Skoki hormonalne a wasz związek
-
Dziewczyny zastanawiam się czy też tak macie,, albo jak sobie radzicie...
Ja długo czekałam na ciążę. Nawet będąc już (ale nie wiedząc) w 4-5tyg płakałam, że dałabym wszystko, aby być w ciąży.
A teraz jest ciężko, stres i stres na okrągło i huśtawki nastrojów.
Jak Wy tego doświadczacie? Lub jak długo to miałyście? Bo ja siebie nie poznaję...Wiadomość wyedytowana przez autora: 24 lutego 2018, 18:46
-
Cześć Bizonka,
Mnie również hormony strasznie wariują, czasami się zastanawiam czy mój partner jest w stanie w choć niewielkim stopniu zrozumieć jak to jest kiedy jakieś nasze zachowania, myśli płacze są niezależne od nas..
Ja mam akurat tak, że mój partner mnie wspiera i na dzień dzisiejszy jestem pewna jego i swoich uczuć, ale nie wiem jak będzie za parę lat.
Moja kuzynka była w bardzo podobnej sytuacji do Ciebie. Jej mąż w ogóle jej nie wspierał , nie czuła się przy nim dobrze... może większość osób nie podziela mojego zdania , ale ja bym się nie męczyła w takim związku. Kiedyś, dawno też musiałam podjąć taką decyzję i opuścić toksyczną osobę. Było ciężko, bardzo. Bo jakieś uczucie we mnie jednak było, ale to nie miało przyszłości. Można kilka razy wybaczyć, znów zaufać , ale kiedy dana sytuacja ciągle się powtarza, miałam tego dosyć.
I było mi lepiej samej.
Ja wiem, że internetowe znajomości to nie to samo co kontakt z drugim człowiekiem, ale na tym forum jest wiele ciepłych serc, może zapisz się do szkoły rodzenia?Tam na pewno poznasz inne mamy..
Co do partnera, nie zawsze lżej jest we dwoje...niestety.
Najlepiej będzie jak z nim szczerze porozmawiasz, o swoich uczuciach, lękach i wątpliwościach.
Może tak być , że to szalejące hormony dają się we znaki. Daj sobie trochę czasu i nie podejmuj decyzji w przypływie chwili, ale zadbaj o siebie ! Czasem radykalna zmiana jest trudna, ale opłacalna.
Pozdrawiam Cię ciepło !
PRAWIEMAMA -
Majka90 wrote:Moja kuzynka była w bardzo podobnej sytuacji do Ciebie. Jej mąż w ogóle jej nie wspierał , nie czuła się przy nim dobrze... może większość osób nie podziela mojego zdania , ale ja bym się nie męczyła w takim związku.
Ty tak na poważnie?
Na podstawie jednego posta autorki stwierdzasz, że partner nie wspiera autorki i byś się z nim nie męczyła?
Nie znamy sytuacji między nimi. Autorka ma w sobie burzę hormonów, jej wypowiedzi nie są obiektywne. Wygląda na to, że jest na utrzymaniu męża i nie skończyła jeszcze szkoły - to dużo problemów zarówno dla niej samej, jak i dla męża, który teraz musi poradzić sobie z utrzymaniem niepracującej żony i dziecka. Nie można tu nikogo oceniać.
Współczuję ciężkiej sytuacji życiowej. Nie wiem ile lat studiów zostało Ci do zaliczenia, ale jeśli to ostatni rok to zbierz się w sobie i go zamknij przed pojawieniem się dziecka. Jeśli został Ci więcej niż rok to współczuję, zalicz tyle przedmiotów ile możesz, a studia wznowisz po porodzie, choć lekko nie będzie.
Sugeruję też większą wyrozumiałość do męża, który też teraz lekko nie ma. Mówisz, że mąż Cię nie wspiera, ale czy tak naprawdę wiesz czego od nie go oczekujesz? Czy umiesz swoje oczekiwania wypunktować, wypisać? Bo często jest tak, że chcemy czegoś.. nawet nie wiedząc dokładnie czego i oceniamy zachowanie drugiej osoby względem jakiejś abstrakcyjnej skali. Zastanów się więc i wypisz swoje oczekiwania, jednocześnie uwzględniając też to co mąż obecni dla Ciebie robi, a co być może pomijasz, jak np. utrzymywanie Cię?
I żeby nie było: nie opowiadam się po żadnej ze stron, sugeruję tylko głębsze przeanalizowanie tematu w stanie kiedy emocje trochę opadną
-
Ja wiem, ze wytrzymywanie ze mna to szkola przetrwania, ale co nas nie zabije... Dlatego na wiecej dzieci sie raczej nie zdecydujemy, bo dla mnie okres ciazy to okres histerycznej terrorystki, ktorej nawet nie lubie, moj maz patrzy troche miedzy palcami, dla malej jedynie jestem wyrozumiala, a tak to jestem nie do zniesienia, wiem o tym, ale nie dam rady nic z tym zrobic. Wiem, ze pare tygodni po porodzie mi przejdzie, a do tego czasu byle do przodu, czas w ciazy leci jak glupi, takze niedlugo zapomnisz mam nadzieje burze hormonalna, albo sie bedziesz z niej smiala. Fakt masz ciezka sytuacje rodzinna, to na pewno nie daje ci poczucia bezpieczenstwa, mam nadzieje ze bedzie Ci latwiej potem.
-
nick nieaktualnyLeira wrote:Ty tak na poważnie?
Na podstawie jednego posta autorki stwierdzasz, że partner nie wspiera autorki i byś się z nim nie męczyła?
Nie znamy sytuacji między nimi. Autorka ma w sobie burzę hormonów, jej wypowiedzi nie są obiektywne. Wygląda na to, że jest na utrzymaniu męża i nie skończyła jeszcze szkoły - to dużo problemów zarówno dla niej samej, jak i dla męża, który teraz musi poradzić sobie z utrzymaniem niepracującej żony i dziecka. Nie można tu nikogo oceniać.
Współczuję ciężkiej sytuacji życiowej. Nie wiem ile lat studiów zostało Ci do zaliczenia, ale jeśli to ostatni rok to zbierz się w sobie i go zamknij przed pojawieniem się dziecka. Jeśli został Ci więcej niż rok to współczuję, zalicz tyle przedmiotów ile możesz, a studia wznowisz po porodzie, choć lekko nie będzie.
Sugeruję też większą wyrozumiałość do męża, który też teraz lekko nie ma. Mówisz, że mąż Cię nie wspiera, ale czy tak naprawdę wiesz czego od nie go oczekujesz? Czy umiesz swoje oczekiwania wypunktować, wypisać? Bo często jest tak, że chcemy czegoś.. nawet nie wiedząc dokładnie czego i oceniamy zachowanie drugiej osoby względem jakiejś abstrakcyjnej skali. Zastanów się więc i wypisz swoje oczekiwania, jednocześnie uwzględniając też to co mąż obecni dla Ciebie robi, a co być może pomijasz, jak np. utrzymywanie Cię?
I żeby nie było: nie opowiadam się po żadnej ze stron, sugeruję tylko głębsze przeanalizowanie tematu w stanie kiedy emocje trochę opadną
Generalnie zgadzam sie ze wszystkim co napisalas, tylko jedna sprawa. Skoro starali sie o dziecko i to dosc dlugo to chyba maz wiedzial z czym to sie wiaze? Takze skoro wspolnie podjeli taka decyzje i wspolnie sie starali kilka lat to chyba nie mozna powiedziec ze jest zaskoczony i nieprzygotowany psychicznie? W takim razie chyba nie powinien sie obrazac ze teraz sam pracuje! Co to w ogole za obrazanie sie co on ma 5 lat?
A tak z przymrozeniem oka to powiem to co mawiala moja szefowa: maz to nie rodzina zawsze mozna go zmienicWiadomość wyedytowana przez autora: 23 lutego 2018, 11:27
Carolline lubi tę wiadomość
-
Lavendova wrote:Generalnie zgadzam sie ze wszystkim co napisalas, tylko jedna sprawa. Skoro starali sie o dziecko i to dosc dlugo to chyba maz wiedzial z czym to sie wiaze? Takze skoro wspolnie podjeli taka decyzje i wspolnie sie starali kilka lat to chyba nie mozna powiedziec ze jest zaskoczony i nieprzygotowany psychicznie? W takim razie chyba nie powinien sie obrazac ze teraz sam pracuje! Co to w ogole za obrazanie sie co on ma 5 lat?
A tak z przymrozeniem oka to powiem to co mawiala moja szefowa: maz to nie rodzina zawsze mozna go zmienic
Ale skąd wniosek, że ten człowiek jest nieprzygotowany psychicznie i zaskoczony? My go nie znamy przecież. Czasem kobieta jest na zwolnieniu, ale ma pracę i pensja przychodzi co miesiąc na konto - wtedy jest łatwiej, wiadomo.
Autorka ma huśtawki nastrojów - mówimy ciąża: normalne.
Mąż też ma huśtawki nastrojów - mówimy o nim negatywnie
Trzeba zrozumieć zawsze dwie strony. Wydaje mi się, że jak autorka sprecyzuje swoje oczekiwania, znajdzie lepszy emocjonalnie moment i pogada z mężem to będzie dobrze - w końcu wzięli ślub więc się kochają
Być może sytuacja rodzinna nie sprzyja teraz, ale trzeba się trzymać razem, wszystko się ułoży, jeśli tylko będą obopólne chęci
-