X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki Walka o Naszego małego "WIELKIEGO" człowieka
Dodaj do ulubionych
WSTĘP
Walka o Naszego małego "WIELKIEGO" człowieka
O mnie: Mam na imię Karolina od ponad dwóch lat jestem mężatką. Jestem mamą jednego Aniołka (11tc). Bylo to w marcu 2013r. Nie potrafię opisać słowami tego co wtedy czuliśmy. ZŁOŚĆ, ŻAL, SMUTEK, BÓL, WŚCIEKŁOŚĆ, PRZYGNĘBIENIE... i tak mogla bym wymieniać w nieskończoność. Jednym zdaniem: Był to najgorszy dzień w moim życiu!!!
Czas starania się o dziecko: Tak na poważnie nasze starania zaczęły się w maju zeszlego roku. W 2013 roku zaszłam w ciążę niespodziewanie, ale byl to dla mnie najlepszy czas . Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś doświadcze tego cudownego uczucia.
Moja historia: Szczęścia to ja nigdy nie miałam, ale jak w 2013roku zobaczyłam te dwie kreski na teście ciążowym bylam w szoku. Wszystko pomalutku zaczęło się układać. Moim rodzice zostawili nam mieszkanie, ustalona data ślubu, wszyscy goście zaproszeni, zaliczki popłacone... I w marcu się zaczęło - ciągle bol brzucha, lekceważenie ginekologa : Ma boleć, brać nospe. I teraz zawsze sobie z mężem myślimy czy jezeli ginekolog by się zainteresował to czy nasza historia skończyłaby się inaczej... Mój małż ma wielki żal do tego lekarza, ja też ale niestety trzeba żyć dalej i teraz nie dać nikomu popełnić takiego błędu. Jezeli nic nie wyjdzie do konca roku ja idę na kompleksowe badania a mąż musi zrobić badanie nasienia. Gdzies tam w głębi duszy czuję, że bez kliniki niepłodności się nie obejdzie.
Moje emocje: Czuję się zagubiona. Jak bym była w złym miejscu i w złym czasie. Nie potrafię się odnaleźć.

30 września 2015, 20:12

Za 7 dni powinna pojawić się @. Mógł by ten tydzień minąć szybko. Chciała bym porobić badania a przede wszystkim wyzdrowieć. Od niedzieli czuję się fatalnie - mega katar, ból gardła, gorączka. Jednym słowem MASAKRA. Tyle mam na głowie, a tu lóżko zaprosiło mnie do "współpracy". W pracy udało mi się załatwić dwa dni wolnego więc chociaż tyle, że trochę się podkuruję.
Ovu wyznaczyło mi owulację na 16dc. Zobaczymy co z tego wyjdzie, ale czuję, że ten cykl skończy się tak jak wszystkie poprzednie.

1 października 2015, 19:23

Cały dzień spanie, jedzenie, marudzenie, spanie, jedzenie marudzenie... Teraz dopiero wzięłam się za jakieś sprzątanie. Ledwo firanki włożyłam do pralki, a już nie mam siły. A muszę doprowadzić dom do ładu. Uwielbiam w domu wszystko przestawiać:) planuję na przyszły tydzień przemeblowanie. Nareszcie w połowie miesiąca nasza łazienka, która od pól roku jest "naszykowana" do remontu będzie robiona. Już nie mogę się doczekać. :D
Dostałam dziwnego plemienia, czy to przez to jest jestem mega przeziębiona ...? Dziwnie boli mnie brzuch. Cały czas mam nadzieję, że to akurat ten cykl. Ten szczęśliwy, wymarzony, wyczekiwany przez Nas cykl. Tak bardzo chciała bym kupować już wózek, urządzać kącik w naszej sypialni dla IGUSI lub hmmm tutaj jest problem KUBA, FILIP, WIKTOR. Tatuś będzie wybierał.

Wiadomość wyedytowana przez autora 1 października 2015, 19:30

4 listopada 2015, 18:29

I dalej bez zmian... Już nawet nie wiem który to cykl starań. Pomału nie mam już na nic ochoty, a w szczególności nie mam ochoty patrzeć na małe dzieci i szczęśliwe kobiety w ciąży. Tak, tak - wiem! Jestem egoistką, ale po prostu nie mam już siły!!! Te starania serio, ale to serio dały mi w kość. Szkoda, że mam takie podejście, ale jestem zmęczona. Ciągle to samo rozczarowanie. Głupia-jeszcze nie przyzwyczaiłam się, że co miesiąc przychodzi @. Z nadzieją biegnę do apteki i kupuję test ciążowy. Nie mogę się doczekać, żeby tylko go zrobić i co ?! Pfffff, jak to co?! Głupio pytam sama siebie! NIC!!! WYNIK NEGATYWNY! I tak było znowu tym razem. Piersi mnie bolą, mam widoczne żyłki na piersiach, chodzę siku często-nie to niemożliwe, żebym kolejny raz miała zapalenie pęcherza- i tak sobie wmawiam cały czas! Przecież za szybko na objawy. Ale niestety jak to się mówi: Nadzieja matką głupich! I tak sobie żyję od @ do @. No niestety muszę nauczyć się z tym żyć. Tylko, że ja nie chcę takiego życia. Jutro jadę zrobić cały pakiet badania tarczycowych i jadę od razu umówić się na wizytę do ginekologa. Jak sobie pomyślę, że mój Aniołek miał by już 27 miesięcy to płakać mi się chce. Jak tak sobie siedzimy niekiedy z tym moim Małżem wieczorkiem i rozmawiamy to zawsze jakoś nasza rozmowa schodzi na ten temat. Źle Nam z tym, że tak się stało, ale nie jesteśmy jedynymi osobami, które muszą żyć z takim bólem. Wszystko robimy, kupujemy, planujemy z myślą o dziecku. Niestety nie da się tak życ i to Nas pomału wykańcza. Małż i tak nie myśli o tym tak często jak ja! Ja to chyba mam już obsesję. Ostatnio miałam sen, że niestety bez INVITO się nie obejdzie. No zobaczymy jak to będzie. W każdy bądź razie na razie mój plan wygląda tak : jutro badania i umówienie wizyty u ginekologa. Muszę zaczekać, aż skończy się ten nasz fatalny remont łazienki i będę planować wszystko dalej (chociaż nie oszukujmy się! Ja już mam wszystko zaplanowane).

6 listopada 2015, 13:14

No więc @ nie spóźniła się ani jednego dnia. Nie dała mi nawet złudnej nadziei. Chociaż temperatura, aż do ostatniego dnia dawała mi właśnie taką nadzieję. Cóż, trudno... Wczoraj robiłam badania i wyniki mam takie:
TSH 3-cia generacja : 2,063
FT 3 : 3.39
GT 4 : 1.20
Wyniki mieszczą się w normie, ale zobaczymy co powie lekarz. Wizytę mam dopiero 2 grudnia. Trochę długo, no ale cóż. Jakoś trzeba wytrzymać. Szczerze mówiąc nie wiem jak to teraz będzie z tymi naszymi staraniami. Małż ma dzisiaj bardzo ważną rozmowę i dopiero po tym wszystkim się okaże co dalej. Jestem, a raczej chciała bym być dobrej myśli. Niby się mówi, że pieniądze szczęścia nie dają, ale bez pieniędzy człowiek nic nie zdziała. Jeszcze ten cholerny remont łazienki, już całkiem przez to jesteśmy spłukani, ale to robiliśmy z myślą o dziecku, zresztą tak jak wszystko inne. A tu teraz nagle, z dnia na dzień będziemy musieli najprawdopodobniej nasze plany o powiększeniu rodziny odłożyć do odwołania. No nic zobaczymy jak to będzie, miejmy nadzieję, że wszystko będzie dobrze i nasze plany nie zostaną odłożone na daleką przyszłość.

9 listopada 2015, 11:19

Jak ja nie lubię poniedziałku !!! Weekend miałam wolny w pracy, więc jak zwykle zleciał migusiem. Nic szczególnego w domu nie zrobiłam, chociaż jest mega dużo roboty ze względu na ten remont łazienki. Zanim ten remont się skończy ja się wcześniej wykończę.
Wybraliśmy się wczoraj po południu na spacer z naszą Divą i oczywiście w trakcie 45 minut zdążyliśmy się dwa razy pokłócić hahaha :D EWENEMENT NORMALNIE. Dobrze, że jeżeli mamy dobre humory nasze kłótnie kończą się po 10 sekundach.
Nie wiem sama czy mamy się wstrzymać ze staraniami czy jednak nie odpuszczać tego cyklu. Ja jestem strasznie w gorącej wodzie kompana. Małż zaczął marudzić, żeby wyjechać za granicę do pracy. JA NIE CHCĘ! Nie wyobrażam sobie tego. Po pierwsze nie znam języka i szczerze nie chce mi się go uczyć. Tak wiem, że język zawsze mi się przyda, ale nie mam na razie ochoty się go uczyć. Cały czas jestem zmęczona, niewyspana - Wszystko jest na mojej głowie. Kiedy mam dzień wolny i powinnam odpocząć w domu, to zawsze ktoś coś ode mnie chce. Tak ja uwielbiam wychodzić z domu, spotykać się ze znajomymi, ale to nie o to chodzi. Babcia, Teściowa, Mama, a w szczególności Siostra Małża. Oj boże dajcie mi żyć! Potrzebuję gdzieś wyjechać, nie na dzień dwa. Na tydzień przynajmniej. Odciąć się do pracy, rodziny, telefonu! Ale weekend w Wiśle z doborowym towarzystwem na razie mi wystarczy <3
Już nie mogę się doczekać 11 grudnia. Wiem, że będzie super! A jak wrócimy trzeba będzie myśleć już o Świętach. Uwielbiam ten klimat. Choinka, prezenty. Gorzej tylko, żeby wszystkich objeździć :) mam nadzieję, że jakoś Nam się uda. Tak bardzo chciała bym usiąść do Wigilijnego stołu z myślą, że noszę w sobie "Nasz Mały Skarb" . Oj taki prezent pod choinkę był by super. Zobaczymy co powie Pani doktor na wizycie 3 grudnia.
Dziewczyny czy mam robić jeszcze jakieś badania przed wizytą u gin? Pakiet TSH mam zrobiony. Chciała bym już iść z czymś, żeby mnie znowu nie odesłała na jakieś badania i niczego konkretnego nie powiedziała. Zmieniłam teraz lekarza i pierwszy raz będę do niej szła. Docelowo chcę rodzić w SIMIN w Chorzowie, ale chciała bym, żeby ktoś w końcu pomógł mi zajść w ciążę. Hahahaha sama się już z siebie śmieję, że mam wszystko zaplanowane. Od wózka, aż po szpital w którym chcę rodzić. Oj boże. ZWARIOWAŁAM!!!

10 listopada 2015, 12:40

Czuję jedną rzecz - wypaliłam się w pracy. Nie mam już siły i ochoty do niej chodzić. Codziennie widzieć te same osoby, codziennie te same pretensje. Wrrrrr, naprawdę mnie to wkurza. A potem się dziwię, że nie mam ochoty na <3 jak wrócę z pracy, jak cały czas jestem zdenerwowana. Mój grafik zmienia się z prędkością światła, a ja jak ta głupia na wszystko się zgadzam. Ja wolę pracować 2 na 2 (dwa dni w pracy, dwa dni wolnego), ale moja zmienniczka "nie ma siły" ... Wszyscy mnie buntują, że byłam tutaj pierwsza i to właśnie ona powinna się dostosować, ale ja już nie mam siły nawet się kłócić. Jak można ustalić grafik na styczeń, jeżeli jest 10 LISTOPAD!!! Skąd ja mogę wiedzieć co będzie za tydzień, a co dopiero za półtora miesiąca. RANY BOSKIE! No nic wyżaliłam się i troszkę mi lepiej. :) teraz tylko muszę przetrwać jakoś do 21:00 i trzy dni wolnego. Oj mam zamiar odpocząć. hahahaha ale się rozmarzyłam! Dobra, dobra Karola wracaj na ziemię, bo akurat Ty nie masz nigdy odpoczynku. Jutro obiad u Dziadków Małża. W czwartek rano na zakupy z Małża siostrą-chcę kupić z tej wypłaty prezent pod choinkę dla chrześniaka. Po południu na kawę do koleżanki, nie bardzo chcę tam jechać no ale już się nie wymigam - robiłam to już kilka razy :D Babcia oczywiście też już mi cały dzień zaplanowała. A w piątek nareszcie odwiedzę moją ukochaną Asiulę z Wojtaskiem <3 <3 <3 Rok temu razem mówiłyśmy, że przy Wigilijnym stole chciały byśmy usiąść już w dwupaku. Jej się udało!!! <3 i teraz ma pięknego Wojciecha :* Ciocia długo nie miała czasu, ale teraz spina pośladki i jedzie odwiedzić z prezentami <3
A co do Naszych starań to dalej nic nie wiem :( Oj naprawdę idzie zwariować.

18 listopada 2015, 15:01

Od jakiegoś czasu rosło mi coś dziwnego na ręce. Małż mówił, że rośnie mi grzyb :D haha - okazało się, że to jest kurzajka. Zaraziłam się od koleżanki... Wczoraj byłam ją usunąć. Oj ileż było stresu, zmartwień, wymyślania, że nigdzie nie idę, że nie widać, że mi nie przeszkadza hahaha. Jestem typem człowieka, który boi się wszelkiego rodzaju igieł. Hmm może nawet nie tyle się boję co mnie to po prostu boli :). Jestem mało wytrzymała na ból. Jak ja urodzę Nasze wyczekiwane dzieciątko ?! Ciekawe, ciekawe. Chociaż o czym ja myślę, najpierw to trzeba zajść w ciążę, a dopiero potem myśleć jak urodzę. Ale wracając do tej mojej kurzajki, mam już z głowy mojego grzybka. Wcale nie będę za nim tęsknić!
Małż zaczyna nową pracę w piątek - w piątki złego początki... Zobaczymy jak to będzie. Praca w Krakowie, ale nie będzie musiał dojeżdżać autem tylko będzie zabierany busem pracowniczym. Martwię się, ale nie ma co zapeszać.
Co do piątku i mojej wizyty u Wojtusia i Asi - niestety się nie zobaczyłyśmy bo Mały dostał gorączki :( Biedny Misiaczek! <3
Starania na ten miesiąc zakończone, ponieważ w ogóle już nie mamy czasu. Tu końcówka remontu łazienki, praca itp. Cały czas coś na głowie. Dobrze by było jeszcze dzisiaj i jutro <3. Ale ja jestem dwa dni po 12h w pracy i szczerze już wątpię, że będzie mi się cokolwiek chciało. Kurde takie uroki pracy ... I jak tutaj myśleć o staraniach jak człowiek nawet nie ma ochoty usiąść i napić się herbaty.
W każdym bądź razie jeżeli z pracą Małża wyjdzie to starania pełną parą zaczynamy od grudnia. Na początku grudnia wizyta u ginekologa to może akurat coś ciekawego powie.

21 listopada 2015, 14:36

Wczoraj pisałam, pisałam, pisałam, pisałam i pisałam i NIC. Wszystko mi się usunęło :(! No kurde. Wczoraj już nie miałam ochoty pisać drugi raz, ale dzisiaj napiszę :).
Udało Nam się <3 w 15 dc, zobaczymy co to z tego wyjdzie. Robiłam test owulacyjny, ale niestety zapomniałam o nim wcześniej i zrobiłam go od razu po <3... Więc wydaje mi się, że mógł źle pokazać.
Małż zaczyna nową pracę w poniedziałek rano. Niestety w Krakowie, ale jedno woleć. Tyle dobrze, że pieniądze za paliwo odchodzą bo będzie zabierany busem pracowniczym. Więc jestem mega przeszczęśliwa, że nasze starania o wymarzony CUD nie zostają odłożone. Moje szczęście nie ma końca. Druga sprawa znowu mam +4kg. Wrrrr! Nie ma to tamto, zaczynamy coś robić w kierunku, żeby wyglądać tak jak przed ślubem. Młoda i piękna haha Teraz niestety wyglądam już jak kulka! Najgorsze jest to, że źle się czuję sama ze sobą. Małż też troszkę przybrał po rzuceniu palenia, więc zaczynamy chodzić na basem. Na sam początek dwa razy w tygodniu - do tego spacery z piesełem i rowerek oczywiście przez telewizorkiem :D No i podstawa, zmieniamy dietę, chociaż z grubsza. Taki mam plan.
Remont łazienki pomału dobiega końca, a w domu wygląda jak by przeleciał huragan. Syf , kurz, kiła i mogiła - jak to się mówi. Nie wiem w co mam włożyć ręce. Oj przydał by się ktoś do pomocy. Zastanawiam się czy na Małża będę mogła chociaż w jakimś stopniu liczyć. Nie jestem "Perfekcyjną Panią Domu", raczej jestem z typu "Chujowa Pani Domu", ale już mam dosyć tego remontu. Płakać mi się chcę jak na to wszystko patrzę. Za niecałe dwa tygodnie mam wizytę u ginekologa i troszkę się martwię. Długo już Nam nie wychodzi i trzeba niestety coś z tym począć. Zobaczymy co mądra pani doktor powie.
Chyba zacznę mierzyć temperaturę, żeby zobaczyć czy coś się dobrego w tym cyklu wydarzyło, tylko tak w głębi duszy pytam się siebie : Po co ?! Jeżeli zawsze rośnie, robi nadzieję, a potem nagle spada i czuję się jak bym dostała w twarz od życia!

26 listopada 2015, 15:12

W niedzielę byliśmy z Małżem w kinie na nowym Bondzie i powiem Wam, że MEGA mi się podobał. Nawet się nie spodziewałam. Jestem zadowolona, że poszliśmy - atmosfera troszkę się rozluźniła i wieczór zakończył się miło :).
Zastanawiam się nad pozytywnym testem owulacyjnym 21dc. Bolały mnie bardzo jajniki i brzuch. Z ciekawości zrobiłam test, a tu niespodzianka bo pozytywny. Niestety 21dc nie było <3, ale było 22dc. Zobaczymy co z tego cyklu wyniknie. Dziwi mnie to i teraz się zastanawiam, który test był "prawidłowy" czy 14 dc czy 21dc?! Oto jest pytanie! No nic teraz pozostało tylko czekać. Za tydzień mam wizytę u ginekologa. Szczerze mówiąc nie mogę się doczekać, ale też zarazem się stresuje. Cieszę się z jednej rzeczy : Że tak szybko zaczęliśmy się starać o dziecko. Teraz mamy czas, żeby wszystko "naprawić". Co z Nami jest nie tak, że Nam nie wychodzi ?! Dlaczego raz wyszło, ale musieliśmy stracić Nasze maleństwo?! Chyba nikt nie zna odpowiedzi na te pytania!!! :(

2 grudnia 2015, 12:11

W niedzielę 29.11 wracaliśmy z Roczku mojego Chrześniaka i wjechał w Nas pijany kierowca. 4 PROMILE. SZOK!!! Uciekał, goniliśmy go samochodem - wjechał w krzaki. Jechała akurat straż miejska i Nam pomogła. Mąż od niedzieli w szpitalu. Mnie cały czas boli głowa. Szkoda słów. Aż nawet nie mam ochoty o tym pisać, a tu pisania i pisania by było. Facet dostanie 5 zarzutów, mam nadzieję, że będzie miał nauczkę do końca życia i się nie wypłaci za to co zrobił! Małż nie będzie pracował na razie pół roku - chodzenie w gorsecie stabilizacyjnym i rehabilitacja. Nasz wyczekiwany wyjazd do Wisły odwołany. I równocześnie Nasze starania o dziecko się zakończyły na jakiś czas. Jutro pójdę do lekarza i wszystkiego się dowiem.
Na ten moment czekam na @, która powinna przyjść wczoraj, ale patrząc na mój wykres już sama nie wiem, kiedy była owulacja. Nie robię testów ani nic - ponieważ stres też mógł mi opóźnić @. Jutro idę do ginekologa to zobaczymy co mi powie.
Niby temperatura dzisiaj 36,94, ale coś czuję, że w nocy odwiedzi mnie wredna @!!!

17 grudnia 2015, 17:55

TYDZIEŃ DO WIGILII. SZOK!
W domu nic nie zrobione, nic nie kupione, nic nie przyszykowane. Masakra!
Jak nie jestem w pracy, to muszę coś załatwić! Mam już dość.
Tak bardzo potrzebuję odpoczynku: tydzień, miesiąc, a najlepiej 9-miesięcy. Cały czas zastanawiam się czy będzie mi to dane ? Czy będzie mi dane przytulić moje -Nasze upragnione Maleństwo?!
21.12 miałam mieć wizytę u bardzo dobrego lekarza ginekologa w Katowicach, ale niestety nawał obowiązków przed świętami zmusił mnie do odwołania wizyty. Poczekam do 10 stycznia i się umawiam. Zobaczymy co powie.
Małż w styczniu będzie robił badanie nasienia - nie jest przekonany, no ale nie ma nic do gadania. Chcemy dziecka, więc trzeba zrobić wszystko co w naszej mocy, aby je mieć!
Jak pomyślę ile mnie jutro czeka, to aż mnie boli głowa! Sprzątanie, zakupy!!! Marudny Małż!!! Wrr, nie wyobrażam sobie jutrzejszego dnia :(

4 lutego 2016, 20:14

Oj, oj, oj! Jak długo tutaj nic nie pisałam! SZOK!
No nic to wypadało by troszkę nadrobić - więc tak : w styczniu byłam prywatnie u lekarza (dr.Magnucki Katowice) wizyta szybka, ale bardzo pozytywna. Lekarz wypytał o wszystko, zrobił badanie, USG, przebadał piersi, zrobił wymaz z pochwy i zlecił dużoooo badań. I na tym moje pozytywne nastawienie by się zakończyło. Na wyniku z wymazu wyszło : Wyhodowano nieliczne Streptococcus agalactiae Szczep MLSB Grzybów nie wyhodowano. Co dalej ?! Oczywiście mądra Karolinka naczytała się w internecie i głowa spuchła!

20 kwietnia 2016, 14:19

Tak dawno nic tutaj nie pisałam. Nie mam głowy, czasu, siły! Praca, dom, praca, dom. Problemy z ZUS-em, ubezpieczalnią. Szkoda słów i nerwów!
10-03-2016 (3dc) robiłam badanie AMH - wynik:
3,36 - lekarz powiedział "nooo dobry", ale mina mówiła coś zupełnie innego.
11-04-2016 (5dc) kolejne badania:
FSH - 7,2
LH - 8-5
PROLAKTYNA - 17,9
TESTOSTERON - 0,53
ANDROSTENDION - 1,28
8dc byłam byłam na wizycie - wyniki niby dobre, ale 12dc miałam przyjść zobaczyć co z owulacją. "jajniki takie policystyczne"... 12dc owulacji brak, więc od przyszłego cyklu zaczynamy brać tabletki na stymulację - clostilbegyt od 3 do 7dc. Małż ma brać kwas foliowy, mam mierzyć temperaturę, robić testy owulacyjne, sprawdzać śluz. Jutro mam jechać do doktorka i odebrać jakieś witamy dla kobiet, które starają się o dziecko. Chciała bym, żeby @ pojawiła się szybciutkooooo!
Nie mam siły już nic napisać, ponieważ dopadło mnie jakieś uczulenie, pyłki czy coś takiego. Katar, kichanie, łzawiące oczy, a na 16 do pracy...