Wyprostowałam swój świat...niestety trochę za późno...
O mnie: Mam 38 lat. W związku z moim Mężem jesteśmy od 2007 r. po ślubie od 2012 r. W skład naszej Rodziny wchodzą jeszcze dwa niesforne czworonogi -pies i sunia. :) Uwielbiamy długie spacery z psiakami, grzybobrania i rock'n'roll ! Sprostowanie: 39 lat :(
Czas starania się o dziecko: Od samego początku trwania związku, czyli 2007 r. Niestety mój stan emocjonalny nie był korzystny dla ciąży. A teraz, wraz z upływem czasu trudniej...
Moja historia: Kiedyś modliłam się, by ciąży nie było, bo współżycie rozpoczęłam wcześnie, jako 15-to latka. Niestety mój Ukochany zginął tragicznie... i wtedy jako 17-to latka pierwszy raz żałowałam, że nie jestem w ciąży... Kolejny partner, a później mąż stawiał na dobrobyt i nie chciał dzieci. Czas i najlepsze owulacje mijały... Pewnego dnia dotarło do mnie, że muszę postawić na siebie i zacząć słuchać własnych pragnień. Trafiła mnie zbłąkana strzała Amora-Figlarza :) i w 2007 r. zakochałam się bez pamięci w Moim Jedynym!!! Rzuciłam męża z wielkim hukiem. Niestety dostałam odłamkami i przez jakiś czas, żyłam na krawędzi dwóch światów - teraźniejszego i przeszłego. Potrzebowałam pomocy lekarza-dziękuję Pani Ewo! Teraz wiem, że żyję!!! W 2012 r. zdecydowaliśmy się na ślub i wiem, że tym razem nie popełniłam błędu :D
Już na początku naszego związku usłyszałam od męża: "moim największym marzeniem jest mieć dziecko" Nie zabezpieczaliśmy się, ale też nie biegaliśmy po lekarzach, potraktowaliśmy zajście w ciążę jako sprawę naturalną i oczywistą. Po bezowocnych próbach przyszedł czas na wizytę u lekarza. Pani doktor zleciła niezbędne badania. Infekcje wyleczyliśmy. Mąż również przebadany i w opinii lekarza: "SUPER" :D Parę miesięcy później w maju 2011 r.: Dwie kreski!!! W 7tc.zaczęłam plamić i w szpitalu dowiedziałam się, że mam 10 cm. mięśniaka, zarodek żył. Zalecenie: odpoczywać i Duphaston. Niestety, popołudniu poroniłam... Obraziłam się na cały świat, powiedziałam: miałam już swoją szansę, nie udało się, trudno... Mąż nie naciskał...
Z wycięciem mięśniaka czekałam do listopada 2013 r. Przy okazji okazało się, że mam niedrożny lewy jajowód... ale prawy działa :) Walczymy! ...
Koniec 2014 r., mam prawie 39 lat. Za nami cały rok starań tym razem z pomocą lekarzy, farmakologii, AIH. Trafiliśmy do Kliniki. Zostaliśmy zakwalifikowani do Rządowego Programu i w styczniu 2015 r. (jak wszystko będzie dobrze) in vitro!!!
Moje emocje: !