Rano test owulacyjny znowu wyszedl pozytywny. Trzeba będzie chyba zlamac harmonogram i dzis zaznaczyć serduszko...
Dlatego, ze jestem strasznie rozdarta w środku. Z jednej strony jestem bardzo szczęśliwa, ze jestem mama tego wspaniałego chlopca, a z drugiej smutek zalewa moje serce, bo... tyle czasu sie staramy o dziecko i nic. Tzn tu jest chyba problem- ja sie staram. On nie. Za nic ma to co mówię mu o wspomaganiu nasienia. Że trzeba dbac o siebie. Zeby nie żłopał tyle piwska. Jak krew w piach. Mowi mi, ze sobie pije, bo urlop. Bo weekend. Bo cos tam. Zawsze sie znajdzie powód. Wnioskuje, ze z jego strony to nie jest prawdziwe pragnienie dziecka. Jak się chce, to robi sie wszystko by to marzenie spelnic...
Wiecie co teraz zrobie? Zrobie sobie herbate, usiade na balkonie, poslucham strasznie smutnej muzyki, którą jakis sasiad puścił i w ciszy zaczekam na D.
Kubunio śpi...
Wieczorem napiszę Ci o otwartych szeroko oczach i otwartym sercu. :*
Miłego dnia!
Usiadlam wczoraj na tym balkonie. Z herbata...z różańcem w ręce. Ksiezyc swiecil bardzo mocno... było też kilka gwiazd. Pomodlilam sie do Maryi. Ona jako matka i kobieta lepiej mnie zrozumie. Przez całą dziesiątkę łzy leciały mi po policzku. Wielkie jak grochy, gorące jak żar. Powiem Ci o co ją poprosiłam, bo masz z pewnością takie same marzenia jak ja. Poprosiłam ją, by pomogla mi w tym wszystkim. Chcialam by D zrozumial, ze doczekanie sie maluszka to wspanialy dar. Dar życia. Powiedzialam tez, ze jesli on nie jest dojrzały do tego by być ojcem, to aby narazie tej ciąży nie było. Uniose to. Nie chce drugi raz - a tak bylo podczas poprzedniego wziazku i ciazy i wychowywania Kubsona- zostac z wszystkim sama. Martwić sie za dwoje, chciec za dwoje, kochac za dwoje, cierpiec za dwoje, byc matką i ojcem jednocześnie. Nie chce tego...
Na koniec poprosilam, aby sie stawiła za mna u Boga i aby spelnilo sie mohe marzenie bycia po raz drugi matką.
Na koniec tej myśli...spadla gwiazdka z nieba.
Niewiele z Was tu trafia na ten moj marny pamietnik, ale jesli juz tu jesteś- otwórz serce na dobro, otwórz szeroko oczy i zauważ to, czego dotąd nie widziałaś, a spostrzezesz ile cudów dookoła nas sie wydarza i ile znaków przemawia za tym, aby mocno wierzyc... w siebie, w marzenia, czy tez w Boga.
Dzis byliśmy na badaniu nasienia. Juz po wywiadzie zakwalifikowali D do programu testowania tabletek na poprawe parametrów nasienia. 11 lat kolarstwa i leki na nadciśnienie ktore w skladzie maja substance zle wplywajaca na plemniki.
We wtorek wyniki. Czekam na wyrok. Nie pamiętam kiedy tak plakalam jak dzis. Najzwyczajniej w swiecie boje sie, ze to o czym marzylam zostanie w swerze marzeń juz na zawsze...
Nie potrafie sie sama juz pocieszyc. Czarno to wszystko widze. Czarno...
Grzebie po internecie. Czytam czytam czytam.
Mam plan. Androlog. Drugie badanie w laboratorium niezaleznym czyli poprostu w szpitalu. Zrobimy oboje posiew na bakterie... panel hormonow. Ja zrobie zdroznosc. Juz mam skierowanie.
Jest opcja ze to moze zylaki... bo jednak wyniki makabryczne....
Bedzie dobrze. Bedzie dobrze. Powtarzam tak sobie...
To jest gorszy dzien. Jeden z wielu... musze D namowic na jeszcze jedne badanie nasienia tym razem w niezależnym laboratorium. Musze...
Drugi swiat to ten bardziej optymistyczny, w ktorym znowu zauwazam objawy ciąży. Wczoraj byl 7 dpo i mialam dosc duzy spadek temperatury, poczym dzis podskoczyla na nowo. Co w tym widze? Ty juz wiesz...bo przeciez przeczytalas juz w "internetach" wszystkie wczesne objawy ciąży. Wiec wiesz...to moze byc zagniezdzenie.
Wczoraj, kiedy to bylo to moje "zagniezdzenie" kolo 10 rano dostalam taki skurcz...jajników? Macicy? Od rana przyczepila sie do mnie biegunka ( ha! To tez moze byc objaw zagniezdzenia. Przeciez ogladnelas juz setki ciazowych cykli i dalo sie to zauwazyc, ze w ten dzien dziewczyny mialy z tym problem). Reszte dnia przespalam. Wieczorem strasznie swedzialy mnie sutki. Do tego stopnia, ze nie moglam sie ich dodrapac haha. W koncu scisnelam jednego i..polecialo mleko! No to sie usmialismy. Chyba mi laktacja wraca xD Bubek nie je juz cycusia od marca. Cos sie pokrecilo.
Reasumujac dzisiejszy dzien. Dalej trzyma nas optymizm. Prowadze zycie w dwoch swiatach. W tym urojonej ciazy i tym realnym gdzie walczyc o nasionka musimy z calych sil!
...do prychiatry chyba musze isc xD
Mialam wczoraj ten optymizm ze cud sie zdarzyl... ale ten spadek to zwykly przypadek. Czas wziac sie w garsc i zmienic prace. Na tym sie teraz skupie. Mam dosc zbierania z ulicy tej zaszczanej patologii. Jak człowiek moze sie tak upodlic?! Mam dosc roznych aspektow swojego zycia.
Wczoraj siostra dala mi tabletki na nadmiar wody (mam z tym problemem) i powiedziała ze jej sie juz nie przydadza bo chyba w ciazy jest...
Ciesze sie a jednocześnie to cholernie boli. ENTER.
Nie rozumie mnie. Nie rozumie ze stracenie szansy na macierzyństwo jest dla mnie przegraną. Porazka życiową.
Wszystko to porazka. Dno. Nic. Zero.
Dzis mamy kolejna rocznice... wczoraj bylismy w kinie, dzis J szykuje kolacje przy swiecach. Postaram sie nie myslec oo innych rzeczach... tylko o nas... choc to trudne jest.
Dzis mam termin @ wyznaczony przez of. Nie czuje sie na okres wiec blizsza jestprzepowiednia flo- ze w poniedziałek to nastapi. Zatem czekam cierpliwie... choc staram sie z usmiechem to przyjac to... z jednej strony jest co raz ciezej, z drugiej zas latwiej mi jest sie godzic z mysla o kolejnej miesiaczce. Chyba musze zaakceptowac to co jest nam dane, a w zasadzie nie jest nam dane...
Zadanie na kolejne dni- nauczyc sie zyc z bólem.
Edit.
Mama mojego jest bardzo pro kosciol. Najpierw slub później dziecko. Mimo iz samej zdazylo jej sie odwrotnie.... o naszych problemach nie wie. Poszlismy w odwiedziny. Jakiez piekne powitanie otrzymalam- zachodz zachodz (w sensie zebym do domu weszla), zachodz ale nie w ciąże hehe.
......no ku@@wa ubawilam sie...
Wiadomość wyedytowana przez autora 29 września 2018, 17:00
Misiek mnie rozsmiesza bo ja zartuje ze w ciĄży jestem a on sie smieje z kim? Dobrze ze go humor nie opuszcza. Jade oddac rodzicom zelazko bo rano nam nasze wywalilo xd a J pierwszy dzien w nowej pracy i takie przygody z rana xD musiala mama nam przywozic zelazko swoje bo ja w pracy J mial odwiezc kubsona do przedszkola i..pojsc do pracy w pogniecionej koszuli xD
Teraz mamy 13 dc. Wydawalo mi sie ze owulacja byla wczoraj ewentualnie dzis. Paskudnie sie czuje. Depresja.nic nie cieszy... Nie potrafie znaleźć w sobie spokoju i tej wiary, ktora chciala mi przekazac Babcia. Nie potrafie. Caly czas w glowie mam jedno slowo, ktore niszczy mi caly dzień- Oligoasthenozoospermia.
Czytam znowu te same artykuly, pocieszam sie wpisami dziewczyn, ze zaszly w ciaze naturalnie, bo byla poprawa....
Musze mojego wyslac na kolejne badanie nasienia. Ale to w nastepnym tygodniu bo teraz juz po zielonych dniach chce go przetestowac w domu czy faktycznie ma tylko 1,4 ml upustu... jak sie nie staralismy to zalewal po brzuchu a tu maial jakby splunął....
Nic juz nie wiem. Ide po kanapke z nutella.
Wczoraj mialam glupi sen- niedźwiedź, ten przyjaciel Maszy ( kto dzieci ma i oglada z nimi bajki ten kojarzy) stanął przede mna i powiedzial " musisz za kilka dni zrobic progesteron, bo jak nie to tylko in vitro. Invitro. In vitro..." i ten poglos in vitro tak dlugo brzmial... dobrze ze D mnie obudzil... caly dzien zlecial na depresji. D wieczorem wrocil do domu,polozylismy Bubsona spac. Oczywiscie z nim zasnelam, wiec D musial mnie budzic, bo pilnuje dni plodnych i mowil ze mamy szanse. ( Boze, on tak wierzy, ze uda nam sie naturalnie...) Wstalam, wykapalismy sie razem , a pozniej kochalismy sie w sypialni. Nie myslalam wtedy o niczym. Lubie ten nasz seks.
Czuje, ze juz po plodnych jest. Juz niem mam melodii do przytulanek....
MAM DOSYC ŻYCIA W TRÓJKĄCIE. Ta Oligoasthenozoospermia doprowadza mnie do skraju. Nie wiem ile jeszcze zdolam udźwignąć. Mialam jedno marzenie w zyciu- miec dzidziusia z D. Widocznie zbyt wiele chce. Serce mi peka jak widze ze on mimo tego ze wolałby schabowego pije koktajl z chia i mango i owocow ktorych nie potrafie nazwy przytoczyc ale ponoc wiele witamin maja.
Mam teraz jedna nadzieje, zeten jego wysilek zaprocentuje...
W nastepnym miesiacu mam zamiar wdrożyć mu L- karnityne mace i Q10 w odrebnych pastylkach.
Jeszcze troche i w nocy bedziemy swiecic oboje bo tych wszystkich tabletkach.
Tymczasem odprowadzilam dzis kubsona do przedszkola na 8.30, wrocilam zjadlam sniadanie, poczytalam o in vitro ktore w snach niedźwiedź mi proponuje i zaznelam na kolejne 4 godziny. Obudzil mnie telefon. Mam spiaczke afrykanska...
Wczoraj policzylam. W ostatnim badaniu wyszlo nam 28 tysiecy zywych plemnikow, tych w ruchu postepowym. Zakładając zło, ze morfologia z tego bylaby 1 procent to w sumie 280 plemnikow ma szanse polaczyc sie z komorka jajowa... z przeciez wystarczyjeszcze tylko jeden... hłe. Jestem mistrzem w optymistycznych wersjach i pocieszaniu...się. nieby liczę sie z tym , ze trzeba zbierac na in vitro, a z drugiej strony przeciez cuda sie zdarzają.
Ja pitole jakie to wszystko jest niesprawiedliwe.
Temperatura odbila. Nie wiem czy spadek byl jednodniowy bo wczesniejsza mam zignorowana. Grunt ze pozniej odbilo. Mi chyba tez xD
W sobote bylismy na weselu mojej przyjaciolki. Przesiedzialam. Non stop disco polo! Wybaczcie jesli ktoras z Was jest fanka, ale ja po prostu nie trawie tej kategorii muzyki. To nie muzyka. Umpa umpa umpa umpa i bez sensowne slowa. Bez komentarza.
Tydzien do terminu okresu. To jest taki moment kiedy wszystkimi mozliwymi mocami chce zeby temperatura rosla i rosla , a nadzieja krzyczy- teraz sie udalo, napewno!
Jednak mam tez ta druga strone- gdzie sama sie hamuje z emocjami i stara. Sie nie nakrecac...choc nie zawsze wychodzi, bo czesto juz ukladam scene kiedy mowie D, ze w koncu sie udalo i będzie tatusiem. Eh...
Super portal !
Byłam w tym miesiącu w Czestochowie na pielgrzymce.. i powiem Ci, że wiara duuużo daje.. ja teraz wiem po prostu wiem, że w końcu uda mi sie zostać mama.. w końcu powierzyłam tę prośbę Matce Boskiej.. jestem wierząca, gorzej z praktyką.., ale teraz codziennie mówię choćby część różańca i lepiej mi z tym..także trzymam kciuki :*
Ja też byłam w Częstochowie 2 razy w tym roku i też Mamie powierzyłam moje problemy z poczęciem
Ostatni raz byłam teraz 14 sierpnia u Mamy prosić o dar potomstwa
A dziś rano w 25 DC 2 kreski na teście
Chciałabym, żeby tak jak Tobie babcia, mi przyśniła się mama. żeby mnie porządnie opierdzieliła za negatywne myślenie. Zawsze po czymś takim stawałam na nogi i wszystko mi się udawało :) Po przeczytaniu Twojego postu też odmówiłam dziesiątek różańca. Dawno tego nie robiłam. Powodzenia :)
Mi wiara bardzo pomogła. Nigdy nie zwątpiłam że się uda, a na swoje szczęście czekałam 7 długich lat. Jestem w 25tc po ivf i mimo że nasza religia potępia ivf to ja się gorąco modliłam nie o cud ale o to by lekarze mi pomogli i procedura się powiodła. I Pan Bóg mnie wysłuchał, nie natychmiast, ale nauczył cierpliwości. A więc dużo wiary , wytrwałości i cierpliwości życzę;)