Los sprawił, że plan się powiódł, albo raczej powiedzie, bo do ukończenia trzydziestego roku życia mam jeszcze 11 miesięcy.
W 2018 roku trafiłam do szpitala. To było zaskoczenie, bo do ginekologa chodziłam raczej regularnie, co roku, może co półtora, od skończenia 16-go roku życia.
Traf chciał, że nim trafiłam do szpitala, wyjątkowo zaniedbałam jedna wizytę. Ale przecież miałam lat 26, co wielkiego mogłoby się wydarzyć na przestrzeni 2.5 roku...
Ano dużo, na tyle dużo, że lekarze również byli zaskoczeni, że przez 2,5 roku na moich jajnikach urosły torbiele i potworniaki. Gdyby jedna z torbieli nie pękła, pewnie potworniaczek osiągnąłby bardziej spektakularne rozmiary. Wtedy miał zaledwie 7cm...
I te 7cm wystarczyło, żeby z jajnika zostały zgliszcza.
Drugi jajnik udało się ocalić wycinając z niego jedynie torbiel.
Torbiel, która pękła i wymusiła na mnie wizytę w szpitalu, wywołała krwotok wewnętrzny, którym uciekło mi około litra krwi. W szpitalu spędziłam tydzień, a ze względu na rodo nikt nie poinformował mnie, że wycięto mi jajnik, jak jeszcze leżałam na sali. O tym dowiedziałam się w dniu wypisu. Wtedy też dostałam informację, że nie powinnam planować ciąży przez najbliższy rok.
Ale ja przecież byłam jeszcze długo przed trzydziestką! W związku, ale z Niemężem.
Ta sytuacja mocno mnie zmieniła. Przestałam myśleć, że jestem nieśmiertelna i panem własnego życia. Spokorniałam... Nie nad wszystkim jestem w stanie zapanować. Nie wszystko jestem w stanie zaplanować i zrealizować z sukcesem.
I oto jestem tu. Ponad 2 lata starając się o dziecko. Przed 30. Wcześniej z Niemężem, dzisiaj już z Mężem.
Niestety moje częste zagraniczne wyjazdy służbowe nie sprzyjały. Zdarzyły się "zmarnowane" cykle. Chociaż i wtedy Niemąż starał się, jak mógł, żeby przylecieć do mnie w odpowiednim momencie, na dzień czy dwa.
We wrześniu coś zaczęło mnie niepokoić. Pojawił się ból. Mój lekarz był wtedy na urlopie, więc poszłam na kontrolę do innego. Wychodząc z gabinetu, ze łzami w oczach i skierowaniem do szpitala w ręku cieszyłam się tylko, że Niemąż czeka z otwartymi ramionami. Diagnoza... Trzy i pół centymetrowa torbiel w jajniku.
Byłam załamana, jednak nie chciałam opierać się tylko na opinii jednego lekarza, w dodatku nie mojego lekarza, do którego jedynie mam pełne zaufanie.
W październiku poszłam na drugą konsultacje, mój lekarz stwierdził, że gdyby nie fakt, że mam jeden jajnik i nie rodziłam, sam zalecałby laparoskopowe usunięcie tego dziada, niemniej, podjął się leczenia farmakologicznego, diagnozując torbiel krwotoczną. Uspokoił mnie, wytłumaczył skąd to się najpewniej wzięło. Z gabinetu wyszłam z receptą i uśmiechem na twarzy. Nie pora na szpital
Wiadomość wyedytowana przez autora 4 sierpnia 2021, 08:43