Hej dziewczyny.
Dziś rano ujrzałam na teście dwie szalone kreski. Wszystko byłoby pięknie gdyby nie fakt że w piątek wykonałam RTG kręgosłupa... Przed zdjęciem dwa-trzy dni przed robiłam testy i były negatywne, a przed RTG miałam wykonane usg brzucha (kamica woreczka żółciowego) no i lekarz stwierdził że lada chwila będzie okres, bo widzi zgrubiale(?) ścianki macicy.. W sumie sama jakoś już czułam, że zaraz mnie zaleje
A tu taki psikus... Zamiast cieszyć się, to ja jestem teraz klebkiem nerwów, czy przypadkiem nie przyczyniłam się do uszkodzenia płodu...
Czy któraś z Was miała taki przypadek, że zrobiła zdjęcie rtg, a potem okazało się że jest w ciąży?
Czy wszystko dobrze się skończyło?
Bardzo się boję, w środę idę do lekarza, mam nadzieję że jednak podniesie mnie na duchu i wszystko będzie ok..