Zapisz się i otrzymuj powiadomienia o
zniżkach, promocjach i najnowszych ciekawostkach ze świata! Jeśli interesują
Cię tematy związane z płodnością, ciążą, macierzyństwem - wysyłamy tylko
to, co sami chcielibyśmy otrzymać:)
O mnie: Bezdzietna mężatka, czekająca na swoją tęczę 🌈
Czas starania się o dziecko: Od 08.2023r.
Moja historia: Długo odkładaliśmy starania na lepszy czas. Najpierw ślub, później remont domu, a jak zdecydowaliśmy, że już chcemy być rodzicami, to okazało się, że nie jest to takie proste. Mąż dużo wyjeżdżał, więc było to trochę rozwleczone w czasie, ale udało się - w 5cs zaszłam w upragnioną ciążę, do tego bliźniaczą! Niestety, ciąża obumarła i poroniłam w 8tc 💔 Od tamtego czasu wciąż czekam na dwie kreski na teście.
Moje emocje: Aktualnie zrezygnowana, czasem smutna, czasem z przebłyskiem nadziei.
Nigdy nie pisałam pamiętnika i na początku mojej przygody z ovu nie sądziłam, że kiedyś postanowię go założyć. Może to pomoże poukładać sobie pewne rzeczy w głowie? Od jakiegoś czasu jestem coraz bardziej zrezygnowana staraniami. I mimo tego, że wiele dziewczyn ma dużo dłuższą i bardziej wyboistą historię niż moja, chyba doszłam do etapu, gdzie nadzieje z każdym cyklem maleją.
Święta były trudnym okresem, bo gdyby nie poronienie, być może miałabym dwa najpiękniejsze prezenty pod choinką. A w zamian dostałam zazdrość i żal. I mimo tego, że fizycznie dzieci nigdy nie było, nasz dom stał się jakiś pusty…
Gdy trafiłam na forum w 11.2023r, bylam przekonana, że za chwilę będę w ciąży. I nie myliłam się, bo 13.02 zobaczyłam na teście ciążowym dwie kreski. Test w sumie zrobiłam „dla jaj”, bo mimo, że okropnie bolały mnie piersi, nie przypuszczałam, że się udało. Bo niby dlaczego? Mąż był w domu tylko 3 dni i wydawało mi się, że sporo przed owulacją. A jednak zrobiłam test popołudniu w 23 dc i pojawił się nawet nie cień, a wyraźna kreska. Na drugi dzień beta 52, przyrosty w normie. Miesiąc wcześniej byłam u ginekologa z wynikami badań na trombofilie, w których wyszła mutacja czynnika V(Leiden) oraz PAI, więc dostałam zalecenia - heparyna i acard od pozytywnego testu ciążowego. Od razu zaczęłam się kłuć, choć pierwszy zastrzyk nie był łatwy. Po dwóch tygodniach poszłam na wizytę do lekarza. Ciąża potwierdzona, do tego mnoga, ale ze znacznym odklejeniem kosmówki… Były dwa pęcherzyki, jeden z zarodkiem i drugi z pęcherzykiem żółtkowym. Lekarka poinformowała mnie, że wszystko może się zdarzyć, że ciąża może obumrzeć, że jeden pęcherzyk może się wchłonąć albo wszystko będzie dobrze. Miałam zgłosić się za tydzień. Mimo, że sytuacja nie była kolorowa, nadal nie przyszło mi do głowy, że może być źle. Cały czas wierzyłam, że doczekam się szczęśliwego zakończenia.
Po tygodniu poszłam na wizytę, raczej z dobrym nastawieniem, bo piersi wciąż bolały, miałam lekkie objawy ciąży. Niestety, ciąża przestała się rozwijać, zarodek zniknął, pęcherzyki się zmniejszyły. Czekamy na poronienie. Ginekolog dała nam półtora tygodnia, żeby rozkręciło się samo, jak się nie zacznie, miałam dostać skierowanie do szpitala. W gabinecie się trzymałam, ale jak wyszłam to coś we mnie pękło. W domu płakaliśmy razem z mężem, to był straszny czas… Kolejne dni to badania bety, która na początku nie spadała, a nawet trochę rosła. Byłam załamana, widząc przed sobą perspektywę szpitala. „Na szczęście” równo po półtora tygodnia od diagnozy zaczęłam bardzo obficie krwawić. Ból brzucha dużo gorszy od najcięższej miesiączki. Po tygodniu kontrola - jama macicy pusta. Cykl przerwy i mogliśmy wrócić do starań.
Od tamtego czasu żadnego cienia na teście, wciąż czekamy. Mąż znów wyjeżdża, więc został nam ostatni cykl przed przerwą, niewiadomo jak długą…
Wiadomość wyedytowana przez autora 29 grudnia 2024, 09:36
W 12dc pęcherzyk 22mm w prawym jajniku i endometrium 12mm. W 13 i 14dc testy owulacyjne pozytywne, w 14dc wzrost temperatury i dziś znów znaczny spadek. Boję się o to, że pęcherzyk nie pekl, bo nie dostałam ovitrelle i ostatni cykl przed przerwą będzie zmarnowany 🥺
Chce mi się płakać.
Wiadomość wyedytowana przez autora 18 czerwca, 14:09
Wczoraj dowiedziałam się, że moja bratowa jest w ciąży. Oczywiście ucieszyłam się, ale poczułam też jakbym dostała obuchem w łeb. Czuję szczęście, a jednocześnie ogromna niesprawiedliwość. Dlaczego mi się to nie przytrafiło? Dlaczego wciąż muszę czekać na spełnienie marzenia? Wiem, że minie trochę czasu zanim do końca oswoję się z tą myślą. Jest mi ciężko, nawet bardzo. Nie obyło się bez łez, ale będzie lepiej. Musi być.
Edit. Niestety u bratowej ciąża biochemiczna 😓
Wiadomość wyedytowana przez autora 2 lutego, 09:30
No i do starań nie wracamy. Aktualnie mam taki humor, że zaczynam wątpić, że kiedykolwiek będę mamą, bo wszyscy wokół zachodzą w ciążę, a u nas nawet nie ma sposobności, żeby się o nią starać.
Wiadomość wyedytowana przez autora 18 czerwca, 14:06
Zaplanowałam sobie ten cykl, zaplanowałam kiedy będę testować, kiedy będziemy współżyć i to był błąd. Nie zawsze jest tak, jakbyśmy chcieli, a każde odbiegnięcie od tego planu sprawia, że tracę kontrolę i wpadam w niejaką panikę. Zaraz mam w głowie, że akurat przez to, że dziś nie będziemy się kochać, zaprzepaścimy szansę na ciążę. Nie wiem, jak się od tego uwolnić, jak zmienić podejście. Nie sądziłam, że starania o dziecko będą mną tak poniewierać. Czuję, jakbym zatraciła w tym siebie. Często uprawiamy seks mechanicznie, bo akurat trzeba, bo są dni płodne i szkoda odpuścić. Jestem zła na męża, jak odmawia. I to tak, że aż kipie w środku, ale na zewnątrz tego nie widać, bo zakładam maskę. Ale w środku krzyczę.
A z drugiej strony, skoro tyle razy się nie udało, czemu ma się udać właśnie teraz? Bez względu na to, ile razy wykorzystamy to „okienko płodności”. Chciałabym wrzucić na luz, tylko jak?
Ten miesiąc pauzujemy, chce raz a dobrze wyleczyć infekcję, więc do czasu posiewu będzie abstynencja. Mam nadzieję, że w przyszłym cyklu w końcu uda się podejść do HSG i będę miała wynik na wizytę w klinice 23.06 - Dzień Ojca 🥹
Do HSG nie udało się podejść, bo już czwarty raz wyszedł pozytywny posiew. Leczenie zlecone przez ginekologa jest nieskuteczne. Postanowiłam poczekać do wizyty w klinice, może tam lekarz będzie miał na to inny pomysł.
U męża ciężka oligoteratozoospermia - morfologia 0%, koncentracja < 4mln.
Wiadomość wyedytowana przez autora 18 czerwca, 14:11
Treści zawarte w serwisie OvuFriend mają charakter informacyjno - edukacyjny, nie stanowią porady lekarskiej, nie są diagnozą lekarską i nie mogą zastępować zasięgania konsultacji medycznych oraz poddawania się badaniom bądź terapii, stosownie do stanu zdrowia i potrzeb kobiety.
Korzystając z witryny bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na użycie plików cookies. W każdej chwili możesz swobodnie zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich zapisywaniu.
Dowiedz się więcej.