Beznadziejnie...
Samopoczucie do dupy. W pracy do dupy, a jeszcze jutro musze tam isc. Jutro z delegacji wraca mój mąż, wiec trzeba się wziąć w garść. Nie chce na niego pzelewac moich czarnych myśli.
....nawiasem to zdążyłam się bardzo stesknic.
Jutro szara codzienność, maz wyjeżdża w tygodniowa delegacje i znowu zaczynamy czas tęsknoty...
Ważne ze mam na kogo czekać!
Marzę o gromadce dzeci, dużej gromadce. Może zrezygnuje z zabezpiaczania się na zawsze.
To jest to. Będę wtedy najszczesliwsza na świecie.
Będę miała ogrom miłości wokół siebie.
Ta temperatura, sprawdzanie śluzu to dla mnie mega nowość. Odkrylam także ze mój palec dosięga szyjki macicy i ze ona tam w ogóle jest! Może dla wielu z Was to dziwne ale już tak mam. Nie badałam nigdy tej części ciała dokładnie, może gdybym miała skłonności do masturbacji wiedziałabym więcej.
Ciesze się jednak ze mogłam uczyć się wszystkiego razem z moim mężem.
Nawiązując do męża, jutro (a nawet dzisiaj) nocuje w domu ale ja idę na noc do pracy, mam nadzieje ze chociaż będzie nam dane się zobaczyć.
OK. Termometr przygotowany wiec można iść spać. Ciekawe czy te moje cykle są w ogóle owulacyjne, może ta obserwacja mi coś powie.
Dobranoc.
Wiadomość wyedytowana przez autora 15 lipca 2016, 08:19
Jesteśmy po obiedzie, jeszcze kawa i wychodzę na noc do pracy. W tym tygodniu powinnam mieć owulacje a mianowicie w okolicach czwartku. Nie potrafię wrzucić na luz wiec z takim stresem nie ma się co nastawiać, nawet jeśli mężowi uda się przyjechać na czas z delegacji.
Proszę Boga o piękna duszę dla mojego dziecka i chyba jest długa kolejka tam w niebie po tak piękny dar.
Dobranoc.
PS. Chyba nie umiem badać tej szyjki macicy.... za słabe doświadczenie w macaniu
Wiadomość wyedytowana przez autora 18 lipca 2016, 08:11
Dobranoc.
PS. Chyba nie umiem badać tej szyjki macicy.... za słabe doświadczenie w macaniu
Ale wkraczamy w dni płodne. Szyjka chyba wysoko i robi się powoli śluzowo.
Nie ukrywam, jestem pełna nadziei. Wg moich własnych wyliczeń owulacja w czwartek. Mąż wraca z pacy w czwartek. Mamy dla siebie tylko jeden wieczór, rano w piątek razem ruszamy do pracy.
Może to nasz czas?
Wiadomość wyedytowana przez autora 19 lipca 2016, 08:49
Mój mąż jednak nie przyjedzie w czwartek, może w piątek. Pewnie będzie za późno żeby chociaż przez dwa tygodnie pozostać przy nadziei.
Beznadziejne to wszystko.
Nie umiem do tego wszystkiego podchodzić na spokojnie, wszystko co nie idzie po mojej myśli wywołuje u mnie takie załamania. Nie radzę sobie raczej.
Wiadomość wyedytowana przez autora 19 lipca 2016, 21:12
Staram się wrzucić na luz. Wczoraj pierwszy raz od dwóch tygodni cieszyłam się serduszkowaniem. Miałam nawet orgazm... ostatnio rzadkie uczucie, nawet na chwilę nie potrafiłam zapomnieć o tych wszystkich temperaturach, sluzach itd. Za dużo nawkladalam sobie do tej głowy.
Dziecko w końcu ma się urodzić z miłości a nie ze stresu. Żeby tak łatwo było to wcielić w życie.
Kawa i do pracy.
... zapomniałam wspomnieć, mam super przeziębienie i obudziłam się z mega wzdęciem, niespotykane.
Wczoraj szyjka nisko, miekka, rozlazla. Dziś natomiast wyżej ,twarda.
Na pewno znowu sobie chce coś wmówić....
...ale chcę chociaż mieć nadzieję.
Wiadomość wyedytowana przez autora 27 lipca 2016, 20:10
Będę zaglądać i trzymać kciuki;) trzymaj się.
powodzenia, 3mam kciuki !!!