Życie jest niesprawiedliwe. Z reguły podchodzę do trudności bardzo optymistycznie, wierzę, że cierpliwością i systematycznością można pokonać wiele trudności. W tym przypadku jest jednak inaczej... Wydaje mi się, że zrobiłam już wszystko co w mojej mocy, żeby się udało, ale się nie udało... Dlaczego to jest takie trudne? Dlaczego kobiety z wózkami, które mijam na ulicy nawet nie wiedzą co to faza lutealna, endometrium, LH, a mimo to pchają przed sobą wózek...? Dlaczego? Serce mi pęka jak widzę kobietę w ciąży. Myślę sobie wtedy, że gdy ja liczyłam dni płodne, mierzyłam temperaturę i czekałam na cud gdy pojawiało się kolejne plamienie przed miesiączką, ona cieszyła się z dwóch kresek na teście. To jest takie niesprawiedliwe... Nie wiem ile można jeszcze wytrzymać. Nie wiem ile ja i my razem wytrzymamy. Powoli temat ciąży robi się dla nas tematem tabu...Życie jest niesprawiedliwe.
Dość często zastanawiam się czy to czekanie i wystawianie nas na próbę cierpliwości ma jakiś głębszy sens. Czy chodzi o przetestowanie naszego wzajemnego zrozumienia, umiejętności radzenia sobie z przeciwnościami, które mają status beznadziejnych? Zaczął się kolejny cykl. Mam w sobie tyle nadziei, że się uda, że zastanawiam się skąd ona pochodzi i jak dużo jej jeszcze będę miała? Gdzieś kiedyś usłyszałam, że "każdy ma swój krzyż, który niesie". Czy oznacza to, że moim jest niemożność zajścia w ciążę?
czesc widze ,ze chyba czujemy to samo .... wydaje mi sie ,ze na temat wiedzy jak wspolzyc I co obserwowac by ulatwic zajscie w ciaze moglabym ksiazke napisac I doradzac kazdej ,ktora tego potrzebuje....I co mimo iz wiem I zaopatrzona jestem we wszystko,odzywiam sie zdrowo,nie pale,nie pije (no czasem lampke wina do obiadu na jakas okazje ) nic sie nie udaje.Jedno stracilismy w grudniu I od tamtej pory cisza.Mam cudownego Syna Nikolasa ma 3,5 roku I strasznie marzy mi sie rodzenstwo dla tego malego lobuza . Twoje odczucia znam jakby byly moimi wlasnymi I mam nadzieje,ze ktoregos dnia bedziemy ialy to szczescie ze zamiast wypatrywac @ zobaczymy 2 piekne krechy na tescie I w koncu zajmiemy miejsce tych Pan pchajacych przed soba wozki :) trzymam kciuki za Ciebie
uda sie... musi się udać
Witaj! ü mnie to samo,po stracie Dzidzi ani pol drugiej kreski nie widac :( nie mam juz sily,udaje przed M, ze wszystko jest ok ,wieczorami placze do poduszki.... ale przeciez cuda sie zdazaja..