X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki Wiara czyni CUDA! :) A ja wierzę z całych sił!!!
Dodaj do ulubionych
WSTĘP
Wiara czyni CUDA! :) A ja wierzę z całych sił!!!
O mnie: 34 lata, zakochana od 10 lat, żona od 7 lat:)
Czas starania się o dziecko: Listopad 2015
Moja historia: Starania od Listopada 2015 i odrazu ciąża pozamaciczna...:( Kwiecień 2017 upragniona ciąża (Cud Nowenny Pompejańskiej i modlitwy wstawienniczej!) - synek:) Nowe starnia od Września 2018:) - ciąża w 1 cyklu! Grudzień 2018 poronienie...:( córeczka;( Grudzień 2019 upragniona ciąża (Kolejny Cud Nowenny Pomepejańskiej i modlitwy wstawienniczej)!
Moje emocje: Czasem smutek, żal, przygnębienie, złość, rozgoryczenie...jednak mimo wszystko cały czas jest nadzieja! - takie uczucia towarzyszyły mi przed pierwszą ciążą. Teraz jest już spokój, nadzieja i ufność Bogu, bo wierzę, że to wszystko zależy tylko od Niego!

22 sierpnia 2016, 16:38

Pierwszy wpis...Nie wiem jak się do tego zabrać, ale chyba najpierw powinnam opisać swoją historię, mimo, że tak jak napisałam, nie wiem czy chcę o tym wszystkim pamiętać;/ Ale może jak się w końcu "komuś" wygadam to może choć trochę będzie łatwiej. No więc zaczynając od początku...Pierwszy cykl starań listopad 2015...dużych nadziei oczywiście sobie nie robiłam, bo po 1 to dopiero pierwszy cykl, po drugie nadwaga (a może i nawet otyłość!) co też jak wiadomo nie sprzyja poczęciu no i w końcu te nieszczęsne nieregularne cykle! Ale tak nieregularne, że sięgające nawet 122 dni! I taki też niestety zapowiadał się ten cykl, w którym postanowiliśmy zacząć działać. No nic będzie co ma być pomyślałam.. i już nawet dokładnie nie pamiętam co mnie skusiło, żeby zrobić test owulacyjny (a był to już ponad setny dzień cyklu!!) byłam pewna, że cykl bezowulacyjny! i ku memu zdziwieniu pierwsze zaskoczenie pozytywny! No więc do dzieła! 12dpo miałam wizytę u ginekologa, rano oczywiście test ciążowy, oczywiście negatywny. Ginekolog potwierdził, że wszystko wskazuje na to, że owulacja była, ale oczywiście na wykrycie ciąży jeszcze za wcześnie. Mimo wszystko i tak byłam mega szczęśliwa, że owulacja jednak była. Tego samego dnia moje szczęście się skończyło bo zaczęłam plamić...pomyślałam, że za chwilę będzie okres i tak też się dokładnie stało. Dwa dniu później już krwawiłam...jednak to był jakiś inny okres...mega obfity, można by powiedzieć, że jakiś krwotok i tak przez 3-4 dni nie ustępował w swojej obfitości. Już to mnie trochę tknęło (czytałam wcześniej, że taki nietypowy okres może świadczyć o bardzo wczesnym poronieniu) i coś mnie tknęło, żeby zrobić w trakcie tego okresu test ciążowy.. no i zrobiłam. I kolejny szok! Druga czerwona kreseczka co prawda mega blada, ale jednak była!! Zaszłam w ciąże w 104 dniu cyklu!! Niestety nie było mi dane cieszyć się długo tą ciążą, a praktycznie wcale;/ Byłam przekonana, że właśnie poroniła.;( Oczywiście telefon do ginekologa i bezwzględny nakaz leżenie + luteina. Niestety 5 dni minęło (tyle zazwyczaj trwa moja miesiączka), a krwawienie nie ustąpiło...co prawda na 2 dni zmniejszyło się i to znacznie, ale zaraz jakbym na nowo dostała okres. Oczywiście w między czasie robiłam wyniki Beta hCG, które na zmianę dawały i odbierały mi nadzieję. Raz rosła beta, zaraz znowu malała i tak w kółko;/ Oczywiście też chodziłam od jednego lekarza do drugiego! I zanim usłyszałam pierwszy raz diagnozę to już zdążyłam oczywiście przeczytać wszystko na jej temat w internecie. Ciąża pozamaciczna. Matko..zaczynając starać się o dziecko nie miałam pojęcia, że takie coś w ogóle istnieje;/ A tym bardziej, że przytrafi się właśnie mi... I tak 4 tygodnie ponad praktycznie cały czas krwawiłam..lekarze..no cóż jedni praktycznie od razu chcieli mnie kłaść w szpitalu i operować, inni czekali...bo tak naprawdę dopiero w 4 tyg krwawienia udało się ustalić, gdzie znajduje się ciąża. Lewy jajnik. (O niektórych lekarzach nie chcę nawet wspominać! Bo trafiałam na takich - ponoć jeden z lepszych w danym mieście, który mimo wyników bety stwierdził, że w żadnej ciąży nie jestem, ani normalnej, ani pozamacicznej, że chyba coś wymyślam - tak się poczułam...brak słów...a parę dni później leżałam już na stole operacyjnym;/). Dziękuję tylko Bogu, że nie słyszałam żadnego bicia serduszka (bo słyszałam, że ponoć i tak się zdarza, że dzieciątko normalnie się rozwija nawet w jajniku, aż oczywiście urośnie tak, że jajnik pęka sam...i następuje krwotok;/). Mimo, że od zapłodnienia do operacji minęło 6 tygodni..lekarz cały czas powtarzał, że to może byś tylko puste jajo...,że może się w ogóle nic nie rozwijało itd. Co prawda w dniu operacji, miałam już trochę krwi w brzuchu... i lekarze twierdzili, że operacja jest konieczna (ja oprócz krwawienia, nie odczuwałam żadnych innych dolegliwości, brzuch mnie nie bolał w ogóle) to cały czas mam wątpliwości czy dobrze zrobiłam, że się poddałam tej operacji;/ wiem, że to głupie...bo ciąży pozamacicznej nie da się uratować;/ a już na pewno nie tej w jajniku...czytałam, że kiedyś jedna kobieta donosiła taką ciąże, ale ulokowała się ona w jamie brzusznej...obok wątroby, więc dziecko miało jako takie warunki do rozwoju. Wyniki histopatologiczne dostałam, ale nie było tam dokładnie napisane czy jajo było puste czy jednak nie...a wole myśleć, że nic tam nie było...nie wiem jakoś mi łatwiej. Bo jak tylko pomyśle, że mogłoby tam być zdrowe dzięciątko, które nie miało szans na rozwój tylko dlatego, że ulokowało się w jajniku...i, że ja pozwoliłam, na to, żeby mi je usunęli z tego jajnika.... to chce mi się ryczeć:(((( Tak bardzo mi z tym źle...nie wiem..ale mam nadzieję, że naprawdę nie było innego wyjścia...,że gdzieś nad tym wszystkim czuwał Bóg... i wszystko było, z jego woli....
Ufff... no i wygadałam się...chyba pierwszy raz..znaczy z mężem rozmawialiśmy o tym nie raz..ale on tak samo jak ja to wszystko przeżywał, przeżywa...rodzina najbliższa też wie rodzice i rodzeństwo, ale nigdy z nimi praktycznie o tym nie rozmawiałam, myślę, że po pierwsze to i ja nie potrafię, a po drugie to i oni nie bardzo wiedzą jak rozmawiać... i trochę ich rozumiem. Bo pewnie, gdybym byłam po tej drugiej stronie, też bym nie wiedziała.. ale może i dobrze...mniej wspominania, mniej przeżywania... Minęło już od tego czasu 9 miesięcy.... ach 9 miesięcy...jak to brzmi. A my się cały czas staramy. Co prawda po operacji miesiąc przerwy potem 3 cykle starań...torbiel;/ dwa miesiące na tabletkach i dalej stranka...No i czekamy na ten nasz mały Cudzik!:)


.......
Jezu ufam Tobie...

Wiadomość wyedytowana przez autora 22 sierpnia 2016, 17:13

23 sierpnia 2016, 12:52

No i tym razem nadzieja odeszła... test ciążowy 14dpo zrobiony...negatywny. No nic czekam na @ ..niech szybko przychodzi i zaczynamy jeszcze raz:) Ten cykl jakoś mi się wydłużył i już 41 dzień mija, no ale ból jajników jest więc pewnie to tylko kwestia godzin i przyjdzie @.


.......
Jezu ufam Tobie...

26 sierpnia 2016, 17:56

Dziś mam doła;( 3dc i poszłam zrobić wyniki... i po co ja je robiłam:/ chyba tylko po to, żeby się cały cykl zamartwiać:/ Powoli juz głupieje... bo co miesiąc to z innym hormonem problemy..jak nie progesteron to estradiol słaby no a teraz FSH:/ nie wiem nigdy nie miałam z nim problemu..zawsze ten stosunek LH do FSH był w okolicach 1 czyli chyba w porządku..no a dziś moje wyniki wyglądają następująco:
LH- 8
FSH- 15
ESTRADIOL- 26
PROGESTERON- 0.05
I co dziewczyny myślicie? Jakieś szanse w tym cyklu są? Czy jednak moje jajniki odmówiły posłuszeństwa?:/ Czytałam ze tak wysokie fsh to raczej małe szanse na owulacje i słaba rezerwa jajnikowa... ja juz nie mam sił i nic nie rozumiem:/ Zaczynam się w tym wszystkim gubić.


.......
Jezu ufam Tobie...

31 sierpnia 2016, 14:52

8dc .... z jednej strony nie mogę się doczekać kiedy (i czy w ogóle!) będzie owulacja, z drugiej staram się nie nastawiać..nie robić sobie nadziei, a jak wiemy nie jest to takie łatwe. Chociaż w tym cyklu wymyśliłam genialny plan: wmawiam sobie, że w ogóle mi nie zależy na tym cyklu, co więcej, że nawet lepiej jakbym teraz nie zaszła w ciążę, a dopiero w kolejnym:) Bo tak sobie wyliczyłam, że gdybym zaszła w ciążę w następnym cyklu, to akurat całej rodzince moglibyśmy pochwalić się tym na święta Bożego Narodzenia..akurat zaczynałabym 12-13 tydzień;)ach..co to byłby za piękny prezent i piękne święta!:) I powiem Wam, że takie nastawienie pomaga, nawet bardzo, przynajmniej na razie. Bo nie czuję takiej presji uciekającego czasu i tego, że w tym cyklu koniecznie musi się udać..No ale zobaczymy jak to będzie po owulacji z tym moim nastawieniem:) Wiem tylko, że muszę się opanować, bo te wszystkie objawy ciążowe to ja zaczęłam odczuwać już i przed owulacją:) za tydzień mam wizytę u ginekologa...


.......
Jezu ufam Tobie...

Wiadomość wyedytowana przez autora 31 sierpnia 2016, 14:52

6 września 2016, 22:59

Miałam być "twarda" i sobie odpuścić... Kurcze, dlaczego to jest takie trudne?:( Najgorzej, że coraz częściej łapię się na tym, że jak widzę kobiety z dziećmi na spacerze, na placu zabaw, czy po prostu w tv to łzy mi same napływają do oczu:( Nie chcę tak się czuć...nie chce nikomu zazdrościć, chcę też cieszyć się szczęściem innych..Niedługo rodzi moja bratowa... boje się tego, że nie dam rady z emocjami:( Boję się, że nie bedę potrafiła cieszyć się ich szczęściem, tak jak bym chciała..tak jak powinnam. A boli tym bardziej (a może tylko dlatego) że cały czas myślę o tym, że praktycznie w tym samym czasie mogłyśmy urodzić...gdyby to nie była ciąża pozamaciczna:( Boję się też o męża..wiem, że też strasznie to przeżywa. Staram się też mu nie żalić za często bo wiem, że on czuje to samo co ja, więc tylko pogarszam sytuację zaczynając ten temat. Jak on mi się żali to staram się podnosić go na duchu, że będzie dobrze, że w końcu i na nas przjdzie czas...ale z tyłu głowy też się bardzo boję;/ ale wierzę, że nad tym wszystkim czuwa Bóg...a On przecież dla każdego z nas pragnie jak najlepiej! I tak naprawdę tylko dzięki wierze jeszcze jakoś się trzymamy! Proszę Cię Boże tylko o cierpliwość w tym oczekiwaniu na nasz Cud:)

Aj... przepraszam wszystkich, którzy to czytają za te wszystkie smęty...ale musiałam się trochę wygadać. I nawet mi trochę lepiej. Więc chyba pamiętnik spełnia swoją rolę:) Jutro wizyta u ginekologa..zobaczymy co powie na moje wyniki, a zwłaszcza na bardzo niski estradiol jak na 13dc..


.......
Jezu ufam Tobie...

Wiadomość wyedytowana przez autora 6 września 2016, 23:02

13 września 2016, 22:00

21 dc... czekam jutro na wzrost temperatury, która potwierdzi owulację. Pik LH był na pewno bo robiłam wyniki z krwi, miałam też monitoring i pęcherzyk w 15dc miał co prawda tylko 13 mm, ale ginekolog mówił,że biorąc pod uwagę moje długie cykle to wszystko może być w porządku z pęcherzykiem i to normalny wzrost. Tego też się trzymam!:) Najgorzej, że bierze mnie chyba przeziębienie:/ swoją drogą nie wiem, które to już w tym roku! Najpierw bolało gardło, a dziś już katar...boję się, żeby nie zaburzyło mi tylko temperatury. Nie lubie chorować po owulacji, bo zawsze jest szansa, że się udało, więc wszystkie leki, które zazwyczaj biorę odpadają:/ Może macie dziewczynki jakieś sprawdzone bezpieczne sposoby na takie przeziębienia??


.......
Jezu ufam Tobie...

19 września 2016, 19:01

6 dpo... powiem Wam dziewczyny, że jest masakra:/ kurcze jeszcze przed owulacją jakoś tak człowiek często nie myślał o ciąży.. był większy luz.. i tak miało być cały cykl! Wyluzować, nie myśleć, odpuścić...będzie co ma być...itd! Ale jak to zrobić???:( To jest takie trudne albo raczej niewykonalne... Po owulacji normalnie całymi dniami siedzę na ovf, gapie sie w swój wykres....i sama nie wiem czego tam szukam?:( Tak bardzo bym chciała, żeby tym razem się udało...a jednocześnie tak bardzo się boje znowu rozczarowania:( Dlatego staram się cały czas oszukiwać swoją głowe, myśli i już przygotować się na rozczarowanie. Wmawiam sobie, że niestety się nie udało, że to niemożliwe...będę może bardziej gotowa na 1 kreskę..ale z tyłu głowy jest ta ogromna nadzieja! I jak tu nie zwariować??


.......
Jezu ufam Tobie...

23 września 2016, 23:47

10 dpo... oj coś czuję, że @ zbliża się dużymi krokami. 3-4 dni i powinna się pojawić. Ale jakoś już się tym nie przejmuje:) Nie wiem, czemu...Co prawda objawy ciążowe jakieś tam widzę i czuję:) ale chyba bardziej na siłe to wszystko odczuwam... Bardziej to urojone, niż prawdziwe. No ale nic... najważniejsze, że jestem gotowa w tym miesiącu na kolejną tylko 1 kreseczke. Chyba się napaliłam na kolejny cykl:) Byłby piękny prezent świąteczny dla rodziny pod choinkę akurat:) i piękny miesiąc urodzin dziecinki lipiec:)
Wracam do punku wyjścia. Kiedyś (jak jeszcze żyłam świadomością, że w ciąże zachodzi się wtedy kiedy się chce!) tak właśnie planowałam, że najlepiej byłoby zajść w ciążę w tym i w tym miesiącu, a bo super prezent urodzinowy, a bo święta, a może na rocznicę prezent dla męża itd itp:) Oczywiście życie zweryfikowało wszystko. Nie ważne, z jakiej okazji ogłoszę tę cudowną wiadomość, że jestem w ciąży całemu światu...najważniejsze, żebym miała wogóle taka okazję to ogłosić!..
Ale wiecie co? Jak tak się planuje (mimo, że Pan Bóg tam na górze pewnie się wtedy nieźle z tego śmieje:) to jakoś tak jest łatwiej:) Nie teraz to zaraz znowu będzie kolejne święto, a co za tym idzie nowa nadzieja:)
KURCZE czytam te moje notki wcześniejsze i tą teraz...i jakoś tak spójności nie ma:) Raz załamanie dół...zaraz mówię, że jestem gotowa na 1 kreskę i się nawet uśmiecham...aj nie wiem czy to normalne? Chyba popadam z skrajności w skrajność. Jeśli ktoś to czyta to przepraszam, za te nieskładne zdania...ale może jakoś dałyście rade się połapać:)
Może jutro zrobię test?:) 11dpo...hmmm przynajmniej będę już miała z głowy i spokojnie będę czekała na @.
Pozdrawiam Was dziewczynki!


.......
Jezu ufam Tobie...

25 września 2016, 11:12

12 dpo...No i przynajmniej wszystko jasne. Temperatura spada, test ciążowy negatywny...czyli czekamy na @. Wtorek-środa jakoś tak powinna się pojawić, choć już dzisiaj zaczynam odczuwać bóle miesiączkowe. Dlaczego w tym cyklu znowu się nie udało? Detektor ciąży wskazywał czas współżycia na bardzo dobry..Owulacja była na 100%. Aj...żeby człowiek chociaż wiedział, co znowu zawiodło?


.......
Jezu ufam Tobie...

11 października 2016, 22:46

16dc... dawno mnie nie było bo i dużo się wydarzyło:) Bratowa urodziła tydzień temu pięknego synka:) malutki jest cudowny!! Powiem Wam szczerze, że strasznie bałam się tego dnia..:/ Bałam się uczuć jakie będą mi towarzyszyć...przde wszystkim nie chciałam im zazdrościć..Bardzo chciałam się cieszyć szczęściem mojego brata i jego żony! Chyba najbardziej to przeżyłam przede wszystkim poród... to nie ja rodziłam, a takie emocje mi towarzyszyły...i płacz i strach i radość...bałam się i modliłam, żeby malutki urodził się zdrowy.. przed jego porodem nie potrafiłam sobie wyobrazić jak to będzie. Często zastanawiałam się jakby to było gdyby prawie rok temu wszystko potoczyło się inaczej... teraz razem byśmy z bratową rodziły.. no ale tam na Górze widocznie Bóg ma inne plany:) Lepsze niż ja sama sobie wymyśliłam..
Ale wiecie co? Niepotrzebnie się tego wszystkiego tak bałam...bo zakochałam się w ich synku!! Malutki jest przecudowny! :)) Mogłabym na niego patrzeć całymi dniami:) i dziękuję Bogu, za te uczucia i emocje...za miłość, która się we mnie rodzi do tego maluszka. To mój pierwszy siostrzeniec i mam nadzieję, że już za rok jak Bóg pozwoli to malutki będzie miał cioteczną siostrzyczkę albo ciotecznego braciszka:)
A z tym cyklem wiąże duże nadzieje:) Nie wiem czemu..nie chce oczywiście się nakręcać za bardzo... cały czas myślę o zbliżających się świętach..ach może to będą jedne z najpiękniejszych świąt Bożego Narodzenia! Wyniki moje się poprawiły (dziękuję Ci za to Boże!)...i wszystko mi mówi, że w tym cyklu przeszkód nie ma:) Chociaż czasem sobie myślę, że gdyby naprawdę teraz się udało...to dlaczego akurat teraz? Czemu miałoby się się niby udać? Skoro prawie od roku zawsze było właśnie jakieś "ale".. czemu akurat teraz na to miałabym zasłużyć jeżeli wogóle tak można powiedzieć i wiecie co? Znajduje tylko jedno odpowiedź... Boże Miłosierdzie! Boże plany. Bo przecież na dziecko nie można zasłużyć! Tak samo jak na miłość Boga nie można zasłużyć! On nas kocha mimo wszystko i pomimo wszystko. Bez powodu. I chyba czasami wpadam w pułapkę myśli, że na różne rzeczy trzeba sobie zasłużyć u Boga...a tak naprawdę to na wszystko jest po prostu odpowiedni czas! Ale nie powiem, że mam ogromną nadzieję, że ten mój czas właśnie nadchodzi dużymi krokami:) I każdej z Was kochane staraczki życzę, żeby ten wymarzony czas przyszedł jak najszybciej!
A tak na marginesie to rzucam słodycze!:) Bo ostatnio już przeginam z nimi:/ Zdecydowanie za dużo ich jem...i zamiast tracić na wadze to waga idzie do góry:/ ehhh... Także życzcie mi powodzenia bo ja słodycze kocham, więc łatwo nie będzie!


.......
Jezu ufam Tobie...

Wiadomość wyedytowana przez autora 11 października 2016, 22:48

18 października 2016, 19:50

4 dpo... no to teraz jak co miesiąc czekamy!:) Z całego cyklu to chyba najbardziej lubię już ten okres wyczekiwania, co prawda czas się wtedy dłuży strasznie, ale jest też taki spokój wewnętrzny bo po 1 wiem, że owulacja już była:) Czyli szansa na ciążę jest!:) po 2 nie ma tego stresu i napinki, żeby trafić z serduszkowaniem akurat w te dni... teraz można to robić wtedy, kiedy ma się ochotę bez stresu, a nie wtedy kiedy "trzeba". No i po 3 najważniejsze, że każdy objaw po owulacji daje nadzieję:) Każdy ból jajnika, podbrzusza, piersi rozpala tę iskierkę:) Co prawda już się nauczyłam, że te wszystkie objawy są złudne i nie muszą o niczym świadczyć. Praktycznie co cykl to inaczej to się u mnie odbywa..raz piersi bola bardziej innym razem mniej, czasami jajniki bolą kilka dni przed miesiączką, a bywało też i tak, że bolały praktycznie przez całe dwa tygodnie, od owulacji do okresu. W tym cyklu czuje jakieś dziwne kłucie w podbrzuszu z prawej strony, nigdy wcześniej tak nie miałam, więc kolejny objaw:) I tak mogłabym co cykl wymieniać co nowego się pojawiło:) Nie mniej jednak z objawami czy bez do testowania swoje trzeba odczekać;) A nadzieje trzeba mieć ZAWSZE!! Nadzieję i WIARĘ w to, że się udało!:) Bo w końcu kiedyś się uda!:)


.......
Jezu ufam Tobie...

Wiadomość wyedytowana przez autora 18 października 2016, 19:50

24 października 2016, 15:27

10 dpo... No i nadchodzi ten wielki dzień!:) Dzień testowania!:)) Dzień, z którym wiąże ogromne nadzieje! Dzień, który może zmienić całe moje życie!:) Ochh jak bardzo bym tego chciała!!! Tak jak wcześniej pisałam to wyjątkowy cykl...bo mam większe nadzieje niż zazwyczaj. Co prawda jeśli chodzi o objawy...to jakieś tam niby są..zresztą jak co miesiąc:) Ale powiem szczerze, że fizycznie to nie czuje się ani okresowo ani ciążowo! Bardziej tak nijak heh:) Ale biorę to za pozytyw bo ostatnio zawsze czułam się ciążowo i nic z tego nie było:/ Postanowiłam poczekać jeszcze 2 dni, czyli testowanko w środę:) Ale coś czuję, że mogę nie wytrzymać i jutro dopadne ten test!!!:)) W trzymanie kciuków nie wierze:) Ale w modlitwę jak najbardziej, więc dziewczynki jeśli któraś to przeczyta to proszę o modlitwę za mnie:) i mam nadzieje za moje maleństwo!:) Z góry z całego serca dziękuję!!:*
Cykl jest wyjątkowy bo zamyka rok...Rok naszych starań! Dokładnie rok temu w listopadzie zobaczyłam na teście 2 kreseczki... Niestety długo się nie cieszyłam nimi:/ zresztą wogóle się nimi nie cieszyłam...bo już wtedy krwawiłam i wiedziałam, że dzieje się coś złego:/ Miałam nadzieję, że w ciągu tego roku uda mi się urodzić, a jeśli nie to już na pewno zajść w ciążę! No i nadzieja jest jeszcze...ten obceny (ostatni) cykl.. Jest jeszcze COŚ, co tak naprawdę przebija wszystko to na głowę i dzięki czemu mam taką wielką ufność i nadzieje na ten cykl! :) Ale narazie nie chce o tym pisać. Nie dlatego, żeby nie zapeszyć bo w zabobony nie wierzę! Ale długo by o tym pisać, więc zostawię to na kolejny post:) Także do środy:) Albo do jutra heh:)


.......
Jezu ufam Tobie...

26 października 2016, 08:36

12 dpo...
Test negatywny.
Temperatura spada.
objawów na ciążę brak.
objawów na okres brak.



.......
Jezu ufam Tobie...

Wiadomość wyedytowana przez autora 26 października 2016, 08:35

27 października 2016, 22:56

Najpierw był smutek, żal, złość, rozgoryczenie....bo jak w poprzednich cyklach byłam przygotowana na niepowodzenie tak w tym cyklu byłam pewna, że się udało! Niestety. Dlatego tak to zabolało. Zdawałam Bogu pytanie dlaczego?? Dlaczego innym tak łatwo przychodzi ciąża? Dlaczego niektórzy mają 2 dzieci i kiedy zachodzą w trzecią ciążę decydują się na aborcję bo mają za małe mieszkanie na 3 dziecko!? I nie chce im się "bawić" w pieluchy jeszcze raz...bynajmniej nie teraz, może jeszcze kiedyś w przyszłości, ale nie teraz. (zresztą to jest temat na inny post, ale trudno mi zrozumieć jak można powiedzieć dla dziecka nr 1 tak nr 2 tak nr 3 NIE nr 4 może jeszcze kiedyś.... to jest straszne:/ jak potem temu trzeciemu dziecku kiedyś spojrzeć w oczy??:/ ) I tak sobie siedziałam, myślałam, czytałam historie niektórych z Was...i czasem łzy cisnęły mi się do oczu...jeszcze na początku z żalu, ze smutku...ale potem coraz bardziej ze złości na samą siebie!:( Tak...ze złości na samą siebie. Bo zrozumiałam, że świat jest "niesprawiedliwy" nie tylko dla mnie. Jeżeli wogóle można tu mówić o jakiejś sprawiedliwości bądź jej braku. Tak owszem jest mnóstwo dziewczyn, kobiet, którym udaje się bez problemu zajść w ciążę, ale jest też drugie tyle, które walczą o dziecko latami. Jak słyszę różne historie, że jedna dziewczyna 4 razy poroniła, do tego przeszła ciążę biochemiczną i pozamaciczną i nadal walczy, nadal ma nadzieję....nadal wierzy i pokłada ufność w Bogu, to wtedy jest mi wstyd. Dopiero zaczynam rozumieć jak dużo mam i jak mało to doceniam:/ No dobrze nie zaszłam teraz w ciążę, ale kurcze mam owulację praktycznie w każdym cyklu, okres mi się wyregulował, jestem w miarę zdrowa mam zdrowego męża! I co najwazniejsze po prostu nie zachodze w ciążę, ale zaraz przychodzi nowy cykl, nowa nadzieja... i mimo smutku...lepsze to niż zajść w ciążę, a potem ją stracić:( albo przecież są kobiety, które mają nowotory i pragną dziecka...mogłabym tak wymieniać jeszcze długo.... Bo to mi uświadamia, że jest tyle rzeczy, za które powinnam Bogu dziękować każdego dnia! A trochę się zachowuje jak hipokrytka, która nie zaszła w ciążę wtedy kiedy chciała...i jest zła na cały świat, się focha...i zapomina o wszystkim innym co ma, a co w tych całych staraniach traci na wartości:( znika, jest niedocenione... cały czas wierze, że Bóg ma plan dla każdej z nas! I na pewno jest on 100 razy lepszy niż ten, który każda z nas wymyśliła sobie sama. I czasami ten Boży plan może nam się nie podobać, bo czekać za długo trzeba, bo za dużo w nim cierpienia...łez...ale o to w tym chodzi. Każde takie doświadczenie nas zmienia, uczy czegoś (i może odrazu tego nie doświadczymy, nie zrozumiemy, nie dostrzeżemy) ale ja wierzę, w to że gdybym zaszła w ciążę bez problemu i urodziła odrazu byłabym inną matką, inną żoną, innym człowiekiem (być może kimś, kto by Bogu się nie podobał) może teraz bardziej docenie to co będę miała...może podejmę inne decyzje, dzięki temu co teraz przeżywam.. nie wiem tego, ale w to wierze. W to, że nic nie dzieję bez przyczyny, z przypadku....
Dlatego Panie Boże przepraszam Cię za wszystko to, czego nie doceniam, za każde narzekanie, marudzenie, za wszystkie pretensje czemu inni mają a ja nie:(! Przepraszam Cię za brak wiary i zaufania!
Dziękuję Ci Boże za to wszystko, czego doświadczam teraz, jeżeli tylko taka jest Twoja wola. Dziękuję Ci za wszystko co mnie spotyka, nawet za te "złe" rzeczy, jeżeli tylko mają się przyczynić do tego, że stanę się lepszym człowiekiem. Wszystko to Boże ofiaruję na Twoją Chwałę! Proszę Cię Panie umacniaj mają wiarę!

Panie jesteś mą nadzieją!
Tobie ufam i bać się nie będę!!


.......
Jezu ufam Tobie...

9 listopada 2016, 23:58

12 dc... coś bym napisała, ale w sumie nic ciekawego się nie dzieje. Czekam na owulacje...aktualnie brak jakichkolwiek objawów zwiastujacych jej pojawienie się..No ale jest jeszcze czas, moja owulacja zazwyczaj wypada na 19-20 dc..a więc jeszcze tydzień czekania. Nie lubie tej połowy cyklu...bo zawsze jest ta niepewność i ten strach czy w ogóle będzie owulacja, czy oby w terminie, czy się nie przesunie..czy trafimy idealnie z ❤... itd itp. Ja już wolę być po owulacji i tylko czekać :) Nie stresować się bo i tak będzie to co Bóg zaplanował, ja już mogę wtedy tylko czekać.
Tak bardzo bym chciała, żeby w tym cyklu się udało...Tak bardzo bym chciała mężowi sprawić na te święta najpiękniejszy "prezent" w życiu...

.......
Jezu ufam Tobie...

17 grudnia 2016, 23:54

17.12.2015r :(
Dziś minął rok...
Rok temu o tej porze leżałam w szpitalu i byłam przerażona:( Już było "po"..:(
Nie chcę o tym pamiętać:(
Z drugiej strony nie mogę i nie chcę o TOBIE zapomnieć ❤ Cały czas się zastanawiam czy zrobiłam, czy zrobiliśmy wszystko, żeby Ciebie uratować?? :(
Wiem, że po ludzku może i nie było szans, po ludzku ciąża pozamaciczna jest skazana na porażkę:( Wiem....ale wiem też, że były przypadki na świecie, że takie ciąże jakimś CUDEM były donoszone. I właśnie o ten CUD mi chodzi.... może za mało w niego wierzyłam:( może za mało się modliłam:( za słabo ufałam:( za szybko zrezygnowałam:( za szybko się poddałam:( Te pytania już zawsze pozostaną bez odpowiedzi... przynajmniej tu na ziemi. Bo wiem, że kiedyś tam u Boga dowiem się wszystkiego... i mam tylko jedno pragnienie..Chciałbym usłyszeć, że tak miało być, że to była Twoja wola Panie, ja jej nie rozumiem...ale wierzę i ufam, że Twoja wola jest najlepszą rzeczą w danej sytuacji, jaka może nas spotkać. I nawet jeśli jest tak bolesna dla nas to jest po coś...i ma swój głęboki cel i sens.


Mikołaj [*]


.......
Jezu ufam Tobie...

Wiadomość wyedytowana przez autora 17 grudnia 2016, 23:51

6 marca 2017, 12:12

31 dc...
Dawno mnie tu nie było.. zbierałam się, żeby zrobić ten wpis już od początku roku jako takie podsumowanie, a już mamy marzec. Aktualny cykl spisany na straty.. robiłam badania cukru i insuliny i mam tragiczne;/ wyszła duża insulinoodporność;/ Trochę się przestraszyłam, bo się naczytałam, że gdybym zaszła teraz w ciąże to gwarantowana cukrzyca ciążowa, że to niebezpieczne dla dziecka i dla mamy i postanowiłam ten cykl odpuścić...i trochę za siebie się wziąć. Myślałam, że w ogóle cykl bez owulacji.. dlatego już nawet przerwałam mierzenie temp. Dziś się skusiłam, zmierzyłam i niby na wykresie owulacje wykryto:) Co i tak nie zmienia faktu, że w tym czasie nie było serduszkowania, więc z całą pewnością czekamy na @.. Byłam u endokrynologa i ginekologa. Od jednego na zbicie insuliny i cukru dostałam metforminę, a od drugiego glucophage (niby to to samo, ja wybrałam glucophage) + oczywiście dieta i ruch. Zapisałam się też do dietetyczki. Więc zobaczymy co tego wszystkiego wyjdzie. Czy któraś z Was brała może glucophage? Jakieś doświadczenia, wnioski, opinie? Ponoć łatwiej zachodzi się w ciąże.. ? Zapewne chodzi o to, że się chudnie, bo słyszałam, że niektórym pomaga zejść z wagi..ale też skutki uboczne są ciężkie..bóle brzucha, biegunki itd. Ja biorę już 3 dzień i na razie dzięki Bogu jest wszystko w porządku. I oby już tak zostało:)

No to teraz małe podsumowanie:

Ilość miesięcy starań: 16
Ilość ciąż: 1 (pozamaciczna)
Ilość cykli starań: 15 z czego 7 odpada (2 cykle leczona torbiel, 1 cykl ciąża pozamaciczna, 2 cykle przerwy po ciąży pozamacicznej, 1 cykl bezowulacyjny i ten ostatni odpuszczony)
Co daje w rzeczywistości aż albo tylko: 8 cykli starań
Starania z ovufriend: 7 cykl

Czyli może nie jest tak najgorzej:) Czasowo to wygląda tak, że to już prawie 1.5 roku starań, a w rzeczywistości to dopiero 8 cykl będzie... najgorzej, że już cała rodzina myśli i podejrzewa, że mamy jakiś problem... Bo małżeństwem w tym roku będziemy już 4 lata, ale nikt nie wie, że zaczęliśmy się starać o dziecko dopiero po 2 latach (do dziś nie mogę zrozumieć czemu taką decyzję podjęliśmy i tak późno zaczęliśmy starania;/).



.......
Jezu ufam Tobie...

6 marca 2017, 12:12

Ciąża rozpoczęta 12 kwietnia 2017
Przejdź do pamiętnika ciążowego i czytaj kontynuację mojej historii