słuchajcie czy któraś z was miała podobną sytuację? Jestem w 18 t.c., 5 tygodni temu miałam na wizycie pobieraną cytologię i na tej samej wizycie lekarz stwierdził stan zapalny i powiedział, że to grzybica, przepisał clotrimazol. Nie miałam wtedy żadnych objawów oprócz upławów, które towarzyszą mi od początku ciąży i może rzeczywiście czasami były grudkowate ale myślałam, ze to od luteiny. Dzisiaj odebrałam wynik i jest napisane, że rozmaz NIE NADAJE się do oceny, jest nieczytelny z powodu licznych komórek zapalnych. Zalecenie żeby powtórzyć badanie po leczeniu. Czy przy grzybicy naprawdę aż taki stan zapalny może występować, ze nie można odczytać cytologii? Ja przed ciążą miałam zawsze 2 grupę i zazwyczaj było coś tam napisane, że stan zapalny ale nie miałam, takiej sytuacji nigdy żeby cytologia była zupełnie do niczego ze względu na liczne komórki zapalne. Ginekolog cały czas się upiera, ze to grzybica i teraz przepisał mi gyno femidazol. Od czasu do czasu czuję lekki świąd ale na pewno nie mam takich objawów, ze chodzę po ścianach dlatego bardzo zaskoczył mnie ten wynik.. Boję się żeby to nie była infekcja bakteryjna bo ta jest bardziej niebezpieczna dla dziecka. Ale oczywiście lekarz nie zrobi posiewu bo po co
Mówi tylko, ze w ciąży tak niestety czasami jest, ze infekcje lubią nawracać ze względu na obniżoną odporność ale ja uważam, ze skoro stan zapalny jest na tyle zaawansowany, że cytologia nie wychodzi to chyba coś tu nie halo jest i przydałoby się ten posiew jednak zrobić żeby chociaż wiedzieć co leczyć. Z dzieckiem na szczęście wszystko w porządku ale to nie zmienia faktu, że się martwię