X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki starania Wzloty, upadki..
Dodaj do ulubionych
WSTĘP
Wzloty, upadki..
O mnie: U mnie PCOS, jednak występuje owulacja. U narzeczonego słabe wyniki nasienia.
Czas starania się o dziecko: Od czerwca 2021
Moja historia: Nigdy nie przypuszczalam, że będzie aż taki problem z zajściem w ciążę.. Zawsze o tym żartowałam przez PCOS, ale nie sądziłam, że mnie to dotknie i psychicznie mnie tak wykończy. ..
Moje emocje: Złość, niemoc, strach..

7 lutego 2023, 09:36

Mam ochotę dzisiaj zapaść się pod ziemię po prostu. Przyszłam do pracy, dziwne miny, moja koleżanka - przyjaciółka okazało się że jest w ciąży. Właśnie moja świadkowa na ślub. A termin ma praktycznie na nasz ślub..
Chciałam powiedzieć szefowej, że źle się czuję dzisiaj jakoś, ale jednak stawiam temu czoła. Jest ciężko

12 lutego 2023, 20:37

Dzisiaj 38 dc.. Ani widu ani słychu, żeby miesiączka miała nadejść.. Podejrzewam, że w tym miesiącu nie było owulacji, chociaż cały czas do tej pory występowała co miesiąc.. Dosłownie od początku cyklu jak tylko się zaczął miałam same stresy.. I trochę zaniedbałam branie fertistimu.. I widać efekty tego wszystkiego 😅 obiecuję poprawę od nowego cyklu 🥰

1 czerwca 2023, 22:17

Dawno tu nie pisałam, ten czas szybko leci, od lutego dużo się zmieniło.

Może w ogóle zacznę od początku, ja zaraz 29 lat, Narzeczony 30. Od prawie dwóch lat staramy się o nasze małe szczęście. Standardowy rok starań bez lekarzy, po roku od razu wizyta u mojego ginekologa. Myślę, że w wieku 20 lat zdiagnozowano PCOS, na podstawie obrazu USG i badań hormonalny. Mam cały książkowy pakiet tego wszystkiego :P

Narzeczony nie pijący, nie palący, sport to jego wielkie hobby, które realizuje od paru dobrych lat.

Od dawna zdawałam sobie sprawę, że może mi być trudno zajść w ciąże. Od niecałego roku brałam fertistim. W międzyczasie po roku zapisałam się na monitoringi owulacji. Ku mojemu zaskoczeniu przez te 3 miesiące kontrolowania tego, owulacje były, dość późno, ale pęcherzyk rósł, pękał i wszystko wskazywało na to, że występuje. Pamiętam jak dzisiaj, jak czekałam po pierwszym monitoringu czy ten okres przyjdzie. Kurczę, no przecież wiadomo kiedy owulacja, nie było po omacku, wszystko było pięknie. Ale okres przyszedł :P

Kolejne monitoringi brałam już na spokojniej. M dostał skierowanie na seminogram. Zawsze zakładałam, że to z mojej strony będzie problem. Okazało się, że wyniki nie są tak kolorowe jak mi się wydawało. Aczkolwiek nie są tragiczne. Lekarz patrząc na nie, stwierdził, że są do dupy, że raczej nic z tego nie wyjdzie i jak się nie poprawią to klinika niepłodności. No szok..

M brał fertistim dla facetów, kolejny seminogram. Wyniki się poprawiły po około 4 miesiącach. Ale jednak dla lekarza dalej nie były zadowalające. Zaproponował inseminacje. Klinika w innym mieście, bo u nas niestety nie ma. Nie zdecydowaliśmy się ze względu na dość duże koszty, a małe szanse powodzenia. Jak to było u Was?

Po drodze w marcu tego roku mieliśmy wizytę u androloga. Przecudowna Pani doktor, oby było więcej takich lekarzy z powołania. Zobaczyła wyniki M, powiedziała, że one są dobre, zwłaszcza, że była poprawa w stosunku do tych pierwszych. Brak żylaków powrózka nasiennego, wszystko prawidłowe i w normach. Więc pytanie skąd takie średnie wyniki?

W pewnym momencie zafiksowałam się na to wszystko. Były nerwy, płacz, czułam samotność, mimo, że M mnie wspiera. Może na początku tego nie robił, ale z czasem widział, jakie to ciężkie dla mnie. Zawsze powtarza, że jesteśmy w tym razem i co się nie wydarzy to mamy siebie.

Obecnie od dwóch miesięcy się nie staramy. M zaczął brać leki od dermatologa. Izotek. Niby nie wpływa on na plemniki. Tylko gdy kobieta go stosuje to powinna się zabezpieczać. Stwierdziliśmy, że przeczekamy to. I to będzie moment dla nas, żeby oderwać się od tego wszystkiego, a przygotować się do ślubu, który już za niecałe 4 miesiące <3

Na początku trudno mi było to przyjąć, że jak to przecież czas ucieka, że nie jestem 20latką :P Ale uważam, że wszystko dzieje się po coś. Chyba sami byśmy się nie zdecydowali na taki krok, żeby po prostu dać sobie spokój psychiczny, a bardziej ja :P A teraz myślę, że było mi to potrzebne jak cholera!

Człowiek nie może żyć tylko tą jedną rzeczą. Moje życie to było mierzenie rano temperatury, witaminki i suplementy regularnie, seks konieczny w odpowiednich dniach (i nie tylko oczywiście) :P i płacz, gdy któraś koleżanka wstawiała zdjęcie z brzuszkiem. To już nie było zdrowe staranie. Tylko jeżeli komuś na czymś zależy to jak ma odpuścić? Nie mogłam tego zrozumieć.

Jestem na etapie „Czy nasze wspólne życie potrzebuje dziecka do szczęścia?” Na ten moment nie wyobrażam sobie być mamą. Przez to wszystko, że to tak dużo kosztuje. I nie chodzi mi o pieniądze i ewentualne in vitro. Tylko o zdrowie psychiczne. Nasza historia nie jest jakąś tragiczną historią, ale jednak dała mi do myślenia po tych dwóch latach.

Ciężko mi było pisać to wszystko. Mimo, że dzisiaj się uśmiecham, skaczę, jestem szczęśliwa to jednak ten temat wywołuje we mnie dużo emocji. Na co dzień nie zwracam uwagi na koleżanki, które zachodzą w 3 ciążę, nie zadaję sobie pytań „czemu nie ja?”. Widocznie ten moment to jeszcze nie jest nasz moment.

Trzymam za Was kciuki najbardziej jak się da! <3 Przytulam wszystkie, które tego potrzebują!

Wiadomość wyedytowana przez autora 2 czerwca 2023, 13:21

17 sierpnia 2023, 17:14

6 dc
Któryś cykl bez starań

Odpoczywam, moja głowa odpoczywa od starań i myślenia o dziecku.

Przez te prawie pół roku człowiek dużo przemyślał. Presja ze strony społeczeństwa, że przecież kobieta musi urodzić dziecko, że przecież para czy małżeństwo muszą spłodzić i wychować dziecko. A to wszystko zależy od nas samych, jak my się z tym czujemy. Nikt nie może nam niczego zarzucać.

Wcześniej wpadłam w wir starań. Nie pije alkoholu, bo mogę być w ciąży. Seks w dniach płodnych, bo może to dzisiaj ten szczęśliwy dzień. A starania się o dziecko nie na tym polegają. I teraz to widzę.

Oczywiście cieszyłabym się, gdyby się okazało, że będziemy rodzicami, ale z drugiej strony lubię swój czas, który mam z przyszłym Mężem. Spontaniczne wyjazdy, pies, który jedzie z nami, jak dzisiaj nie będzie obiadu to zjemy pizze hahaha

A wiadomo, że życie zmienia się gdy pojawia się dziecko na świecie.

Może jeszcze nie dojrzałam do macierzyństwa? A może po prostu zmieniłoby mi się patrzenie, gdy miałabym świadomość, że za 9 miesięcy nowy człowiek będzie z nami?

Przed nami ślub. Za miesiąc powiemy sobie TAK! Wiem, że to będzie piękny czas ❤️
I biorę to wszystko z myślą, że może nie będzie dane nam mieć dzieci, bo kocham Go, jak nikogo innego ❤️

Ślę uściski 🤍🤍