Tydzień dla Płodności   

Nie przegap swojej szansy!
Umów się na pierwszą wizytę u lekarza specjalisty za 1zł.
Tylko do 30 listopada   
SPRAWDŹ
X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki starania Wciąż tylko ciąża spożywcza...:/
Dodaj do ulubionych
WSTĘP
Wciąż tylko ciąża spożywcza...:/
O mnie: Mam 29 lat (ostatnia dwudziestka..;). Jestem mężatką z 3-letnim stażem. Do tej pory dorobiliśmy się kota psotnika;) czas jednak, aby w naszym domu zaczął psocić ktoś jeszcze...
Czas starania się o dziecko: Od początku małżeństwa nie zabezpieczaliśmy się z mężem, chcieliśmy zaufać losowi. Jeżeli zajdę w ciąże to fajnie, a jeżeli nie to też nic się nie stanie. A czas mijał i jedyne co się pojawiało to ciąża spożywcza....
Moja historia: To już ponad 3 lata odkąd się nie zabezpieczamy...poważne starania zaczęły się jakoś w maju kiedy to zdecydowałam iść do lekarza i zacząć działać. Wiedziałam, że coś musi być nie tak skoro tyle czasu minęło i nic...Nie wiem czemu, ale zawsze prześladowało mnie jakieś przeczucie, że mogę mieć problem z zajściem w ciąże:/ Nadeszła pierwsza wizyta w wiadomej sprawie... wiadomo zlecona seria badań dla mnie i męża. Wyniki: ja hormonalnie ok, tarczyca ok wszystko prawidłowo. Mąż: mała ruchliwość plemników, cholesterol wysoki, trójglicerydy podwyższone. Czyli mąż dieta, dostał jeszcze witaminki, a ja dostałam skierowanie do szpitala na laparoskopie, w celu sprawdzenia drożności jajowodów. Co się okazało, że przez przebytą parę lat temu operację wycięcia wyrostka robaczkowego z zapaleniem otrzewnej mój prawy jajowód przyrósł do zrostu pooperacyjnego, a jedna część przyrośnięta była do jelita.Jajowód był strasznie rozciągnięty tak więc w ogóle wyłączony z pracy. Podczas laparoskopii został odpreparowany i jakimś cudem po wszystkim odzyskał drożność, lewy jajowód też ok. Ginekolog powiedział, że teraz jest najlepszy moment na starania, bo może się też zdarzyć, że mój zbłąkany jajowód postanowi znów się gdzieś przyczepić...:( Przy okazji szukając informacji w skarbnicy wiedzy - google natrafiłam na ovu:) Właśnie tworzę mój pierwszy wykresik i jestem już po ovu. Bardzo liczę na ten szczęśliwy cykl. Byłby to Bożonarodzeniowy cud! (owulacja 26 grudzień;)) Nie chcę się nakręcać, żeby później nie było kolejnego "znów..."ehh
Moje emocje: Chyba nie chcę dopuścić do siebie tych ostatecznych myśli, że nigdy nie będę mamą...że to właśnie mnie jest to pisane...Nadzieja umiera ostatnia. Ile walki mi jeszcze zostało?

29 grudnia 2014, 19:32

Strasznie się nastawiłam na ten cykl, jakby to było moje być, albo nie być. Mam takie przeświadczenie, że jak teraz się nie uda to już nigdy. Według wykresu czas współżycia był bardzo dobry. Jestem trzeci dzień po owulce, i oczywiście pewnie sobie wmawiam, że czuję takie ćmienie w podbrzuszu i kłucie w prawym jajniku. Pewnie znów moja wyobraźnia działa na wysokich obrotach. Bo to raczej mało prawdopodobne, że nawet gdyby to za wcześnie na takie sygnały.
Jeszcze na dodatek przy okazji Świąt i rodzinnych spotkań pojawiły się pytania co słychać w sprawach powiększenia rodziny...Kurcze skoro już 3 lata nic się nie dzieje to chyba można się domyślić, że może czas już przestać pytać...
Ehhh to chyba będzie mój najdłuższy cykl...

30 grudnia 2014, 22:24

Hmmm boli jajnik prawy oj boli i cała noga tak jakby drętwiała, coś ogólnie w podbrzuszu dziwnie pobolewa i jakieś dreszcze mam. Nie wiem o co chodzi czy mnie jakaś zaraza chce dopaść. Nie wiem czy ten ból jajnika to nie pokłosie laparoskopii, w końcu coś jednak lekarz tam działał, a ja głupia łudzę się, że a nóż widelec. Nawet nie chcę nic sugerować mężowi, śmieszne to trochę, ale myślę, że jak na głos wypowiem to na pewno nic z tego nie będzie...

2 stycznia 2015, 15:38

Jasna dupa no!!! Tak mnie boli ten jajnik, że zaczynam się już na prawdę martwić! To już 6 dpo, a mnie dalej tak boli i promieniuje do pleców, a na dodatek mi noga drętwieje. Gdyby mi wyrostka nie wycieli to bym się bała, że to to, a tak nie wiem co mam myśleć. Czy to może być jakaś torbiel czy co? Ale miałam laparo pod koniec listopada i nic nie było. Czy mogłoby się przez ten czas coś tam porobić. Ehh no zawsze coś:(

3 stycznia 2015, 21:04

Hmm im bliżej do małpiszona tym bardziej mi sie humor psuje. Co z tego, że mnie moje pomarańczki bolą, przecież przed @ też zawsze bolały? Co z tego, że mnie jajnik boli, pewnie znów jakieś problemy zwiastuje. Ja nawet testu nie kupuje bo i po co. Raczej zapas podpasek trzeba uzupełnić. Kurcze odkąd tu jestem to naczytałam się, nakręciłam się i już chyba świruje bo zamiast czymś się zająć to ja jak świr tylko czytam i się wgapiam w wykres jakby mnie to miało zapłodnić i zagwarantować ciąże.Na pocieszenie zrobiłam sobie wielki kubek kakao i zjadłam pół czekolady, aż mnie zemdliło:/ Jak teraz nic nie wyjdzie to się zamknę w sobie!A wczoraj znów padło moje ulubione pytanie od teścia tym razem: czy mamy mu coś do zakomunikowania....i, że zegar tyka...a on tez już swoje lata ma i już by się chciał cieszyć z wnuka/wnuczki. No niech mnie ktoś dobije!!!!

6 stycznia 2015, 10:40

Dziś wstałam z głębokim przeświadczeniem, że nic z tego. Czuję, że @ nadchodzi i jakoś tak płakać mi się chce strasznie. Tak jak byłam dobrze nastawiona do tego cyklu, tak teraz czuje jakby czar prysł...Najchętniej zaszyłabym się gdzieś w jakiejś głuszy i zawyła do księżyca!
Mam nadzieję jednak, że dla innych ten styczeń będzie szczęśliwy!Trzymam kciuki:)

16 stycznia 2015, 19:36

To kiedy będzie ten dobry czas?!Chyba nigdy nie będzie! Przynajmniej nie dla mnie:/Coś chyba musiałam zeleść mocno za skórę Temu na górze! Ręce mi opadły! Co się stało? Dowiedziałam się, że mojemu M. nie przedłużą umowy, więc tylko miesiąc i adijos...Ja pracy szukam, nie wiem jak długo jeszcze to potrwa. I jak my sobie z tym wszystkim poradzimy?! I ja mam się starać o dziecko? Kiedy każdy cykl w moim przypadku na wagę złota, w końcu nie jestem najmłodsza...No, ale w takiej sytuacji...?! Próbuje się nie załamywać i patrzeć pozytywnie, ale nie jest to łatwe...

19 stycznia 2015, 11:08

....Ale miałam sen...śniło mi się, że dowiedziałam się, że zaszłam w ciążę i natychmiastowa myśl: jejej idę się pochwalić na ovu i przenieść się na fioletową stronę!!! I już zacieszam i skaczę z radości! Następna scena, że urodziłam ślicznego bobaska i trzymam go na rękach i karmię piersią... O jak cudownie się czułam, to było tak realistyczne...Aż tu nagle...obudziłam się, porozglądałam po pokoju i doszło dopiero wtedy do mnie, że to był tylko piękny sen!
A pamiętam jeszcze te czasy kiedy taki sen odbierałam jako wielki koszmar i budziłam się zlana potem...Wtedy nie sądziłam, że los ze mnie tak zakpi...

20 stycznia 2015, 21:10

hmmm...wróciłam od ginekologa...(swoją drogą zabawny gość, zawsze mi humor poprawi;)) Przedstawił mi nasz plan działania tzn. na razie od listopadowej laparoskopii mamy sobie dać czas na zabawę...(jak to stwierdził bawcie się na całego...winko i pełen relaks;)a jajowody przepłukane więc dobry czas dla nas:) A gdyby się nie udało mimo wszystko to mąż powtarza badanie dla żołnierzy, ja jeszcze raz hormonki i podchodzimy do inseminacji, a jeżeli ta nie da efektu, to wtedy in vitro...Mam nadzieję, że rzeczywiście po tej laparo zaskoczymy. Na razie czekam na owu - ma być lada dzień i zaczynam molestować męża;) Fajnie by było gdybym dała mojemu M. taaaaaki prezent na walentynki jakiego jeszcze nigdy w życiu nie dostał...tego wam i sobie życzę:)

25 stycznia 2015, 22:23

Hmmm.... Nie wiem co myśleć już...W tym cyklu uzbroiłam się w broń dodatkową-zakupiłam testy owulacyjne na allegro. Tak się pewniej poczułam, że robię coś więcej, więc szanse wzrastają itp. itd. ... A tu się okazuje, że test za testem wychodzi negatywny, ewentualnie jakiś cień cienia... Nie mam owulacji?????O co kaman? Żeby tego było mało to nagle mi tempka poszła drastycznie w dół, a przecież czułam ból jajnka, który zawsze uznawałam za sygnał jajeczkowania!!! Już nic z tego nie rozumie...czyżby cykl bezowulacyjny czy co? A może ja w ogóle nie miewam owulacji??? No to zapewne nici z walentynkowego testowania. Spróbuje może w następnym cyklu zobacze 2 krechy na teście owu, a jak nie to już sama nie wiem. A może te testy z allegro jakieś trefne są? A może ja trefna jestem?:(

28 stycznia 2015, 10:55

No to wygląda jednak na to, że cykl jest bezowulacyjny - wykres wygląda bardziej na EKG, niż porządny kobiecy cykl, a już na pewno nie ciążowy! Czyli w sumie testy nie miały czego pokazać... Tylko teraz kurcze te moje zwodnicze bóle owulacyjne to taki gratis w zamian za owulacje? Czy to tylko ten jeden felerny cykl? Zobaczymy dalej, a jak się będzie powtarzać to wydrukuje te moje wykresiki i zaniosę ginkowi w ramach lektury. Póki człowiek robił wykresy tylko w szkole to by się w życiu nie spodziewał, że się będzie jeszcze w takie rzeczy bawił! Zastanawiam się czy nie kupić termometru owulacyjnego, bo na razie mierze takim zwykłym elektronicznym. Jak myślicie ma to znaczenie?

3 lutego 2015, 12:58

Nie wiem czemu to zrobiłam, ale zrobiłam dziś test owulacyjny i pierwszy raz wyszły 2 krechy...a ja mam koniec cyklu i za 2 dni powinnam mieć @... I teraz zgłupiałam, bo przecież owulacji raczej na pewno teraz nie mam. Czyli te testy owu serio są do dupy, albo opcja druga.. jestem w ciąży? Hmm niby słyszałam jakieś opinie, że podobno owu testy wychodzą pozytywne w ciązy, ale to chyba niemożliwe jednak. Wykres mam beznadziejny i piernik wie czy w ogóle owulka była...Chyba już ześwirowałam!!!

9 lutego 2015, 12:14

Uhhh, ale mnie ten cykl wkurza! Nie pamiętam kiedy miałam taki długi cykl!Zawsze 28 w porywach 29 dni, a teraz juz 32 dzień leci. Wykres kosmos jakiś. Zaczął mnie już boleć brzuch na małpę, ale gdzie ona to nie wiem. Niech już przyjdzie i spokój święty będzie. Testy negatywne więc czekam. Mam nadzieję, że z moich regularnych cykli nie zacznie mi się tu rozjeżdżać wszystko...Ehh tylko zła chodzę co chwilę do toalety sprawdzać czy już...I spać mi się chcę strasznie przez tą pogodę. Sypie i sypie, że świata nie widać, tylko jakieś bałwany się przedzierają przez chodniki.

14 lutego 2015, 08:48

To był piątek trzynastego pełną gębą! Zaczęło się już od samego rana (pomijając fakt, że w końcu małpa się zjawiła, chociaż w tym wypadku trochę odetchnęłam bo sie wystraszyłam, że coś znów złego się dzieje)mój ukochany koci pupil postanowił zrobić mi psikusa i nasikał mi do buta...potem mąż wywinął orła na lodzie-całe szczęście, że skończyło się to tylko siniakiem...
Mąż rano podwiózł mnie do rodziców, bo miałam tam jakąś pocztę do odebrania. O 14.00 miałam wrócić do domu, żeby wyprowadzić psa wujka od M., bo wyjechał na ferie z córą i mi podopiecznego zostawił - fajna psina, ale dużych rozmiarów...Szybko jednak okazało się, że nie mam kluczy od domu i po pierwsze nie będę mogła zmienić butów na bardziej nadające się na spacer tzn. nie na takim wielkim obcasie jakie miałam na sobie, a po drugie do przyjazdu M z pracy będę musiała się tułać gdzieś przez 3 godz...Tak więc tańczyłam z psem na obcasach po lodzie, a psina tak ciągnęła, że mało brakowało, a miałabym spotkanie trzeciego stopnia z chodnikiem. Musiałam ogólnie ciekawie wyglądać...No cóż...przeżyłam. Odprowadziłam psa do rodziców wujka, gdzie to spędzał ferie i myślałam gdzie by tu spędzic ciekawie te 3 godz. No, ale fizjologia rozwiązała za mnie ten problem. Zachciało mi się siusiu...I co tu robić...wizja szukania krzaków za dnia mnie odstraszała...jedyną opcją był powrót do centrum miasta i tour de wc w centrum handlowym. No powiem szczerze, że pobiłam swój rekord odcinka chyba. Jakie to było szczęście!:)Stwierdziłam, że skoro już tu jestem to pójdę spowrotem do rodziców i poczekam na M. Na szczęście na tym mój pech się skończył. Przynajmniej tamtego dnia.

Wiadomość wyedytowana przez autora 14 lutego 2015, 08:50

17 lutego 2015, 09:26

Budzę się i oddychać nie mogę...gardło zaklejone,czacha dymi:/ No tego mi było trzeba:( Wczoraj mi przyszedł nowy ekstra ciążowy termometr owu i dziś dokonałam inauguracyjnego pomiaru (fanfary;)). No ten to już musi mi temp. ciążową pokazać. No rozwijam się co cykl mam jakiś nowy sprzęt:P W poprzednim testy owu, teraz nowy termometr! Normalnie niedługo już będę profesjonalną staraczką;)Muszę się zastanowić co kupić na następny, którego oczywiście nie będzie! Aaaa i jeszcze jedna rewelacja! Zrzucam 10 kg ! Hahah sama się z siebie zaśmiałam jak to napisałam. Nie no na serio, nie mogę się zmieścić w kolejne spodnie! Dramat! Gdyby tam w tym brzuchu był mały ktoś to by była inna rozmowa, ale tam tylko jakaś tłusta substancja, zwana od zewnątrz oponą:/ Tak też od dziś nowe wyzwanie! Piszę tutaj, żeby się zmotywować i żeby potem wstydu nie było przed wami, że zamiast minus to plus (no chyba, że pozytyw ciążowy). Także trzymajcie kciuki za moją silną słabą wolę!!!

10 marca 2015, 17:56

Hmmm no co, no miesiąc minął no i...no 1kg cały, cóż za postęp. No lepszy rydz niż nic i zamiast zmieścić się w stare spodnie, cwaniara kupiłam sobie nowe...Ale to nie wszystko,bo...zamierzam uroczyście otworzyć mój sezon biegowy, pogoda się już mam nadzieję na dobre poprawi, a wtedy opono, fałdzie brzuszny czy jak ci tam bój się! Precz z trzęsącą się galaretą!
Ten marzec ładnie obrodził! Tyle groszków się posypało! Cieszę się bardzo:)
A mój organizm coś świruje ostatnio i popada w skrajności.Od max cyklu w lutym, do min w marcu. Zawsze miałam jak w zegarku, a teraz jakieś jaja. No nic trzeba znów się otrzepać i iść dalej...Teraz kolejne Święta za pasem i kolejna dobra okazja, na ogłoszenie dobrej nowiny.
Życzę więc wam wszystkim no i sobie, żeby z jajeczka wielkanocnego wykluło się nowe życie, to wyczekane i upragnione!!! A mi nie pozostało nic innego jak rozpocząć nowy cykl, oczywiście ten szczęśliwy;)

23 września 2015, 22:29

Oj kope lat mnie tu nie widzieli, a bo się troche narobilo po drodze...Nasze starania zamieniły sie na bardziej korespondencyjne...:/ Sytuacja zmusila mojego M na emigracje do innego miasta w celach zarobkowych i w efekcie mamy dla siebie tylko weekendy, urlopy i dni wolne od pracy. Co za tym idzie igraszki w te dni wypadają sporadycznie...Wrzesień okazał się miesiącem trafionym i wykorzystaliśmy go należycie. Hmmm no właśnie jak zwykle nie może być bez emocji. Co tym razem? A tak sobie zaczelam plamic w 24 dc - tego jeszcze nie było. I sobie plamie, brzuch małpowy i co tu myslec. No jak to co? No na bank ciąza przecież!!! No jakby moglo byc inaczej?! No ja przeciez co miesiac w ciazy jestem! Kurde no chce sie z tego smiac, ale jakos mi nie do smiechu. Troche juz mam dosc, wolalabym nic nie odczuwac i nie miec nadziei tylko sobie spokojnie czekac na @ i juz. A nie siedze, mysle, udaje, ze nie mysle itp. itd. No dobra koniec smętów!
Z rewelacji to od tamtego czasu mam minus 5 kg i ciągle walcze o kolejne 5. Biegam sobie- staram sie tak 3 razy w tygodniu co najmniej i licze kalorie (tego sie po sobie nie spodziewalam). No jak nie jestem w ciazy, to moze chociaz bede wygladac jak czlowiek. Chyba wroce do pamietnika, bo czuje ze muszę gdzies wyrzucac ten balast, który sie we mnie gromadzi. Amen

Wiadomość wyedytowana przez autora 24 września 2015, 13:22