Życie płata figle !!
O mnie: Witam, mam 29 lat. Trochę w życiu przeszłam, z perspektywy czasu myślę, że było więcej złego niż tego dobrego. Jestem bardzo silną osobą, tylko nieliczni wiedzą co przeszłam i jak się z tym wszystkim czuje. Nie rozpamiętuje na lewo i prawo, trzymam to w swoim serduszku i powtarzam sobie, że nikt inny jak ja sama świetnie sobie z tym wszystkim poradze.
Czas starania się o dziecko: Z mężem planowaliśmy ślub na czerwiec 2009 roku. Z racji tego, że staranie o dziecko może trochę potrwać, odstawiłam tabletki anty w styczniu. Pierwsza ciąża, wielkie zaskoczenie! pozytywny test w msju 2009 tuż przed samym terminem ślubu. Zajęci przygotowaniami, nie myślelismy, że to możliwe w tak szybkim czasie. Szczęście nie trwało długo, w 9 tyg.ciąży, tydzień przed weselem okazało sie, że serduszko przestało bić. Szpital, zabieg...i trzeba było się wziąć w garść,dopilnować uroczystość. Tłumaczenia, że tak się zdaża po odstawieniu antykoncepcji, że tak mysiało być, że to jeszcze nie ten czas. Druga ciąża, już wyczekiwana...3 miesiące po ślubie, we wrześniu znów okazało się, że spodziewamy się dziecka. Wszystko przebiegało prawidłowo, aż do momentu gdzie w 6 miesiącu dostałam silnych bóli podbrzusza. Tak więc, trwało to tak szybko, że po miesiącach od tego zdarzenia doszłam do siebie. Trafiłam do szpitala, kroplówki, tabletki, ciągłe usg czy jest poprawa. Moja kruszynka tak bardzo spieszyła się na świat, nie słuchała jak mamusia ją błaga, żeby jeszcze w brzuszku pomieszkał. Niestety w 22 tygo dniu zaczął się poród. W lutym 2010 roku urodziłam śliczną córeczke Lenę, choć widziałam ją tylko ułamek sekundy, zdążyłam ja pokochać tak bardzo mocno. Znowu sobie tłumaczyłam, że tak musiało sie stać, że Bóg ma dla mnie jakiś wyjatkowy scenariusz. Nie poddałam się, walczyłam dalej... i we wrześniu 2010 roku na nowo byłam w ciaży. Szczęście ogromne, strach przed tym żeby teraz było już dobrze. Brałam luteine, lecz i to nie pomogło, a historia lubi się powtarzać, jak i mocno zaskakiwać. W 12 tyg 24 listopada 2010 roku, okazało się, że serduszko nie bije. Na nowo szpital i resztę już każdy zna. Poddałam się na chwilę, dałam odpocząć organizmowi, żeby się wzmocnił i był gotów do następnych prób. Los bardzo mnie polubił i dał jeszcze jedną dawkę mocnych nerwów...W czerwcu 2011 roku zmarł mój mąż. Minęło już 2,5 roku, ułożyłam sobie jakoś to moje pełne niespodzianek życie. Poznałam wspaniałego chłopaka, który bardzo mnie wspiera i strasznie mnie kocha. Jestem z nim bardzo szczęśliwa. Planujemy ślub, a wiedzac że starania o dzidziusis mioże troszeczke potrwać, wieęc zaczeliśmy się starać. Na poczatku nie zwracaliśmy na to uwagi, że sie nie udaje, aż do momentu że tuż po owulacji przy każdym stosunku leciała ze mnie żywo czerwona krew. Wybralismy się do lekarza. Dostalam duphaston na wyregulowanie.W 2 miesiącu clo, teraz mija drugi miesiąc starań z clo....Mamy wielką nadzieje
Moja historia:
Moje emocje: Pozytywnie nastawiona do życia. Zawsze chętna do wysłuchania innych,. Uśmiech nie schodzi mi z ust :-) Bo wierzę, że kiedyś los się do mnie uśmiechnie.