Witajcie!
Od dawna myslalam o tym,zeby rozpoczac pisanie pamietnika.
Ale nie byłam pewna..dla siebie? Dla kogos? Od kilku dni zaczelam czytac inne pamietniki na ovu. I naprawdę bardzo mnie to wciagnelo. Czulam,jakbym czytala o sobie. Podobne emocje,podobne wzloty i upadki.. a jak jakas historia po wielu miesiacach staran konczyla sie ppzytywnym testem,to lza mi sie w oku krecila!
Pisze nie tylko dla siebie. Moze którejś z Was to w czymś pomoze. Moze na chwilke poprawi humor,oderwie mysli.
W koncu..moze pomoze to mi.
Przeanalizowac swoje zycie,swoje cele. Bardzo nie chcialabym,zeby moim jedynym celem w zyciu,bylo zajscie w ciaze. Pragne,zeby moj Maz,kiedys-moje Dziecko,byli ze mnie dumni. Nie moge sie wiecznie nad soba uzalac. Jestem silniejsza,niz mi sie wydaje. Bog nigdy nie dalby mi wiecej,niz jestem w stanie udzwignac.
W tym cyklu biore od wczoraj Primolut-Nor w calu calkowitego złuszczenia endometrium. Na raIe chyba nie odczuwam zadnych dolegliwosci z tym zwiazanych.
Jutro wybieram się do endokrynologa,zeby ostatecznie rozwiac wszystkie moje watpliwosci dot. hormonow. Glownie chodzi o TSH,ktore obecnie wynosi 1,8.
Biorę jodid 100,witaminy Solgar (wyjatkowo smierdzace!), omega-3,wit D3 i kwas foliowy. Staramy sie dobrze odzywiac,choc nie zawsze nam to wychodzi jeszcze nigdy nie bralam tylu lekow! Jestem troche w szoku,ale mam nadzieje,ze pomogą...
Pozdrawiam Was serdecznie! I zycze Wam cudownego dnia...
Przełożyłam wizytę u endokrynologa na za tydzien. Chyba od poczatku nie mialam checi tam isc,a dzis rano obudzilam sie z totalnym brakiem checi na wycieczkę do kliniki. Ale..co się odwlecze...
Kilka dni temu znalazlam ogloszenie w internecie,ze pewien portal o cukrzycy poszukuje ekspertow do pisania artykułow dla pacjentow. Zgłosilam się. Choc moj Maz byl przeciwny. Wczoraj dostalam wiadomosc,ze sa zainteresowani i prosza o artykul probny. Chce sie trgo podjac. Dla samej siebie. Zeby doswiadczyc czegos nowego. Zapowiada sie pracowity weekend
Poza tym,umowilam sie na paznokcie-termin dopiero na 28 marca,ale to nic,jesli maja byc naprawde ladne nie moge sie doczekac! Jutro wybieram sie na dzien probny do fitness klubu. Musze wziac swoje zycie za rogi! Nie moge dopuscic do tego,zeby kazdy dzien wygladal tak samo...
Czuję się całkiem dobrze. Sumiennie biore leki i suplementy i karmie nimi takze swojego Meza.
Po Primolucie nadal (na szczescie!) zadnych skutkow ubocznych,choc to dopiero 3 dzien.. od czasu usuniecia polipow,nie odczuwam bolu w 2 fazie cyklu. Przed zabiegiem,w prawie kazdym cyklu zdarzaly sie skurcze macicy od owulacji do samej miesiaczki. Ciekawe,czy te polipy to byl jedyny powod...
Codziennie nosze pasek sw.Dominika i odmawiam Nowenne. Dobrze mi z tym. W modlitwie odnajduje spokoj. Ilekroc nachodza mnie jakies zle mysli,powtarzam sobie: "Jezu ufam Tobie.." - najkrotsza modliwa swiata. I jest lepiej. To naprawde dziala
Piersi bola wyjatkowo mocno. Inaczej niz zwykle. Poczatkowo myslalam,ze to uczulenie na nowy biustonosz. Sutki sa wyjatkowo czerwone i twarde,jak nigdy. Zwykle bola piersi,nie sutki. W tym cyklu swedzenie i bol sa nieznośne. Oczywiscie nie jest to wynik ciazy,ale Primolutu,ktory biore juz 5 dzien. Bol piersi jest jednak takim szczegolnym bolem.. ktory lubie. Pewnie brzmi to dziwnie..ale zawsze daje jakis...malutki cien nadzieji. Kiedys przeczytalam w pamietniku jednej Dziewczyny,ze bardzo lubi druga faze cyklu...bo przez 2 tygodnie,co miesiac,moze bezkarnie myslec,ze jest w ciazy i chyba dzisiaj zaczynam ja rozumiec.
Czytam Wasze pamietniki i tak mi blisko do Waszych emocji,odczuc.. nie rozmawiam o swoich staraniach z Rodzina. Moj brak ma 2 dzieci,a Siostra 4. I wiem doskonal,ze nie zrozumieja. Bo wg nich, "przeciez to nie koniec swiata! " "przeciez nie kazdy musi miec dzieci.."
syty glodnego nie zrozumie. W sercu ogromna nadzieja. Ale mysle o tym. Oczywiscie,ze mysle.
Moj malenki sukces-zaczelam odnajdywac radosc i satysfakcje w mojej pracy.
Kupilam wczoraj mnostwo warzyw,pelnoziarnistych makaronow i owocow.. mam plan wprowadzic do Naszej diety zdrowe nawyki
Mam dosyc. Poklocilam sie z Mezem. Mam na niego ogromna zlosc! Czuje sie w tym wszystkim sama. On tylko zyje sobie obok i raz na jakis czas "walnie" jakas zlota rada: "nie przejmuj sie". "Bedzie co ma byc". "Jak mamy nie miec dziecka,to nie bedziemy miec" "ja ci nie pomoge,sama musisz sobie pomoc". Przebrala mi sie miarka.
Po Primolucie czuje sie zle. Mam straszne wzdecia,boli mnie zoladek. Piersi swedza i bola strasznie. Cala jestem obrzeknieta. A on?
Boze! Mam ochote rzucac talerzami po domu!
Nachodza mnie juz takie mysli...po co sie starac? Mam nie miec dzieci..? To blagam,niech ktos mi to powie wprost. Niech ktos mi powoe: "odpusc. Nic z tego nie bedzie. Nigdy. Skup sie na czyms innym". I wiecie co jest najgorsze? Ze nikt mi tak nie powie.. ze dopoki bede miec jajniki,to bede miec ta glupia nadzieje. Ze czas bede mierzyc dniami cyklu,a nie dniami miesiaca.
Dlaczego sie o tym nie mowi? Dlaczego wszyscy trabia o prawach kobiet do aborcji,o decydowaniu o wlasnym ciele..?
Czy gdybym byla nieuleczalnie chora,to wreszcie ktos by mi pomogl? Zainteresowal sie?
A tak.. przeciez jestem "zdrowa". Przeciez nic sie nie dzieje.
Moj maz nie wie,jakie lykam tabletki. Nie wie,co to sluz,owulacja. Nigdy nie mowilam mu o zadnym zrobionym tescie. Moja mama nadal uwaza,ze estrogeny to hormony 2giej fazy cyklu. Zycie toczy sie wokol mnie,usmiechamy sie i rozmawiamy o pierdolach.. i nikt nie wie o ogromnie rozpaczy,ktora mam w sercu. Juz chyba nawet nie dlatego,ze nie mamy madal dziecka..ale dlatego,ze ja ciagle wierze. I czekam. I zyje tylko tym...
Ostatni piątek był jednym z gorszych dni w moim zyciu. Pod koniec tygodnia ogolnie "ulało mi się".. znowu wrocily zle mysli,wymyslanie chorob, pytania "czemu sie nie udaje?" Był wielki płacz i opuchnięte oczy. W piatek rano napisala do mnie przyjaciolka ze studiow,w pazdzierniku brala slub. Domyslacie sie juz pewnie,co napisala... tak. Jest w ciazy. I ogolnie,jest zdziwiona,ze to tak latwo sie robi.. przez chwilę mój swiat zadrżał. Już wiem,co czuły te z Was,ktore już to przezyly. Oczywiscie,wstyd mi za siebie. Wstyd mi za to ukłucie zazdrosci i rozpacz,ktora przyszla potem. I pytałam Boga,co jeszcze...
...nie trwało długo,jak odpowiedział. Fatalny dzień w pracy. Wracałam wieczorem do domu wypompowana,ale juz spokojna. To tak,jakby ktos w histerii dal mi w twarz. I zaraz pojawily sie pytania: czy dobrze wybralam zawod? Czy ja w ogole nadaje sie do zycia..?
Mąż przyszedł z pomocą. Spędzilismy cudowny weekend. Zabrał mnie do Sokółki. Już dawno to planowalismy,ale jakos ciagle sie nie skladalo... nie spieszylismy sie. Wyspalismy sie,zjedlismy sniadanie.. wszystko na spokojnie. Dojechalismy idealnie na 15. Na Godzinę Miłosierdzia..
Modliłam się,a lzy same lecialy. Zostawilismy tam naszą intencję. Ale przede wszystkim... dziękowalam. Dziekowalam,ze nam pozwolił na siebie trafić. Ze polaczyl nasze losy. Ze dwa samotne serca,ktore szukaly sie od dawna,wreszcie na siebie trafily.
On slucha. Ale moze naszym cierpienie chce nas uświecic. Nas,albo kogos.
Powolutku wychodzę z dołka. Nie rozesmiana,wyluzowana i pelna nadzieji.. ale wyciszona,pokorna..i chyba pogodzona.
Wspieram Was calym sercem.
Dzien dobry Dziewczyny!
Ostatnie dni byly srednie. Nadal zle sie czulam,nadal poplakiwalam,nadal bylo słabo psychicznie. W pracy średnio.. stracilam wiarę w siebie i chęć do działania.
Wczoraj,wracajac do domu pomyslalam sobie: "Kurcze,no przeciez nie jestem jakas nienormalna! Mam 2 rece,2 nogi,GLOWE. Chyba nie jestem az taka beznadziejna. Jutro bedzie dobry dzien! Chocbym miala sobie to szczescie sama narysowac,to bedzie dobry dzien!"
I z takim nastawieniem poszlam spac. Z takim nastawieniem wstalam i wyszlam z domu. I wiecie co? Jest lepiej
90% sukcesu,to nastawienie. Ciagle sobie to powtarzam i ciagle o tym zapominam. Cała ja..
Zakupy w aptece zrobione kupiłam też Mace. A historia z nia byla taka: ciagle sie modle o znaki. Jakkolwiek rozumiane i ciągle mecze Pana Boga o "rozmowe". Zeby to nie byl tylko moj monolog.. myslalam o Macy juz jakis czas. Pare razy mialam ja juz w koszyku,ale zawsze rezygnowalam. A dzisiaj co..? W popularnym programie sniadaniowym mowili o.. Macy! I o tym,jakie to dobroczynne i wspaniale
A wiec,uznalam to za ZNAK i Maca w drodze!
Milego dnia Dziewczyny!
W takich chwilach jak ta...bardzo chciałabym przypominac sobie,dlaczego wyszlam za niego za maz
Mam nadzieje,ze szybko sobie przypomne...
Przyszła! W 29 dniu.. czyli na 4ty dzien po odstawieniu. Ciesze sie bardzo
W dodatku-udalo mi sie szybko opanowac bol. Od 3 dnia cyklu zaczynam Clo. Monitoring w 10 dc. Bedzie dobrze!
Maz mi wczoraj powiedzial: "bardzo chcemy miec dzieciatko.. sle najwazniejsze,ze mamy siebie. I to zawsze bedzie najwazniejsze. A zycie mamy tylko jedno." A więc: Panie Boże. Dziekuje Ci za wszystko. Ty wiesz co dla Nas najlepsze. Niech bedzie tak,jak Ty chcesz.
Jestem z siebie dumna. Przyjaciolka wczoraj napisala mi,jaka bedzie plec Jej Dzieciatka. I szczerze sie ucieszylam.. tak bardzo bym chciala,zeby byli szczesliwi. I mieli jak najwiecej Szkrabow,bo beda cudownymi Rodzicami,wiem to!
Od 3 dnia cyklu biore Clo. 1/4 tabletki dziennie. Tak malo,bo ogolnie pecherzyki mi rosna,ale sa za male. Mocno czuje lewy jajnik.
W sercu mam spokoj. I optymizm. I wiare,ze wszystko bedzie dobrze. Ze sobie poradze,nawet z najwiekszymi przeciwnosciami.
Zamykam oczy i mysle: "Panie Jezu,Ty sie tym zajmij". A ja zrobie wszystko,co w mojej ludzkiej mocy,zeby bylo dobrze
Nie bede Mamą...
Wizyta w klinice. Endometrium niejednorodne. Znowu polip? Nie wiadomo. Nikt nie zrobi mi 4-tej histeroskopii.
Na 3 miesiace dostalam Primolut. Moze sie uda. A moze nie.
Bardzo plakalaM. Płakałam tak,jak jeszcze nigdy.
Nie pytam Boga,dlaczego ja. No bo dlaczego nie?!
Chyba mnie nie lubi. Od dawna to podjerzewalam..
prosilam o odpowiedz,czy mam probowac,czy mam szanse. I chyba ją dostalam... a to,ze oczewkialam,ze bedzie inna..
Kochane! Jesli to czytacie: ZYCIE to cud. Poczecie to cud. Te wszystkie czynniki,ktore musza byc spelnione,zeby doszlo do zaplodnienia.. nawet jesli probujemy nad tym zapanowac,nawet jesli wydaje sie nam,ze sie udalo nad tym zapanowac.. tak-tylko nam sie wydaje. Poczecie to prawdziwy dowod na to,ze Bog istnieje. Nawet jesli sie na Niego teraz zloszcze. Wykrzykuje. To niezaprzeczalnie wiem,ze istnieje. I byc moze czegos chce mnie nauczyc. Bolesna to lekcja. Narazie czuje sie pokonana.
Dziewczyny,doceniajcie zycie. Doceniajcie Waszych Męzow. Wasze Dzieci. Tak czesto przechodzimy nad czyms do porzadku dziennego,myslimy,ze cos po prostu jest,nalezy sie nam..i nie zdajemy sobie sprawy,jak wielkiego dostepujemy cudu.
Nie wiem,czy mi kiedys bedzie dane go dostapic. Sprobuje ulozyc sobie zycie na nowo.
Obiecuje,ze sprobuje.
Prawdziwa ironia losu-mam ksiazkowy plodny sluz. Od kilku ladnych lat takiego nie mialam! I po co to wszystko..?
We wtorek ide na konsultacje so innego lekarza. Mam dosyc tych wizyt w klinice-kazda u kogos innego,kazdy zegna sie z nadzieja "tylko jak pani wroci,to nie do mnie". Kazdy ma inny pomysl,kazdy mruczy cos pod nosem i ogolnie..nie pasuje im tam. Bo nie jestem standardowa. Nie zroba mi in vitro (bo i tak sie nie uda!) i nie odfajkują kolejnego "sukcesu". Bylam zalamana. Ta lekarka nawet nie przeczytala mojej historii..4kartki. Wystarczylo przejrzec,zanim zawalilo soe czyja swiat. Nie mam zalu,ze nie wychodzi. Mam zal o brak zaangazowania. O brak zainteresowania. O brak wsparcia.
"Jesli pacjent podczas rozmowy ze swoim lekarzem nie poczuł się lepiej,to znaczy,że trafił na złego lekarza".
we wtorek wizyta u nowego lekarza. Nie nastawiam sie na nic. Nie oczekuje (maz mowi,ze ja za duzo oczekuje od ludzi..). Chcialabym tylko,zeby powiedzial co mi jest. I dlaczego jestem taka popsuta.
Dziekuje Ci bardzo za odpowiedz na moje pytania i trzymam kciuki za Ciebie :)
Podziwiam Cię za siłę, odwagę, wytrwałość. Wiele w swoim życiu przeszłaś, i naprawdę masz silę by dalej walczyć i zajść daleko. Ja jestem silna tylko gdy zbliża sie koniec cyklu, znów dopada mnie smutek, bezradność. Walczę i przegrywam. Dlatego czuję się jak Syzyf. W ciągu roku zmieniłam nastawienie, styl życia, ale jednak to za mało. Uczę się być cierpliwa to zostało mi do wykonania. Jedynie nie radzę sobie z pozytywnym myśleniem to mi nie wychodzi. Mąż twierdzi ze przy mnie też staje się negatywnie myślący. życie nauczyło mnie właśnie tego. Wiem że powinnam umieć docenić to co mam.
Mi modlitwa nie pomogła. 3 miesiące prosiłam Boga o pomoc niestety, zamiast pomóc oddaliłam się od niego bardziej. Myślę tak jak Ty napisałaś każdy ma swój sposób na znalezienie złotego środka. Ja wiele razy przechodziłam poważne deprechy i udawało mi się wyjść. Mam pomysły i plany i mam nadzieję że wypalą. Jednym z nich jest to że jak sie zrobi ciepło chce kupić rowery i w wolnym czasie wycieczki rowerowe, do tego wycieczki pobliskie samochodowe czy pisze (zwiedzanie) byle jak najwięcej czasu spędzić na łonie natury. Spędzić super urlop w lipcu. ie ważne gdzie ważne aby razem. Odbudować wież z mężem, a nie tylko praca dom. Bo serio zima działa depresyjnie. I podstawa jak najmniej myślec o staraniach. Mam w pracy 3 pray bez dzieći, nie wiem z jakiego powodu nigdy nie pytałam ich. Ale żyją, są razem, kochają się, więc wniosek bez dzieci można żyć, może nie każdemu są dane. Bo czym bardziej chcesz tym tego nie masz. Ja niestety dna sięgałam dużo razy i odbijam się zawsze aby znów spaść na dno.......to tak jak koło fortuny, nigdy nie wiesz co wylosujesz, nie wiesz co cię czeka jutro....Jedno jest pewne zaczynam cykl z CLO bez monitoringu ;( przez złośliwość losu :( los nie da mi 2-3 dni w prezencie abym go miała. Ale tak widocznie musi być.