Naturalny poród zakończony cesarką
-
WIADOMOŚĆ
-
Dagn smutno się robi jak się czyta Twoją historię, ale życzę Ci żeby następny poród był lepszy. Na pewno tak będzie.
Ja na razie nie planuję drugiego dziecka, ale jeśli takie plany się pojawią to bardzo chciałabym spróbować rodzić sn.
Zgadzam się z Karolą, cc to też poród, połóg często jest trudniejszy niż po porodzie sn, a burza hormonów dotyczy każdej matki, nieważne jak rodziła.
Karola ja na chłodno umiem do tego wszystkiego podejść racjonalnie, gorzej jak wpadam w jakiś dołek. Jak u Ciebie mam chwile euforii a potem płaczę. Mąż wspiera, ale chyba nie do końca rozumie mój stan. Cóż.. muszę to przetrwać.. Tak jak u Ciebie pewnie z czasem będzie lepiej. -
nick nieaktualnyDziękuję za Wasze słowa Ciebie, Diewuszka, kojarzę z październikówek Podczytuję czasem Wasz wątek, bo niebawem pieluszki i kupki będą znów moją rzeczywistością. Czy słusznie obiło mi się o oczy, że rodziłaś/miałaś zamiar rodzić w SZWG ?
Jak mi wszystkie tak ładnie życzycie, to jestem pewna, że będzie dobrze Armię leków mam już przygotowaną, bo lekarz twierdzi (a ja się z nim nie kłócę), że choroba po porodzie wróci ze zdwojoną siłą.
Ten miesiąc po porodzie, Diewuszka, to się może różnie układać niestety. Śmieję się z psychem, że wtedy niemal każda kobieta ma zaserwowany dwubiegunowy rapid cycling w pigułce. Czyli coś, co bez tabletek jest moją codziennością
Jeśli masz potrzebę to wyj, nie wahaj się bliskich prosić o pomoc. Śpij wtedy, kiedy śpi Kubutek. Znajdź sobie jakiś miły serial, przy którym będziesz go usypiać. To takie proste rzeczy, które mi jako-tako pomogły te prawie 5 lat temu.
Fajnie, że mamy tak dużo różnych wątków na forum i możesz się wygadać
Życzę Ci, żeby się ułożyło i psychologicznie, żebyś nie musiała do leków się uciekać, i z kp, jeśli Ci zależy.
Przesyłam słoneczne uśmiechy
-
Dagn dokładnie, rodziłam w tym szpitalu, czyżby to były jakieś Twoje strony?
Myślę, że musi być lepiej. Trochę się tylko boję bo mąż w przyszłym tygodniu wraca do pracy i zostaję sama z dzieckiem, pewnie będzie trudniej. U mnie to jeszcze bardzo wcześnie więc nie oczekuję, że od razu będzie super. Poza tym ja przed ciążą i w ciąży do 8 miesiaca byłam bardzo aktywna. Praca jedna, druga, korepetycje językowe, fitness itp. A teraz tylko dom i dziecko. Czasem mam poczucie, że coś utraciłam, co jest o tyle bez sensu, że staralismy się o naszego synka dość dlugo. No i kocham go przecież ponad wszystko. Ale myśli są jakie są.
Niech dzisiejszy słoneczny dzień nastroi nas pozytywnie. My biegniemy zaraz na spacerek -
nick nieaktualnyBardzo moje strony, bardzo mój szpital Jak się dobrze rozpędzę, to w 15 minut się sturlam prostą drogą na IP
Proszę, powiedz mi, że żarcie się poprawiło...
Miłego spacerku Póki nie ma dzikich śniegów, to korzystajcieWiadomość wyedytowana przez autora: 22 listopada 2016, 13:12
-
No to fajnie, że masz tak blisko Ja miałam do przejechania prawie 50 km, ale warto było. Z samej opieki jestem bardzo zadowolona. Jedzenie w porządku. Zupy bardzo pyszne, drugie dania ok, generalnie ja nie narzekałam.
Ze spaceru właśnie wróciliśmy. Piękna pogoda dziś. Może w grudniu jeszcze się załapiesz -
No wychodzi na to, źe Dagn urodziła
Karola u mnie w porządku, mam chwile słabości tylko czasami. Ostatnio naszło mnie, że mogłam nie podpisać zgody na cc i próbować dalej rodzić sn. Wiem, że to by się mogło źle skończyć. Ja jestem w miarę drobna a synek urodził się naprawdę spory (4,73 kg), był źle wstawiony w kanał rodny i spadało mu tętno a poród nie postępował. No ale jak się rozryczałam to nie myślałam logicznie. Wiem, że jeszcze nie jestem pogodzona z tą sytuacją tak na 100%. Jak mówię komuś, że miałam cięcie to czuję pewnego rodzaju wstyd. Ale może kiedyś poczuję, że mimo wszystko dałam radę. Na razie na to za wcześnie. -
nick nieaktualnyDiewuszka
uszy do gory, to w jaki sposob urodzilas dziecko nie ma znaczenia. Pomysl sobie jak na mnie zie patrza jak mowie ze mialam 2 ciecia a ja nie mam najmniejszego zamiaru sie tlumaczyc ludziom dlaczego vo co ich to obchodzk moj 1 pprod tez jak u ciebie sn zakonczony cc , 22 godziny prob bezskuteczne, 2,5 g bole parte, znik tetna u dziecka, szynka akcja xo zrobic ?
Dlatego powiedzialam sobie w duchu ze drugiego dziecka nigdy nie naraze tak jak pierwszego dla mojej satysfakcji zwbym mogla powiedziec urodzilam sn. Najwidoczniej nie bylo mi to dane, a blizna na moim ciele tylko oznacza to ze w moim ciele pod moim sercem wynosilam dwojke wspanialych malych ludzi ktorym dalam nowe zy cie i dalam sie dla nich "pociac" zey mogli pezyjsc na swiat . I jestem z tefo dumnadiewuszka86 lubi tę wiadomość
-
Dzięki Sarcia. Ja wiem, że tak musiało być. Mój gin powiedział mi, że mam dziękować Bogu, że zrobili mi cc. Zdrowie najważniejsze, ale emocje robią swoje, czasem logiczne myślenie jest na drugim miejscu. I mi nie chodzi tylko o moje dobre samopoczucie, że urodziłabym sn. Żal mi, że moje dziecko nie dostało z porodu tego co najlepsze. Ale jest zdrowy to mój priorytet. Z czasem pogodzę się z tym w 100%.
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualnyNo więc tak, wydobyli małego
Już od kilku dni jesteśmy w domu i próbujemy się jakoś wszyscy poogarniać. Sewenio jest dość grzeczny, póki co ładnie śpi w nocy, tylko kąpiele mu nie pasują
Co do samej operacji, było ciężko. Zrosty po poprzedniej cc są na tyle masakryczne, że i tak cud, że zaszłam w ciążę i ją utrzymałam Zasadniczo mogliby je wyciąć, ale dostałam krwotoku (który nota bene widziałam przez ułamek sekundy, jak pokazywali mi synka... nie życzę nikomu takich widoków ) i jakby się za to zabrali, to mogłabym wyjechać ze szpitala nogami do przodu
Tym samym zmuszona jestem zamknąć interes pod tytułem "dzieci", poczekać aż mi się moje leki rozkręcą na spokojnie i nieco wyjdę z tego syndromu ocaleńca, w który wpadłam
Pozdrawiam Was ciepło i przepraszam, że dopiero teraz się odezwałam -
Dagn właśnie zastanawiałam się jak to jest przy drugiej cesarce. Dobrze, że wszystko szczęśliwie się zakończyło, ale z tego co piszesz stresów Ci nie oszczędzono. Najważniejsze, że maluszek jest już z Wami. Mój Olek też na początku nie lubił kąpieli a teraz jest w swoim żywiole Trzymaj się ciepło!
-
Ja nawet nie będę mogła spróbować SN, bo jest zbyt duże ryzyko. Dzisiaj poszłam na indukcję, a okazało się, że jest wielowodzie, makrosomia i brzuszek aż 7 cm większy od głowy. Prawdopodobnie uszkodziliby mi dziecko, mnie lub jedno i drugie. W trzech szpitalach w Warszawie nikt nie chciał się podjąć próby indukcji... Straciłam złudzenia, jutro cc. Płaczę prawie cały czas od kilku godzin i nie mogę się z tym pogodzić... Boję się depresji poporodowej i tego, że odtrącę to dziecko. Wiem, to straszne, ale takie myśli mnie nękają...Klementysia 2015 psn
Matylda 2016 cc
Jaśmina 2018 psn
Aurora 2021 psn -
Polkosia rozumiem aż za dobrze. Ja całą ciążę nastawiałam się na sn. Próbowałam rodzić naturalnie przez kilkanaście godzin, ale poròd nie postępował. Dopiero wtedy zrobili mi usg! 4200! Jako, że jestem raczej drobna to decyzja o cc. Kubuś urodził się z wagą 4730. Mój lekarz powiedział, że mam dziękować Bogu, że zrobili cc. Inaczej miałabym problemy z oddawaniem moczu, współżyciem i milionem innych rzeczy. Pierwsze 2 tygodnie po porodzie były najgorsze, czułam że nie dałam rady jako mama. Dużo płakałam, czułam wstyd. Do dziś się z tym nie pogodziłam. Ale bezpieczeństwo najwaźniejsze. Jakby dziecku coś się stało to nie darowałabym sobie. A tętno mu już zaczynało spadać za bardzo momentami.
Takźe nie rób sobie wyrzutów. Będzie dobrze a z czasem się pogodzisz z tym. Mi się jeszcze nie udało, ale jest lepiej. Trzymam za Ciebie kciuki -
Aga nie bez powodu natura wymyśliła, że dziecko rodzi się w taki a nie inny sposób. Cc to operacja i jest większym szokiem dla dziecka niż poród naturalny. Wiadomo, że bezpieczeństwo dziecka najważniejsze, o czym już pisałam. A uczucia uczuciami. Jeśli miałaś cc i od razu to zaakceptowałaś to chwała Ci za to. Jeśli miałaś poród sn to, bez urazy, nie zrozumiesz do końca o co nam chodzi. Tu w grę wchodzą emocje i poczucie, że nie dałyśmy rady na samym początku drogi zwanej macierzyństwem. Z czasem jest lepiej i pewnie kiedyś będę z siebie dumna w 100%. Inaczej nie mogło być, co nie znaczy, że nie możemy sobie pozwolić na negatywne emocje. Każda z nas to tylko człowiek, nie wszystko da się sobie ot tak przetłumaczyć.
-
polkosia, jak tam u Ciebie? Widzę po suwaczku, że córeczka jest już z Tobą Piękne mają imiona Twoje dziewczynki. Odezwij się jak będziesz miała siłę. Trzymam kciuki za Ciebie i Twoje dobre samopoczucie!
Wczoraj minęło dokładnie pół roku od kiedy mój synek pojawił się na świecie. Wiecie, że myśli o tym dniu bardzo często do mnie wracają? Nawet dziś w tv leciał program przyrodniczy, ten sam który leciał w dniu kiedy zaczął się poród (pamiętam dokładnie, bo był tam wątek rodzącej świnki morskiej, której partner towarzyszył podczas porodu . Pamiętam jaką zupę zrobiłam tego dnia, jaki film obejrzeliśmy z mężem, jak liczyłam skurcze, jak miałam rozwarcie na 8 cm, jak parłam...i jak nie dałam rady wyprzeć synka na świat. Ale dzisiaj myślę o tym nieco inaczej. Nadal towarzyszą mi emocje ale nie czuję się zła czy przygnębiona. Jak widać, wszystko potrzebuje czasu. Jednak jeśli dziewczyny same nie dajecie rady, a czas nie leczy ran, to może warto spotkać się ze specjalistą. Może się zdziwicie (a może nawet wyśmiejecie) ale jestem psychologiem, a mimo tego "depresja poporodowa" mnie nie ominęła, ale jak to mówią- szewc bez butów chodzi. Wiecie co mnie podnosi na duchu? że na pewno zdecydujemy się na drugie dziecko i będę próbowała urodzić siłami natury. Ale to dopiero za jakiś czas a jeśli się nie uda...to na pewno jakoś się do tego przygotuję psychicznie. Wydaje mi się, że to właśnie kwestia przygotowania. Jeśli mamy odpowiednio dużo czasu żeby oswoić się z czymś, to na pewno łatwiej nam będzie to zaakceptować, niż wtedy kiedy nas weźmie coś z zaskoczenia.
Agatrójmiasto, jeśli nas nie rozumiesz, to chyba ten wątek nie jest dla Ciebie. Tu spotykają się mamusie, dla których cc było (i jest) wielką porażką. Kobiety różnie podchodzą do tej kwestii, więc może dlatego trudno Ci nas zrozumieć, bo ty należysz do grupy "najważniejsze, że zdrowe". To chyba najczęściej powtarzane zdanie, które słyszałam od wielu osób, kiedy opowiadałam o swoim porodzie.
diewuszka, Ty to klocuszka urodziłaś! Nie powinnaś mieć sobie nic do zarzucenia. Mój maluch ważył zaledwie 3070 g, a i tak nie dał rady wyjść "normalnie".
-
nick nieaktualnyOk, update mój po połogu Tak, tak, najkrótszy połóg świata
Po tej cc już na 3 dzień śmigałam wyprostowana, ogarniałam syna i siebie, rana dość fajnie się goiła. Potem niestety mi wyszedł jakiś krwiak, zrobiliśmy wymaz z rany i tam bakteria zapalenia płuc (w ranie pooperacyjnej, wtf ?), więc na szybko zmiana antybiotyku.
Krwiak się wchłonął, infekcja minęła, blizna wygląda super. Ja też wyglądam i czuję się lepiej, niż po tym cc sprzed prawie 5 lat. Jestem pewna, że zrobiły mi doktorki jakąś mini liposukcję, tylko boją się przyznać
Normalnie jestem w stanie brzucha dotykać, nic nie boli, nie swędzi, nie mam czucia tylko w jednym miejscu
Seks zaliczony, wyrobiliśmy się przed pierwszym okresem (i przed skokiem rozwojowym tygodnia, przez który Seneś robi się lekko wrzaskliwy i nieodkładalny) Tyle fajnie, że nie czuję się jakaś węższa i ściśnięta, a po pierwszej operacji miałam takie wrażenie.
No i tyle u mnie na szybko
Btw, Karola, dla mnie cc nigdy nie było porażką akurat. Było wybawieniem od bólu i bezsilności, tak samo jak mm było wybawieniem od nieprzespanych nocy ale jestem w stanie zrozumieć kobiety, dla których zarówno niemożność sn, jak i kp jest swego rodzaju oznaką niespełnienia.
Pozdrawiam Was wszystkie Polkosia, z zapartym tchem czytałam o Twoich perypetiach, ale siły mi brakło do pisania na grudniówkach. Wiedz, że byłam z Tobą myślami i kciukami od 23 grudnia do samego końca
Wszystkiego pięknego w Nowym Roku dla Was i Waszych dzieciaczków :*
-