Mężowie w staraniu się o dziecko
-
Cześć
Staramy się z mężem o 1,5 roku o dzidziusia. Ja od około pół roku każdą miesiączkę witam z płaczem. Mam poczucie wewnętrznej porażki, żalu, niezrozumienia. Mój mąż opierdziela mnie za to. Twierdzi, że osoby okazujące słabość nie osiągają celu, że powinnam dać na luz, że jestem słaba, niecierpliwa i nie mam prawa do smutku. Czy on ma racje? Czy rzeczywiście nie nienormalnie reaguje. Czuje się przez niego niezrozumiana. I oprócz wewnętrznego żalu czuje poczucie winy, że wogle mam ten żal. Tłumie wtedy łzy i muszę sobie z tym poradzić sama.
A jak wasi mężowie? Jakie macie doświadczenia? -
nick nieaktualnyPrzykro mi, że tak reaguje Twój mąż bo przecież właśnie od swoich partnerów oczekujemy zawsze największego wsparcia!
My już mamy synka i to właściwie mój M. bardziej lgnie w kierunku drugiego dziecka.
Myślę, że każdy kolejny okres przeżywa nawet bardziej niż ja.
Ale powiem Ci, że po porodzie dopadł mnie Baby Blues i wtedy, kiedy go bardzo potrzebowałam to niestety też nie spotkałam się ze zrozumieniem. Cóż , wszystko zależy od samego człowieka..
Dużo siły życzę i nie płacz!
-
Przede wszystkim nie daj sobie wmówić, że nie masz prawa, by przeżywać smutek po swojemu. Każdego miesiąca przeżywasz stratę, mimo że realnie w ciąży nie byłaś. Ale to nie ma znaczenia. Absolutnie nie możesz mieć wyrzutów sumienia, że boli cię ta sytuacja. Każdy przeżywa to po swojemu. Po jednym to spłynie, a inny będzie rozpaczał. Oczywiście spróbuj nad sobą popracować, pomyśleć, że na wszystko przyjdzie czas, uspokoić się i oderwać myśli. Zrób to dla swojego zdrowia i dobra, bo sama pewnie czujesz, że niczego dobrego nie przynosi takie zamartwianie się. Głównie dla siebie to zrób.
Mój mąż akurat jest dla mnie najwspanialszym wsparciem. Rozumie mnie, wygrzebuje z dołków. Brak mi słów, żeby powiedzieć jak bardzo mi pomaga przez to przejść, a przecież jego też ta sytuacja dużo kosztuje. Może porozmawiaj z mężem na spokojnie. Bez łez,w spokojnej atmosferze. Wytłumacz mu co czujesz. Nie wtedy,gdy masz kryzys,gdy płaczesz i rozpaczasz. Faceci często od razu spinają się na widok kobiecych łez. Na spokojnie. A jeśli to nie pomoże myśl o sobie. Masz prawo przeżyć smutek,a później podnieść się i walczyć.
6.12.2022 💔 puste jajo
28.06.2024 💔 Zuzia 16 tc -
nick nieaktualnyAbsolutnie nie chcę potępiać Twojego męża, bo mój jest dla mnie ogromnym wsparciem.
Staram się też Twojego męża zrozumieć. Mężczyźni zupełnie inaczej podchodzą do wielu spraw, też u nas wiele było takich sytuacji, gdzie chciałabym, żeby zareagował inaczej.
Masz prawo do przeżywania smutku, masz prawo mieć żal do męża za brak wsparcia, natomiast może trzeba się zastanowić, czy ten żal nie jest właśnie winny temu, że mąż akurat reaguje w ten sposób a nie inny? Zazwyczaj wina leży po dwóch stronach, więc może po prostu brakuje wam wzajemnego zrozumienia.
Ja w ostatnim cyklu się podłamałam, poleciały łzy, częściowo przy moim mężu, a częściowo w samotności, bo też nie chciałam go tak totalnie obciążać.
Może masz kogoś jeszcze komu mogłabyś się wyżalić i zostanie to tylko w dwuosobowym gronie typu: mama/siostra/przyjaciółka? Kobieta kobietę łatwiej zrozumie. Ja ostatnio przy lekkim podłamaniu umówiłam się z dwoma przyjaciółkami, w dobrej knajpce na dobrym jedzeniu i trochę alkoholu. Wygadałam się i było mi lepiej
-
Nie lubię mówić źle o ludziach, szczególnie tych których nie znam, więc powstrzymam się od głębszych komenatrzy natomiast uważam że mąż nie postępuje właściwie...
jego niejako zadaniem jest być z Tobą na dobre i na złe... natomiast dać pozytywnego kopniaka w 4litery że "będziemy próbować", "w przyszłym miesiącu sie uda", "pojdziemy może do innego lekarza" itp. to mam wrażenie że wprowadza rygor wojskowy... co niestety kobietom nie pomaga... raczej własnie powoduje uczucie samotności i beznadziei. Nie tego potrzebujemy
Wiem na swoim własnym przypadku... gdyby nie mąż to bym już dawno z mostu skoczył, powiesiła się albo pociachała.... gdyby nie on to by było źle...
fakt faktem nie rozumie zapewne co się tam działo ze mną w środku, co przyżywałam biorąc leki stymulujące owulację gdzie hormony mi szalały i buzowały i jaki psychiczny ból przyżywałam widząc nagatyw lub miesiączkę...
za każdym razem przysiadł ze mną, pogłaskał po głowie, dawał mi kilka dni na dojście do siebie - nie pozwalał mi sie użalać, byłam smutna wiadomo ale zapewniał mi czas i 'rozrywkę' abym miała jak najmniej okazji żeby o tym myśleć... to był bardzo ciężki czas a dzięki niemu był dużo łatwiejszy. A czekolada z orzechami zawsze była, nawet jak po nocy po nią jechał
Nic nie jets z Toba nie tak kochana. Każdy reaguje inaczej. Też zależy to od tego jak długo się stara o dziecko. Masz prawo do smutku przecież przy kolejnym niepowodzeniu. A mąż powinien wspierać.
Oczywiscie można popracować nad tym aby ta reakcja była lższejsza iczy zmienić podejście do starań natomiast to zapewne wymaga dużo samozaparcia i silnej woli.Wiadomość wyedytowana przez autora: 14 maja 2019, 15:54
❤️Mikuś❤️ 17.01.2020
❤️Michaś❤️ 26.10.2021
❤️Nasz aniołek 🌈 [+] 8tc 02.01.2024❤️
❤️czekamy na nasz 4 cud❤️ -pęcherzyk 6,6mm (5w3d)
💉 Beta-hCG 18.06.2024 - 3157 mlU/ml
🔜 wizyta vol. 3 - 06.08.2024
🔜 badania prenatalne - 05.08.2024 -
nick nieaktualnyMój mąż za bardzo nie umie rozmawiać na temat kolejnych niepowodzeń. Widzę sama, że jest mu smutno. Jednak mogę się zawsze wypłakać i przytulić, a on bez słowa pozwala na wypłakanie się do końca, a po moim wyku pada z jego ust hasło: to, co kawka i kawałek czekolady z orzechami?
Poza tym, dość krytycznie zaczął reagować na jakieś komentarze typu: a kiedy wreszcie dziecko? I bardzo mnie to cieszy, że nie jestem sama z problemem.
Przykro mi z tego powodu, że nie możesz przysłowiowo rzucić się na łóżko i wyć
-