Od kilku dni leze w szpitalu i czekam...
Kazdego dnia z rana robia mi KTG a potem najczesciej pada pytanoe: Czuje pani skurcze??? Odpowiadam: Tak, czuje, ale noeregularne... I slysze odpowiedz: Aaa, czyli to jeszcze nie to.
Potem jest obchod lekarzy, ktorzy sprawdzaja w mojej karcie ile dni jestem po terminie i na koncu najczesciej slysze: Mamy jeszcze czas, wiec czekamy.
Dziewczyny chwilami to plakac mi sie chce... doslownie! Od mojego przybycia do szpitala juz 3 dziewczyny poszly na cesarke, bo wedlug lekarzy mialy za euze dzieci (jedna 4100, druga 4300 i trzecia 3900 ) a ja dalej kwitne niczym weteranka...
Wczoraj byl u mnie godzinke maz z Amelka, to jedna polozna zaczela swoje mprale, ze dziecko nie ma wstepu na patologie ciazy bo w szpitalu sa bakterie itp., itd.
Jak jej powiedzialam, ze jest zdrowa a poza tym pytalam o zgode i mi pozwolono... to uslyszalam, ze to na moja odpowiedzialnosc, a poza tym to ze inni dali mi zgode o niczym noe swiadczy itp., itd.
Ja wszystko rozumiem, ale z kim mam zostawic malutka??? Przeciez moj maz po to wzial opieke na mala zeby sie nia zajac, wiec jesli zostanie z nia w domu to juz w ogole bede tu lezala sama, bez odwiedzin kogokolwiek... bez widzenia sie z mezem i dzieckiem a najgorsze jest to, ze nie wiem ile jeszcze czasu tu spedze!!!
Wedlug lekarzy termin porodu oblicza sie nie na podstawie 40 tygodni ciazy, tylko do pierwszego dnia ostatniej miesiaczki dodaje sie 7 dni i odejmuje 3 miesiace - w ten sposob wychodzi termin porodu i na tej podstawie wyloczyli mi go na 11 lutego.
Oprocz tego licza sie tylko pelne zakonczone doby, tak wiec jak np. termin miqlam na 11 lutwgo, a dzisiaj mamy 19 lutego, to licza tylko do wczoraj, bo dzisiejsza doba zakonczy sie.dopiero jutro... wiec wedlug nich jestem 7 dni po terminie... wiec MAM JESZCZE CZAS!
Moze ma to jakas logike, ale lapie straszne doly, bo siedze tu i patrze w okno, jak pada deszcz... rozmyslam o Amelce... o synku... o tym, kiedy wyjde... i.ciagle.tylko.zegnam "stare" dzieqczyny i witam "nowe".
Zaden lekarz nie zaproponowal mi np. masazu szyjki macicy, zeby cos przyspieszyc itp., tylko czekamy, a jak cos, to od razu kroplowka! I to wczoraj jeszcze polozna mi powiedziala, ze w tym szpitalu jesli oksytocyna nie zadziala, to robi sie jeszcze 2 podejscia, bo do trzech razy sztuka... tylko czy ja w ogole bede miala czas na te 3 razy, bo z tego co wiem, to noe wolno tez podawac tego hormonu dzien po dniu, tylko trzeba robic przerwy...
Dzieki Kochane za mile slowa i komentarze... bede informowac na boezaco o postepach
No to sie wygadalam! Od razu mi lepiej...
Przyszedl na swiat silami natury, wazy 4280 g (nie wierzcie badaniom USG - one klamia)!
Nastepnym razem napisze cos wiecej.
Ale JESTEM SZCZESLIWA!!!
Wiadomość wyedytowana przez autora 22 lutego 2016, 17:08
Wiadomość wyedytowana przez autora 4 marca 2016, 13:52
Nie wierze:-) Otwierajac pamietnik myslalam, ze szczesliwa nowine przeczytam. Wspolczuje Ci. Tak przeciagaja to wszystko. Ale najwidoczniej takie maja procedury. Tylko, ze Ty juz masz wszystkiego dosyc i chcialabys juz w koncu urodzic. Zycze Ci aby to sie szybko stalo. Trzymaj sie Zabciu:-*
Jak zobaczyłam Twój wpis to od razu pomyślałam: NASZA ŻABCIA URODZIŁA! Ale skąd... Kochana nie denerwuj się tak, na nic się te nerwy nie zdadzą. Może podejdź po obchodzie do lekarzy, powiedz, że już się źle czujesz, jest Ci ciężko i fizycznie i psychicznie i prosisz żeby zaczęli już coś robić, bo tak dłużej nie wytrzymasz i masz dosyć. Psychika w tej sytuacji też jest ważna. Nie dziwię się, że masz tego dosyć, kto by nie miał? Ja nie byłam w takiej sytuacji, ale na pewno zwariowałabym patrząc jak co chwile przychodzą dziewczyny, rodzą i wychodzą a Ty dalej nic... A już nie wspomnę o tym, że w domu jest Amelka... Kochana trzymaj się ciepło, jestem myślami z Wami :*
Żabciu, no, i ja intensywnie myslałam wczoraj i dzis rano o Was..., Przykro mi, ze tak ciezko to odbierasz. Wiesz, no ale mimo, ze te zmiany na sali nie podnosza na duchu (tak samo pamietam pisala Sosenka, jak lezala, a dziewczyny wypisywali), to naprawde od wyjścia juz teraz dzieli Cie te kilka dni. Na pewno jestes spokojniejsza jak Amelia jest z Tata niz z Dziadkami. Lekarze owszem marudza, ale najwazniejsze ze mialas odwiedziny. Wiadomo, nienkazdy zespol jest zgarny, jeden podwaza pozycje drugiego, co powiedzial. Wazne ze ostatecznie ich nienzawrocili do domu, tylko mogliscie sie widziec. Ale jesli masz katg codziennie i maluszek jest bok, to sie nie zamartwiaj. W koncu co szpital, to obyczaj. Tam tez rodza sie calutkie,,zdrowiutkie dzieci, od wielu lat. Ale rozumiem dyskomfort nastawienia na inny termin, inne obliczenia. Jednak wierze, ze Twoj Synek sam wyruszy w te podroż w Twe ramiona. Moze nie bedzie potrzebna zadna oksytocyna. Spokojnie czekaj,,spaceruj, usmiech na buzie, w koncu to juz naprawde niedlugo.dobrze sie wygadac, ale kazda sytuacja ma te dobre strony, jestes jednak pod opieka i sprobuj moze bardziej zaufac lekarzom, to moze zredukowac stres. Bo jak nie akceptujesz tego miejsca i tej sytuacji, to stres tez moze opóźniac rozwiazanie... Wiem, ze zaden tam lekarz nie jest tak dobry, jak Twoja Pani ginekolog, i nie daja emocjonalnego wsparcia, tylko minimalne psychiczne... Jednak jak widza ze "nic sie nie dzieje" to i nie zajmuja sie Tobą za bardzo. Pamietaj,ze w tej sytuacji juz w domku nie byłoby lepiej. Tak to maja reke na pulskie, a raczej KTG na brzuszku, i o to najbardziej Ci chodziło. Aby sie nie martwic o Synka. A dziewczyny rodza sprawnie, czy naturalnie czy przez cc,, to dobra wiadomosc przeciez, i szybko wychodza. Z Wami tez juz tak bedzie! Sprobuj zaufac procedurom, nowym lekarzom, i nie byc tak nieufną, bo jest jak jest, i wiele nie możemy zmienić. Czytalam wczoraj watki dziewczyn kiedy urodziły wzgledem terminu, i byłam zadziwiona jak rozne sa te widełki w roznych przypadkasch! Od wczessniakow, po 2 tygodnie przenoszone wzgledem wyliczeń (ktore tez jak widzimy sa bardzo roznie liczone). Wiec i jak zaczelam sie zastanawiac ze moze mam czas do maja,,jesli bedxie po terminie, albo do marca,, czyli np. Za poltora miesiaca! ;) stad przyspieszylam z pokoikiem, i czas zaczac torbe pakowac, a ja wciaz nie mam ani dla dziecka ani dla siebie! Takze caly watek przeczytalam, i bylam naprawde podniesiona na duchu, aby tak nie czekac na date. Pociesza mnie, ze jestes w szpitalu, masz to ktg, a ze nie robia jeszcze masażu szyjki, no moze nie przy nieregularnych skurczach. Moze jak sa slabe ale regularne, to w ten sposob pomagaja przyspieszyc sama akcje... No ale na razie, ja bym Ci radzila, sprobowac popatrzec na ten deszcz jak na relaks, nie na smutek. Pada, szumi, czas mija, kropelka po kropli, imkazda chwila przesuwa Was ku rozwiazaniu. Synek dobrze ulozony, pamietaj o yym siedzeniu, aby nie siedziec kołyskowo, z zamknietymi bioderkami, tylko tak na krzesla jak na koniu, z oparciem z przodu opierajac sie ramionami, a na lożku podobnie, bardziej w strone po turecku, z jedna stopa dotykajaca wewnetrznej str uda drugiej, wyprostowanej, i tak na zmiane, aby ulatwic schodzenie, znizanie główki. Położna nam mowila, aby pod koniec wlasnie nie siadac tak na leniwca, z brzuszkiem z przodu a wyciagnietymi nogami, bo dziecku jest trudniej sie wstawic. Mozesz tez porobic cwiczenia na korytarzu, zadbac aby sie odprezyć. Ramiona, krazenia głową, uchodo barku, krazenia bioderek. Delikatne półprzysiady na plaskich stopach. Wszystko jest ok... Już naprawde niedługo.... Usciski najmocniejsze Kochana!
Widzac twoj nowy wpis szybko otwieram i mysle...jest zabcia urodzila ..a jedmak czytam i dalej nic, szkoda mi was ze dalej tak czekasz a lekarze nic nie robia..ale przynajmniej masz pewnosc teraz ze juz w ciagu kiolku dni bedziesz miala synka i wrocisz do domu ;) ja trzymam za ciebie kciuki caly czas, i zycze jak najlepiej, zebys miala szybki i lekki poród bo wiem ze takie lezenie w szpitalu i czekanie jest męczące. Kibicuje wam dalej ;) bedzie dobrze, spaceruj sobie ;) podobno chodzenie po schodach pomaga ;) pozdrawiam
Napisze Ci na priv w skrócie o co chodziło w wolnej chwili :) postaram sie jak najszybciej
To dalej czekamy razem z Tobą :) jak widzisz tak samo jak Ty wszystkie dziewczyny chcą zobaczyć Waszego synka :) oby niedługo :) cierpliwości kochana :) przeżywamy to razem z tobą :)
hej kochana, no i jak dzisiaj wygląda sytuacja, jak się czujesz, coś ruszyło do przodu czy stoisz w miejscu? wiesz co, mi podawali oxy 2 dni z rzędu i właśnie 8 dni po terminie bezwzględnie CC, u ciebie też dzisiaj 8 dni przeterminowania, to może akurat? ;) można zwariować leżąc tak samej w szpitalu ech... a synek jaką ma szacowaną wagę, że tamte panie poszły już pod nóż? pewnie mniej niż 3900? w sumie mogli by ci zrobić masaż szyjki choć nie zawsze pomaga, u mnie nic nie dało ale u ciebie, kto wie? jak będziesz miała chwilę to napisz jak sytuacja się rozwija, czekam jak na szpilkach na info. :) trzymam kciuki!
Ojj kochana współczuję, a najgorsze jest to, że mała z mężem w domu a Ty leżysz sama w szpitalu, ale miejmy nadzieję, że lada chwila będzie ''po'', a w Twoim pamiętniku pojawi się wpis o przyjściu na świat synka :) trzymam za was kciuki :) Buziaki :*