLAKTYNA - 17,9
TESTOSTERON - 0,53
ANDROSTENDION - 1,28
8dc byłam byłam na wizycie - wyniki niby dobre, ale 12dc miałam przyjść zobaczyć co z owulacją. "jajniki takie policystyczne"... 12dc owulacji brak, więc od przyszłego cyklu zaczynamy brać tabletki na stymulację - clostilbegyt od 3 do 7dc. Małż ma brać kwas foliowy, mam mierzyć temperaturę, robić testy owulacyjne, sprawdzać śluz. Jutro mam jechać do doktorka i odebrać jakieś witamy dla kobiet, które starają się o dziecko. Chciała bym, żeby @ pojawiła się szybciutkooooo!
Nie mam siły już nic napisać, ponieważ dopadło mnie jakieś uczulenie, pyłki czy coś takiego. Katar, kichanie, łzawiące oczy, a na 16 do pracy...